Wtorek, 12 kwietnia 2011
Dzień bez roweru.. nie do końca... i o górach trochę..
Kuba dał mi dzisiaj wolne, z czym do końca pogodzić się nie mogłam, ale w końcu się pogodziłam, wszak muszę się trzymać planu.
No ale nie próżnowałam i postanowiłam zafundować Magnusowi dawno obiecaną reanimację.
Szkoda Kateema do takiego treningowego tyrania codziennego. Miałam jechać na myjkę, ale zaczęło padać, więc.. szybka decyzja… odpinam koła i wio do wanny.
Wszystko fajnie.. tylko potem to sprzątanie łazienki. Ech.
Umyłam go, wyczyściłam łancuch, kasetę, zębatki, zmieniłam wreszcie dętke i oponę ( na jakąs wygraną w ub roku u GG – myślałam , ze mam same błotne Panaracery, ale okazało się ze jeden jest Speed:)),
I jak tak sobie robiłam przy tym rowerku to cieszyłam się autentycznie, bo jak już potrafię tyle rzeczy zrobić to jakos tak.. może głupio to zabrzmi czuję się fajniejszą kobietą:)
A teraz będzie trochę o górach, bo się stęskniłam za nimi. Chłopaki z Rowerowania ponoć już planują zimę.. i że niby od listopada ruszymy. Dobrze, dobrze… doczekać się nie mogę.
Kiedyś w pracy z koleżankami z innego wydziału stoczyć musiałam potyczkę.. ( chociaż nie, za wiele to nie dyskutowałam). Nasłuchałam się.
Zaczęło się cos o wiośnie, a ja mówię, ze zimy mi trochę żal, bo chodziłam po Tatrach.
Oczy zrobiły wielkie, miny zafrasowane, a wręcz chyba oburzone.
„ To niebezpieczne, lekkomyslne itd.”. Mówily coś jeszcze, ze zginąć można itd.
Powiedziałam: mam pewną filozofię życiową i.. wyszłam.
I pomyślałam: każdego dnia wsiadają do samochodów i narażają życie jakby nie było…
Tylko po to żeby wygodnie dojechać do pracy…
Ja też ryzykuję, ale idę po marzenia, idę po spełnienie, po takie szczęście jakiego one chyba nigdy nie odczują. Nie oddczują bo nie zaryzkują. Ich wybór prawda? Mój jest inny.
Dlaczego wciąż muszę się z tego tłumaczyć?
Nie, już się nie tłumaczę. Po prostu mówię, ze mam swoją filozofie życiową i wychodzę.
To moja droga, i nie dam się z niej zawrócić.
Czytam książkę pt „ Każdy ma swoje Kilimandżaro”.
Na początku krótkie wizytówki bohaterów. Niepełnosprawna Andżelika cytuje swojego męża:
„ Kto nie ma odwagi, żeby marzyć, nie będzie miał siły do walki”.
I jeszcze jeden cytat . Tym razem mój ulubiony Jasiek Mela ( o swoich rodzicach):
„ Starają się dostrzegać jasną stronę każdego dnia. To od nich nauczyłem się, ze to jak odbieramy świat, zależy wyłącznie od nas. Możemy go widzieć kolorowym i pięknym, możemy widzieć szarym i brzydkim. Jedno i drugie jest trochę prawdą, a trochę nieprawdą. Ale to ja Janek Mela – o tym decyduję”.
No właśnie… ja widzę świat pięknym i chce go widzieć również z tak bliska jak to jest możliwe.
Ze szczytów gór, z najwyższych wysokości na jakie uda mi się wejść.
Czy to trudno zrozumieć?
Tego co widzę tam z góry, nie zobaczę w telewizji…
A na pewno nie poczuję tak bardzo jak tam.
No ale nie próżnowałam i postanowiłam zafundować Magnusowi dawno obiecaną reanimację.
Szkoda Kateema do takiego treningowego tyrania codziennego. Miałam jechać na myjkę, ale zaczęło padać, więc.. szybka decyzja… odpinam koła i wio do wanny.
