Niedziela, 9 stycznia 2011
Pierwsze kilometry w tym roku:))))
Otworzyłam rano oczy... i nie wierzyłam.. słońce. A ponieważ wczoraj nieśmiało planowałam jazdę dzisiaj, to...
szybko zatem wyskoczyłam z łóżka, sniadanie, rowerowe ciuszki, jeszcze tylko pompowanie kółek, smarowanie łancucha.
Magnus w stanie straszliwym, cały zabłocony po jakiejs listopadowej pewnie jeździe. Nie było go kiedy umyć:)
Tak, tak.. tak długo nie byłam na rowerze.
Ale dzisiaj była taka temperatura, ze grzechem byłoby siedzieć w domu.
Ciepło.. myślę ze spokojnie można byłoby ze 3 h pokręcić, tyle, ze byłam ograniczona czasowo ( Tour de Ski wiadomo, jak tu nie popatrzeć na wspinaczkę na taką górę, jak to jednak określił Mirek: nuda jak w polskim filmie, wszystkie karty zostały rozdane wczoraj i tylko Johaug pięknie biegła i walczyła i można było troche emocji przeżyć patrząc na taką fighterkę).
Jak to cudownie znowu popedałowac na powietrzu!
Jak to się rózni od pedałowania w pomieszczeniu. No co ja będę Wam mówić! przecież to wiecie prawda?
Jechało się całkiem nieźle, początkowo trochę bojaźliwie bo na drogach dużo zmarzniętych kałuż i zmarzlin.
Nawet jakis pan krzyknął do mnie: nie boli sie pani po takiej drodze jechać?
Uśmiechnęłam sie i pomyślałam: prosze Pana dobrze, ze pan nie widzi jakie "drogi" są na maratonach, zwłaszcza zjazdy, wtedy pewnie by pan zaniemówił i tylko złapał sie za głowę.
Jechało się naprawdę dobrze jak na tę porę roku i stopien wytrenowania organizmu, no i jak na moje osłabienie poantybiotykowe.
Przyzwoita średnia, zwłaszcza ze sporo trasy pod wiatr.
Trasa: Tarnów: Bogumiłowice- Łetowice - Isep- Wojnicz- Dębina Z. - Łetowice - Wierzchosławice- Ostrów- Tarnów.
A wczoraj trochę cwiczonek no i oglądałam Galę Mistrzów Sportu.
przyjemnie, bo ub rok to były naprawdę wielkie sukcesy.
No i bardzo przyjemnie było zobaczyć wśród nagrodzonych Janusza Kołodzieja, tarnowianina czyli mistrza Polski na żuzlu, druzynowego mistrza świata.
Wydawał się być nieco zakłopotany:)
Maja Włoszczowska wygląda pięknie... strój jak dla nas kibiców nietypowy. Taka mała czarna, bez okularów i bez kasku:)
P.S dzisiaj jazda z nową "zabawką" czyli nowym pulsometrem. Stary padł, wiec nadeszła era nowego.
ILOŚĆ ENDORFIN PO DZISIEJSZEJ JEŹDZIE... BEZCENNA
szybko zatem wyskoczyłam z łóżka, sniadanie, rowerowe ciuszki, jeszcze tylko pompowanie kółek, smarowanie łancucha.
Magnus w stanie straszliwym, cały zabłocony po jakiejs listopadowej pewnie jeździe. Nie było go kiedy umyć:)
Tak, tak.. tak długo nie byłam na rowerze.
Ale dzisiaj była taka temperatura, ze grzechem byłoby siedzieć w domu.
Ciepło.. myślę ze spokojnie można byłoby ze 3 h pokręcić, tyle, ze byłam ograniczona czasowo ( Tour de Ski wiadomo, jak tu nie popatrzeć na wspinaczkę na taką górę, jak to jednak określił Mirek: nuda jak w polskim filmie, wszystkie karty zostały rozdane wczoraj i tylko Johaug pięknie biegła i walczyła i można było troche emocji przeżyć patrząc na taką fighterkę).
Jak to cudownie znowu popedałowac na powietrzu!
Jak to się rózni od pedałowania w pomieszczeniu. No co ja będę Wam mówić! przecież to wiecie prawda?
Jechało się całkiem nieźle, początkowo trochę bojaźliwie bo na drogach dużo zmarzniętych kałuż i zmarzlin.
Nawet jakis pan krzyknął do mnie: nie boli sie pani po takiej drodze jechać?
Uśmiechnęłam sie i pomyślałam: prosze Pana dobrze, ze pan nie widzi jakie "drogi" są na maratonach, zwłaszcza zjazdy, wtedy pewnie by pan zaniemówił i tylko złapał sie za głowę.
Jechało się naprawdę dobrze jak na tę porę roku i stopien wytrenowania organizmu, no i jak na moje osłabienie poantybiotykowe.
Przyzwoita średnia, zwłaszcza ze sporo trasy pod wiatr.
Trasa: Tarnów: Bogumiłowice- Łetowice - Isep- Wojnicz- Dębina Z. - Łetowice - Wierzchosławice- Ostrów- Tarnów.
A wczoraj trochę cwiczonek no i oglądałam Galę Mistrzów Sportu.
przyjemnie, bo ub rok to były naprawdę wielkie sukcesy.
No i bardzo przyjemnie było zobaczyć wśród nagrodzonych Janusza Kołodzieja, tarnowianina czyli mistrza Polski na żuzlu, druzynowego mistrza świata.
Wydawał się być nieco zakłopotany:)
Maja Włoszczowska wygląda pięknie... strój jak dla nas kibiców nietypowy. Taka mała czarna, bez okularów i bez kasku:)
P.S dzisiaj jazda z nową "zabawką" czyli nowym pulsometrem. Stary padł, wiec nadeszła era nowego.
ILOŚĆ ENDORFIN PO DZISIEJSZEJ JEŹDZIE... BEZCENNA
- DST 30.00km
- Czas 01:15
- VAVG 24.00km/h
- VMAX 33.50km/h
- Temperatura 5.0°C
- HRmax 170 ( 90%)
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Same dobre wieści ;) antybiotyk pomógł, a Ty pojeździłaś :)
alistar - 20:49 niedziela, 9 stycznia 2011 | linkuj
Iza - przed takimi sportsmenkami jak Ty nie mam nic do ukrycia :)
Z tym "wiesz" - chodziło o to że wyszedłaś na rower i jeszcze dodam że wiesz jakie to uczucie po przerwie pokręcić :) JPbike - 19:00 niedziela, 9 stycznia 2011 | linkuj
Z tym "wiesz" - chodziło o to że wyszedłaś na rower i jeszcze dodam że wiesz jakie to uczucie po przerwie pokręcić :) JPbike - 19:00 niedziela, 9 stycznia 2011 | linkuj
Cieszę się że ... (wiesz) :)))
Twój nowy pulsometr nie podaje ważnej wartości - średniego tętna ?
JPbike - 18:31 niedziela, 9 stycznia 2011 | linkuj
Twój nowy pulsometr nie podaje ważnej wartości - średniego tętna ?
JPbike - 18:31 niedziela, 9 stycznia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!