Czwartek, 14 kwietnia 2011
Wariatka tańczy czyli taki sobie mocny trening:)
Przypadkiem dzisiaj trafiłam na tę piosenkę , ale pasuje jak ulał. Po pierwsze tak kiedys nazwała mnie moja przyjaciółka Ela ( jak się dowiedziała, ze w taką złą pogodę poszłam na Giewont i Czerwone Wierchy), poza tym ja tez dzisiaj tak sobie o sobie pomyślałam, ale nie mogę napisać dlaczego…lepiej żebyście nie wiedzieli:)
A dopełnieniem tego jest to co zrobiłam na treningu…
Ale powoli…
Kiedy wracałam z pracy było b. zimno i padał, a raczej lał deszcz… Ale ani przez chwilę nie pomyślałam, żeby odpuścić. Wiedziałam, że ten trening jest mi dzisiaj bardzo, bardzo potrzebny. Jutro dość ciężki dzień będzie w pracy i chciałam się po prostu.. przygotować, czyli naładować pozytywnie.
No to pojechałam. Deszcz. Zimnnoooooooo…..
I na sam początek jakiś bardzo przyjemny kierowca potraktował mnie prysznicem spod kół. Widocznie uznał, ze skoro wyjechałam w taką pogodę to nic mi już nie zaszkodzi.
Deszcz na szczęście, w któryms tam momencie przestał padać, ale ja i tak byłam już mokra… Cała.
Zadał mi Kuba zadanie domowe ogromne:
2,5 h – 3 h
tabata + sprinty 5 x 1,5 min co 5 min „ tempo + tlen.
W naszym bikerskim towarzystwie pewnie wszyscy wiedzą co to Tabata i jak potrafi sprowadzić człowieka do parteru. Robiłam ją nieraz. Schodziłam z roweru ( stacjonarnego) wtedy.. na ugiętych nogach. To jest straszliwy wysiłek.
Dla tych co jednak nie wiedzą , proszę bardzo. I proszę spróbować na maksymalnych obciążeniach, na maksa…
http://super-sylwetka.pl/trening/41-hiit-interwaly/104-tabata-czterominutowy-trening-metaboliczny
A ja ponieważ nie robiłam tego dawno .. jakos tak zapomniałam…. No i zrobiłam , ale 7 x po 50 sekund…
Ciemno miałam przed oczami… dosłownie.
Zaraz potem sprinty, potem tempo… działo się działo.
Ten trening przy takiej pogodzie to była ogromna determinacja. Cieszę się, ze się na nią zdobyłam.
Każdy taki „wyczyn” jakoś tak czyni mnie psychicznie mocniejszą.
Niestety musiałam skrócić czas treningu o kilkanaście minut, bo tak bardzo przemarzłam, że zupełnie jak w zimie… nogi lodowate.. siedziałam w wannie… i nie wiedziałam, co mam z tymi stopami zrobić.. tak bolały.
Ale wcale nie żałuję…
Wariatka tańczy….i tańczyć będzie dalej:)
- DST 53.00km
- Czas 02:11
- VAVG 24.27km/h
- VMAX 38.00km/h
- Temperatura 4.0°C
- HRmax 175 ( 93%)
- HRavg 147 ( 78%)
- Kalorie 975kcal
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Jestem podobnego zdania co Kłosiu. Jeśli jest możliwość Iza wyślij jakieś na miary na miejsca, gdzie wypowiadali się na ten temat kolarze.
Jak dla mnie, my amatorzy powinniśmy stawiać na wytrzymałościówkę.
słyszałam, że sa kolarze trenujący na przykład całą bazę masakryczne interwały a dopiero przed startem robią długie treningi wytrzymałości, ale to raczej długoletni kolarze, którzy potrzebują innego stymulatora. MAMBA - 07:14 piątek, 15 kwietnia 2011 | linkuj
Jak dla mnie, my amatorzy powinniśmy stawiać na wytrzymałościówkę.
słyszałam, że sa kolarze trenujący na przykład całą bazę masakryczne interwały a dopiero przed startem robią długie treningi wytrzymałości, ale to raczej długoletni kolarze, którzy potrzebują innego stymulatora. MAMBA - 07:14 piątek, 15 kwietnia 2011 | linkuj
Nie wiem czy ta tabata to jest dobry trening pod kolarstwo wytrzymałościowe. Kiedyś czytałem, nie przekonało mnie. Zresztą czytałem na przykład, ze japońscy maratończycy (biegacze) bazują głównie na bardzo dużej objętości treningu, a nie interwałach. A Japonia to chyba trzecie zagłębie maratończyków na świecie, mimo niezbyt ładnego stylu.
Ach, przyjemnie się pisało posta przy tej piosence, początek miażdży, to jedna z moich ulubionych piosenek Osieckiej :D. klosiu - 20:57 czwartek, 14 kwietnia 2011 | linkuj
Ach, przyjemnie się pisało posta przy tej piosence, początek miażdży, to jedna z moich ulubionych piosenek Osieckiej :D. klosiu - 20:57 czwartek, 14 kwietnia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!