Wtorek, 30 listopada 2010
Zima zimna:))) i jeszcze o tym dlaczego się "miotam"
" jest zima to musi być zimno":)
Wczoraj jak się obudziłam i wyjrzałam przez okno,usmiechnęłam sie sama do siebie.
"na całej połaci śnieg"...
Fakt.. droga do pracy była ciężka, autobus się spóźnił, trochę zmarzłam, ale co tam.. kiedy tak pięknie.
Zewsząd słyszałam narzekania.. bo zimno, bo zaspy... i pomyslałam: nie łatwiej byłoby inaczej na tę zimę spojrzeć i polubić ją? Mnie się udało, a przecież jeszcze niedawno narzekałam tak samo.
Troche wysiłku, trochę wychodzenia na przeciwko zimie i udało się ją polubić.
Dzisiaj zimowa , wieczorna wędrówka po Lesie Radłowskim. Lubię to łażenie, to przepychanie się przez zaspy... od razu sobie myślę jak to musi być w górach...
I cisza nocna leśna i ta ciemność...
Jak zgasilismy latarkę, jak przestaliśmy mówić.. niesamowite naprawdę...
I ta biel śniegu.
Połazilismy z 1,5 h, przez większą część trasy po nieprzetartym szlaku.
Taka sobie zimowa ekstaza:). Przyjemny mróz, śnieg...:) bajka.
Ktoś napisał tu wczoraj w komentarzu do mojego wpisu, ze sie miotam, że to nic dobrego nie wróży.
Hm... ja to miotanie nazywam, moze trochę patetycznie, ale tak własnie nazywam - poszukiwaniem.. poszukiwaniem swoich dróg do szczęścia. Być może nie wszystkie są właściwie. Być może...
Ale to ja poniosę konsekwencje, jesli się mylę.
Odnajduję radość w robieniu wielu rzeczy, odnajduję radość w poszukiwaniu NOWEGO.
Nie z nudy, nie z potrzeby zapełnienia czasu. Z zupełnie innej przyczyny, ale o tym przy okazji odpowiedzi na inne pytanie.
Będą znowu szczere wynurzenia, które tak bardzo kłują w oczy ( wobec tego nie do konca rozumiem potrzebę ich czytania).
Jaki jest mój cel nadrzędny ? - takie zadano mi pytanie.
a co mi tam.. odpowiem, narażając się pewnie znowu na jakieś niefajne komenatarze.
Mój cel nadrzędny - cieszyć się życiem.
Taki jest mój cel nadrzędny - cieszyć się życiem, odnajdywać jego jasne strony.
Cieszę się, ze potrafię.
Nie przyszło mi to łatwo. Kiedys może byłam taka jak większość. Nie widziałam aż tak wyraźnie jasnych stron życia. Te ciemne zupełnie zasłaniały mi te jasne.
To, że dzisiaj jest inaczej, jest konsekwencją po pierwsze tego, że moja zdrowotna przyszłość stoi pod wielkim znakiem zapytania. No tak...patrząc na bliską mi bardzo chorą osobę, wiem, ze ze mną może być tak samo.
Za rok, za miesiąc, za 10 lat.
Więc muszę wykorzystywać dobrze każdy dzień. I staram się to robić.
Po drugie to jest konsekwencja wielu różnych doświadczeń i mojej pracy nad samą sobą. Ciężkiej pracy.
Tak więc "miotam się".
Lubię rower , lubię chodzić po górach, lubię często wychodzić z domu, lubię zaszyć się z książką w kącie, fascynuje mnie wspinaczka, czasem może pojdę na basen, pochodze sobie na spinning, połażę po lesie, pojadę na jakiś koncert, będę jeździć na maratony, lubię patrzeć na świat i pisać o swoich emocjach , które się z tym wiążą.
Póki czas , finanse, a przede wszystkim zdrowie mi na to pozwolą, będę to robić.
I będę z tego mojego "miotania się" czerpać masę radości.
Po prostu będę sie cieszyć życiem. Każdego dnia.
Dobrej nocy dla wszystkich i dobrego, następnego dnia
Wczoraj jak się obudziłam i wyjrzałam przez okno,usmiechnęłam sie sama do siebie.
"na całej połaci śnieg"...
Fakt.. droga do pracy była ciężka, autobus się spóźnił, trochę zmarzłam, ale co tam.. kiedy tak pięknie.
Zewsząd słyszałam narzekania.. bo zimno, bo zaspy... i pomyslałam: nie łatwiej byłoby inaczej na tę zimę spojrzeć i polubić ją? Mnie się udało, a przecież jeszcze niedawno narzekałam tak samo.
Troche wysiłku, trochę wychodzenia na przeciwko zimie i udało się ją polubić.
Dzisiaj zimowa , wieczorna wędrówka po Lesie Radłowskim. Lubię to łażenie, to przepychanie się przez zaspy... od razu sobie myślę jak to musi być w górach...
I cisza nocna leśna i ta ciemność...
Jak zgasilismy latarkę, jak przestaliśmy mówić.. niesamowite naprawdę...
I ta biel śniegu.
Połazilismy z 1,5 h, przez większą część trasy po nieprzetartym szlaku.
