Niedziela, 7 listopada 2010
O dzikach, psie i gotowaniu:)
Uff... nareszcie udało się "wyrwać" na rower. Niby pogoda była piękna cały tydzień, ale czasu niestety nie było.
Pomagałam w ostatnich dniach Andżelice i Tomkowi w nowym mieszkaniu. Dawno się nie napracowałam tak dużo fizycznie:).
Usłyszałam dzisiaj w tv pana, ktory coś o pogodzie mówił. Powiedział: pogoda dzisiaj zdecydowanie nie na rower. Rowery już czas pochować do piwnicy.
Usmiechnęłam się sama do siebie i pomyslałam: co też pan... zaraz własnie jadę.
Niby nie było dzisiaj już tak ciepło, ale ubrałam się bardzo ciepło, więc momentami było mi nawet za gorąco.
Las już pozbawiony liści i niezbyt ładny w związku z tym, ale za to w lesie jak to w lesie zawsze można liczyć na jakieś przygody.
Jedziemy sobie spokojnie, szeroką leśną drogą, aż tu nagle przed nami przegalopowały dosłownie, dwa dziki...
Dużeeeeee..... oj duużżeeeee.....
Gnały tak, ze nie mielibyśmy żadnych szans.
Za chwilę patrzymy a tam następny, następny i następny... całe stado... naliczylismy ich 9.
Kolega powiedział spoglądając na zegarek: no cóż.. jest 14... pędzą na obiad.
Trochę "straszno" się zrobiło.
Podobno biegają z prędkością ok 40 km/h. Nie miałabym szans. Zostaje drzewo.
Dobrze, ze zacznę chodzić na ściankę, może wtedy moje szanse będą większe:).
Wczoraj wyszłam wieczorem z jedzeniem dla bezdomnych kotów, ale kotów nie było. Był za to pies. Duzy, zmokniety i głodny.
Dzisiaj rano znowu był pod blokiem. Poszłam więc go nakarmić. Cały dzień leżał w jednym miejscu na trawniku tuz przed moim oknem. Przygnębiający widok. Zastanawiałam się co z tym zrobić, bo ewidentnie było coś z nim nie tak. Albo chory albo bardzo zmęczony.
No i wstyd mi trochę bo poza nakarmieniem go , nie zrobiłam nic. Ale na szczęście ktoś z sąsiadów zadzwonił chyba do straży miejskiej ( słyszałam jak sąsiedzi rozmawiali pod klatką). Mam nadzieję, ze pies ma już opiekę. Pewnie w schronisku, ale zawsze to lepiej niż takie tułanie się pod blokami.
To był śliczny biszkopotowy labrador.
A teraz będą refleksje o gotowaniu.
Lubicie gotować? Gotowanie nie należy raczej do moich ulubionych zajęć i nie jestem też zapewne wybitną kucharką, ale jest parę rzeczy, które potrafię przyrządzić całkiem... dobrze. Ostatnio gotowanie sprawia mi dużo przyjemności, bo mam więcej czasu. Nigdy nie lubiłam gotowania w pospiechu... no bo zanim dotrze się do domu po pracy jest 16.30... człowiek zmęczony, więc to nie sprawia przyjemności. Na wiosnę i w lecie raczej mało czasu spędzam w kuchni, bo wole ten czas spędzić na rowerze. Tak więc idę po pracy do baru, albo jem cos na szybko i na rower. No pewnie nie do końca zdrowo, ale inaczej nie byłoby czasu na treningi.
Ale jak mam czas w takie jesienne lub zimowe weekendy to lubię sobie coś tak poprzyrządzać. No bo w końcu gotowanie to też sztuka i można w tym odnależc radość. Lubię eksperymenty :)
Uwielbiam też książki gdzie gotowanie jest opisane tak , ze prawie czuje się zapach potraw np "Przepiórki w płatkach róż". No i lubię moją kuchnię ( w sensie miejsca). Jest trochę niemodna porównując ją do kuchni niektórych moich znajomych. Nie ma w niej super sprzetu agd ani szpanerskich mebli na wymiar, ale uważam , że jest klimat. Taki jak lubię. Taki trochę rustykalny. Ściany w kolorze błękitnej laguny, meble kremowe, płytki beżowe. Duzo kwiatów, zazdroska robiona na szydełku, dodatki ( doniczki itp w kolorze fuksji), okrągły stół po babci z fuksjowym blatem, puszki, kubki, suszone kwiaty. Lubię sobie w mojej kuchni posiedzieć, ale też czasem ugotować:)
A ponieważ jesteśmy na portalu rowerowym, będzie przepis makaronowy ( dla tych co lubią tuńczyka i pora). Danie robi się bardzo szybciutko i wg mnie jest super.
Składniki:
makaron, puszka tuńczyka, przecier pomidorowy, 1 por, trochę smietany lub jogurtu,ser żółty do posypania, przyprawy.
Tak więc: pora kroimy jak do sałatki w talarki i przysmażamy , tłuszcz wylewamy, zalewany pora wodą, dodajemy do niego tunczyka i przecier pomidorowy. Jak się chwilkę pogotuje to dodajemy odrobinę śmietany lub jogurtu. Gotujemy makaron, polewany sosem, posypujemy żółtym serem i jemy:)
SMACZNEGO!
Pomagałam w ostatnich dniach Andżelice i Tomkowi w nowym mieszkaniu. Dawno się nie napracowałam tak dużo fizycznie:).
Usłyszałam dzisiaj w tv pana, ktory coś o pogodzie mówił. Powiedział: pogoda dzisiaj zdecydowanie nie na rower. Rowery już czas pochować do piwnicy.
Usmiechnęłam się sama do siebie i pomyslałam: co też pan... zaraz własnie jadę.
