Czwartek, 7 lipca 2011
Rozważania przed Ustroniem
http://www.dailymotion.com/video/xbquwb_sting-geoffrey-gurrumul-every-breat_music
Prawda, że niewiarygodne wykonanie?
Muzyka to jednak… coś… metafizycznego. Taka muzyka.
Dzisiaj planów na wielką jazdę nie miałam. Po pierwsze zbliża się niedzielny start, wiec robienie jakiegos mocnego treningu w mojej obecnej formie, chyba nie przyniosłoby wielkiego pozytku, a poza tym niewiele czasu miałam, bo chciałam zdążyć na mecz siatkarzy.
Andżelika chciała jechać w górki, ale jakoś udało się ją przekonać, że tym razem nie ten kierunek.
Mirek chyba chciał jej pokazać , ze w Lesie Radłowskim też może być ciekawie i wybrał takie ścieżki, że jestem pewna, ze NIKT z okolic Tarnowa takiej trasy w Lesie Radłowskim jeszcze nie zrobił.
Nie miałam pojęcia, ze tak w Lesie można pojeździć. Zboczylismy z głównych szerokich, szutrowych dróg i jeździlismy dosłownie po krzaczorach, przeciskając się między drzewami, trawskami itp. No fajnie było naprawdę, fajnie.
Zakonczylismy nad Dunajcem, a tam było tyle błota i kałuż, ze mój sąsiad jak nas zobaczył zapytał się gdzie byliśmy, czy czasem po Dunajcu nie jeździlismy?
Jutro więc mycie roweru.
Tomek załozył mi moje bezdętkowe NN i jutro muszę jechać je trochę popróbować, pewnie do Buczyny, jakiś podjazd , zjazd zrobić, zobaczyc jak się zachowują. Potem na myjkę.
Jeszcze przedwczoraj myslałam, że chyba nie bardzo chce mi się jechać na ten maraton, że forma byle jaka, ze nie mam czego szukać na trasie itd.
Wczoraj zaczęłam sama siebie przekonywać, że to zły kierunek myslenia.
Dzisiaj.. dzisiaj chyba zaczynam już się cieszyć , ze wracam na trasy.
Oczywiście są obawy. Nie było mnie na maratonach 2 miesiące, może mnie jeszcze trochę blokada zjazdowa łapać, ale walczę ze złymi myślami i wiem, że jak przekonam sama siebie, że jakos ten Ustroń da się przejechać, to naprawdę źle nie będzie. Tak wiele zalezy od tego co dzieje się w naszej głowie.
No i zaczynam się cieszyć, ze zobaczę znajomych.
Dzisiaj widzialam sie chwilę z Piotrkiem Klonowiczem. Piotrek powiedział: krótki ten maraton będzie.. 45 km.
Powiedziałam: wiesz jak GG wyznacza taki krótki dystans, to oznacza, że coś się za tym kryje.
No.. bo tak pewnie będzie. Pewnie jakieś mega sztywne podjazdy itp.
Na pewno zmęczyć będzie się gdzie:)
zresztą 1600 m przewyższenia na 45 km, to naprawdę sporo.
I przypomniał mi się cytat z Piotrka Morawskiego:
„PRZED NAMI WIELKA NIEWIADOMA, KTÓRA CZASEM MOŻE PRZERAŻAĆ. JEDNAK NIEWIADOMA STAJE SIĘ WIADOMĄ,A MY POTEM ZNOWU PATRZYMY WSTECZ I OKAŻE SIĘ , ZE WSZYSTKO BYŁO TAKIE ŁATWE. MOŻE NIE TYLE, ŻE ŁATWE, TYLKO MY SPODZIEWALISMY SIĘ ZE BĘDZIE TRUDNIEJSZE. OBOJĘTNE CZY SIĘ WSPINANYM, JEŹDZIMY W NAJWYŻSZE GÓRY ŚWIATA, CZY PO PROSTU CHODZIMY PO TATRZAŃSKICH SZLAKACH”.
No właśnie. Jest niewiadoma, ale to nie znaczy, ze trzeba się jej tak bardzo bać.
Trzeba jej stawić czoła i wierzyć, ze będzie dobrze.
Prawda, że niewiarygodne wykonanie?
