Sobota, 18 września 2010
Weekendowo:)
Dzisiaj bardzo ładna pogoda, więc trochę żal, że nie było jakiejs górskiej traski, ale do południa było trochę obowiązków, mam nadzieję, że jutro będzie podobna pogoda i pojadę gdzieś w górki:)
Dzisiaj Ostrów-Gosławice-Wierzchosławice-Las Radłowski- Radłów-Wał Ruda - szlak przez las - Dołęga - Borzecin- Wał Ruda - Las Radłowski - DOM.
Przyjemnie było .. ciepło i niespiesznie, tak po prostu bardziej wycieczkowo.
Dojeżdżając do Wierzchosławic spotkalismy sympatycznego starszego Pana zza Żabna, który jechał na kolarce. Minął nas, ale potem ... no cóż... mimo ze on na kolarce to jednak szans wielkich nie miał, ale trzeba przyznać ze jechal dzielnie.
Kolarkę miał jakąs nie pierwszej młodości, mówił ze jeździ też góralem , ale jak to sie wyraził " nie takim jak wasze.. takim zwyczajnym". Mówił, ze jeździ sam i ze przejechał już na obydywu rowerach od maja prawie 5 tys km.
Pytał nas czy jeździmy na maratony.
ale my potem w las, a on musiał zawrócić.
Podczas postoju ( uzupełnienie płynów) na stacji benzynowej podjechał traktor.
Głos pani ( nagrany) powiedział:
paliwo napędowe.. tankuj...
Młody traktorzysta: zamknij ryja...
Oj jaka agresja w narodzie:(.
No niestety ja stary wyjadacz rowerowy ( bo chyba tak mogę o sobie powiedzieć) popełniłam błąd... niewiele dzisiaj jadłam i pojechałam też bez chociażby bananka czy batona... do Tarnowa dojeżdzałam na resztkach glikogenu:)
Długo bym już nie pociągnęła:).
A Katema oddałam dzisiaj do serwisu.
Kuba obejrzał napęd , powiedział , ze zębatki raczej ok, wiec to zaciąganie to tylko raczej wina błota ( no miejmy nadzieję), ale to sie okaze na maratonie.
Trochę sie zbłaźniłam, bo powiedziałam , ze chyba coś nie tak z piastą, bo koło ledwie sie kręci.. a Kuba przecząco pokręcił głową i powiedział: hamulec ociera...
Poprawił i ok. Tyle , ze też mnie to niepokoi bo przecież przed Rabką było ok.. wiec co sie stało?
Aaaa.. za słabo sie na tym wszystkim znam.. chociaż... coraz wiecej:).
teraz jak idę do serwisu to już zupełnie inaczej... przedtem mówiłam: no popatrz mi na ten rower, popraw jak coś jest nie tak... a teraz to juz wiem raczej co i gdzie jest nie tak, co sprawdzić, co poprawić..
No powiedzmy ze wiem, bo sie czasem mylę:).
Ale sprawia mi to naprawdę coraz więcej radości... ze jakoś ten rower juz ogarniam gdzie co w nim jest.
Będzie lepiej.
Finish Line' a nie mieli ( a chciałam kupić bo na forum GG tak chwalą na błoto, wiec postanowiłam spróbować). Wszyscy mówią ze bardzo brudzi napęd ale na błoto skuteczny.
Nie będę go uzywac na co dzien, ale na maraton spróbuję. Panicznie się znowu boję tego zaciagania, bo wtedy nie ma jazdy:(.
Finish Line'a kupiłam więc gdzie indziej, a że zobaczyłam fajne spodenki 3/4 to też kupiłam, chociaż nie miałam w planie.
Muszę szybko kupic te biegówki, bo inaczej nic na koncie mi nie zostanie, jak tak dalej pójdzie.
a biegówki mieć muszę.
O ile bardziej wtedy zima będzie radośniejsza:)))))
Dzisiaj Ostrów-Gosławice-Wierzchosławice-Las Radłowski- Radłów-Wał Ruda - szlak przez las - Dołęga - Borzecin- Wał Ruda - Las Radłowski - DOM.
Przyjemnie było .. ciepło i niespiesznie, tak po prostu bardziej wycieczkowo.
Dojeżdżając do Wierzchosławic spotkalismy sympatycznego starszego Pana zza Żabna, który jechał na kolarce. Minął nas, ale potem ... no cóż... mimo ze on na kolarce to jednak szans wielkich nie miał, ale trzeba przyznać ze jechal dzielnie.
Kolarkę miał jakąs nie pierwszej młodości, mówił ze jeździ też góralem , ale jak to sie wyraził " nie takim jak wasze.. takim zwyczajnym". Mówił, ze jeździ sam i ze przejechał już na obydywu rowerach od maja prawie 5 tys km.
Pytał nas czy jeździmy na maratony.
ale my potem w las, a on musiał zawrócić.
Podczas postoju ( uzupełnienie płynów) na stacji benzynowej podjechał traktor.
Głos pani ( nagrany) powiedział:
paliwo napędowe.. tankuj...
Młody traktorzysta: zamknij ryja...
Oj jaka agresja w narodzie:(.
No niestety ja stary wyjadacz rowerowy ( bo chyba tak mogę o sobie powiedzieć) popełniłam błąd... niewiele dzisiaj jadłam i pojechałam też bez chociażby bananka czy batona... do Tarnowa dojeżdzałam na resztkach glikogenu:)
Długo bym już nie pociągnęła:).
A Katema oddałam dzisiaj do serwisu.
Kuba obejrzał napęd , powiedział , ze zębatki raczej ok, wiec to zaciąganie to tylko raczej wina błota ( no miejmy nadzieję), ale to sie okaze na maratonie.
Trochę sie zbłaźniłam, bo powiedziałam , ze chyba coś nie tak z piastą, bo koło ledwie sie kręci.. a Kuba przecząco pokręcił głową i powiedział: hamulec ociera...
Poprawił i ok. Tyle , ze też mnie to niepokoi bo przecież przed Rabką było ok.. wiec co sie stało?
Aaaa.. za słabo sie na tym wszystkim znam.. chociaż... coraz wiecej:).
teraz jak idę do serwisu to już zupełnie inaczej... przedtem mówiłam: no popatrz mi na ten rower, popraw jak coś jest nie tak... a teraz to juz wiem raczej co i gdzie jest nie tak, co sprawdzić, co poprawić..
No powiedzmy ze wiem, bo sie czasem mylę:).
Ale sprawia mi to naprawdę coraz więcej radości... ze jakoś ten rower juz ogarniam gdzie co w nim jest.
Będzie lepiej.
Finish Line' a nie mieli ( a chciałam kupić bo na forum GG tak chwalą na błoto, wiec postanowiłam spróbować). Wszyscy mówią ze bardzo brudzi napęd ale na błoto skuteczny.
Nie będę go uzywac na co dzien, ale na maraton spróbuję. Panicznie się znowu boję tego zaciagania, bo wtedy nie ma jazdy:(.
Finish Line'a kupiłam więc gdzie indziej, a że zobaczyłam fajne spodenki 3/4 to też kupiłam, chociaż nie miałam w planie.
Muszę szybko kupic te biegówki, bo inaczej nic na koncie mi nie zostanie, jak tak dalej pójdzie.
a biegówki mieć muszę.
O ile bardziej wtedy zima będzie radośniejsza:)))))
- DST 67.00km
- Teren 15.00km
- Czas 02:42
- VAVG 24.81km/h
- VMAX 35.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!