Piątek, 10 września 2010
Protest
Wzięłam dzisiaj urlop, po to żeby móc wziąć udział w kolejnym proteście w sprawie ścieżek rowerowych.
Tak więc spokojnie mogłam przygotować się do jutrzejszego startu w Rabce czyli zmiana opony, smarowanie łancucha, psikanie brunoxem amorka itd.
Niestety leje... ma padać całą noc i jutro też. Nie bardzo sobie wobec tego wyobrażam jak to będzie na trasie, skoro w łatwym Kowie było tak cięzko.
No ale popróbujemy się z tą pogodą i przewyższeniem i błotem ( znowu). Troche błota mam już dość i zimna też.
Coś nie mamy w tym roku szczęscia do pogody.
Ale walczyć trzeba w każdych warunkach.
A protest.. cóż.. przyszło nas więcej niż 2 tygodnie temu, ale było dość nieprzyjemnie.
jeden kierowca powiedział, ze : Stalin by sie na nas przydał..
Policjanci byli bardzo rozłoszczeni...
Dzisiaj kupiłam ksiązkę Wandy Rutkiewicz i od razu się do niej "przyssałam".
Fajnie napisana, opisuje od samego początku przygodę ze wspinaniem.
A wcześniej była siatkarką i nawet grała w olimpijskiej reprezentacji Polski:)
Fajne zdjęcie znajduje sie w ksiązce z czasów kiedy grała.
Ja pamietam jeszcze siatkarskie mecze z lat 80 i to wczesnych.
Mój sąsiad byl trenerem siatkarek Stali Mielec i pamietam jak byłam jako dziecko na takim meczu.
Przez tyle lat grając,oglądając siatkówkę patrzę jak bardzo sie zmienia.
Tak więc jutro zapowiada się cięzki maratonowy dzień.
Chyba trochę szkoda , ze nie bedzie pogody. Owszem maratony w ciezkich warunkach dają dużo więcej satysfakcji, ale ja nigdy nie jeździlam w okolicach Rabki i chciałam troche popatrzeć na góry, a przy takiej pogodzie nie będzie zapewne okazji:(
" Czasami zastanawiam się, dlaczego zamiast leżeć w eleganckim SPA, uczestniczyć w rautach , wolę się szlajać, taplać w błocie, marznąć, znosić niewygody? Chyba po prostu to JEST MOJA DROGA DO SZCZĘŚCIA . Tylko skrajne zmęczenie, pokonanie własnych słabości i sił natury daje mi radość i zadowolenie. Obecnie możemy przejść przez życie, nie zaznając krańcowego wyczerpania. Jestem zmęczona w pracy - robię sobie przerwę na kawę. Biegam, uprawiam sport - kiedy mam dość, mogę się po prostu zatrzymać. W górach można sie zmęczyć do granic wytrzymałosci albo wręcz je przekroczyć i wtedy może już nie wystarczyć sił na zejście do bazy..Własnie to jest fascynujące - zmobilizowanie organizmu w sytuacji ekstremalnej do wysiłku, o który nigdy siebie nie podjerzewałam. Gdzie leży granica moich mozliwości?
Jestem przekonana, że tylko w ekstremalnej sytuacji można poznać prawdę o samym sobie, dotknąć czegoś niebanalnego - potęgi drzemiącej w każdym człowieku. Zeby jednak tak sie stało trzeba w te potęgę uwierzyć, własnie wtedy kiedy jest się na samym dnie. Kiedy wydaje się , ze to już koniec, że pomiędzy nami i naszymi marzeniami rozciąga się przepaść nie do przebycia"
Martyna Wojciechowska " Przesunąć horyzont"
Często ludzie mnie pytają po co i dlaczego tak sie męczę, taplam w błocie, doprowadzam do krańcowego wyczerpania, wydaje na to pieniądze...
Wielu z nich nigdy tego nie zrozumie.
Tego, że to jest własnie MOJA DROGA DO SZCZĘSCIA.
Tak więc jadę do Rabki .
Jadę dotknąć czegoś niebanalnego:)
Tych emocji nie obejrzę w żadnej tv i nie przeczytam o nich w żadnej książce, bo to MOJE EMOCJE.
a tu ja i Ewcia , córka Krysi. Protestujemy w słusznej sprawie:
Tak więc spokojnie mogłam przygotować się do jutrzejszego startu w Rabce czyli zmiana opony, smarowanie łancucha, psikanie brunoxem amorka itd.
Niestety leje... ma padać całą noc i jutro też. Nie bardzo sobie wobec tego wyobrażam jak to będzie na trasie, skoro w łatwym Kowie było tak cięzko.
No ale popróbujemy się z tą pogodą i przewyższeniem i błotem ( znowu). Troche błota mam już dość i zimna też.
Coś nie mamy w tym roku szczęscia do pogody.
Ale walczyć trzeba w każdych warunkach.
A protest.. cóż.. przyszło nas więcej niż 2 tygodnie temu, ale było dość nieprzyjemnie.
jeden kierowca powiedział, ze : Stalin by sie na nas przydał..
Policjanci byli bardzo rozłoszczeni...
