Piątek, 11 marca 2011
Piątkowa przygoda:)
Uff.. to był ciężki tydzień w pracy. Straszną miałam ochotę dzisiaj na jazdę, ale w pracy poczułam zmęczenie ogromne i przełozyłam jazdę na 17.30.
Krótkie spanko i pomogło.
Zaczynamy, pada lekki deszczyk, ale jest ciepło.
Niby płasko, a i tak mnie to tak cieszyło! Noga podaje aż miło i sama nie wiem jak to sie dzieje? Nie trenowałam ostatnio, jestem zmęczona.
Czyzby to efekt górskich wędrówek?
Postanowiliśmy zaryzykować i jechać do Lasu.
Mnie tam ryzyko się podobało ( wszak wiadomo , ze im trudniej tym lepiej), Alek był chyba mniej zadowolony bo nie przepada za błotem.
Błoto, śnieg, slisko i dlatego większa satysfakcja... Och te techniczne trudności, balansowanie ciałem, jak ja za tym tęskniłam!
No niestety w pewnym momencie poczułam, ze strasznie rzuca mi tyłem.
Stanełam i oczywiście.. "kapeć". No a przecież wczoraj sprawdziłam oponę, umyłam.. gdzie jest to dziadostwo, gdzie sie ukryło i tak przebija dętkę za dętką?
Alek dopompował i pojechalismy. Nie pomogło na długo.
Okropny kapeć, jechać się nie dało.
No wiec szybka decyzja - zmieniamy dętkę.
środek lasu, ciemno. Niezła zabawa. Rowery tak ubłocone, ze zmiana detki - średnia przyjemność.
No i obawa, na jak długo to pomoże, skoro to COŚ jest w oponie, a po ciemku szukanie tego to jak szukanie igły w stogu siana.
A do domu 15 km, w tym co najmniej 5 po lesie, lesie błotnistym,sniegowym.
Alek mówi: najwyżej pojdziemy na piechotę.
No najwyżej.
Na szczęscie powietrze nie uchodzi, ale jazda jest już bardzo ostrożna, omijam trudności, zeby nie było zbyt wielkich wstrząsów.
Dojeżdzamy do Mościc .... uffff...
Miał być trening była przejażdżka, ale cóż...
Jutro to nadrobię.
Jutro kierunek góry: zamierzam pokręcić co najmniej ze 3 godzinki, albo i dłużej.
Krótkie spanko i pomogło.
Zaczynamy, pada lekki deszczyk, ale jest ciepło.
Niby płasko, a i tak mnie to tak cieszyło! Noga podaje aż miło i sama nie wiem jak to sie dzieje? Nie trenowałam ostatnio, jestem zmęczona.
Czyzby to efekt górskich wędrówek?
Postanowiliśmy zaryzykować i jechać do Lasu.
Mnie tam ryzyko się podobało ( wszak wiadomo , ze im trudniej tym lepiej), Alek był chyba mniej zadowolony bo nie przepada za błotem.
Błoto, śnieg, slisko i dlatego większa satysfakcja... Och te techniczne trudności, balansowanie ciałem, jak ja za tym tęskniłam!
No niestety w pewnym momencie poczułam, ze strasznie rzuca mi tyłem.
Stanełam i oczywiście.. "kapeć". No a przecież wczoraj sprawdziłam oponę, umyłam.. gdzie jest to dziadostwo, gdzie sie ukryło i tak przebija dętkę za dętką?
Alek dopompował i pojechalismy. Nie pomogło na długo.
Okropny kapeć, jechać się nie dało.
No wiec szybka decyzja - zmieniamy dętkę.
środek lasu, ciemno. Niezła zabawa. Rowery tak ubłocone, ze zmiana detki - średnia przyjemność.
No i obawa, na jak długo to pomoże, skoro to COŚ jest w oponie, a po ciemku szukanie tego to jak szukanie igły w stogu siana.
A do domu 15 km, w tym co najmniej 5 po lesie, lesie błotnistym,sniegowym.
Alek mówi: najwyżej pojdziemy na piechotę.
No najwyżej.
Na szczęscie powietrze nie uchodzi, ale jazda jest już bardzo ostrożna, omijam trudności, zeby nie było zbyt wielkich wstrząsów.
Dojeżdzamy do Mościc .... uffff...
Miał być trening była przejażdżka, ale cóż...
Jutro to nadrobię.
Jutro kierunek góry: zamierzam pokręcić co najmniej ze 3 godzinki, albo i dłużej.
- DST 30.00km
- Teren 11.00km
- Czas 01:32
- VAVG 19.57km/h
- VMAX 30.00km/h
- Temperatura 10.0°C
- HRmax 178 ( 94%)
- HRavg 156 ( 82%)
- Kalorie 859kcal
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Oj, coś mi pachnie systemem UST u Ciebie :) Na takie małe, wredne "niewiadomoco" to dobre lekarstwo.
kubakmtb - 20:04 niedziela, 13 marca 2011 | linkuj
świetny blog od pewnego czasu uwielbiam go czytać;).
maxim696 - 22:03 piątek, 11 marca 2011 | linkuj
Sprawdz klocki, tez tak kiedys mialem, drzazga szkla w klocku, nie wystawala od srodka, tylko dziubała detke jak klocek naciskal na podloze ;).
klosiu - 20:49 piątek, 11 marca 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!