Wtorek, 5 października 2010
Jesiennie
Co roku kiedy zaczyna się jesień i kiedy jadę na rowerze przez lasy piękne, kolorowe to nucę sobie pod nosem:
Jesień już , już palą chwasty w sadach.....
Bo ja mimo wszystko lubię jesień z tymi lasami w ślicznych barwach, jesień z wrzosami, astrami i chryzantemami . Lubie te jesienne zapachy, kiedy rano idę do pracy przez Burek ( to taki tarnowski plac targowy z klimatem, warzywa, owoce,grzyby, kwiaty.... i zapachy, w zależności od pory roku, letnie, jesienne, wiosenne).
I na przekór wszystkiemu i tej ciemności za oknem i temu zimnu co przenika nas rano, to staram się bardzo pozytywnie nastawiać do tej jesieni.
I rano kiedy dzwoni budzik i kiedy tak okropnie nie chce sie wstać i brzydkie słowa niemalże siłą próbują przedostać się przez usta... to ja je "wpycham: :) z powrotem, przeganiam i myślę sobie: jest nowy dzień, będzie fajny dzień, musi być fajny dzień, to nic że lato sie skonczyło.
I wstaje szybko.Jak najszybciej.
Ze takie niby "amerykańskie"? takie: keep smiling? Może.. ale naprawdę pomaga!
Dzisiaj krótka jazda z Andżeliką, Alkiem . Krótka bo po pierwsze Alek sie spieszył, a Andżela nie całkiem zdrowa, a ja... cóż tuż przed wyjściem z domu poczułam się źle. Zaczęło mi być niedobrze, ale wyjechałam, bo byłam tak bardzo zdeterminowana na tę jazdę. Tak bardzo , ze żeby wyjechać jak najwczesniej ugotowałam obiad wieczorem, przygotowałam ciuchy i biegiem do domu z pracy.
Jechało się fajnie, do lasu z wiatrem więc prędkości były duże, potem trochę gorzej bo bardzo pod wiatr, ale noga podawała. Cóż to znaczy świeżość:)
Ale było mi niedobrze cały czas i skróciłam trasę do minimum.
Jutro jadę w górki, bezwzględnie. No bo dzisiaj było płasko:)
Powiedziałam dzisiaj coś w pracy, nieważne co, za długo by opowiadać.
No i taka sobie NASZA PANI ELA powiedziała:
Izieńko, co ty mówisz...?to do ciebie nie podobne, nie pasuje w ogóle...
- A dlaczego Pani Elu? - zapytałam
- no bo ty sie nie oglądasz do tyłu, do przodu idziesz, wciąż coś robisz, działasz...
- tak? tak mnie Pani postrzega? no nie wiem.. moze pani ma rację.. wspomnienia są potrzebne, ale tak.. trzeba do przodu iść.
I przypomniał mi sie artykuł w gazecie. O kobietach po 50-tce,które nagle odkryły coś w sobie, jakieś pasje, odnalazły jakiś cel w zyciu.
jedna z nich powiedziała: zapytałam kiedyś znajomych jakiego słowa( jednego) uzyliby żeby mnie jakoś określić. Najczęsciej powtarzanym było słowo: entuzjazm.
Hm.. i pomyslałam: no.. to może być ciekawe i zaskakujące dla nas samych jak postrzegają nas inni.
Zaczęłam myśleć.. zastanawiać się jakim jednym słowem określiliby mnie moi znajomi.
Zaczęłam się zastanawiać jak ja określiłabym swoich znajomych.
Ciekawe prawda?
Jesień już , już palą chwasty w sadach.....
Bo ja mimo wszystko lubię jesień z tymi lasami w ślicznych barwach, jesień z wrzosami, astrami i chryzantemami . Lubie te jesienne zapachy, kiedy rano idę do pracy przez Burek ( to taki tarnowski plac targowy z klimatem, warzywa, owoce,grzyby, kwiaty.... i zapachy, w zależności od pory roku, letnie, jesienne, wiosenne).
I na przekór wszystkiemu i tej ciemności za oknem i temu zimnu co przenika nas rano, to staram się bardzo pozytywnie nastawiać do tej jesieni.
I rano kiedy dzwoni budzik i kiedy tak okropnie nie chce sie wstać i brzydkie słowa niemalże siłą próbują przedostać się przez usta... to ja je "wpycham: :) z powrotem, przeganiam i myślę sobie: jest nowy dzień, będzie fajny dzień, musi być fajny dzień, to nic że lato sie skonczyło.
I wstaje szybko.Jak najszybciej.
Ze takie niby "amerykańskie"? takie: keep smiling? Może.. ale naprawdę pomaga!
Dzisiaj krótka jazda z Andżeliką, Alkiem . Krótka bo po pierwsze Alek sie spieszył, a Andżela nie całkiem zdrowa, a ja... cóż tuż przed wyjściem z domu poczułam się źle. Zaczęło mi być niedobrze, ale wyjechałam, bo byłam tak bardzo zdeterminowana na tę jazdę. Tak bardzo , ze żeby wyjechać jak najwczesniej ugotowałam obiad wieczorem, przygotowałam ciuchy i biegiem do domu z pracy.
Jechało się fajnie, do lasu z wiatrem więc prędkości były duże, potem trochę gorzej bo bardzo pod wiatr, ale noga podawała. Cóż to znaczy świeżość:)
Ale było mi niedobrze cały czas i skróciłam trasę do minimum.
Jutro jadę w górki, bezwzględnie. No bo dzisiaj było płasko:)
Powiedziałam dzisiaj coś w pracy, nieważne co, za długo by opowiadać.
No i taka sobie NASZA PANI ELA powiedziała:
Izieńko, co ty mówisz...?to do ciebie nie podobne, nie pasuje w ogóle...
- A dlaczego Pani Elu? - zapytałam
- no bo ty sie nie oglądasz do tyłu, do przodu idziesz, wciąż coś robisz, działasz...
- tak? tak mnie Pani postrzega? no nie wiem.. moze pani ma rację.. wspomnienia są potrzebne, ale tak.. trzeba do przodu iść.
I przypomniał mi sie artykuł w gazecie. O kobietach po 50-tce,które nagle odkryły coś w sobie, jakieś pasje, odnalazły jakiś cel w zyciu.
jedna z nich powiedziała: zapytałam kiedyś znajomych jakiego słowa( jednego) uzyliby żeby mnie jakoś określić. Najczęsciej powtarzanym było słowo: entuzjazm.
Hm.. i pomyslałam: no.. to może być ciekawe i zaskakujące dla nas samych jak postrzegają nas inni.
Zaczęłam myśleć.. zastanawiać się jakim jednym słowem określiliby mnie moi znajomi.
Zaczęłam się zastanawiać jak ja określiłabym swoich znajomych.
Ciekawe prawda?
- DST 25.00km
- Teren 5.00km
- Czas 01:03
- VAVG 23.81km/h
- VMAX 37.00km/h
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!