Niedziela, 19 grudnia 2010
Narciarsko-biegowa niedziela ( 4)
Kolejne moje kilometry na nartach.
Dzisiaj z Krysią, dla której też jest to debiutancki sezon. Jest jej odrobinę latwiej , bo jeździła na zajzdówkach i desce, ale i tak ogromnie mi imponuje swoją siłą i wytrzymałością.
Ja zdołałam przebiec tylko połowę tego co ona.
No ale muszę przyznać, ze jestem zadowolona z postępów, które robię.
Pojechalyśmy o 9.00, żeby nie było jeszcze zbyt wielu osób. Było zimno, dośc wietrznie. Oprócz nas jeszcze jeden biegacz.
Ale po chwili zaczęli zjawiać się nastepni i naprawdę było sporo ludzi, w tym 80% kolarzy ( na czele z tym najlepszym w Tarnowie czyli Mirkiem Bieniaszem, Mirek biega już swietnie, jest pewnie w Tarnowie najlepszy).
Co warte podkreslenia dzisiaj były też kobiety. Wczoraj byłam jedyna, a dzisiaj Krysia, Ada, Pani Prymakowska i dwie panie, których nie znam.
I tutaj muszę wspomniec o Panu Bogdanie Banasiu, o którym już pisałam.
Nie ma chyba drugiej takiej osoby w Tarnowie , która byłaby takim fanatykiem sportu i do tego społecznikiem.
Jak to powiedział wczoraj Mirek: on jeszcze do tego sporo dokłada.
Jutro przed Panem Bogdanem ważny ze względu na zdrowie dzień. Trzymajmy kciuki.
Patrzył dzisiaj na tych wszystkich biegaczy i powiedział: i kto mówi, ze nie ma tras w Polsce? Warto było żyć żeby doczekać takiego momentu.
Ja wiem… bardziej widoczni są społecznicy działający w jakiś stowarzyszeniach osób niepełnosprawnych, organizujący akcje charytatywne.
Chwała im za to. Nie zapominajmy jednak o takich osobach jak Pan Bogdan. On to robi dla nas wszystkich. Niezwykła osoba.
Chciałabym żeby nasze miasto kiedyś odpowiednio go uhonorowało.
Zapytał dzisiaj mnie jeden z biegaczy „ jak forma?”
Powiedziałam, że z każdym dniem coraz lepiej.
Dzisiaj jednak początki były trudne. W nocy posypał snieg, tory były nieco zasypane, wiec naprawdę trzeba było się napracować. Do tego snieg dzisiaj jakiś taki, że jak to mówią w tv: narta gorzej „szła”.
Ale jakoś dało rade poczłapać.
Wiele osób pyta mnie o kolano ( no bo biegam w stabilizatorze, bez niego bym się nie odważyła). Myślę, że jak na kolano bez łąkotki i więzadła, jest naprawde nieźle.
Nic się nie dzieje, kolano nie boli.
Im więcej potrafię, tym bardziej ten sport mi się podoba.
Podchodzę do tego bardzo spokojnie, nie szaleję, nie staram się biegać mocniej. Raz, ze o tej porze roku to wskakiwanie na wysokie tętna byłoby bezsensowne, dwa że po prostu przede wszystkim chce mieć z tego radość, trening w tym momencie ( pewnie się to wielu nie spodoba) jest na drugim miejscu, jakby przy okazji.
POKONAŁAM ZAKRĘT ZJAZDOWY!
Co prawda odbyło się to bardzo pokracznie i daleko mi do doskonałości, ale obyło się bez wywrotki na zakręcie.
Przewróciłam się dwa razy. Raz na duzym już zmęczeniu… tory po prostu konczyły się w pewnym fragmencie i trzeba było wskoczyć w „inne”, a drugi raz, kiedy zagapiłam się na kijek i.. zaryłam niemalże twarzą w snieg.
Na zjazdach jest już dobrze, podoba mi się zjeżdzanie!!!
Zaczynam też „wskakiwać” w tory, jak trzeba zmienić, co jeszcze niedawno wydawało mi się nie do zrobienia.
Podbiegi morduje. Cięzko mi to idzie, bardzo jest to siłowe, ale już się nie ześlizguję.
Jeśli będzie snieg , to myślę, ze pod koniec zimy moje człapanie przeobrazi się w bieganie na nartach. A może wcześniej?
