Czwartek, 17 lutego 2011
O Tatrach i marzeniach - Piotr Morawski
Tak na początek… jest taka płyta Andrzeja Sikorowskiego i jego córki Mai… to jedna z moich ulubionych piosenek. Kto lubi góry, Zakopane.. niech posłucha. Bardzo ładna piosenka…
http://w837.wrzuta.pl/audio/6pzYAucRaeO/strazyska_giewont_i_ksiezyc
Moje wspomnienia mgłą owiane
lecz to z dzieciństwa pozostało
przykryte śniegiem Zakopane
i wszędzie cicho wszędzie biało
Wspomnienia plączą się i mylą
i trudno je ogarnąć wszystkie
ale nie znika zachwyt chwilą
spaceru z ojcem do Strążyskiej
Nad Giewontem chmura płynie granatowa
a ja chciałabym ten Giewont pocałować
nad Giewontem noc zapada a ja płaczę
że go przez tych parę godzin nie zobaczę
nad Giewontem księżyc wisi i się gapi
może by się po kieliszku ze mną napił
puszcza do mnie oko księżycowy błysk
gdybyś nie był tak wysoko wziął byś w pysk
Było dzisiaj outodoorowo. Nie ma śniegu, jest odrobinę cieplej i już nie bardzo chce mi się biegać na drugi koniec miasta, do Q10.
Tym bardziej, że jazda na zewnątrz pozwala mi zaoszczędzic mnóstwo czasu. Jak jadę do Q10, mam ponad 3 godziny z głowy.
Nie było rewelacyjnie ciepło, co to to nie. Jakieś 4 stopnie, ale wiatr był . Palce u stóp zmarzły mi nieznacznie.
Zaryzykowaliśmy dzisiaj i pojechaliśmy do lasu. 10 km po terenie. Ryzyko się opłaciło, bo było wyjątkowo sucho.
W lesie masa saren przebiegała nam drogi co rusz. Tak ok. 18 one mają chyba porę kolacji, tak już dawno stwierdziliśmy.
Jechało się.. tak sobie. Nogi niby nie bolą, ale jeszcze chyba nieznacznie mięśnie odczuwają trudy wtorkowej wycieczki po górach.
Ech te góry..
Znowu będzie o górach ( robię się monotematyczna, ale trudno).
Mam nadzieję, że ktoś przeczyta tekst, który zamieszczam poniżej i ktory mozolnie przepisałam z książki Piotra. Mam nadzieję,z e pomimo katastrofalnych wyników badań dot czytelnictwa w Polsce:), ktoś jednak dotrwa do konca ( a zapewniam, ze warto). Mnie ten tekst bardzo wzruszył. Bardzo.
Oddaję głos Piotrowi Morawskiemu:
„ CHCIEĆ TO MÓC
Pierwszy raz pojawiłem się w nich (Tatrach) mając 18 lat. Wcześniej znałem praktycznie tylko morze, bo tam jeździłem z rodzicami na wakacje. Potem kumpel z liceum zabrał mnie zimą na grań Tatr Zachodnich, a zakonczylismy przejściem Orlej Perci od Koziej Przełęczy do Zawratu. I zaczęło się. Góry pochłonęły mnie całkowicie, szczególnie zimą. Przez pierwszy sezon biegałem po szlakach, zaraz potem zacząłem się wspinać.
Andrzej Zawada, którego zresztą niestety nie dane było mi poznać, zwykł mówić: „Pokaż co zrobiłeś w Tatrach zimą a powiem ci jakim jesteś alpinistą”. Oczywiście o tym zdaniu dowiedziałem się znacznie później. Każdą wolną chwilę poświęcałem na to, żeby znaleźć się w górach i się wspinać. Choć nie było to dla mnie łatwe. Ciągły brak pieniędzy na studiach, dawał się we znaki. Często dzisiaj słyszę, ze ktoś nie będzie się wspinał, bo nie ma kurtki gore ( oczywiście topowej), nie ma odpowiednich czekanów, bo przecież nie wyda tyle kasy na nie, jego raki są za słabe itp. I w efekcie nie może się wspinać….
