Niedziela, 10 kwietnia 2011
I juz po:)
I co powinnam napisać?
9 miejsce, to nie jest szczyt moich marzeń, ale...
uważam, że dałam z siebie absolutnie wszystko, jestem bardzo zadowolona bo głowa świetnie współpracowała z nogami, nie pozwoliłam sobie na złe mysli, naprawdę jechałam mocno.
wygrałam z Jackiem, czego sie nie spodziewałam, pomimo jego braku treningu.
Czas z ub roku 3: 31, czas z tego roku 3: 18, a byłby lepszy gdyby nie... ale o tym zaraz
No i na pocieszenie odnośnie miejsca.. Mirek Bieniasz też zajął 9:)
Piach i skur... wiatr. Nie jechało się łatwo.
No i stało się.. ja dotąd szczycąca się brakiem kapcia na maratonach ( 5 rok już jazdy) na 1 km przed metą ( Adam z Katowic świadkiem) rozcięłam oponę.
Turlanie sie do mety po piachu a potem asfalcie na obręczy..t o dopiero przeżycie...
w zyciu nie dostałam tylu braw na mecie:).
Jestem zdecydowanie najstrasza w tym towarzystwie pt K3 na mega, więc nie jest to łatwe.
Gdybym była w k4 byłabym druga z kilkusekundową stratą do pierwszej, a gdyby nie ta opona to pierwsza, bo ta pani z pierwszego miejsca, minęła mnie jak turlałam się na obręczy.
No cóż.. musze poczekać jeszcze dwa lata:)
Masę wrażeń sportowych i pozasportowych, ale o tym jutro, a własciwie dzisiaj tylko później.
Mocno męcząca ta droga z Poznania.
P.S na forum u GG niektórzy piszą o zjeździe z Dziewiczej Góry, ze killer...
w tamtym roku było na nim gorzej, dużo więcej piachu.
Tak ogólnie dla golonkowych bywalców taki zjazd to chyba niewielka trudność , tak myślę.
Jeśli ja, taki zjazdowiec jeszcze wciąż " na dorobku" przejeżdzam go bez chwili zastanowienia... Fakt było duzo korzeni, ale to jest do przejścia:)
Cieszę się, ze mogę po kilku latach ze zdzwieniem lekkim przeczytać ze to niby killer był.
No jakieś 3 lata temu pewnie sama bym tak napisała:)
9 miejsce, to nie jest szczyt moich marzeń, ale...
uważam, że dałam z siebie absolutnie wszystko, jestem bardzo zadowolona bo głowa świetnie współpracowała z nogami, nie pozwoliłam sobie na złe mysli, naprawdę jechałam mocno.
wygrałam z Jackiem, czego sie nie spodziewałam, pomimo jego braku treningu.
Czas z ub roku 3: 31, czas z tego roku 3: 18, a byłby lepszy gdyby nie... ale o tym zaraz
No i na pocieszenie odnośnie miejsca.. Mirek Bieniasz też zajął 9:)
Piach i skur... wiatr. Nie jechało się łatwo.
No i stało się.. ja dotąd szczycąca się brakiem kapcia na maratonach ( 5 rok już jazdy) na 1 km przed metą ( Adam z Katowic świadkiem) rozcięłam oponę.
Turlanie sie do mety po piachu a potem asfalcie na obręczy..t o dopiero przeżycie...
w zyciu nie dostałam tylu braw na mecie:).
Jestem zdecydowanie najstrasza w tym towarzystwie pt K3 na mega, więc nie jest to łatwe.
Gdybym była w k4 byłabym druga z kilkusekundową stratą do pierwszej, a gdyby nie ta opona to pierwsza, bo ta pani z pierwszego miejsca, minęła mnie jak turlałam się na obręczy.
No cóż.. musze poczekać jeszcze dwa lata:)
Masę wrażeń sportowych i pozasportowych, ale o tym jutro, a własciwie dzisiaj tylko później.
Mocno męcząca ta droga z Poznania.
P.S na forum u GG niektórzy piszą o zjeździe z Dziewiczej Góry, ze killer...
w tamtym roku było na nim gorzej, dużo więcej piachu.
Tak ogólnie dla golonkowych bywalców taki zjazd to chyba niewielka trudność , tak myślę.
Jeśli ja, taki zjazdowiec jeszcze wciąż " na dorobku" przejeżdzam go bez chwili zastanowienia... Fakt było duzo korzeni, ale to jest do przejścia:)
Cieszę się, ze mogę po kilku latach ze zdzwieniem lekkim przeczytać ze to niby killer był.
No jakieś 3 lata temu pewnie sama bym tak napisała:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Mini....ja to jeszcze nie ten poziom, żeby się na mega porwać:-) ale kto wie...w przyszłości chciałabym spróbować
gojda - 12:53 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj
Zdaje się, że chyba mi gdzieś mignęłaś po maratonie:-) Aha, wygrałabyś na losowaniu okularki...pokojarzyłam po imieniu i nazwisku. Pozdrawiam i gratuluję walki do końca mimo "przeciwności losu"!!!
Niestety... uroki sportu- nigdy nie wiadomo, co się tak naprawdę wydarzy...nawet jak wszystko idzie po naszej myśli, jest power, to tak naprawdę wszystkiego nie jesteśmy w stanie przewidzieć... gojda - 12:43 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj
Niestety... uroki sportu- nigdy nie wiadomo, co się tak naprawdę wydarzy...nawet jak wszystko idzie po naszej myśli, jest power, to tak naprawdę wszystkiego nie jesteśmy w stanie przewidzieć... gojda - 12:43 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj
Piszą, że zjazd killer ale to tak z przymrużeniem oka. Nie oszukujmy się, tego nie można nazwać zjazdem. Ot, kilkumetrowa skarpa. Na Marcince czy w Lesie Wolskim takich na pęczki jest :)
Furman - 10:53 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj
Gratki za waleczność :)
ps. Nie spiesz się tak do K4, samo przyjdzie... a teraz powinnaś być z siebie dumna, że zamiatasz w K3 ;)
Pęknięta guma, cóż zdarza się... a skutki bywają gorsze :P airline - 06:52 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj
ps. Nie spiesz się tak do K4, samo przyjdzie... a teraz powinnaś być z siebie dumna, że zamiatasz w K3 ;)
Pęknięta guma, cóż zdarza się... a skutki bywają gorsze :P airline - 06:52 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!