Środa, 13 kwietnia 2011
Czasem słońce, czasem deszcz
To tak jak w życiu.. czasem słońce, czasem deszcz…
Mam ostatnio trochę problemów i dzisiaj moja koleżanka powiedziała mi:
Chciałabym zdjąć z ciebie trochę tych smutków…
Usmiechnęłam się i powiedziałam: ale przecież to jest nieodłączna część życia.
Tak już musi być.
Ja na szczeście nauczyłam się już bardzo skutecznie walczyć z problemami, smutkami itd…
Często zostają z nich takie smuteczki, drobinki smutków…
Stoję na mocnym fundamencie i chociaż czasem zawieje, to wiem, że już mnie nie przewróci.
Pisałam już? Mam ulubiony cytat z Mysliwskiego:
„ jak jesteś na dnie, nie kop głebiej”
Dna.. na szczęscie już mi się nie zdarzają.
A teraz będzie trochę o tym treningu co to jak zycie, czyli trochę w deszczu, trochę w słoncu.
Miałam jechać z Mirkiem, ale w ostatniej chwili dał znać, ze nie może.
Bywa.
Szkoda, bo Mirek jest tak pozytywną osobą, z takim optymizmem patrzącym na życie i ludzi, ze czasem wystarczy mi jedno jego zdanie.. i już wiem co myśleć, robić.
Poza tym Mirek jest jedyną mi znaną osobą, która w taką pogodę ( zimnoooooo i deszcz) byłaby gotowa ze mną pojechać.
Dzisiaj była w planie regeneracja, ale pomyslałam , ze jak pojadę sobie delikatnie po górkach to chyba nic się nie stanie. Stęskniłam się za górkami.
Postąpiłam więc wobec zasady: nie ma złej pogody, są tylko źli ubrani kolarze.
Ubrałam się bardzo ciepło, zimowe spodnie, czapka pod kask, grube skarpety, grube rękawiczki, softshell, kurtka przeciwdeszczowa.
No i wyruszyłam. W deszczu.
Zaraz potem jednak zaświeciło słonce, ale nadal było bardzo zimno.
Pojechałam sobie niebieskim szlakiem nad Dunajcem do Janowic i stamtąd na Lubinkę ( podjazd 6 km). Jechało mi się super bo bardzo spokojnie, tak wolno nigdy tam jeszcze nie wjeżdzałam.
Aż mi było trochę wstyd, że tak wolno jadę, jak przejeżdzały jakieś auta…
Widoki przecudne, Dunajec , górki. Najlepsze lekarstwo na smuteczki, a raczej ich drobinki…
Z Lubinki zjeżdzałam bardzo ostrożnie, bo było mokro i duzo żwiru..i pomyslałam: głupio byłoby tak rozbić się na poczatku sezonu…
Kiedy wracałam zaczęło mocno padać, pupa mokra, buty mokre, twarz zalana…
Przejeżdzając Zbylitowską spotkałam Mirka, krzyknął do mnie:
Nie tak szybko ( wiedział, ze dzisiaj mam jechać spokojnie).
Mnie jednak było tak zimno, ze chciałam być szybko w domu.
Zmarzłam bardzo, ale co to w porównaniu do tego szczęścia, które daje jazda i te widoki.
A tak na koniec cytat z ksiązki Beaty Pawlikowskiej ( to tak na marginesie dyskusji w komentarzach do mojego poprzedniego wpisu):
„ NIE TRZEBA BYĆ NUDZIARZEM DOROSŁYM,
KTÓRY WYRÓSŁ Z MARZEŃ I ZAMIENIŁ SIĘ W KANAPOWEGO LENIWCA.
PRZEZ CAŁE ŻYCIE MOŻNA PRAGNĄĆ, BUDOWAĆ, TWORZYĆ I BIEC NAPRZÓD.
PRZEZ CAŁE ŻYCIE MOŻNA BYĆ SZCZĘŚLIWYM CZŁOWIEKIEM”
P.S Jeszcze ta historyjka o szczęsliwym człowieku.
zaczepil mnie dzisiaj w autobusie starszy pan.
zapytał: czy te wlosy to panienka ( panienka haha...) ma swoje czy malowane?
Kiedyś miałam takie swoje- westchnełam...
Kiedyś miałam czarne włosy:)
A pan zapytał: a czy ja moge panience wierszyk powiedzieć?
Proszę..
I wyrecytował długaśny wiersz.. o czarnych , pieknych oczach dziewczyny...
Nie wyprowadzałam go z błędu.. ze czarnych oczu nie mam.
skonczył, rozsmiał się...
Ja też. powiedziałam: pięknie...
On: trzeba tak czasem sie rozweselać...