Muzyka to jednak… coś… metafizycznego. Taka muzyka.
Dzisiaj planów na wielką jazdę nie miałam. Po pierwsze zbliża się niedzielny start, wiec robienie jakiegos mocnego treningu w mojej obecnej formie, chyba nie przyniosłoby wielkiego pozytku, a poza tym niewiele czasu miałam, bo chciałam zdążyć na mecz siatkarzy.
Andżelika chciała jechać w górki, ale jakoś udało się ją przekonać, że tym razem nie ten kierunek.
Mirek chyba chciał jej pokazać , ze w Lesie Radłowskim też może być ciekawie i wybrał takie ścieżki, że jestem pewna, ze NIKT z okolic Tarnowa takiej trasy w Lesie Radłowskim jeszcze nie zrobił.
Nie miałam pojęcia, ze tak w Lesie można pojeździć. Zboczylismy z głównych szerokich, szutrowych dróg i jeździlismy dosłownie po krzaczorach, przeciskając się między drzewami, trawskami itp. No fajnie było naprawdę, fajnie.
Zakonczylismy nad Dunajcem, a tam było tyle błota i kałuż, ze mój sąsiad jak nas zobaczył zapytał się gdzie byliśmy, czy czasem po Dunajcu nie jeździlismy?
Jutro więc mycie roweru.
Tomek załozył mi moje bezdętkowe NN i jutro muszę jechać je trochę popróbować, pewnie do Buczyny, jakiś podjazd , zjazd zrobić, zobaczyc jak się zachowują. Potem na myjkę.
Jeszcze przedwczoraj myslałam, że chyba nie bardzo chce mi się jechać na ten maraton, że forma byle jaka, ze nie mam czego szukać na trasie itd.
Wczoraj zaczęłam sama siebie przekonywać, że to zły kierunek myslenia.
Dzisiaj.. dzisiaj chyba zaczynam już się cieszyć , ze wracam na trasy.
Oczywiście są obawy. Nie było mnie na maratonach 2 miesiące, może mnie jeszcze trochę blokada zjazdowa łapać, ale walczę ze złymi myślami i wiem, że jak przekonam sama siebie, że jakos ten Ustroń da się przejechać, to naprawdę źle nie będzie. Tak wiele zalezy od tego co dzieje się w naszej głowie.
No i zaczynam się cieszyć, ze zobaczę znajomych.
Dzisiaj widzialam sie chwilę z Piotrkiem Klonowiczem. Piotrek powiedział: krótki ten maraton będzie.. 45 km.
Powiedziałam: wiesz jak GG wyznacza taki krótki dystans, to oznacza, że coś się za tym kryje.
No.. bo tak pewnie będzie. Pewnie jakieś mega sztywne podjazdy itp.
Na pewno zmęczyć będzie się gdzie:)
zresztą 1600 m przewyższenia na 45 km, to naprawdę sporo.
I przypomniał mi się cytat z Piotrka Morawskiego:
„PRZED NAMI WIELKA NIEWIADOMA, KTÓRA CZASEM MOŻE PRZERAŻAĆ. JEDNAK NIEWIADOMA STAJE SIĘ WIADOMĄ,A MY POTEM ZNOWU PATRZYMY WSTECZ I OKAŻE SIĘ , ZE WSZYSTKO BYŁO TAKIE ŁATWE. MOŻE NIE TYLE, ŻE ŁATWE, TYLKO MY SPODZIEWALISMY SIĘ ZE BĘDZIE TRUDNIEJSZE. OBOJĘTNE CZY SIĘ WSPINANYM, JEŹDZIMY W NAJWYŻSZE GÓRY ŚWIATA, CZY PO PROSTU CHODZIMY PO TATRZAŃSKICH SZLAKACH”.
No właśnie. Jest niewiadoma, ale to nie znaczy, ze trzeba się jej tak bardzo bać.
Trzeba jej stawić czoła i wierzyć, ze będzie dobrze.
- DST 32.00km
- Teren 15.00km
- Czas 01:50
- VAVG 17.45km/h
- VMAX 32.00km/h
- Temperatura 26.0°C
- HRmax 173 ( 92%)
- HRavg 147 ( 78%)
- Kalorie 824kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!