Niby nie było dzisiaj już tak ciepło, ale ubrałam się bardzo ciepło, więc momentami było mi nawet za gorąco.
Las już pozbawiony liści i niezbyt ładny w związku z tym, ale za to w lesie jak to w lesie zawsze można liczyć na jakieś przygody.
Jedziemy sobie spokojnie, szeroką leśną drogą, aż tu nagle przed nami przegalopowały dosłownie, dwa dziki...
Dużeeeeee..... oj duużżeeeee.....
Gnały tak, ze nie mielibyśmy żadnych szans.
Za chwilę patrzymy a tam następny, następny i następny... całe stado... naliczylismy ich 9.
Kolega powiedział spoglądając na zegarek: no cóż.. jest 14... pędzą na obiad.
Trochę "straszno" się zrobiło.
Podobno biegają z prędkością ok 40 km/h. Nie miałabym szans. Zostaje drzewo.
Dobrze, ze zacznę chodzić na ściankę, może wtedy moje szanse będą większe:).
Wczoraj wyszłam wieczorem z jedzeniem dla bezdomnych kotów, ale kotów nie było. Był za to pies. Duzy, zmokniety i głodny.
Dzisiaj rano znowu był pod blokiem. Poszłam więc go nakarmić. Cały dzień leżał w jednym miejscu na trawniku tuz przed moim oknem. Przygnębiający widok. Zastanawiałam się co z tym zrobić, bo ewidentnie było coś z nim nie tak. Albo chory albo bardzo zmęczony.
No i wstyd mi trochę bo poza nakarmieniem go , nie zrobiłam nic. Ale na szczęście ktoś z sąsiadów zadzwonił chyba do straży miejskiej ( słyszałam jak sąsiedzi rozmawiali pod klatką). Mam nadzieję, ze pies ma już opiekę. Pewnie w schronisku, ale zawsze to lepiej niż takie tułanie się pod blokami.
To był śliczny biszkopotowy labrador.
A teraz będą refleksje o gotowaniu.
Lubicie gotować? Gotowanie nie należy raczej do moich ulubionych zajęć i nie jestem też zapewne wybitną kucharką, ale jest parę rzeczy, które potrafię przyrządzić całkiem... dobrze. Ostatnio gotowanie sprawia mi dużo przyjemności, bo mam więcej czasu. Nigdy nie lubiłam gotowania w pospiechu... no bo zanim dotrze się do domu po pracy jest 16.30... człowiek zmęczony, więc to nie sprawia przyjemności. Na wiosnę i w lecie raczej mało czasu spędzam w kuchni, bo wole ten czas spędzić na rowerze. Tak więc idę po pracy do baru, albo jem cos na szybko i na rower. No pewnie nie do końca zdrowo, ale inaczej nie byłoby czasu na treningi.
Ale jak mam czas w takie jesienne lub zimowe weekendy to lubię sobie coś tak poprzyrządzać. No bo w końcu gotowanie to też sztuka i można w tym odnależc radość. Lubię eksperymenty :)
Uwielbiam też książki gdzie gotowanie jest opisane tak , ze prawie czuje się zapach potraw np "Przepiórki w płatkach róż". No i lubię moją kuchnię ( w sensie miejsca). Jest trochę niemodna porównując ją do kuchni niektórych moich znajomych. Nie ma w niej super sprzetu agd ani szpanerskich mebli na wymiar, ale uważam , że jest klimat. Taki jak lubię. Taki trochę rustykalny. Ściany w kolorze błękitnej laguny, meble kremowe, płytki beżowe. Duzo kwiatów, zazdroska robiona na szydełku, dodatki ( doniczki itp w kolorze fuksji), okrągły stół po babci z fuksjowym blatem, puszki, kubki, suszone kwiaty. Lubię sobie w mojej kuchni posiedzieć, ale też czasem ugotować:)
A ponieważ jesteśmy na portalu rowerowym, będzie przepis makaronowy ( dla tych co lubią tuńczyka i pora). Danie robi się bardzo szybciutko i wg mnie jest super.
Składniki:
makaron, puszka tuńczyka, przecier pomidorowy, 1 por, trochę smietany lub jogurtu,ser żółty do posypania, przyprawy.
Tak więc: pora kroimy jak do sałatki w talarki i przysmażamy , tłuszcz wylewamy, zalewany pora wodą, dodajemy do niego tunczyka i przecier pomidorowy. Jak się chwilkę pogotuje to dodajemy odrobinę śmietany lub jogurtu. Gotujemy makaron, polewany sosem, posypujemy żółtym serem i jemy:)
SMACZNEGO!
- DST 40.00km
- Teren 22.00km
- Czas 01:47
- VAVG 22.43km/h
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
"Usłyszałam dzisiaj w tv pana, ktory coś o pogodzie mówił. Powiedział: pogoda dzisiaj zdecydowanie nie na rower. Rowery już czas pochować do piwnicy."
hehee
O swieta naiwnosci! ;)
BTW, moim zdaniem smietana lub jogurt jest calkowicie zbedny, ja bym podsmazyl pora na oliwie, dodal troszeczke czosnku a po chwili troche przecieru. Ale to moj gust, nie lubie po prostu smietany skrzyzowanej z pomidorami. Ale zolty ser jest juz ok ;). klosiu - 18:48 niedziela, 7 listopada 2010 | linkuj
hehee
O swieta naiwnosci! ;)
BTW, moim zdaniem smietana lub jogurt jest calkowicie zbedny, ja bym podsmazyl pora na oliwie, dodal troszeczke czosnku a po chwili troche przecieru. Ale to moj gust, nie lubie po prostu smietany skrzyzowanej z pomidorami. Ale zolty ser jest juz ok ;). klosiu - 18:48 niedziela, 7 listopada 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!