Taka sobie zimowa ekstaza:). Przyjemny mróz, śnieg...:) bajka.
Ktoś napisał tu wczoraj w komentarzu do mojego wpisu, ze sie miotam, że to nic dobrego nie wróży.
Hm... ja to miotanie nazywam, moze trochę patetycznie, ale tak własnie nazywam - poszukiwaniem.. poszukiwaniem swoich dróg do szczęścia. Być może nie wszystkie są właściwie. Być może...
Ale to ja poniosę konsekwencje, jesli się mylę.
Odnajduję radość w robieniu wielu rzeczy, odnajduję radość w poszukiwaniu NOWEGO.
Nie z nudy, nie z potrzeby zapełnienia czasu. Z zupełnie innej przyczyny, ale o tym przy okazji odpowiedzi na inne pytanie.
Będą znowu szczere wynurzenia, które tak bardzo kłują w oczy ( wobec tego nie do konca rozumiem potrzebę ich czytania).
Jaki jest mój cel nadrzędny ? - takie zadano mi pytanie.
a co mi tam.. odpowiem, narażając się pewnie znowu na jakieś niefajne komenatarze.
Mój cel nadrzędny - cieszyć się życiem.
Taki jest mój cel nadrzędny - cieszyć się życiem, odnajdywać jego jasne strony.
Cieszę się, ze potrafię.
Nie przyszło mi to łatwo. Kiedys może byłam taka jak większość. Nie widziałam aż tak wyraźnie jasnych stron życia. Te ciemne zupełnie zasłaniały mi te jasne.
To, że dzisiaj jest inaczej, jest konsekwencją po pierwsze tego, że moja zdrowotna przyszłość stoi pod wielkim znakiem zapytania. No tak...patrząc na bliską mi bardzo chorą osobę, wiem, ze ze mną może być tak samo.
Za rok, za miesiąc, za 10 lat.
Więc muszę wykorzystywać dobrze każdy dzień. I staram się to robić.
Po drugie to jest konsekwencja wielu różnych doświadczeń i mojej pracy nad samą sobą. Ciężkiej pracy.
Tak więc "miotam się".
Lubię rower , lubię chodzić po górach, lubię często wychodzić z domu, lubię zaszyć się z książką w kącie, fascynuje mnie wspinaczka, czasem może pojdę na basen, pochodze sobie na spinning, połażę po lesie, pojadę na jakiś koncert, będę jeździć na maratony, lubię patrzeć na świat i pisać o swoich emocjach , które się z tym wiążą.
Póki czas , finanse, a przede wszystkim zdrowie mi na to pozwolą, będę to robić.
I będę z tego mojego "miotania się" czerpać masę radości.
Po prostu będę sie cieszyć życiem. Każdego dnia.
Dobrej nocy dla wszystkich i dobrego, następnego dnia
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Wszystko jest dobrze.
Na ''rowerach''' wypowiadam sie tylko na tematy sportowe.
Na innym Forum na inne. A w mailach bardziej osobiscie.
A w ogóle nie przejmuj sie krytyką pod Twoim adresem!
Wszak ''prawdziwa cnota krytyk się nie boi'' Tak to leciało?! skarp - 09:42 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
Na ''rowerach''' wypowiadam sie tylko na tematy sportowe.
Na innym Forum na inne. A w mailach bardziej osobiscie.
A w ogóle nie przejmuj sie krytyką pod Twoim adresem!
Wszak ''prawdziwa cnota krytyk się nie boi'' Tak to leciało?! skarp - 09:42 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
Lemuriza! Ja tylko myślałem o Twoich sportowych planach. Czy nie za dużo ich?
A Ty wzięłaś to bardzo ogólnie. Nie miałem tego na myśli. Nie znam sie na Twoich rowerowych ściganiach, wiec nie podejrzewaj nikogo ze srodowiska.
Bardzo lubie czytac Twoje relacje i czytam je regularnie. To dla mnie taki kosmos!!!
A co do maratonów w tym roku, to serwis jest do de... Cos z tym musisz zrobić!
A poza tym podarował bym Ci swój pulsometr Polara, abyś racjonalniej trenowała przy optymalnym pulsie. Ale to sie nie da...
Wszystkiego dobrego!
P.S. No musiałem założyć konto, ale nie po to, żeby Ci dokuczyć, ale głowa do góry to chyba to ostatni wpis. Bye! skarp - 21:07 środa, 1 grudnia 2010 | linkuj
A Ty wzięłaś to bardzo ogólnie. Nie miałem tego na myśli. Nie znam sie na Twoich rowerowych ściganiach, wiec nie podejrzewaj nikogo ze srodowiska.
Bardzo lubie czytac Twoje relacje i czytam je regularnie. To dla mnie taki kosmos!!!
A co do maratonów w tym roku, to serwis jest do de... Cos z tym musisz zrobić!
A poza tym podarował bym Ci swój pulsometr Polara, abyś racjonalniej trenowała przy optymalnym pulsie. Ale to sie nie da...
Wszystkiego dobrego!
P.S. No musiałem założyć konto, ale nie po to, żeby Ci dokuczyć, ale głowa do góry to chyba to ostatni wpis. Bye! skarp - 21:07 środa, 1 grudnia 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!