Wszystko fajnie.. tylko potem to sprzątanie łazienki. Ech.
Umyłam go, wyczyściłam łancuch, kasetę, zębatki, zmieniłam wreszcie dętke i oponę ( na jakąs wygraną w ub roku u GG – myślałam , ze mam same błotne Panaracery, ale okazało się ze jeden jest Speed:)),
I jak tak sobie robiłam przy tym rowerku to cieszyłam się autentycznie, bo jak już potrafię tyle rzeczy zrobić to jakos tak.. może głupio to zabrzmi czuję się fajniejszą kobietą:)
A teraz będzie trochę o górach, bo się stęskniłam za nimi. Chłopaki z Rowerowania ponoć już planują zimę.. i że niby od listopada ruszymy. Dobrze, dobrze… doczekać się nie mogę.
Kiedyś w pracy z koleżankami z innego wydziału stoczyć musiałam potyczkę.. ( chociaż nie, za wiele to nie dyskutowałam). Nasłuchałam się.
Zaczęło się cos o wiośnie, a ja mówię, ze zimy mi trochę żal, bo chodziłam po Tatrach.
Oczy zrobiły wielkie, miny zafrasowane, a wręcz chyba oburzone.
„ To niebezpieczne, lekkomyslne itd.”. Mówily coś jeszcze, ze zginąć można itd.
Powiedziałam: mam pewną filozofię życiową i.. wyszłam.
I pomyślałam: każdego dnia wsiadają do samochodów i narażają życie jakby nie było…
Tylko po to żeby wygodnie dojechać do pracy…
Ja też ryzykuję, ale idę po marzenia, idę po spełnienie, po takie szczęście jakiego one chyba nigdy nie odczują. Nie oddczują bo nie zaryzkują. Ich wybór prawda? Mój jest inny.
Dlaczego wciąż muszę się z tego tłumaczyć?
Nie, już się nie tłumaczę. Po prostu mówię, ze mam swoją filozofie życiową i wychodzę.
To moja droga, i nie dam się z niej zawrócić.
Czytam książkę pt „ Każdy ma swoje Kilimandżaro”.
Na początku krótkie wizytówki bohaterów. Niepełnosprawna Andżelika cytuje swojego męża:
„ Kto nie ma odwagi, żeby marzyć, nie będzie miał siły do walki”.
I jeszcze jeden cytat . Tym razem mój ulubiony Jasiek Mela ( o swoich rodzicach):
„ Starają się dostrzegać jasną stronę każdego dnia. To od nich nauczyłem się, ze to jak odbieramy świat, zależy wyłącznie od nas. Możemy go widzieć kolorowym i pięknym, możemy widzieć szarym i brzydkim. Jedno i drugie jest trochę prawdą, a trochę nieprawdą. Ale to ja Janek Mela – o tym decyduję”.
No właśnie… ja widzę świat pięknym i chce go widzieć również z tak bliska jak to jest możliwe.
Ze szczytów gór, z najwyższych wysokości na jakie uda mi się wejść.
Czy to trudno zrozumieć?
Tego co widzę tam z góry, nie zobaczę w telewizji…
A na pewno nie poczuję tak bardzo jak tam.
Magnus przed© lemuriza1972
I Magnus po. Ładny już:)© lemuriza1972
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Oglądałem ostatnio film na TVP o skokach BASE i cenie jaką przychodzi zapłacić za zamiłowanie do tego najbardziej śmiercionośnego sportu. Powiedziano tam bardzo trafne zdanie, że na początku zawsze są 2 słoiki.Jeden pełny ze szczęściem i drugi pusty z doświadczeniem. W miarę uprawiania hobby przesypujemy tylko zawartość i kiedyś tego szczęścia zabraknie. BTW może kogoś zaciekawi film jest dostępny na youtube http://www.youtube.com/watch?v=VP31_saPPyY&feature=related .
B4loco - 15:11 czwartek, 14 kwietnia 2011 | linkuj
Bo ważne by znaleźć sobie cel w życiu... pasję...