Dzisiaj kupiłam ksiązkę Wandy Rutkiewicz i od razu się do niej "przyssałam".
Fajnie napisana, opisuje od samego początku przygodę ze wspinaniem.
A wcześniej była siatkarką i nawet grała w olimpijskiej reprezentacji Polski:)
Fajne zdjęcie znajduje sie w ksiązce z czasów kiedy grała.
Ja pamietam jeszcze siatkarskie mecze z lat 80 i to wczesnych.
Mój sąsiad byl trenerem siatkarek Stali Mielec i pamietam jak byłam jako dziecko na takim meczu.
Przez tyle lat grając,oglądając siatkówkę patrzę jak bardzo sie zmienia.
Tak więc jutro zapowiada się cięzki maratonowy dzień.
Chyba trochę szkoda , ze nie bedzie pogody. Owszem maratony w ciezkich warunkach dają dużo więcej satysfakcji, ale ja nigdy nie jeździlam w okolicach Rabki i chciałam troche popatrzeć na góry, a przy takiej pogodzie nie będzie zapewne okazji:(
" Czasami zastanawiam się, dlaczego zamiast leżeć w eleganckim SPA, uczestniczyć w rautach , wolę się szlajać, taplać w błocie, marznąć, znosić niewygody? Chyba po prostu to JEST MOJA DROGA DO SZCZĘŚCIA . Tylko skrajne zmęczenie, pokonanie własnych słabości i sił natury daje mi radość i zadowolenie. Obecnie możemy przejść przez życie, nie zaznając krańcowego wyczerpania. Jestem zmęczona w pracy - robię sobie przerwę na kawę. Biegam, uprawiam sport - kiedy mam dość, mogę się po prostu zatrzymać. W górach można sie zmęczyć do granic wytrzymałosci albo wręcz je przekroczyć i wtedy może już nie wystarczyć sił na zejście do bazy..Własnie to jest fascynujące - zmobilizowanie organizmu w sytuacji ekstremalnej do wysiłku, o który nigdy siebie nie podjerzewałam. Gdzie leży granica moich mozliwości?
Jestem przekonana, że tylko w ekstremalnej sytuacji można poznać prawdę o samym sobie, dotknąć czegoś niebanalnego - potęgi drzemiącej w każdym człowieku. Zeby jednak tak sie stało trzeba w te potęgę uwierzyć, własnie wtedy kiedy jest się na samym dnie. Kiedy wydaje się , ze to już koniec, że pomiędzy nami i naszymi marzeniami rozciąga się przepaść nie do przebycia"
Martyna Wojciechowska " Przesunąć horyzont"
Często ludzie mnie pytają po co i dlaczego tak sie męczę, taplam w błocie, doprowadzam do krańcowego wyczerpania, wydaje na to pieniądze...
Wielu z nich nigdy tego nie zrozumie.
Tego, że to jest własnie MOJA DROGA DO SZCZĘSCIA.
Tak więc jadę do Rabki .
Jadę dotknąć czegoś niebanalnego:)
Tych emocji nie obejrzę w żadnej tv i nie przeczytam o nich w żadnej książce, bo to MOJE EMOCJE.
a tu ja i Ewcia , córka Krysi. Protestujemy w słusznej sprawie:
Walczymy o budowę bezpiecznych ścieżek rowerowych© lemuriza1972
- DST 14.00km
- Czas 01:15
- VAVG 11.20km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Pewnie coś mi umknęło, ale o co chodzi w proteście?
Kajman - 06:12 sobota, 11 września 2010 | linkuj
Tak czasem bywa w górach. To jest właśnie dziwnie pociągające ,gdy człowiek jest postawiony wobec ekstremalnej sytuacji -nawet zagrożenia życia. Liczyć tylko na siebie ,na swój spryt ,zdolność oceny sytuacji. Helikopter nie przyleci na ratunek. A potem -gdy się uda -satysfakcja ,że dobrze się to rozegrało taktycznie ,że organizm dał radę ,że te godziny treningów i pot na nich wylany nie poszły na marne. I pewność ,że jak człowiek poradził sobie w takiej sytuacji ,to potem poradzi sobie też z prozaicznymi problemami życia codziennego. Banalne i oczywiste to stwierdzenia dla ludzi uprawiających sport ,ale są też ludzie którzy jeszcze tego nie zrozumieli. Są też niestety tacy ,którzy nigdy tego nie zrozumieją i będą do końca spędzać czas w eleganckim SPA i uczestniczyć w rautach...
Powodzenia w Rabce. marusia - 19:26 piątek, 10 września 2010 | linkuj
Powodzenia w Rabce. marusia - 19:26 piątek, 10 września 2010 | linkuj
Iza - te zdania co zaczynają się od "Czasami zastanawiam się ..." - ze mną jest tak samo :)
Życzę Tobie powodzenia w Rabce, ja niestety z żalem nie pojawię się tam. JPbike - 18:57 piątek, 10 września 2010 | linkuj
Życzę Tobie powodzenia w Rabce, ja niestety z żalem nie pojawię się tam. JPbike - 18:57 piątek, 10 września 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!