Środa, 13 października 2010
W Sandomierzu i Kazimierzu zupełnie nierowerowo
Nie będzie rowerowo bo to nie był wyjazd rowerowy, ale co z tego?:), przecież nie samym rowerem człowiek żyje, chyba można napisać od czasu do czasu o czymś innym.
Będzie o oderwaniu się od codzienności, które jest bardzo potrzebne , cudowne aczkolwiek jego następstwem jest powrotne wchodzenie w rytm codzienności, co wcale łatwą sztuką nie jest ( zwłaszcza jeśli się ma za sobą nie do konca przespane noce – wczesne wyjazdy, późne pójścia do łóżka, nocne Polaków rozmowy).
No ale … jest herbata z sokiem malinowym, są świece zapachowe, jest komputer i można sobie skrobać i od razu łatwiej w tę codzienność wskoczyć.
Wyrwałam więc dwa dni codzienności i udałam się w kierunku zupełnie mi nieznanym czyli lubelskie i Kazimierz Dolny.
Po drodze ponieważ niektórzy nie byli dotychczas, przystanek w niemniej a kto wie może bardziej ( ?) urokliwym Sandomierzu, coraz bardziej sławnym niestety nie tylko dzieki „Ojcowi Mateuszowi”, ale przede wszystkim powodzi.
Podobno w moim powiecie w miejscowości Wola Rogowska też tak to wygląda, ale ja tam nie byłam. Podobno też opuszczone domy , ludzie nie mogą albo nie chcą już tam mieszkać. Pustka, jak po wojnie.
I tak też na przedmieściach Sandomierza.. kilometry domów ze skutymi elewacjami, wymienionymi oknami, w większości puste. Przygnębiające. Przerażające.
Sandomierz… wiadomo, klimacik, Wisła, wzgórza, zabytki. Bardzo, bardzo miło. Mnie znany dosyć dobrze, wszak to od Mielca niedaleko.
Miło było.... i zimno. Poszukiwania jakiegoś przyjemnego miejsca żeby się ogrzać i wypić kawę.
I udało się. Znaleźliśmy cudowną kawiarnię ( Cafe Mała), w pobliżu Rynku. Jeśli kiedykolwiek będziecie w Sandomierzu to tylko tam.
Jeśli zależy Wam nie tylko na smaku kawy, ale na wypiciu tej kawy w odpowiednim klimacie , w slicznym przytulnym wnetrzu ( a to ważne gdzie i w czym tak samo jak i z kim kawę się piję). Wnętrze malutkie ale takie MOJE. Bo ja uwielbiam takie klimaty … kolory, ciepło, przytulanka nie kawiarnia:). Mam słabość do takich miejsc i takim starałam sie uczynić moje mieszkanie - mam słabośc do kolorów, aniołów drewanianyych, cermaicznych, z masy solnej, świec , obrazków itd. W Cafe Mała Różowo- pomarańczowo-czerwono. Maleńkie gustowne stoliki ( każdy inny), różowa sofa, dyskretna muzyka sącząca się z głośników i kawa… Kawa marzenie . Podana w duzych kolorowych kubkach ( tak lubię). Ja wybrałam miodowo-cynamonową. Dostałam wielki kubek z pyszną bitą smietaną i posypką z cynamonu.
Jeśli ktoś czytał ksiązkę J. Harris „Czekolada” lub oglądał film to w Cafe Mała było trochę jak w tej cukierni.
Nie chciało się stamtąd wychodzić.
Potem jeszcze powolny spacer po Sandomierzu i w drogę.
Za Sandomierzem krajobraz przygnębiający, nizinny, smutny, biedny ( różnica między Małopolską bardzo , bardzo widoczna). Dla mnie zbyt nizinnie dlatego bardzo szybko wypatrzyłam drogowskaz z napisem „Góry Wysokie”. Skądinąd ciekawe jak w tych Górach Wysokich jest.
No i cel podróży. Osławiony Kazmierz, miasto z filmowych obrazów, reportazy…
I… i pierwsze moje słowa po wejściu na rynek kazimierski:
„jaki ten Tarnów jest niedoceniony…”.