Dzisiaj wyraźny postęp. Krysia miała czas, wiec byłysmy chyba ze 2,5 h. Przebiegłam 10 kółek, a wiec ok. 12 km!!!
Niestety na koncu kazdego kółka musiałam robić przerwę na smarkanie w chusteczkę. Cóż katar i chrypa wciąż nie chcą mnie opuścić.Krysia zrobiła 20 pętli czyli ok 24 km. Jest przegigantem, nie tylko na rowerze.
Aż szkoda, ze będą święta, bo niestety obędą się bez nart i w ogóle sportu.
W tym tygodniu jeszcze spinning, no i jeśli Mirek by jechał to może narty.
Byłoby fajnie, bo naprawdę łapię „narciarskiego” bakcyla.
Tak sobie szukałam róznych info na temat przygotowania do sezonu kolarskiego i znalazłam coś takiego:
Narty biegowe to znacznie lepsze rozwiązanie dla każdego kolarza niż bieganie zimą. Po pierwsze o wiele bardziej łagodnie traktuje stawy a po drugie – znacznie ważniejsze – jest znakomitym treningiem tlenowym dla organizmu, które angażuje do pracy znacznie większą ilość mięśni niż sama jazda na rowerze. Jeśli mieszkamy w terenie gdzie jest szansa w zimie pobiegać na nartach to zamiast kupować kolejny mega lekki kask lepiej kupić narty biegowe. Wystarczą w zasadzie narty śladowe ( takie z łuską ). Będziemy poruszać się techniką klasyczną. Technika łyżwowa to kosmos dla nie wtajemniczonych a poza tym z racji swej asynchronicznej struktury ruchu nie jest dobra dla kolarzy.
Biegać czy nie biegać? Oto jest pytanie. Zawsze odpowiadam nie biegać – ale po co? 70% trenujących kolarzy jakich znam lub trenuje biega. Mniej lub więcej ale biega. Nie każdy ma przyjemność mieszkać na zachodzie Polski ( lub możliwość spędzania zimy na Grand Canaria… Inna kwestią jest to, że nie każdy biegać może lub powinien. Z drugiej jednak strony patrząc na korzyści i straty jakie „otrzymujemy” w wyniku biegania uważam, że lepiej jest biegać i ćwiczyć na cyclo niż ryzykować na lodzie na szosie pomiędzy chamskimi kierowcami. Wszystko w zasadzie zależy od tego gdzie mieszkamy i czy da się trenować na rowerze czy nie. W większości miejsc w Polsce da się jeździć na MTB o ile śnieg w terenie jest ubity i na to pozwala.
Reasumując aby być dobrze przygotowanym do sezonu kolarskiego trzeba ( albo powinno się mieć ) :
• dużo samodyscypliny i cierpliwości
• cycloergometr lub trenażer + rolkę lub sam trenażer
• dostęp do siłowni ( klubu fitness) – tam często jest Orbitrek – bardzo dobre urządzenie dla kolarzy
• możliwość wykonania ćwiczeń siły specjalnej przeplatanej jazdą na trenażerze lub cycloergometrze
• dostęp do basenu
• rower górski
• rower szosowy ( zimówkę ) jeśli mieszkamy w ciepłych stronach…… Polski
• narty biegowe ( śladowe )
• dostęp do sauny etc.
Każde dodatkowe urządzenie jest ok ale np.: jazda na snowboardzie to nie to samo co dwie „godzinki” solidnego treningu na nartach biegowych.
Czy do dużo czy mało? w zasadzie jest to zestaw dość duży ale nikt nigdy nie mówił, że kolarstwo to tani sport. Natomiast jedno jest pewne. Sama jazda na rowerze a w przerwach….. na rowerze nie podnosi poziomu sportowego.
Trochę zdjęć z dzisiejszej narciarskiej niedzieli.
( sporo znajomych)
http://foto.onet.pl/o1gcj,04yy0cgsc0wg,ppch9,u.html#ppch9
i ja z nartami na nogach
Dzisiaj z Krysią, dla której też jest to debiutancki sezon. Jest jej odrobinę latwiej , bo jeździła na zajzdówkach i desce, ale i tak ogromnie mi imponuje swoją siłą i wytrzymałością.
Ja zdołałam przebiec tylko połowę tego co ona.
No ale muszę przyznać, ze jestem zadowolona z postępów, które robię.
