Piątek, 3 czerwca 2011
O dzisiejszej jeździe, muzyce, Simone Moro i o marzeniach.. znowu:)
Choć droga jest bez końca
Pozornie bez znaczenia
Mniemam, że mam powody
By drogi swej nie zmieniać
Nie zmieniać, nie zmieniać
Nie zmieniać
Lubię tę piosenkę. Taki prosty ale istotny przekaz.
Nie będę udawać, że ostatnio było mi łatwo. Nie było. I to nie tylko za sprawą skręconej nogi ( chociaż nie będę ukrywać , że pierwszy tydzień nie był łatwy… być nie mógł skoro mieszka się samemu. Dałam jednak radę i dzisiaj chyba jestem dumna z siebie , że i to dałam radę przetrwać i jakoś i psychicznie i fizycznie dałam radę).
Miałam niezbyt udane ostatnie tygodnie. Jestem już jednak na tyle zahartowana i uodporniona, że nie pozwolę się zepchnąć na dno i potrafię wychodzić na prostą.
Łapię równowagę:)
I jest już dobrze. I znowu przypominam sobie, że mam fajne zycie . Naprawdę. Pomimo wszystkich niegodności – mam fajne życie. Dzisiaj jadąc na rowerze myślałam o tym komu to zawdzięczam, że naprawdę mam całkiem fajne życie?
Dzisiaj samotna jazda. Postanowiłam zaryzykować i pojechałam całkiem sporo kilometrów terenem . Było dużo błotka. I moje zdumienie… dobrze mi się jechało technicznie. Bez żadnego strachu, ładny balans, omijanie przeszkód.
Pojechałam przez Buczynę, potem wzdłuż Dunajca do Zakliczyna.
Żadne słowa nie będą własciwie żeby oddać moją radość i szczęscie, które wypełniło mnie do reszty. Te widoki, zapachy…
Aż wysłałam smsa do Mirka: Jaki świat jest piękny!
Bo jest….
Czułam się.. czułam się tak, że wiedziałam, ze nic więcej w tamtym momencie nie jest mi potrzebne.
Uwielbiam tę jazdę na rowerze.
Nie wiem co będzie z Karpaczem… bo kostka jeszcze pobolewa, a i na góreczki nie wjeżdza mi się łatwo, ale decyzję podejmę pewnie .. na miejscu.
Jeszcze dzisiaj byłam pewna, że do Karpacza pojadę tylko w charakterze widza… po dzisiejszej jeździe… hm.. już taka pewne nie jestem.
To jest cudnie udany tydzien. Dalej świętuję swoje urodziny . Na raty.
Jutro wieczorem znowu na Rynku:). Cieszę się :)
Wczoraj byłyśmy tam z Agnieszką. Dostałam od niej .. „Brombę i innych” . Wspomnienie dzieciństwa.
A w Dzień Dziecka pojechałam do Empiku , rzecz jasna po nową płytę Myslovitz i .. wyszłam z płytami trzema.
Sting i Akurat ( Pomarancza, której szukałam). I teraz mam co słuchać przez najbliższe dni.
A okładka płyty Myslovitz w sam raz dla mnie.. rowerzysta spadający z roweru.
I Sting i Akurat i Myslovitz… to jest to!
Ja chyba nie wyobrażam sobie życia bez muzyki.
Dzisiaj kolejna niespodzianka ( jestem rozpieszczana). Dostałam do czytania książkę mojego guru Simone Moro ( dlaczego guru? Dlatego, ze to on jest autorem słów, które chyba już traktuję jako moje motto życiowe
„Życie nie jest mierzone liczbą oddechów,
a liczbą momentów zapierających dech w piersiach)
No a poza tym w koncu himalaista i w dodatku Włoch i jeszcze jak to Włoch przystojny:)
A w prezencie urodzinowym dostałam nową ksiażkę Olgi Morawskiej ( wywiady z bliskimi himalaistów).. prawie podskoczyłam z radości.
Nie mogę się doczekać aż zacznę czytać.
W niedzielę w Tuchowie zawody wspinaczkowe dla amatorów. Gdybym była zdrowa całkiem…. :)
Rozmawiałam z Panią Elą ( koleżanka z pracy). Jej córka trenuję wspinaczkę sportową. Może w zimie pokazałaby mi parę rzeczy. Bardzo bym chciała w zimie chodzić na ściankę. Nie udało się w tym roku. Trzeba mieć partnera/partnerkę do asekuracji ( której i ja muszę się nauczyć).
„ NIE MOŻNA ZREALIZOWAĆ SWOICH MARZEŃ WEDLE DYKTATU INNYCH.
PRZYGODA CZY POSZUKIWANIE NOWEGO RODZĄ SIĘ W GŁĘBI NASZEJ DUSZY.
SĄ WYTWOREM NASZEJ OSOBISTEJ WOLNOŚCI I TEJ CZĄSTKI NAS SAMYCH, KTÓRA NIE PODLEGA REGUŁOM ZDROWEGO ROZSĄDKU”
Simone Moro
Jestem szczęśliwym człowiekiem. Tak myślę. Mam marzenia. Całkiem sporo marzeń. I powoli je spełniam.
Teraz bardzo intensywnie myślę o tej Toskanii... Bardzo, bardzo chciałabym tam pojechać.
Oprócz tego marzę już bardzo intensywnie o tatrzańskich szczytach.
Tam , właśnie tam czułam się taka bardzo, bardzo szczęśliwa...
Muszę tylko kupić czekan. Przydaje się:)
Lato nad Dunajcem© lemuriza1972
Lato:)© lemuriza1972
- DST 53.00km
- Teren 15.00km
- Czas 02:27
- VAVG 21.63km/h
- VMAX 53.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- HRmax 171 ( 90%)
- HRavg 143 ( 76%)
- Kalorie 1092kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Ja bym jeszcze nie startował w Karpaczu, potrenuj i wystartuj za 3 tygodnie. Pozdrawiam
GraLo - 20:32 piątek, 3 czerwca 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!