Niedziela, 13 lutego 2011
O "rowerowaniu", górach, zimie i maratonowym kosztorysie.
Siedzę , słucham Stinga i marzę o górach. Tak bardzo chciałabym, żeby w sobotę była pogoda, która pozwoli na realizację planu.
A w planie - Czerwone Wierchy.
Zobaczymy.
Tak w ogóle pomyślałam sobie niedawno, że coraz bliżej wiosny, właściwie można byłoby rzec, bardzo bliziutko... I chociaż wiosna jest piękna, chociaż kiedy sie zazieleni radosniej się zyje, słoneczko przygrzewa mocniej, więcej czasu można spędzać na rowerze, to jednak... będzie mi żal zimy. Bardzo żal.
Będzie mi żal nartek ( szczerze powiedziawszy kiepska to była zima, własciwie tylko w grudniu były warunki i nie nauczyłam się zbyt wiele. Bedę wchodzic w nastepny sezon znowu ... jak debiutant), ale najbardziej będzie mi żal wypraw zimowych w góry.
Na razie niby były tylko dwie, ale ja sie chyba juz uzależniłam.
Nawet nie wiem , kiedy zima minęła ( no bo prawie minęła).
Zawsze dłuzyła mi sie okropnie, nie lubiłam jej, a ta zima ( chociaż dwie poprzednie też juz były dobre, tzn z większą dozą sympatii ode mnie w kierunku zimy), a ta zima została przeze mnie obdarzona miłością.
Czy można wysłać walentynkową kartkę do zimy?:), bo jutro Walentynki, a ja zimę pokochałam.
Mirek powiedział ostatnio: chyba bardziej lubię zimę od wiosny i lata.
Widzicie jakie to proste?
Jakie to proste żeby nie narzekać na zimę.
Wystarczy najpierw trochę sie z nią zakolegować, potem zaprzyjaźnić, a potem może być nawet długotrwały związek na lata.
Wystarczy znaleźć zimowy sport, ubrać sie ciepło, wyjśc na jakąś wędrówkę. Wystarczy o zimie pomyśleć... ciepło.
A dzisiaj chociaż jeszcze zima to bez śniegu , więc na rower kochani na rower:)
Było pewnie z minus jeden, ale słoneczko przygrzewało przyjemnie, nie było wiatru takiego jak wczoraj, więc naprawdę przyjemnie się jechało.
Kolega Alek na nowej , efektownej maszynie. Mocno mnie zaskoczył, bo nie miałam pojecia , ze kupił nowy rower.
Prace autostradowe rzeczywiście ustały - nie bedzie pewnie autostrady na Euro.
A ja zrobiłam sobie w piątek kosztorys maratonowy.
Jesteście ciekawi co wyszło?:)
Zaznaczam - bez osprzętu, serwisu, wymiany klocków - bo tego przewidzieć raczej sie nie da. Zakładam, że na to trzeba liczyć tak co najmniej 600-800 zł.
Przesadzam? ano chyba nie. łancuchy, klocki, serwis, oliwka, dętki itp. Jak będzie taki sezon jak ubiegły, no to niestety.
Tak więc biorąc pod uwagę wpisowe i koszty podróży plus nocleg ( oczywiście kosztorys obejmuje maratony u GG, innych nie liczyłam, a pewnie jeszcze jakieś 3 z innych cyklów zaliczę), żele itp. Wyszło mi ok 1700 zł. Dodać do tego osprzęt, dodać do tego kasę, którą mam zamiar wyłozyć na kółka ( juz je zamówiłam, a do kółek, kasetę, tarcze, opony, lancuch), bedzie za te kółka grubo ponad 2000 zł.
Wychodzi niezła sumka prawda? Razem 3700 plus to co na osprzęt, a jeszcze jakies witaminki, magnez, odżywki.
I tak sobie pomyslałam: kurcze... to byłaby już znaczna część kasy na wyprawę trekkingową w Himalaje ( są organizowane takie wyprawy przez biura podrózy) albo na wyjazd w Alpy na rowerze.
Cóż.. trzeba to będzie przemyśleć sobie.
Tzn ten sezon jeżdzę dalej, a potem.. czas pokaże.. moze przyjdzie czas na to zeby spełnić jakieś następne marzenie i w związku z tym trzeba będzie odpocząć od startów.
Lubię maratony, bardzo lubię, czasem mam wrażenie, ze nie potrafię bez nich żyć, ale chciałabym też spełnić inne marzenia, a nie da się mieć wszystkiego.
P.S Adam Małysz pięknie dzisiaj latał, prawda?:)
A w planie - Czerwone Wierchy.
Zobaczymy.
