Środa, 3 listopada 2010
Night Riding w Dzień Zaduszny
Czy jeździliście kiedyś po Lesie w nocy? Mnie zdarza się to dosyć często, ale zawsze w towarzystwie ( sama bym się nie odważyła). Sama to mogę jeździć po lesie jak jest jasno, a i tak zawsze jest dreszczyk emocji.
LAs w nocy sprawia wrażenie.. niesamowite. Ma się uczucie, że się jest w jakimś innym wymiarze.. albo w środku planu filmowego hollywoodzkiego horroru. Swięcące oczy zwierzaków.. ciemność...trzaskające pod kołami patyki... A jak do tego dojdzie zima i mgła ( kiedyś tak sie nam zdarzyło), to już w ogóle są wrażenia ekstremalne.
Wczoraj było wyjątkowo ciemno, niby dużo gwiazd ale księżyc gdzieś schowany...
W pewnym momencie mój kolega powiedział: jedź szybciej..
Co się stało?- spytałam.
- Nie słyszałaś?
- Nic nie słyszę.. bo mam czapkę na uszach.
_ Jakiś hałas w krzakach po prawej i coś tam było. Coś dużego .. szło w naszą stronę. Ale to chyba nie było zwierzę, zwierzę by nie szło do nas.
- To niby kto?
- Może kłusownik?
-A może duch?
- No w sumie dzisiaj Dzień Zaduszny.
brrrrr....
No dobra, jedziemy dalej nic się nie dzieje.
Kolega: spojrzyj za siebie...
Spoglądam. Za mną ciemność przerażająca. Z przodu kiedy ma się światło lampki jest inaczej, ale z tyłu... rzeczywiście leśna ciemność robi wrażnie.
- No.. najgorzej jest jak się jedzie , jedzie w tej ciemności i nagle cos się pojawia...
I w tym momencie widzimy z daleka jakieś światełka.
O rany...
No cóż.. jedziemy.
Dojeżdzamy. Dwa znicze na leśnym grobie.
Tym razem jak najszybciej chcieliśmy opuścić las:)
A tak w ogóle pierwsze km w tym miesiącu, pogoda bardzo sprzyja. Ciepło. No i .. koniec leniuchowania i odpoczywania po sezonie maratonowym. Bierzemy się do pracy
LAs w nocy sprawia wrażenie.. niesamowite. Ma się uczucie, że się jest w jakimś innym wymiarze.. albo w środku planu filmowego hollywoodzkiego horroru. Swięcące oczy zwierzaków.. ciemność...trzaskające pod kołami patyki... A jak do tego dojdzie zima i mgła ( kiedyś tak sie nam zdarzyło), to już w ogóle są wrażenia ekstremalne.
Wczoraj było wyjątkowo ciemno, niby dużo gwiazd ale księżyc gdzieś schowany...
W pewnym momencie mój kolega powiedział: jedź szybciej..
Co się stało?- spytałam.
- Nie słyszałaś?
- Nic nie słyszę.. bo mam czapkę na uszach.
_ Jakiś hałas w krzakach po prawej i coś tam było. Coś dużego .. szło w naszą stronę. Ale to chyba nie było zwierzę, zwierzę by nie szło do nas.
- To niby kto?
- Może kłusownik?
-A może duch?
- No w sumie dzisiaj Dzień Zaduszny.
brrrrr....
No dobra, jedziemy dalej nic się nie dzieje.
Kolega: spojrzyj za siebie...
Spoglądam. Za mną ciemność przerażająca. Z przodu kiedy ma się światło lampki jest inaczej, ale z tyłu... rzeczywiście leśna ciemność robi wrażnie.
- No.. najgorzej jest jak się jedzie , jedzie w tej ciemności i nagle cos się pojawia...
I w tym momencie widzimy z daleka jakieś światełka.
O rany...
No cóż.. jedziemy.
Dojeżdzamy. Dwa znicze na leśnym grobie.
Tym razem jak najszybciej chcieliśmy opuścić las:)
A tak w ogóle pierwsze km w tym miesiącu, pogoda bardzo sprzyja. Ciepło. No i .. koniec leniuchowania i odpoczywania po sezonie maratonowym. Bierzemy się do pracy
- DST 30.00km
- Teren 10.00km
- Czas 01:28
- VAVG 20.45km/h
- Temperatura 10.0°C
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Bardzo fajnie się czytało. Ja czasem jadę nocą samemu, ale tylko asfaltem przez las.
fredziomf - 12:12 niedziela, 7 listopada 2010 | linkuj
Świetna opowieść. Ja miałem niesamowite wrażenia jak szedłem po ciemku w lesie sam. Zjazdy w nocy dają niezłej adrenaliny ;)
Maks - 23:09 środa, 3 listopada 2010 | linkuj
W nocy w lesie dostaję takiego przyspieszenia, że w dzień takiej średniej nie wykręcam. Podro.
QRT30 - 14:58 środa, 3 listopada 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!