Bo rynek kazimierski zawiódł nie tylko swoją wielkością.. ale też i wyglądem.
Proszę się nie obrażać koledzy i koleżanki z lubelskiego ( jeśli ktoś to czyta), ale Rynek tarnowski piękniejszy jest i nie przemawia przeze mnie lokalny patriotyzm , bo przecież nawet nie jestem tarnowianką z urodzenia. Tak po prostu jest – jest piekniejszy. I dlatego smutno mi się zrobiło, że taki niedoceniony.
Kazimierz jest miasteczkiem z klimatem to prawda ( a ja takie bardzo lubię), z piękna Wisłą i brzegiem piaszczystym wiślanym, z zabytkami, z uroczymi uliczkami, z wzgórzem ( ale niskim:), zapytałam pana co bilety sprzedawał i powiedział, ze 200 m npm), ale myślę, ze jednak przereklamowanym. Myślę, ze sławę swoją zawdzięcza przede wszystkim aktorom, artystom, którzy tam bywają, kupują domy.
Mamy chyba dużo takich miast w Polsce, podobnie pieknych, ale pewnie na swoje nieszczęscie oddalonych od Warszawy zbyt ( a może na swoje szczęscie).
Restauracja Zielona Tawerna warta jeszcze uwagi. przepiękna.. polecam obejrzeć wejście do niej.. całe we wrzosach, chryzntemach. Bajka.
Spacer wiślanym bulwarem przy zachodzie słońca, fajna sprawa.
Przywiozłam z Kazimierza bukiet lawendy pięknie pachnącej, stoi w łazience na umywalce i przypomina mi kazimierskie klimaty.
Kupiony w pięknym lawendowym sklepie przy rynku.. tak pięknym, ze zaraz po wejściu powiedziałam: ale tu u pani pieknie…
Pani miła, promienna, taka lawendowo- miodowa:), powiedziała, ze przeniosła się z Warszawy 4 lata temu.Wcale jej się nie dziwię.
Wróciłam z wspomnieniami i postanowieniem ze od dzisiaj będę ambasadorem swojego miasta i okolic ( bo warte są tego żeby tu ludzie przyjeżdżali, warte niemniej niż Kazmierz) i dlatego ten tekst piszę.
I oczywiście do Tarnowa zapraszam, bo mamy piekny Rynek, katedrę, muzea, Cmenatrz Stary i Cmenatarz Zydowski, wiele pieknych kościołów i wzgórze piekniejsze niż wzgórze Trzech Krzyzy w Kazimierzu. Nazywa sie Góra św Marcina czyli Marcinka . Z ruinami zamku i widokami z jednej strony na miasto, z drugiej na górki.
Dla zainteresowanych:
http://galeria.e-city.tarnow.pl/tarnow/
Dla mniej zainteresowanych będą dwa zdjęcia ( zdjęcia ze strony, którą podałam powyżej.
Tarnów mój piękny, który dzisiaj idąc z pracy obserwowałam inaczej. Okiem turysty i z perspektywy takiej wygląda jeszcze piękniej, bo z perspektywy codzienności to się go niestety w tym pospiechu trochę nie zauważa i nie docenia.
wybaczcie prosze moją może zbytnią egzaltację, ale o pięknych miejscach pisać chyba inaczej nie potrafię.
I żeby nie było wątpliwości - Kazmierz bardzo mi się podobał i wart jest obejrzenia. Kupiłam magnes na lodówkę - Kazmierz wiosną, taki bardzo mocno artystyczny - jakiś malarz autorem jest. I tak sobie patrzę i wspominam i cieszę się ze miałam okazję zobaczyć jeszcze jedno miejsce na ziemi.
I trochę informacji
http://podroze.raportyspecjalne.onet.pl/1514079,tarnow.html
Będzie o oderwaniu się od codzienności, które jest bardzo potrzebne , cudowne aczkolwiek jego następstwem jest powrotne wchodzenie w rytm codzienności, co wcale łatwą sztuką nie jest ( zwłaszcza jeśli się ma za sobą nie do konca przespane noce – wczesne wyjazdy, późne pójścia do łóżka, nocne Polaków rozmowy).