Drugi raz szedłem z tym samym kumplem po Orlej, tym razem na Kozi Wierch. Miałem wtedy glany angielki na nogach, w których chodziłem po mieście, pożyczyłem ruskie raki, a czekan mielismy jeden. Wzielismy kilkanaście metrów ropa, by ten czekan podawać sobie w najtrudniejszych momentach. Dżinsy zamarzły mi na nogach, kiepskie rękawiczki zamokły zaraz na początku. Nie polecam , szczególnie, że dzisiaj sprzęt jest tanszy.
Ale pamiętam niesmowitą chwilę, kiedy stalismy na śnieżnej grani, a pod nami były tylko chmury. Patrzyłem ze łzami szczęścia w oczach i pomyslałem wtedy:
„Tak musi być w Himalajach, o których czytałem w książkach i w które pewnie nigdy nie dotrę, ale Tatry też są piękne”.
Tatry nadal darzę wielkim sentymentem i kiedy mogę , to jadę tam powspinać się, pochodzić, po prostu pobyć. A myśli o tym, że Himalaje są dla mnie niedostepne, rzeczywistość zweryfikowała kilka lat później.
Stałem pod północną ścianą K2, patrzyłem z zachwytem i przypomniałem sobie tę chwilę na śnieżnej grani pod Kozim Wierchem.
MARZENIA STAŁY SIĘ RZECZYWISTOŚCIĄ.
Bo w tym sporcie nie chodzi o to, by mieć jak najwięcej jak najlepszego sprzętu. Ważna jest determinacja i własne pragnienia. I wytrwałe dążenie do celu. Himalaje wydawały się zbyt odległe, by o nich myśleć w realnych kategoriach. Jednak sceny z ksiązek działały na moją wyobraźnię i jak widać sterowały moimi poczynaniami.
Czasem oczywiście marzenia nie wystarczą. Liczy się zbieg okoliczności, szczęscie, a przede wszystkim ludzie, których spotykamy po drodze. Tak naprawdę to dzięki nim osiągamy tak wiele w zyciu. Nigdy nie pojechałbym na zimowe K2, a w efekcie nigdy nie jeździłbym w góry wysokie, gdyby nie ludzka pomoc i wsparcie. Tak , miałem szczęscie i do partnerów, i do tych którzy wierzyli w moje zdolności i promowali.
Jedną z pierwszych zimowych dróg hakowych, które robiłem w Tatrach, była droga Baryły na Mnichu.m Potem mielismy zakonczyć wariantem R. Nie doszliśmy do Mnichowych Półek i złapalismy biwak na półce skalnej poniżej. Miałem pierwszy porządny śpiwór. Leżałem zmęczony, patrzyłem w gwiazdy i wiedziałem, ze wspinanie pochłoneło mnie na zawsze. Nie chodzi o sam sport, ale styl życia. O podejście do ludzi, do gór, do świata. Uwielbiałem się włóczyć, spać w niespodziewanych miejscach, przebywać w towarzystwie podobnych do mnie ludzi. Choć nie wiedziałem wtedy, ze wspinanie zdominuje moje całe życie. Kilka lat później leżałem w tym samym już mocno żużytym śpiworze i potwornie marzłem. Ale byłem w bazie pod jedną z najwyższych gór świata. Razem z wysłużonym sprzętem nie pierwszej młodości. Ale chciałem. Już wtedy wiedziałem, ze chcę i mogę.
ZATEM RÓBMY TO CO LUBIMY. JEŚLI NAPRAWDĘ CHCEMY MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ. NASZA DETERMINACJA JEST W STANIE POKONAĆ WIELE BARIER, KTÓRE NA PIERWSZY RZUT OKA WYDAJĄ SIĘ NIE DO POKONANIA.
NIE ZNAMY PRZECIEŻ DO KONCA NASZYCH MOZLIWOŚCI. TRZEBA PRÓBOWAĆ, A NIE OD POCZĄTKU MYŚLEĆ , ŻE SIĘ NIE DA, BO JEST ZA TRUDNE. NAGLE ŚWIAT SIĘ OTWIERA. A MY PATRZYMY WSTECZ I PRZEBYTA DROGA WYDAJE SIĘ TAKA KRÓTKA.