Pojechalyśmy o 9.00, żeby nie było jeszcze zbyt wielu osób. Było zimno, dośc wietrznie. Oprócz nas jeszcze jeden biegacz.
Ale po chwili zaczęli zjawiać się nastepni i naprawdę było sporo ludzi, w tym 80% kolarzy ( na czele z tym najlepszym w Tarnowie czyli Mirkiem Bieniaszem, Mirek biega już swietnie, jest pewnie w Tarnowie najlepszy).
Co warte podkreslenia dzisiaj były też kobiety. Wczoraj byłam jedyna, a dzisiaj Krysia, Ada, Pani Prymakowska i dwie panie, których nie znam.
I tutaj muszę wspomniec o Panu Bogdanie Banasiu, o którym już pisałam.
Nie ma chyba drugiej takiej osoby w Tarnowie , która byłaby takim fanatykiem sportu i do tego społecznikiem.
Jak to powiedział wczoraj Mirek: on jeszcze do tego sporo dokłada.
Jutro przed Panem Bogdanem ważny ze względu na zdrowie dzień. Trzymajmy kciuki.
Patrzył dzisiaj na tych wszystkich biegaczy i powiedział: i kto mówi, ze nie ma tras w Polsce? Warto było żyć żeby doczekać takiego momentu.
Ja wiem… bardziej widoczni są społecznicy działający w jakiś stowarzyszeniach osób niepełnosprawnych, organizujący akcje charytatywne.
Chwała im za to. Nie zapominajmy jednak o takich osobach jak Pan Bogdan. On to robi dla nas wszystkich. Niezwykła osoba.
Chciałabym żeby nasze miasto kiedyś odpowiednio go uhonorowało.
Zapytał dzisiaj mnie jeden z biegaczy „ jak forma?”
Powiedziałam, że z każdym dniem coraz lepiej.
Dzisiaj jednak początki były trudne. W nocy posypał snieg, tory były nieco zasypane, wiec naprawdę trzeba było się napracować. Do tego snieg dzisiaj jakiś taki, że jak to mówią w tv: narta gorzej „szła”.
Ale jakoś dało rade poczłapać.
Wiele osób pyta mnie o kolano ( no bo biegam w stabilizatorze, bez niego bym się nie odważyła). Myślę, że jak na kolano bez łąkotki i więzadła, jest naprawde nieźle.
Nic się nie dzieje, kolano nie boli.
Im więcej potrafię, tym bardziej ten sport mi się podoba.
Podchodzę do tego bardzo spokojnie, nie szaleję, nie staram się biegać mocniej. Raz, ze o tej porze roku to wskakiwanie na wysokie tętna byłoby bezsensowne, dwa że po prostu przede wszystkim chce mieć z tego radość, trening w tym momencie ( pewnie się to wielu nie spodoba) jest na drugim miejscu, jakby przy okazji.
POKONAŁAM ZAKRĘT ZJAZDOWY!
Co prawda odbyło się to bardzo pokracznie i daleko mi do doskonałości, ale obyło się bez wywrotki na zakręcie.
Przewróciłam się dwa razy. Raz na duzym już zmęczeniu… tory po prostu konczyły się w pewnym fragmencie i trzeba było wskoczyć w „inne”, a drugi raz, kiedy zagapiłam się na kijek i.. zaryłam niemalże twarzą w snieg.
Na zjazdach jest już dobrze, podoba mi się zjeżdzanie!!!
Zaczynam też „wskakiwać” w tory, jak trzeba zmienić, co jeszcze niedawno wydawało mi się nie do zrobienia.
Podbiegi morduje. Cięzko mi to idzie, bardzo jest to siłowe, ale już się nie ześlizguję.
Jeśli będzie snieg , to myślę, ze pod koniec zimy moje człapanie przeobrazi się w bieganie na nartach. A może wcześniej?
Dzisiaj wyraźny postęp. Krysia miała czas, wiec byłysmy chyba ze 2,5 h. Przebiegłam 10 kółek, a wiec ok. 12 km!!!
Niestety na koncu kazdego kółka musiałam robić przerwę na smarkanie w chusteczkę. Cóż katar i chrypa wciąż nie chcą mnie opuścić.Krysia zrobiła 20 pętli czyli ok 24 km. Jest przegigantem, nie tylko na rowerze.
