Wtorek, 31 maja 2011
Jadę na rowerze słuchaj do byle gdzie:)
&feature=related
Ja Wam mówię Jest dobrze:)
Dzisiaj pierwsze „konkretne” kilometry na rowerze.
Tak więc mogę napisać – znowu jeżdżę na rowerze!!!
Znowu patrzę na świat z wysokości siodełka i jest duzo fajniejszy, prostszy, piękniejszy.
Kostka nieznacznie dawała znać o sobie.
Zrobiłysmy krótką traskę do Wojnicza przez Bogumiłowice, Isep, zahaczyłysmy o Dunajec ( piękny jak zwykle, górki gdzieś tam majaczyły się w oddali. Czekają, czekają i się doczekają. Może w przyszłym tygodniu wyruszę).
Jak na pierwszy raz te 43 km to chyba niezły wynik i nawet niezła średnia.
Jeszcze trochę mocy zostało w nogach:)
Dobrze mi się jechało.
Śpiewałam przez pół drogi różne góralskie piosenki. Na głos cały. Andżelika miała ubaw. I nie tylko Andżelika bo ci mijani po drodze ludzie zapewne też.
Przypomniało mi się jak kilka lat temu po operacji kolana, wsiadłam po raz pierwszy na rower. To było miesiąc po zabiegu.
Koszmar. Łzy stanęły mi w oczach. Noga była taka sztywna, że z trudem przekręcałam korbą.
Miałam ochotę zawrócić do domu.
Nie zawróciłam. Przejechałam 20 km. Wolno, cięzko, ale dałam radę. Potem było już tylko lepiej, chociaż to była żmudna i cięzka rehabilitacja.
Teraz jest duzo lepiej, dużo.
I chyba jakoś tak blokada mi puściła. Nie boję się jechać. W ogóle już się nie boję. Wczoraj było inaczej.
Ale nie obyło się bez przygody. Nie będę o niej pisać …bo mi wstyd.
A… tam może napiszę.
No… po prostu zamysliłam się na ścieżce rowerowej, oparłam rekę na kierownicy, wjechałam w krawężnik i było.. mocne łuupppp… na szczescie bez konsekwencji.
Śmiałam się z samej siebie.
Śmiała się do łez Andżelika.
Ja to naprawdę jakaś wiktymna jestem ostatnio.
Pod koniec jazdy spotkałysmy chłopaków z MPEC-u. Jadą na maraton do Zawoi w sobotę. Fajnie.
Jestem przepełniona endorfinami.
Tego było mi trzeba.
Właśnie tego:)
A marzenia o Toskanii coraz bardziej przybierają na sile… Coraz bardziej
1
Ja Wam mówię Jest dobrze:)
Dzisiaj pierwsze „konkretne” kilometry na rowerze.
Tak więc mogę napisać – znowu jeżdżę na rowerze!!!
Znowu patrzę na świat z wysokości siodełka i jest duzo fajniejszy, prostszy, piękniejszy.
Kostka nieznacznie dawała znać o sobie.
Zrobiłysmy krótką traskę do Wojnicza przez Bogumiłowice, Isep, zahaczyłysmy o Dunajec ( piękny jak zwykle, górki gdzieś tam majaczyły się w oddali. Czekają, czekają i się doczekają. Może w przyszłym tygodniu wyruszę).
Jak na pierwszy raz te 43 km to chyba niezły wynik i nawet niezła średnia.
Jeszcze trochę mocy zostało w nogach:)
Dobrze mi się jechało.
Śpiewałam przez pół drogi różne góralskie piosenki. Na głos cały. Andżelika miała ubaw. I nie tylko Andżelika bo ci mijani po drodze ludzie zapewne też.
Przypomniało mi się jak kilka lat temu po operacji kolana, wsiadłam po raz pierwszy na rower. To było miesiąc po zabiegu.
Koszmar. Łzy stanęły mi w oczach. Noga była taka sztywna, że z trudem przekręcałam korbą.
Miałam ochotę zawrócić do domu.
Nie zawróciłam. Przejechałam 20 km. Wolno, cięzko, ale dałam radę. Potem było już tylko lepiej, chociaż to była żmudna i cięzka rehabilitacja.
Teraz jest duzo lepiej, dużo.
I chyba jakoś tak blokada mi puściła. Nie boję się jechać. W ogóle już się nie boję. Wczoraj było inaczej.
Ale nie obyło się bez przygody. Nie będę o niej pisać …bo mi wstyd.
A… tam może napiszę.
No… po prostu zamysliłam się na ścieżce rowerowej, oparłam rekę na kierownicy, wjechałam w krawężnik i było.. mocne łuupppp… na szczescie bez konsekwencji.
Śmiałam się z samej siebie.
Śmiała się do łez Andżelika.
Ja to naprawdę jakaś wiktymna jestem ostatnio.
Pod koniec jazdy spotkałysmy chłopaków z MPEC-u. Jadą na maraton do Zawoi w sobotę. Fajnie.
Jestem przepełniona endorfinami.
Tego było mi trzeba.
Właśnie tego:)
A marzenia o Toskanii coraz bardziej przybierają na sile… Coraz bardziej
1
- DST 43.00km
- Teren 3.00km
- Czas 01:49
- VAVG 23.67km/h
- VMAX 33.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- HRmax 170 ( 90%)
- HRavg 146 ( 77%)
- Kalorie 860kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
No! Nie ma to jak wsiąść na rower po długiej przerwie. Do Karpacza mam nadzieję wydobrzejesz? Ja jadę, więc pogoda będzie przednia :). Zauważyłem ostatnio, że na każdym maratonie Golonki na którym mnie nie ma, niebo płacze :D.
klosiu - 20:15 wtorek, 31 maja 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!