PRZED NAMI WIELKA NIEWIADOMA, KTÓRA CZASEM MOŻE PRZERAŻAĆ. JEDNAK NIEWIADOMA STAJE SIĘ WIADOMĄ,A MY POTEM ZNOWU PATRZYMY WSTECZ I OKAŻE SIĘ , ZE WSZYSTKO BYŁO TAKIE ŁATWE. MOŻE NIE TYLE, ŻE ŁATWE, TYLKO MY SPODZIEWALISMY SIĘ ZE BĘDZIE TRUDNIEJSZE. OBOJĘTNE CZY SIĘ WSPINANYM, JEŹDZIMY W NAJWYŻSZE GÓRY ŚWIATA, CZY PO PROSTU CHODZIMY PO TATRZAŃSKICH SZLAKACH.
NIEDŁUGO KONIEC LATA. MINIE JESIEŃ I ZNOWU ZIMA. CZAS WYCZYŚCIC I PRZYGOTOWAĆ SPRZĘT. A POTEM ZE ŚCIANY SPOJRZEĆ NA SCHRONISKO W DOLE I PO PROSTU BYĆ. CZEGO ŻYCZĘ WSZYSTKIM, KTÓRYCH MARZENIA SIĘ SPEŁNIŁY, SPEŁNIAJĄ SIĘ , ALBO DOPIERO SPEŁNIĄ”
Ja też życzę Wam jak najwięcej tych chwil kiedy wystarczy... BYĆ...
http://w837.wrzuta.pl/audio/6pzYAucRaeO/strazyska_giewont_i_ksiezyc
Moje wspomnienia mgłą owiane
lecz to z dzieciństwa pozostało
przykryte śniegiem Zakopane
i wszędzie cicho wszędzie biało
Wspomnienia plączą się i mylą
i trudno je ogarnąć wszystkie
ale nie znika zachwyt chwilą
spaceru z ojcem do Strążyskiej
Nad Giewontem chmura płynie granatowa
a ja chciałabym ten Giewont pocałować
nad Giewontem noc zapada a ja płaczę
że go przez tych parę godzin nie zobaczę
nad Giewontem księżyc wisi i się gapi
może by się po kieliszku ze mną napił
puszcza do mnie oko księżycowy błysk
gdybyś nie był tak wysoko wziął byś w pysk
Było dzisiaj outodoorowo. Nie ma śniegu, jest odrobinę cieplej i już nie bardzo chce mi się biegać na drugi koniec miasta, do Q10.
Tym bardziej, że jazda na zewnątrz pozwala mi zaoszczędzic mnóstwo czasu. Jak jadę do Q10, mam ponad 3 godziny z głowy.
Nie było rewelacyjnie ciepło, co to to nie. Jakieś 4 stopnie, ale wiatr był . Palce u stóp zmarzły mi nieznacznie.
Zaryzykowaliśmy dzisiaj i pojechaliśmy do lasu. 10 km po terenie. Ryzyko się opłaciło, bo było wyjątkowo sucho.
W lesie masa saren przebiegała nam drogi co rusz. Tak ok. 18 one mają chyba porę kolacji, tak już dawno stwierdziliśmy.
Jechało się.. tak sobie. Nogi niby nie bolą, ale jeszcze chyba nieznacznie mięśnie odczuwają trudy wtorkowej wycieczki po górach.
Ech te góry..
Znowu będzie o górach ( robię się monotematyczna, ale trudno).
Mam nadzieję, że ktoś przeczyta tekst, który zamieszczam poniżej i ktory mozolnie przepisałam z książki Piotra. Mam nadzieję,z e pomimo katastrofalnych wyników badań dot czytelnictwa w Polsce:), ktoś jednak dotrwa do konca ( a zapewniam, ze warto). Mnie ten tekst bardzo wzruszył. Bardzo.