No ale … jest herbata z sokiem malinowym, są świece zapachowe, jest komputer i można sobie skrobać i od razu łatwiej w tę codzienność wskoczyć.
Wyrwałam więc dwa dni codzienności i udałam się w kierunku zupełnie mi nieznanym czyli lubelskie i Kazimierz Dolny.
Po drodze ponieważ niektórzy nie byli dotychczas, przystanek w niemniej a kto wie może bardziej ( ?) urokliwym Sandomierzu, coraz bardziej sławnym niestety nie tylko dzieki „Ojcowi Mateuszowi”, ale przede wszystkim powodzi.
Podobno w moim powiecie w miejscowości Wola Rogowska też tak to wygląda, ale ja tam nie byłam. Podobno też opuszczone domy , ludzie nie mogą albo nie chcą już tam mieszkać. Pustka, jak po wojnie.
I tak też na przedmieściach Sandomierza.. kilometry domów ze skutymi elewacjami, wymienionymi oknami, w większości puste. Przygnębiające. Przerażające.
Sandomierz… wiadomo, klimacik, Wisła, wzgórza, zabytki. Bardzo, bardzo miło. Mnie znany dosyć dobrze, wszak to od Mielca niedaleko.
Miło było.... i zimno. Poszukiwania jakiegoś przyjemnego miejsca żeby się ogrzać i wypić kawę.
I udało się. Znaleźliśmy cudowną kawiarnię ( Cafe Mała), w pobliżu Rynku. Jeśli kiedykolwiek będziecie w Sandomierzu to tylko tam.
Jeśli zależy Wam nie tylko na smaku kawy, ale na wypiciu tej kawy w odpowiednim klimacie , w slicznym przytulnym wnetrzu ( a to ważne gdzie i w czym tak samo jak i z kim kawę się piję). Wnętrze malutkie ale takie MOJE. Bo ja uwielbiam takie klimaty … kolory, ciepło, przytulanka nie kawiarnia:). Mam słabość do takich miejsc i takim starałam sie uczynić moje mieszkanie - mam słabośc do kolorów, aniołów drewanianyych, cermaicznych, z masy solnej, świec , obrazków itd. W Cafe Mała Różowo- pomarańczowo-czerwono. Maleńkie gustowne stoliki ( każdy inny), różowa sofa, dyskretna muzyka sącząca się z głośników i kawa… Kawa marzenie . Podana w duzych kolorowych kubkach ( tak lubię). Ja wybrałam miodowo-cynamonową. Dostałam wielki kubek z pyszną bitą smietaną i posypką z cynamonu.
Jeśli ktoś czytał ksiązkę J. Harris „Czekolada” lub oglądał film to w Cafe Mała było trochę jak w tej cukierni.
Nie chciało się stamtąd wychodzić.
Potem jeszcze powolny spacer po Sandomierzu i w drogę.
Za Sandomierzem krajobraz przygnębiający, nizinny, smutny, biedny ( różnica między Małopolską bardzo , bardzo widoczna). Dla mnie zbyt nizinnie dlatego bardzo szybko wypatrzyłam drogowskaz z napisem „Góry Wysokie”. Skądinąd ciekawe jak w tych Górach Wysokich jest.
No i cel podróży. Osławiony Kazmierz, miasto z filmowych obrazów, reportazy…
I… i pierwsze moje słowa po wejściu na rynek kazimierski:
„jaki ten Tarnów jest niedoceniony…”.
Bo rynek kazimierski zawiódł nie tylko swoją wielkością.. ale też i wyglądem.
Proszę się nie obrażać koledzy i koleżanki z lubelskiego ( jeśli ktoś to czyta), ale Rynek tarnowski piękniejszy jest i nie przemawia przeze mnie lokalny patriotyzm , bo przecież nawet nie jestem tarnowianką z urodzenia. Tak po prostu jest – jest piekniejszy. I dlatego smutno mi się zrobiło, że taki niedoceniony.
Kazimierz jest miasteczkiem z klimatem to prawda ( a ja takie bardzo lubię), z piękna Wisłą i brzegiem piaszczystym wiślanym, z zabytkami, z uroczymi uliczkami, z wzgórzem ( ale niskim:), zapytałam pana co bilety sprzedawał i powiedział, ze 200 m npm), ale myślę, ze jednak przereklamowanym. Myślę, ze sławę swoją zawdzięcza przede wszystkim aktorom, artystom, którzy tam bywają, kupują domy.