Aż szkoda, ze będą święta, bo niestety obędą się bez nart i w ogóle sportu.
W tym tygodniu jeszcze spinning, no i jeśli Mirek by jechał to może narty.
Byłoby fajnie, bo naprawdę łapię „narciarskiego” bakcyla.
Tak sobie szukałam róznych info na temat przygotowania do sezonu kolarskiego i znalazłam coś takiego:
Narty biegowe to znacznie lepsze rozwiązanie dla każdego kolarza niż bieganie zimą. Po pierwsze o wiele bardziej łagodnie traktuje stawy a po drugie – znacznie ważniejsze – jest znakomitym treningiem tlenowym dla organizmu, które angażuje do pracy znacznie większą ilość mięśni niż sama jazda na rowerze. Jeśli mieszkamy w terenie gdzie jest szansa w zimie pobiegać na nartach to zamiast kupować kolejny mega lekki kask lepiej kupić narty biegowe. Wystarczą w zasadzie narty śladowe ( takie z łuską ). Będziemy poruszać się techniką klasyczną. Technika łyżwowa to kosmos dla nie wtajemniczonych a poza tym z racji swej asynchronicznej struktury ruchu nie jest dobra dla kolarzy.
Biegać czy nie biegać? Oto jest pytanie. Zawsze odpowiadam nie biegać – ale po co? 70% trenujących kolarzy jakich znam lub trenuje biega. Mniej lub więcej ale biega. Nie każdy ma przyjemność mieszkać na zachodzie Polski ( lub możliwość spędzania zimy na Grand Canaria… Inna kwestią jest to, że nie każdy biegać może lub powinien. Z drugiej jednak strony patrząc na korzyści i straty jakie „otrzymujemy” w wyniku biegania uważam, że lepiej jest biegać i ćwiczyć na cyclo niż ryzykować na lodzie na szosie pomiędzy chamskimi kierowcami. Wszystko w zasadzie zależy od tego gdzie mieszkamy i czy da się trenować na rowerze czy nie. W większości miejsc w Polsce da się jeździć na MTB o ile śnieg w terenie jest ubity i na to pozwala.
Reasumując aby być dobrze przygotowanym do sezonu kolarskiego trzeba ( albo powinno się mieć ) :
• dużo samodyscypliny i cierpliwości
• cycloergometr lub trenażer + rolkę lub sam trenażer
• dostęp do siłowni ( klubu fitness) – tam często jest Orbitrek – bardzo dobre urządzenie dla kolarzy
• możliwość wykonania ćwiczeń siły specjalnej przeplatanej jazdą na trenażerze lub cycloergometrze
• dostęp do basenu
• rower górski
• rower szosowy ( zimówkę ) jeśli mieszkamy w ciepłych stronach…… Polski
• narty biegowe ( śladowe )
• dostęp do sauny etc.
Każde dodatkowe urządzenie jest ok ale np.: jazda na snowboardzie to nie to samo co dwie „godzinki” solidnego treningu na nartach biegowych.
Czy do dużo czy mało? w zasadzie jest to zestaw dość duży ale nikt nigdy nie mówił, że kolarstwo to tani sport. Natomiast jedno jest pewne. Sama jazda na rowerze a w przerwach….. na rowerze nie podnosi poziomu sportowego.
Trochę zdjęć z dzisiejszej narciarskiej niedzieli.
( sporo znajomych)
http://foto.onet.pl/o1gcj,04yy0cgsc0wg,ppch9,u.html#ppch9
i ja z nartami na nogach
Przygotowuję się do kolejnej pętli:)© lemuriza1972
Wśród innych biegaczy-kolarzy:)© lemuriza1972
- Czas 02:30
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Obszerny i szczegółowy opis - zgadzam się z Tobą i biorę się za pogłębianie wiedzy o odpowiedni zestaw biegówkowy dla mnie :)
Tylko nie wiem o co chodzi w tym "Nie każdy ma przyjemność mieszkać na zachodzie Polski" - ja tam mieszkam i leży masa śniegu ... JPbike - 18:13 niedziela, 19 grudnia 2010 | linkuj
Tylko nie wiem o co chodzi w tym "Nie każdy ma przyjemność mieszkać na zachodzie Polski" - ja tam mieszkam i leży masa śniegu ... JPbike - 18:13 niedziela, 19 grudnia 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!