Oddaję głos Piotrowi Morawskiemu:
„ CHCIEĆ TO MÓC
Pierwszy raz pojawiłem się w nich (Tatrach) mając 18 lat. Wcześniej znałem praktycznie tylko morze, bo tam jeździłem z rodzicami na wakacje. Potem kumpel z liceum zabrał mnie zimą na grań Tatr Zachodnich, a zakonczylismy przejściem Orlej Perci od Koziej Przełęczy do Zawratu. I zaczęło się. Góry pochłonęły mnie całkowicie, szczególnie zimą. Przez pierwszy sezon biegałem po szlakach, zaraz potem zacząłem się wspinać.
Andrzej Zawada, którego zresztą niestety nie dane było mi poznać, zwykł mówić: „Pokaż co zrobiłeś w Tatrach zimą a powiem ci jakim jesteś alpinistą”. Oczywiście o tym zdaniu dowiedziałem się znacznie później. Każdą wolną chwilę poświęcałem na to, żeby znaleźć się w górach i się wspinać. Choć nie było to dla mnie łatwe. Ciągły brak pieniędzy na studiach, dawał się we znaki. Często dzisiaj słyszę, ze ktoś nie będzie się wspinał, bo nie ma kurtki gore ( oczywiście topowej), nie ma odpowiednich czekanów, bo przecież nie wyda tyle kasy na nie, jego raki są za słabe itp. I w efekcie nie może się wspinać….
Drugi raz szedłem z tym samym kumplem po Orlej, tym razem na Kozi Wierch. Miałem wtedy glany angielki na nogach, w których chodziłem po mieście, pożyczyłem ruskie raki, a czekan mielismy jeden. Wzielismy kilkanaście metrów ropa, by ten czekan podawać sobie w najtrudniejszych momentach. Dżinsy zamarzły mi na nogach, kiepskie rękawiczki zamokły zaraz na początku. Nie polecam , szczególnie, że dzisiaj sprzęt jest tanszy.
Ale pamiętam niesmowitą chwilę, kiedy stalismy na śnieżnej grani, a pod nami były tylko chmury. Patrzyłem ze łzami szczęścia w oczach i pomyslałem wtedy:
„Tak musi być w Himalajach, o których czytałem w książkach i w które pewnie nigdy nie dotrę, ale Tatry też są piękne”.
Tatry nadal darzę wielkim sentymentem i kiedy mogę , to jadę tam powspinać się, pochodzić, po prostu pobyć. A myśli o tym, że Himalaje są dla mnie niedostepne, rzeczywistość zweryfikowała kilka lat później.
Stałem pod północną ścianą K2, patrzyłem z zachwytem i przypomniałem sobie tę chwilę na śnieżnej grani pod Kozim Wierchem.
MARZENIA STAŁY SIĘ RZECZYWISTOŚCIĄ.
Bo w tym sporcie nie chodzi o to, by mieć jak najwięcej jak najlepszego sprzętu. Ważna jest determinacja i własne pragnienia. I wytrwałe dążenie do celu. Himalaje wydawały się zbyt odległe, by o nich myśleć w realnych kategoriach. Jednak sceny z ksiązek działały na moją wyobraźnię i jak widać sterowały moimi poczynaniami.
Czasem oczywiście marzenia nie wystarczą. Liczy się zbieg okoliczności, szczęscie, a przede wszystkim ludzie, których spotykamy po drodze. Tak naprawdę to dzięki nim osiągamy tak wiele w zyciu. Nigdy nie pojechałbym na zimowe K2, a w efekcie nigdy nie jeździłbym w góry wysokie, gdyby nie ludzka pomoc i wsparcie. Tak , miałem szczęscie i do partnerów, i do tych którzy wierzyli w moje zdolności i promowali.
Jedną z pierwszych zimowych dróg hakowych, które robiłem w Tatrach, była droga Baryły na Mnichu.m Potem mielismy zakonczyć wariantem R. Nie doszliśmy do Mnichowych Półek i złapalismy biwak na półce skalnej poniżej. Miałem pierwszy porządny śpiwór. Leżałem zmęczony, patrzyłem w gwiazdy i wiedziałem, ze wspinanie pochłoneło mnie na zawsze. Nie chodzi o sam sport, ale styl życia. O podejście do ludzi, do gór, do świata. Uwielbiałem się włóczyć, spać w niespodziewanych miejscach, przebywać w towarzystwie podobnych do mnie ludzi. Choć nie wiedziałem wtedy, ze wspinanie zdominuje moje całe życie. Kilka lat później leżałem w tym samym już mocno żużytym śpiworze i potwornie marzłem. Ale byłem w bazie pod jedną z najwyższych gór świata. Razem z wysłużonym sprzętem nie pierwszej młodości. Ale chciałem. Już wtedy wiedziałem, ze chcę i mogę.
