Niedziela, 6 marca 2011
W poszukiwaniu straconego czasu
Kiedy wychodziłam dzisiaj z rowerem , spotkałam sąsiada z góry. Popatrzył na mnie ze zdumieniem i zapytał:
Gdzie to pani jedzie w taką bidę?
Usmiechnęlam się.
- Chce się pani? Ja to w taką pogodę mogę co najwyżej przez okno popatrzeć.
Chciało się.
Chciało się przede wszystkim dlatego, że nieuchronnie zbliża się pierwszy maraton, a ja mam przejechane tyle co kot napłakał.
Obiecałam sobie, ze musze nadrobić stracony w ub tygodniu przez to kolano czas.
Obiecałam sobie, ze biorę się ostro do roboty i tego się trzymam.
Spotkała mnie jednak przykra niespodzianka. Zeszłam do piwnicy po Magnusa, a tam kapeć w tylnym kole.
Gdyby to było przednie, nie byłoby problemu, akurat w piwnicy stoi jedno zapasowe, no ale to był tył z v- ką.
No więc szybko do domu, szybkie smarowanie łańcucha w Kateemku i dopompowywanie kółek i w drogę.
Warunki rzeczywiście były ciężkie. Niezbyt ciepło, jakieś 4 stopnie i zimny porywisty wiatr. Tak mocny, że po prostu droga do Żabna, płaska i prosta zazwyczaj , zamieniła się w 18 kilometrowy podjazd.
Musiałam miejscami zrzucać na średnią tarczę , bo nie dawałam rady.
Kolega chciał zrobić krótką trasę ( ze względu na warunki atmosferyczne), momentami padał śnieg, ale w końcu zgodził się na Żabno.
Myślę, że to był dobry trening siłowy.
Pomyślałam sobie dzisiaj, że z roku na rok jestem coraz starsza, a jednak mój organizm jest mocniejszy. Kiedyś po takiej wyprawie jak wczoraj, cieżko byłoby mi się podnieść z łóżka na drugi dzień, a teraz pojechałam na trening.
Cieszę się, ze się zmobilizowałam.
Słyszałam dzisiaj w radiu rozmowę z jakims teatralnym reżyserem, pasjonatem roweru. Powiedział:
„ Każdy rowerzysta jest lekko uśmiechnięty”
( no tu bym polemizowała, bo z pewnością jak jadę jakis morderczy podjazd daleko mi do uśmiechu).
Ale chyba wiem o co mu chodziło.
Wczoraj powiedziałam do Mirka:
„ludzie się w tych górach ładniej uśmiechają”
Bo tak jest. Tak góry działają. Zresztą ja też zauważyłam, że tak mam. Uśmiecham się najpiękniej jak potrafię i to takie miłe, kiedy widzę odwzajemniony uśmiech.
A dzisiaj, dzisiaj nie mogę powrócić do rzeczywistości… Emocje.
W nocy obudziłam się o 1.45 i do 3.00 wałęsałam się po domu.
Miałam dzisiaj spać do oporu, obudziłam się o 7.00.
Tatry zawładnęły mną bez reszty. Nie potrafię już bez nich żyć. Po prostu nie potrafię i myślę: gdzie jest moje miejsce? Tutaj czy tam?
Ale co ja tu będę pisać, oddam głos poetce:
Na wysokich szczytach, wokół nas, przejrzystość dali,
chłód wichrów, które zapomniały miast.
Nie ujrzymy w noc świateł, gdy w chatach sie palą,
lecz dojdzie nas wołanie najdalszych gwiazd.
Będziemy je nieść z sobą ścieżkami wśród głazów,
nie przez równiny zielone.
Nie chcemy schodzić z wyniosłych skal,
ani tęsknić za swoją oazą
za domem...
Przez sen kiedyś w lesie pod namiotem
ktoś głośno łkal. Dlaczego? pytać nie trzeba,
bo jeśli z własnej woli daleko odszedł,
nie dla niego doliny i równin ziemia.
Razem z nami wędrują obłoki,
białe skrzydła wysoko unoszą;
czasem jeno pod nasze stopy upadają
zieleń łąk płosząc.
Wówczas oczy otwieramy śmiało
i radujemy się ciszą zawsze jednakich złudzeń:
wydaje się nam przez chwilę, ze serce w piersiach nieczułe sie stało
na szczęście-
bo powracać nie chcemy do ludzi
Gdzie to pani jedzie w taką bidę?
Usmiechnęlam się.
- Chce się pani? Ja to w taką pogodę mogę co najwyżej przez okno popatrzeć.
Chciało się.
Chciało się przede wszystkim dlatego, że nieuchronnie zbliża się pierwszy maraton, a ja mam przejechane tyle co kot napłakał.
Obiecałam sobie, ze musze nadrobić stracony w ub tygodniu przez to kolano czas.
Obiecałam sobie, ze biorę się ostro do roboty i tego się trzymam.
Spotkała mnie jednak przykra niespodzianka. Zeszłam do piwnicy po Magnusa, a tam kapeć w tylnym kole.
Gdyby to było przednie, nie byłoby problemu, akurat w piwnicy stoi jedno zapasowe, no ale to był tył z v- ką.
No więc szybko do domu, szybkie smarowanie łańcucha w Kateemku i dopompowywanie kółek i w drogę.
Warunki rzeczywiście były ciężkie. Niezbyt ciepło, jakieś 4 stopnie i zimny porywisty wiatr. Tak mocny, że po prostu droga do Żabna, płaska i prosta zazwyczaj , zamieniła się w 18 kilometrowy podjazd.
Musiałam miejscami zrzucać na średnią tarczę , bo nie dawałam rady.
