Niedziela, 17 kwietnia 2011
Puchar Tarnowa i jazda raczej regeneracyjna...
Nieśmiały plan miałam taki żeby zrobić dzisiaj następną setkę.
Z planu nic nie wyszło, bo zbyt długo „zabawiłam” w Lipiu na Pucharze Tarnowa i potem nie wystarczyło czasu , żeby pokręcić dłużej.
Kibicowanie jest też przyjemne, a poza tym było tylu znajomych, że po prostu zamiana z każdym kilku zdań i już czas leci.
Namawiał mnie Kuba na start, ale w Pucharze Tarnowa przeraża mnie to , ze przyjeżdzają naprawde świetne zawodniczki i boję się, że mnie staranują na tych wąskich ścieżkach w Lipu.
Wygrała Justyna Frączek ( jak ja ja podziwiam, że po tylu latach jeszcze jej się chce ścigać). Druga była Ola Dubiel, która jak rozmawiałysmy śmiała się do Justyny, że Justyna zdążyła już herbatę wypić zanim Ola przyjechała. No nie do konca to tak ( a poza tym Ola wczoraj startowała w Dolsku) , ale Justyna rzeczywiście miała sporą przewagę.
Furman urwał łańcuch zaraz na starcie. Co za pech.
Wreszcie fajna pogoda, na Pucharze Tarnowa i stosunkowo mało błota.
Smiać mi się chciało, bo pojechalismy potem w kierunku Woli Rzędzińskiej i tam droga była zasłonięta taśmami. Pytam się gościa, a co to się dzieje?
A on mówi:
A wariaty zamiast po szosie to się na rowerach w błocie ścigają…
Popatrzyłam na niego i powiedziałam: proszę spojrzeć na mój rower ( dodam, ze rower nieumyty był po wczorajszej wyprawie i nie wyglądał najlepiej).
Z Andżeliką i Tomkiem pojechaliśmy przez Wolę do Skrzyszowa, a ze Skrzyszowa do Kruka i wiadomo… na Marcinkę terenem:)
Czysta radość.
Z Marcinki czerwonym pieszym w kierunku Radlnej ( lubię ten szlak). Było duzo blotka.
Potem kawałek głowną drogą do Piotrkowic i z Piotrkowic na Słoną Górę.
A na Słonej wiadomo wjazd do lasu i zjazd koleiniasty i błotnisty…
Przypomniało mi się, ze kiedyś zjechanie tego zjazdu.. w takich warunkach jak dzisiaj ( duzo kolein i duzo błota) było dla mnie nie do wyobrażenia.
Jak to wszystko się zmienia!
Takich zjazdów u GG na maratonach jest na pęczki i trzeba jechać, nie ma co marudzić.
W lesie cudnie zielono, dalej lasy pełne zawilców.
Zjazd ze Słonej do Swiebodzina i tam w lewo do Pleśnej.
Zupełnie przypadkiem odkryliśmy fajną drogę wzdłuż Białej ( mocno terenową), którą wyjeżdza się wzdłuż boiska w Pleśnej ( Pogórze chyba ten klub się nazywa).
Potem wrócilismy przez Kłokową, świebodzin, Nowodworze,, Tarnowiec.
Po drodze myjka, bo rowery solidnie ubłocone.
Spokojnie i raczej wolno, ale chyba dobrze, że tak dzisiaj.
Czasem trzeba popatrzeć na świat , a nie tylko gnać do przodu.
Na pierwszym planie:
Mirek Bieniasz, Jarek Miodoński, Tomek Ziembla ( Bieniasz Team), Furman - Rowerowanie i nasi lokalni bikerzy m.in. Sławek Nosal , Piotrek Rodinger
Z planu nic nie wyszło, bo zbyt długo „zabawiłam” w Lipiu na Pucharze Tarnowa i potem nie wystarczyło czasu , żeby pokręcić dłużej.