ZATEM RÓBMY TO CO LUBIMY. JEŚLI NAPRAWDĘ CHCEMY MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ. NASZA DETERMINACJA JEST W STANIE POKONAĆ WIELE BARIER, KTÓRE NA PIERWSZY RZUT OKA WYDAJĄ SIĘ NIE DO POKONANIA.
NIE ZNAMY PRZECIEŻ DO KONCA NASZYCH MOZLIWOŚCI. TRZEBA PRÓBOWAĆ, A NIE OD POCZĄTKU MYŚLEĆ , ŻE SIĘ NIE DA, BO JEST ZA TRUDNE. NAGLE ŚWIAT SIĘ OTWIERA. A MY PATRZYMY WSTECZ I PRZEBYTA DROGA WYDAJE SIĘ TAKA KRÓTKA.
PRZED NAMI WIELKA NIEWIADOMA, KTÓRA CZASEM MOŻE PRZERAŻAĆ. JEDNAK NIEWIADOMA STAJE SIĘ WIADOMĄ,A MY POTEM ZNOWU PATRZYMY WSTECZ I OKAŻE SIĘ , ZE WSZYSTKO BYŁO TAKIE ŁATWE. MOŻE NIE TYLE, ŻE ŁATWE, TYLKO MY SPODZIEWALISMY SIĘ ZE BĘDZIE TRUDNIEJSZE. OBOJĘTNE CZY SIĘ WSPINANYM, JEŹDZIMY W NAJWYŻSZE GÓRY ŚWIATA, CZY PO PROSTU CHODZIMY PO TATRZAŃSKICH SZLAKACH.
NIEDŁUGO KONIEC LATA. MINIE JESIEŃ I ZNOWU ZIMA. CZAS WYCZYŚCIC I PRZYGOTOWAĆ SPRZĘT. A POTEM ZE ŚCIANY SPOJRZEĆ NA SCHRONISKO W DOLE I PO PROSTU BYĆ. CZEGO ŻYCZĘ WSZYSTKIM, KTÓRYCH MARZENIA SIĘ SPEŁNIŁY, SPEŁNIAJĄ SIĘ , ALBO DOPIERO SPEŁNIĄ”
Ja też życzę Wam jak najwięcej tych chwil kiedy wystarczy... BYĆ...
Na szczyt...© lemuriza1972
Slady© lemuriza1972
Góry po prostu© lemuriza1972
Wystarczy... BYĆ© lemuriza1972
- DST 30.00km
- Teren 10.00km
- Czas 01:19
- VAVG 22.78km/h
- VMAX 31.00km/h
- HRmax 162 ( 86%)
- HRavg 141 ( 75%)
- Kalorie 538kcal
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Jak ja Ci zazdroszczę! Tak pozytywnie zazdroszczę :D
alistar - 22:49 piątek, 18 lutego 2011 | linkuj
Dotrwałam do końca :), ale może dlatego, że nie "współtworzę" tych katastrofalnych statystyk :P. To o odpowiednich ludziach spotkanych w odpowiednim momencie to trafne stwierdzenie, sama tak zaczęłam przygodę z sakwiarstwem :). A i jaki jest tytuł tej książki?
mdudi - 20:54 czwartek, 17 lutego 2011 | linkuj
Posłuchałam. przeczytałam, obejrzałam zdjęcia. Dziękuję :). Przecież dopiero tydzień jak wróciłam z Tatr, skąd ta tęsknota???
Może spodoba Ci się to:
http://www.youtube.com/watch?v=2puOuLNdst8???
pogurzanka - 20:48 czwartek, 17 lutego 2011 | linkuj
Może spodoba Ci się to:
http://www.youtube.com/watch?v=2puOuLNdst8???
pogurzanka - 20:48 czwartek, 17 lutego 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!