Nieważne, że jest to zbieranie znaczków, kóz z nosa, wspinaczka, ściganie się...
Liczy się pasja...
;-)
Pozdrawiam Pasjonatów :) kosma100 - 19:44 środa, 13 kwietnia 2011 | linkuj
Nieważne, że jest to zbieranie znaczków, kóz z nosa, wspinaczka, ściganie się...
Liczy się pasja...
;-)
Pozdrawiam Pasjonatów :) kosma100 - 19:44 środa, 13 kwietnia 2011 | linkuj
Właśnie, a trzeba tak pokombinować żeby 100 dni być tygrysem :)
Na razie przeczytałem książkę "Kochaj śnieg, unikaj lawin"... Refleksja z niej jest jedna: trzeba mocno poszukać dobrego źródła wiedzy ;) Ta książka nim nie jest. kubakmtb - 14:46 środa, 13 kwietnia 2011 | linkuj
Na razie przeczytałem książkę "Kochaj śnieg, unikaj lawin"... Refleksja z niej jest jedna: trzeba mocno poszukać dobrego źródła wiedzy ;) Ta książka nim nie jest. kubakmtb - 14:46 środa, 13 kwietnia 2011 | linkuj
Jak wiesz to mój też pierwszy sezon w Tatrach. Zero doświadczenia, zero wiedzy o zagrożeniach. Po raz pierwszy naprawdę stanąłem przed zagadnieniem akceptowalnego ryzyka; no może nie pierwszy raz, tylko tego czasu, kiedy zmagałem się z pytaniem ile można ryzykować na rowerze już mam za sobą. Bolało często, ale mam wrażenie, że wiem gdzie są moje ograniczenia.
W Tatrach to o tyle trudniejsze, że pierwiastek nieprzewidywalności natury jest o wiele większy, jeśli do tego dołożyć moje własne ww. ograniczenia to całkiem zasadne są pytania o mechanizmy podejmowania decyzji iść - nie iść?; zawrócić - napierać?
Jak już pisaliśmy w @ zamierzam zgłębić trochę praktykę i teorię lawinową, pochodzić po Tatrach, obyć się z wysokością, zaopatrzyć w lawinowe ABC, ale i tak najważniejszą polisą bezpieczeństwa jest podjęcie właściwiej decyzji. Polecam tekst
http://www.wyrypy.net/index.php/lawiny-skitury/82-lawiny-i-psychologia.html , który pozwala zaopatrzyć się w niezłe argumenty "za" i "przeciw" kubakmtb - 13:52 środa, 13 kwietnia 2011 | linkuj
W Tatrach to o tyle trudniejsze, że pierwiastek nieprzewidywalności natury jest o wiele większy, jeśli do tego dołożyć moje własne ww. ograniczenia to całkiem zasadne są pytania o mechanizmy podejmowania decyzji iść - nie iść?; zawrócić - napierać?
Jak już pisaliśmy w @ zamierzam zgłębić trochę praktykę i teorię lawinową, pochodzić po Tatrach, obyć się z wysokością, zaopatrzyć w lawinowe ABC, ale i tak najważniejszą polisą bezpieczeństwa jest podjęcie właściwiej decyzji. Polecam tekst
http://www.wyrypy.net/index.php/lawiny-skitury/82-lawiny-i-psychologia.html , który pozwala zaopatrzyć się w niezłe argumenty "za" i "przeciw" kubakmtb - 13:52 środa, 13 kwietnia 2011 | linkuj
whaw
Na 2 fotce Kellysek bardziej mi się podoba - ma koła ;-)
Pozdrawiam :) kosma100 - 18:07 wtorek, 12 kwietnia 2011 | linkuj
Na 2 fotce Kellysek bardziej mi się podoba - ma koła ;-)
Pozdrawiam :) kosma100 - 18:07 wtorek, 12 kwietnia 2011 | linkuj
Fajna przemiana, też swojego myłem w łazience. Mina żony na wygląd łazienki bezcenna i dłuuuuugie sprzątanie :)
Dynio - 18:06 wtorek, 12 kwietnia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!