Kolega chciał zrobić krótką trasę ( ze względu na warunki atmosferyczne), momentami padał śnieg, ale w końcu zgodził się na Żabno.
Myślę, że to był dobry trening siłowy.
Pomyślałam sobie dzisiaj, że z roku na rok jestem coraz starsza, a jednak mój organizm jest mocniejszy. Kiedyś po takiej wyprawie jak wczoraj, cieżko byłoby mi się podnieść z łóżka na drugi dzień, a teraz pojechałam na trening.
Cieszę się, ze się zmobilizowałam.
Słyszałam dzisiaj w radiu rozmowę z jakims teatralnym reżyserem, pasjonatem roweru. Powiedział:
„ Każdy rowerzysta jest lekko uśmiechnięty”
( no tu bym polemizowała, bo z pewnością jak jadę jakis morderczy podjazd daleko mi do uśmiechu).
Ale chyba wiem o co mu chodziło.
Wczoraj powiedziałam do Mirka:
„ludzie się w tych górach ładniej uśmiechają”
Bo tak jest. Tak góry działają. Zresztą ja też zauważyłam, że tak mam. Uśmiecham się najpiękniej jak potrafię i to takie miłe, kiedy widzę odwzajemniony uśmiech.
A dzisiaj, dzisiaj nie mogę powrócić do rzeczywistości… Emocje.
W nocy obudziłam się o 1.45 i do 3.00 wałęsałam się po domu.
Miałam dzisiaj spać do oporu, obudziłam się o 7.00.
Tatry zawładnęły mną bez reszty. Nie potrafię już bez nich żyć. Po prostu nie potrafię i myślę: gdzie jest moje miejsce? Tutaj czy tam?
Ale co ja tu będę pisać, oddam głos poetce:
Na wysokich szczytach, wokół nas, przejrzystość dali,
chłód wichrów, które zapomniały miast.
Nie ujrzymy w noc świateł, gdy w chatach sie palą,
lecz dojdzie nas wołanie najdalszych gwiazd.
Będziemy je nieść z sobą ścieżkami wśród głazów,
nie przez równiny zielone.
Nie chcemy schodzić z wyniosłych skal,
ani tęsknić za swoją oazą
za domem...
Przez sen kiedyś w lesie pod namiotem
ktoś głośno łkal. Dlaczego? pytać nie trzeba,
bo jeśli z własnej woli daleko odszedł,
nie dla niego doliny i równin ziemia.
Razem z nami wędrują obłoki,
białe skrzydła wysoko unoszą;
czasem jeno pod nasze stopy upadają
zieleń łąk płosząc.
Wówczas oczy otwieramy śmiało
i radujemy się ciszą zawsze jednakich złudzeń:
wydaje się nam przez chwilę, ze serce w piersiach nieczułe sie stało
na szczęście-
bo powracać nie chcemy do ludzi
Babia Góra widziana z Koziego Wierchu© lemuriza1972
Kozi Wierch© lemuriza1972
Wczłapuję się© lemuriza1972
Z Adamem na Kozim© lemuriza1972
W górę bez wytchnienia© lemuriza1972
Widok z Koziego© lemuriza1972
- DST 40.00km
- Czas 01:47
- VAVG 22.43km/h
- VMAX 33.00km/h
- Temperatura 4.0°C
- HRmax 170 ( 90%)
- HRavg 156 ( 82%)
- Kalorie 821kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
http://kartki-elektroniczne.partnerzy.info.pl/kartki/13/64.jpg
:D sikorski33 - 10:06 wtorek, 8 marca 2011 | linkuj
:D sikorski33 - 10:06 wtorek, 8 marca 2011 | linkuj
Nie martw się maratonami za bardzo. Każdy z nich to świetny trening.
kubakmtb - 09:36 wtorek, 8 marca 2011 | linkuj
Oczywiście Iza. Jak coś będę wiedział to dam znać. Nocleg na jedną czy dwie noce ?
Pamiętam z Twojej relacji z lipcowej Murowanej to co pisałaś o kiepskim agro noclegu.
A te arcywidokowe zdjęcia, które tutaj widzę powodują to że kiedyś muszę tam się zjawić :) JPbike - 21:48 poniedziałek, 7 marca 2011 | linkuj
Pamiętam z Twojej relacji z lipcowej Murowanej to co pisałaś o kiepskim agro noclegu.
A te arcywidokowe zdjęcia, które tutaj widzę powodują to że kiedyś muszę tam się zjawić :) JPbike - 21:48 poniedziałek, 7 marca 2011 | linkuj
Też się cieszę ! :)
Z noclegami, to popytam, ja niestety nie mieszkam sam. JPbike - 20:58 poniedziałek, 7 marca 2011 | linkuj
Z noclegami, to popytam, ja niestety nie mieszkam sam. JPbike - 20:58 poniedziałek, 7 marca 2011 | linkuj
Tak Rabka wypadła, też szkoda bo w ogóle tam nie ścigałem się w gorczańskiej scenerii ...
Czy to znaczy że w Murowanej się pojawisz ?
JPbike - 20:43 poniedziałek, 7 marca 2011 | linkuj
Czy to znaczy że w Murowanej się pojawisz ?
JPbike - 20:43 poniedziałek, 7 marca 2011 | linkuj
Dobrze że nadrabiasz ten ważny czas :)
Czytałaś na golonkowej stronie że Szczawnica BĘDZIE ? JPbike - 19:52 poniedziałek, 7 marca 2011 | linkuj
Czytałaś na golonkowej stronie że Szczawnica BĘDZIE ? JPbike - 19:52 poniedziałek, 7 marca 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!