Poniedziałek, 11 kwietnia 2011
Rozjazd pomaratonowy
Trzyma mnie maratonowa euforia, oj trzyma. I jest tak jak mówiłam… na problemy dzisiaj spoglądam z zupełnie innej perspektywy.
Zmieniłam oponkę i dętkę ( w tle akurat leciała piosenka „Być kobietą”, pomyślałam, że Alicja Majewska śpiewa o wielu kobiecych marzeniach, ale nie o zmianie oponki i dętki).
Z przyjemnością jednak stwierdzam, że idzie mi to już swietnie.
Opona rozdarta straszliwie….
Dwa wielkie ugryzienia, w dętce dwie olbrzymie dziury. Ależ to musiał być „strzał”!
I dlatego też dzisiaj musiałam jechać do chłopaków na Słoneczną po moją dętkę, którą tam zostawiłam, jak Kuba mi serwisował rower, no i kupić jeszcze jeden zapas.
Za 2 tygodnie powinny być moje bęzdętkowe koła.
Jutro biorę się za Magnusa, trzeba go umyć, zmienić mu dętkę i wrócić do treningów na nim, bo szkoda Kateemka.
A dzisiaj bardzo delikatny rozjazd. Spokojniutko i fajnie. Pojechałam sobie do Lipia czerwonym pieszym. Niestety niebawem chyba koniec tego szlaku… gdzieś tam po drodze budują autostradę i nie wiem czy będzie jakaś mozliwość przedostania się tak żeby wskoczyć na czerwony. A szkoda to jest taki fajny szlak….
W Lipiu przepięknie, aż dech zapiera. Cały las w zawilcach. Trochę błota, ale jak na Lipie to niewiele, więc wiadomość dla tych co startują w pucharze Tarnowa w niedzielę – o ile nie popada solidnie do niedzieli, to będzie fajna jazda.
W Lipiu kręcąc się po leśnych ścieżkach pomyślałam:
Kocham jeździć na rowerze. Bardzo kocham.. kocham jeździć po tych leśnych singielkach, korzeniach, patykach itd…
Uwielbiam:)
Po drodze umyłam tez Katemka, bardzo brudny nie był, ale lekko przykurzony, jak i ja po maratonie, ale o tym ( wraz ze zdjeciem) wieczorem.
Zmieniłam oponkę i dętkę ( w tle akurat leciała piosenka „Być kobietą”, pomyślałam, że Alicja Majewska śpiewa o wielu kobiecych marzeniach, ale nie o zmianie oponki i dętki).
Z przyjemnością jednak stwierdzam, że idzie mi to już swietnie.
Opona rozdarta straszliwie….
Dwa wielkie ugryzienia, w dętce dwie olbrzymie dziury. Ależ to musiał być „strzał”!
I dlatego też dzisiaj musiałam jechać do chłopaków na Słoneczną po moją dętkę, którą tam zostawiłam, jak Kuba mi serwisował rower, no i kupić jeszcze jeden zapas.
Za 2 tygodnie powinny być moje bęzdętkowe koła.
Jutro biorę się za Magnusa, trzeba go umyć, zmienić mu dętkę i wrócić do treningów na nim, bo szkoda Kateemka.
A dzisiaj bardzo delikatny rozjazd. Spokojniutko i fajnie. Pojechałam sobie do Lipia czerwonym pieszym. Niestety niebawem chyba koniec tego szlaku… gdzieś tam po drodze budują autostradę i nie wiem czy będzie jakaś mozliwość przedostania się tak żeby wskoczyć na czerwony. A szkoda to jest taki fajny szlak….
W Lipiu przepięknie, aż dech zapiera. Cały las w zawilcach. Trochę błota, ale jak na Lipie to niewiele, więc wiadomość dla tych co startują w pucharze Tarnowa w niedzielę – o ile nie popada solidnie do niedzieli, to będzie fajna jazda.
W Lipiu kręcąc się po leśnych ścieżkach pomyślałam:
Kocham jeździć na rowerze. Bardzo kocham.. kocham jeździć po tych leśnych singielkach, korzeniach, patykach itd…
Uwielbiam:)
Po drodze umyłam tez Katemka, bardzo brudny nie był, ale lekko przykurzony, jak i ja po maratonie, ale o tym ( wraz ze zdjeciem) wieczorem.
Lipie całe w zawilcach© lemuriza1972
Lipie 2© lemuriza1972
- DST 29.00km
- Teren 10.00km
- Czas 01:40
- VAVG 17.40km/h
- HRmax 159 ( 84%)
- HRavg 124 ( 65%)
- Kalorie 655kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!