Mamy chyba dużo takich miast w Polsce, podobnie pieknych, ale pewnie na swoje nieszczęscie oddalonych od Warszawy zbyt ( a może na swoje szczęscie).
Restauracja Zielona Tawerna warta jeszcze uwagi. przepiękna.. polecam obejrzeć wejście do niej.. całe we wrzosach, chryzntemach. Bajka.
Spacer wiślanym bulwarem przy zachodzie słońca, fajna sprawa.
Przywiozłam z Kazimierza bukiet lawendy pięknie pachnącej, stoi w łazience na umywalce i przypomina mi kazimierskie klimaty.
Kupiony w pięknym lawendowym sklepie przy rynku.. tak pięknym, ze zaraz po wejściu powiedziałam: ale tu u pani pieknie…
Pani miła, promienna, taka lawendowo- miodowa:), powiedziała, ze przeniosła się z Warszawy 4 lata temu.Wcale jej się nie dziwię.
Wróciłam z wspomnieniami i postanowieniem ze od dzisiaj będę ambasadorem swojego miasta i okolic ( bo warte są tego żeby tu ludzie przyjeżdżali, warte niemniej niż Kazmierz) i dlatego ten tekst piszę.
I oczywiście do Tarnowa zapraszam, bo mamy piekny Rynek, katedrę, muzea, Cmenatrz Stary i Cmenatarz Zydowski, wiele pieknych kościołów i wzgórze piekniejsze niż wzgórze Trzech Krzyzy w Kazimierzu. Nazywa sie Góra św Marcina czyli Marcinka . Z ruinami zamku i widokami z jednej strony na miasto, z drugiej na górki.
Dla zainteresowanych:
http://galeria.e-city.tarnow.pl/tarnow/
Dla mniej zainteresowanych będą dwa zdjęcia ( zdjęcia ze strony, którą podałam powyżej.
Tarnów mój piękny, który dzisiaj idąc z pracy obserwowałam inaczej. Okiem turysty i z perspektywy takiej wygląda jeszcze piękniej, bo z perspektywy codzienności to się go niestety w tym pospiechu trochę nie zauważa i nie docenia.
wybaczcie prosze moją może zbytnią egzaltację, ale o pięknych miejscach pisać chyba inaczej nie potrafię.
I żeby nie było wątpliwości - Kazmierz bardzo mi się podobał i wart jest obejrzenia. Kupiłam magnes na lodówkę - Kazmierz wiosną, taki bardzo mocno artystyczny - jakiś malarz autorem jest. I tak sobie patrzę i wspominam i cieszę się ze miałam okazję zobaczyć jeszcze jedno miejsce na ziemi.
I trochę informacji
http://podroze.raportyspecjalne.onet.pl/1514079,tarnow.html
Rynek tarnowski© lemuriza1972
nie włoski a tarnowski... Ratusz© lemuriza1972
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
A Cafe Mala sie powiekszyla, lecz nalesniki nadal pyszne :) No i wlascicielami Cafe sa Ci sami ludzie, ktorzy prowadza Kordegarde w Sandomierzu znanaw Ojca Mateusza. Ale Cafe jakby przyjazniejsza, dla mnie...
Pozdrowionka - Seb. F. Gość - 19:41 poniedziałek, 2 lipca 2012 | linkuj
Pozdrowionka - Seb. F. Gość - 19:41 poniedziałek, 2 lipca 2012 | linkuj
Piękny prezent to będzie - bo bardzo "osobisty", a i temat brzmi dobrze :)
Szkoda, że nie zachowały się "Twoje książki"... niestety czasem piękne rzeczy przepadają...
Pisanie hobbystyczne... a może takie właśnie jest najlepsze? bo pisze się to, co w głowie, w sercu... bo czasem jest to specjalnie dla kogoś... albo uchwyci moment, emocje, o których by się nie pamiętało, a które wywołują uśmiech lub refleksję po latach jeszcze...