Kibicowanie jest też przyjemne, a poza tym było tylu znajomych, że po prostu zamiana z każdym kilku zdań i już czas leci.
Namawiał mnie Kuba na start, ale w Pucharze Tarnowa przeraża mnie to , ze przyjeżdzają naprawde świetne zawodniczki i boję się, że mnie staranują na tych wąskich ścieżkach w Lipu.
Wygrała Justyna Frączek ( jak ja ja podziwiam, że po tylu latach jeszcze jej się chce ścigać). Druga była Ola Dubiel, która jak rozmawiałysmy śmiała się do Justyny, że Justyna zdążyła już herbatę wypić zanim Ola przyjechała. No nie do konca to tak ( a poza tym Ola wczoraj startowała w Dolsku) , ale Justyna rzeczywiście miała sporą przewagę.
Furman urwał łańcuch zaraz na starcie. Co za pech.
Wreszcie fajna pogoda, na Pucharze Tarnowa i stosunkowo mało błota.
Smiać mi się chciało, bo pojechalismy potem w kierunku Woli Rzędzińskiej i tam droga była zasłonięta taśmami. Pytam się gościa, a co to się dzieje?
A on mówi:
A wariaty zamiast po szosie to się na rowerach w błocie ścigają…
Popatrzyłam na niego i powiedziałam: proszę spojrzeć na mój rower ( dodam, ze rower nieumyty był po wczorajszej wyprawie i nie wyglądał najlepiej).
Z Andżeliką i Tomkiem pojechaliśmy przez Wolę do Skrzyszowa, a ze Skrzyszowa do Kruka i wiadomo… na Marcinkę terenem:)
Czysta radość.
Z Marcinki czerwonym pieszym w kierunku Radlnej ( lubię ten szlak). Było duzo blotka.
Potem kawałek głowną drogą do Piotrkowic i z Piotrkowic na Słoną Górę.
A na Słonej wiadomo wjazd do lasu i zjazd koleiniasty i błotnisty…
Przypomniało mi się, ze kiedyś zjechanie tego zjazdu.. w takich warunkach jak dzisiaj ( duzo kolein i duzo błota) było dla mnie nie do wyobrażenia.
Jak to wszystko się zmienia!
Takich zjazdów u GG na maratonach jest na pęczki i trzeba jechać, nie ma co marudzić.
W lesie cudnie zielono, dalej lasy pełne zawilców.
Zjazd ze Słonej do Swiebodzina i tam w lewo do Pleśnej.
Zupełnie przypadkiem odkryliśmy fajną drogę wzdłuż Białej ( mocno terenową), którą wyjeżdza się wzdłuż boiska w Pleśnej ( Pogórze chyba ten klub się nazywa).
Potem wrócilismy przez Kłokową, świebodzin, Nowodworze,, Tarnowiec.
Po drodze myjka, bo rowery solidnie ubłocone.
Spokojnie i raczej wolno, ale chyba dobrze, że tak dzisiaj.
Czasem trzeba popatrzeć na świat , a nie tylko gnać do przodu.
Na pierwszym planie:
Mirek Bieniasz, Jarek Miodoński, Tomek Ziembla ( Bieniasz Team), Furman - Rowerowanie i nasi lokalni bikerzy m.in. Sławek Nosal , Piotrek Rodinger
Puchar Tarnowa edycja w lasku Lipie© lemuriza1972
Kibicujemy wszystkim kolegom:) , mam nadzieję, ze słyszeli:)© lemuriza1972
Pieszy czerwony szlak© lemuriza1972
Górki w Piotrkowicach© lemuriza1972
Jadę sobie w Lesie na Słonej Górze:)© lemuriza1972
- DST 60.00km
- Teren 15.00km
- Czas 03:16
- VAVG 18.37km/h
- VMAX 55.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- HRmax 175 ( 93%)
- HRavg 135 ( 71%)
- Kalorie 1200kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!