Tak w ogóle pomyślałam sobie niedawno, że coraz bliżej wiosny, właściwie można byłoby rzec, bardzo bliziutko... I chociaż wiosna jest piękna, chociaż kiedy sie zazieleni radosniej się zyje, słoneczko przygrzewa mocniej, więcej czasu można spędzać na rowerze, to jednak... będzie mi żal zimy. Bardzo żal.
Będzie mi żal nartek ( szczerze powiedziawszy kiepska to była zima, własciwie tylko w grudniu były warunki i nie nauczyłam się zbyt wiele. Bedę wchodzic w nastepny sezon znowu ... jak debiutant), ale najbardziej będzie mi żal wypraw zimowych w góry.
Na razie niby były tylko dwie, ale ja sie chyba juz uzależniłam.
Nawet nie wiem , kiedy zima minęła ( no bo prawie minęła).
Zawsze dłuzyła mi sie okropnie, nie lubiłam jej, a ta zima ( chociaż dwie poprzednie też juz były dobre, tzn z większą dozą sympatii ode mnie w kierunku zimy), a ta zima została przeze mnie obdarzona miłością.
Czy można wysłać walentynkową kartkę do zimy?:), bo jutro Walentynki, a ja zimę pokochałam.
Mirek powiedział ostatnio: chyba bardziej lubię zimę od wiosny i lata.
Widzicie jakie to proste?
Jakie to proste żeby nie narzekać na zimę.
Wystarczy najpierw trochę sie z nią zakolegować, potem zaprzyjaźnić, a potem może być nawet długotrwały związek na lata.
Wystarczy znaleźć zimowy sport, ubrać sie ciepło, wyjśc na jakąś wędrówkę. Wystarczy o zimie pomyśleć... ciepło.
A dzisiaj chociaż jeszcze zima to bez śniegu , więc na rower kochani na rower:)
Było pewnie z minus jeden, ale słoneczko przygrzewało przyjemnie, nie było wiatru takiego jak wczoraj, więc naprawdę przyjemnie się jechało.
Kolega Alek na nowej , efektownej maszynie. Mocno mnie zaskoczył, bo nie miałam pojecia , ze kupił nowy rower.
Prace autostradowe rzeczywiście ustały - nie bedzie pewnie autostrady na Euro.
A ja zrobiłam sobie w piątek kosztorys maratonowy.
Jesteście ciekawi co wyszło?:)
Zaznaczam - bez osprzętu, serwisu, wymiany klocków - bo tego przewidzieć raczej sie nie da. Zakładam, że na to trzeba liczyć tak co najmniej 600-800 zł.
Przesadzam? ano chyba nie. łancuchy, klocki, serwis, oliwka, dętki itp. Jak będzie taki sezon jak ubiegły, no to niestety.
Tak więc biorąc pod uwagę wpisowe i koszty podróży plus nocleg ( oczywiście kosztorys obejmuje maratony u GG, innych nie liczyłam, a pewnie jeszcze jakieś 3 z innych cyklów zaliczę), żele itp. Wyszło mi ok 1700 zł. Dodać do tego osprzęt, dodać do tego kasę, którą mam zamiar wyłozyć na kółka ( juz je zamówiłam, a do kółek, kasetę, tarcze, opony, lancuch), bedzie za te kółka grubo ponad 2000 zł.
Wychodzi niezła sumka prawda? Razem 3700 plus to co na osprzęt, a jeszcze jakies witaminki, magnez, odżywki.
I tak sobie pomyslałam: kurcze... to byłaby już znaczna część kasy na wyprawę trekkingową w Himalaje ( są organizowane takie wyprawy przez biura podrózy) albo na wyjazd w Alpy na rowerze.
Cóż.. trzeba to będzie przemyśleć sobie.
Tzn ten sezon jeżdzę dalej, a potem.. czas pokaże.. moze przyjdzie czas na to zeby spełnić jakieś następne marzenie i w związku z tym trzeba będzie odpocząć od startów.
Lubię maratony, bardzo lubię, czasem mam wrażenie, ze nie potrafię bez nich żyć, ale chciałabym też spełnić inne marzenia, a nie da się mieć wszystkiego.
P.S Adam Małysz pięknie dzisiaj latał, prawda?:)
- DST 34.00km
- Teren 2.00km
- Czas 01:30
- VAVG 22.67km/h
- Temperatura -1.0°C
- HRmax 165 ( 87%)
- HRavg 147 ( 78%)
- Kalorie 648kcal
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Fakt, to kosztuje, nie ma się co oszukiwać, od pewnego czasu już nie liczę ile :) Mam lepszy nastrój w związku z tym. Z drugiej strony nie ma lepiej wydanych pieniędzy niż te, wydane na piękne wspomnienia.
kubakmtb - 18:06 niedziela, 13 lutego 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!