Fajnie, że piszesz :)
Jakbyś chciała coś ujawnić przed inszymi, niż zaprzyjaźnione, ludkami - chętnie się z twórczością zapoznam :) alistar - 08:18 środa, 20 października 2010 | linkuj
Szkoda, że nie zachowały się "Twoje książki"... niestety czasem piękne rzeczy przepadają...
Pisanie hobbystyczne... a może takie właśnie jest najlepsze? bo pisze się to, co w głowie, w sercu... bo czasem jest to specjalnie dla kogoś... albo uchwyci moment, emocje, o których by się nie pamiętało, a które wywołują uśmiech lub refleksję po latach jeszcze...
Fajnie, że piszesz :)
Jakbyś chciała coś ujawnić przed inszymi, niż zaprzyjaźnione, ludkami - chętnie się z twórczością zapoznam :) alistar - 08:18 środa, 20 października 2010 | linkuj
:)
Coś jak z burzą bez której nie ma ozonu, i deszczem, bez którego nie ma tęczy, prawda?
A co do mieszkania i jego wyglądu... "dom to nie muzeum"...
Co piszesz? Ok, opowiadanie, ale możesz coś więcej zdradzić? No i wychodzi jakby, że popełniasz takowe rzeczy częściej ;) alistar - 21:17 czwartek, 14 października 2010 | linkuj
Coś jak z burzą bez której nie ma ozonu, i deszczem, bez którego nie ma tęczy, prawda?
A co do mieszkania i jego wyglądu... "dom to nie muzeum"...
Co piszesz? Ok, opowiadanie, ale możesz coś więcej zdradzić? No i wychodzi jakby, że popełniasz takowe rzeczy częściej ;) alistar - 21:17 czwartek, 14 października 2010 | linkuj
No ładny ten wasz Tarnów (tak ze zdjęć mi znanych bo nie byłem). W Kazimierzu n W. też nie byłem ale jak widzę fotki to ciągle te same ujęcia: rynek, kościół i ruiny zamku z wieżą. Zapewne też ładny ale jak napisałaś chyba zbyt przereklamowany. Nie chcę tu przechwalać ale Cieszyn też ładny, jest co zobaczyć, gdzie pochodzić i pojeździć, no i ma swój klimat. Pozdr.
daniel3ttt - 21:09 środa, 13 października 2010 | linkuj
Zdarza mi się na Twojego bloga wchodzić, i zawsze to, co napiszesz, ciekawe jest - nawet jeśli smutne czasem...
Miło się to czyta :) Też lubię miejsca "z duszą", choć czasem tylko ja tę "duszę" zauważam ;)
A w ogóle to już dawno Ci chciałam napisać, że niektórzy ludzie (a może nawet całkiem sporo....) nie zrozumieją nigdy po co się tak na tym rowerze męczyć... (tudzież innych rzeczy...) i tak zostać musi... ważne jest, że SĄ ludzie, którzy różne nasze dziwactwa są w stanie zrozumieć :)
Się rozpisałam... ;)
Pozdrawiam Cię :) alistar - 20:33 środa, 13 października 2010 | linkuj
Miło się to czyta :) Też lubię miejsca "z duszą", choć czasem tylko ja tę "duszę" zauważam ;)
A w ogóle to już dawno Ci chciałam napisać, że niektórzy ludzie (a może nawet całkiem sporo....) nie zrozumieją nigdy po co się tak na tym rowerze męczyć... (tudzież innych rzeczy...) i tak zostać musi... ważne jest, że SĄ ludzie, którzy różne nasze dziwactwa są w stanie zrozumieć :)
Się rozpisałam... ;)
Pozdrawiam Cię :) alistar - 20:33 środa, 13 października 2010 | linkuj
Również uwielbiam takie kawiarenki - nie musi być dużo miejsca, ale ważne aby takie miejsca miały swój niepowtarzalny klimat! Fajnie, że umieściłaś wpis, zastanawiałam się jak się udał wyjazd! Jak idzie z opowiadaniem?
Pozdrawiam ciepło:) kuguar - 18:27 środa, 13 października 2010 | linkuj
Pozdrawiam ciepło:) kuguar - 18:27 środa, 13 października 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!