Tak, ma pan rację, trzeba...:)
Mam ostatnio trochę problemów i dzisiaj moja koleżanka powiedziała mi:
Chciałabym zdjąć z ciebie trochę tych smutków…
Usmiechnęłam się i powiedziałam: ale przecież to jest nieodłączna część życia.
Tak już musi być.
Ja na szczeście nauczyłam się już bardzo skutecznie walczyć z problemami, smutkami itd…
Często zostają z nich takie smuteczki, drobinki smutków…
Stoję na mocnym fundamencie i chociaż czasem zawieje, to wiem, że już mnie nie przewróci.
Pisałam już? Mam ulubiony cytat z Mysliwskiego:
„ jak jesteś na dnie, nie kop głebiej”
Dna.. na szczęscie już mi się nie zdarzają.
A teraz będzie trochę o tym treningu co to jak zycie, czyli trochę w deszczu, trochę w słoncu.
Miałam jechać z Mirkiem, ale w ostatniej chwili dał znać, ze nie może.
Bywa.
Szkoda, bo Mirek jest tak pozytywną osobą, z takim optymizmem patrzącym na życie i ludzi, ze czasem wystarczy mi jedno jego zdanie.. i już wiem co myśleć, robić.
Poza tym Mirek jest jedyną mi znaną osobą, która w taką pogodę ( zimnoooooo i deszcz) byłaby gotowa ze mną pojechać.
Dzisiaj była w planie regeneracja, ale pomyslałam , ze jak pojadę sobie delikatnie po górkach to chyba nic się nie stanie. Stęskniłam się za górkami.
Postąpiłam więc wobec zasady: nie ma złej pogody, są tylko źli ubrani kolarze.
Ubrałam się bardzo ciepło, zimowe spodnie, czapka pod kask, grube skarpety, grube rękawiczki, softshell, kurtka przeciwdeszczowa.
No i wyruszyłam. W deszczu.
Zaraz potem jednak zaświeciło słonce, ale nadal było bardzo zimno.
Pojechałam sobie niebieskim szlakiem nad Dunajcem do Janowic i stamtąd na Lubinkę ( podjazd 6 km). Jechało mi się super bo bardzo spokojnie, tak wolno nigdy tam jeszcze nie wjeżdzałam.
Aż mi było trochę wstyd, że tak wolno jadę, jak przejeżdzały jakieś auta…
Widoki przecudne, Dunajec , górki. Najlepsze lekarstwo na smuteczki, a raczej ich drobinki…
Z Lubinki zjeżdzałam bardzo ostrożnie, bo było mokro i duzo żwiru..i pomyslałam: głupio byłoby tak rozbić się na poczatku sezonu…
Kiedy wracałam zaczęło mocno padać, pupa mokra, buty mokre, twarz zalana…
Przejeżdzając Zbylitowską spotkałam Mirka, krzyknął do mnie:
Nie tak szybko ( wiedział, ze dzisiaj mam jechać spokojnie).
Mnie jednak było tak zimno, ze chciałam być szybko w domu.
Zmarzłam bardzo, ale co to w porównaniu do tego szczęścia, które daje jazda i te widoki.
A tak na koniec cytat z ksiązki Beaty Pawlikowskiej ( to tak na marginesie dyskusji w komentarzach do mojego poprzedniego wpisu):
„ NIE TRZEBA BYĆ NUDZIARZEM DOROSŁYM,
KTÓRY WYRÓSŁ Z MARZEŃ I ZAMIENIŁ SIĘ W KANAPOWEGO LENIWCA.
PRZEZ CAŁE ŻYCIE MOŻNA PRAGNĄĆ, BUDOWAĆ, TWORZYĆ I BIEC NAPRZÓD.
PRZEZ CAŁE ŻYCIE MOŻNA BYĆ SZCZĘŚLIWYM CZŁOWIEKIEM”
P.S Jeszcze ta historyjka o szczęsliwym człowieku.
zaczepil mnie dzisiaj w autobusie starszy pan.
zapytał: czy te wlosy to panienka ( panienka haha...) ma swoje czy malowane?
Kiedyś miałam takie swoje- westchnełam...
Kiedyś miałam czarne włosy:)
A pan zapytał: a czy ja moge panience wierszyk powiedzieć?
Proszę..
I wyrecytował długaśny wiersz.. o czarnych , pieknych oczach dziewczyny...
Nie wyprowadzałam go z błędu.. ze czarnych oczu nie mam.
skonczył, rozsmiał się...
Ja też. powiedziałam: pięknie...
On: trzeba tak czasem sie rozweselać...
Tak, ma pan rację, trzeba...:)
- DST 40.00km
- Czas 02:00
- VAVG 20.00km/h
- VMAX 41.00km/h
- Temperatura 3.0°C
- HRmax 180 ( 95%)
- HRavg 137 ( 72%)
- Kalorie 778kcal
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!