Czwartek, 25 sierpnia 2011
Lipie:)
W niedzielę maraton.
Postanowiłam, ze będę walczyć w Krakowie przede wszystkim ze sobą, ze swoim złymi , rowerowymi myślami, które mnie ostatnio nawiedzają. Rywalki niech jadą. I tak odjechały mi w tym sezonie tak, że niewiele jestem już w stanie zrobić.
Trochę to przykre, ale z drugiej strony były upadki przed Złotym, była kontuzja w Zabierzowie i to bardzo zmieniło oblicze mojego sezonu.
Poza tym to w koncu zabawa i nie chciałabym zatracić dystansu do tego wszystkiego i zgubić radość jeżdzenia ( a mam obawy czy tak sie momentami nie dzieje).
Dzisiaj było w planie Lipie, do ktorego chciał jechać Wojtek, adept mtb.
Byłam umówiona z Andzeliką, Tomkiem i Wojtkiem już w samym Lipiu, wiec pojechałam sobie przez Białą, Klikową pieszym szlakiem. Starałam sie jechać szybko i mocno. Nie było łatwo, bo upał ogromny, a ja do tego zapomniałam zmyć makijaż i pot mieszał mi sie z tuszem, a co sie wtedy dzieje, wiedzą tylko kobiety:). Oczy szczypały niemiłosiernie.
Po Lipiu zrobilismy kilka kółek, fajnie, bo chłodniej.
ale wciąż nie mogę odnaleźć ścieżek, które kiedys pokazał mi Mirek.
Potem na myjkę , bo jutro trzeba przygotować Kateema na niedzielę. W sobote nie bedzie czasu, bo mam nadzieję na wypoczynek nad wodą i pływanie:).
Wojtek był dzielny i mam nadzieję, ze sie nie zraził i będzie jeździł dalej.
Postanowiłam, ze będę walczyć w Krakowie przede wszystkim ze sobą, ze swoim złymi , rowerowymi myślami, które mnie ostatnio nawiedzają. Rywalki niech jadą. I tak odjechały mi w tym sezonie tak, że niewiele jestem już w stanie zrobić.
Trochę to przykre, ale z drugiej strony były upadki przed Złotym, była kontuzja w Zabierzowie i to bardzo zmieniło oblicze mojego sezonu.
Poza tym to w koncu zabawa i nie chciałabym zatracić dystansu do tego wszystkiego i zgubić radość jeżdzenia ( a mam obawy czy tak sie momentami nie dzieje).
Dzisiaj było w planie Lipie, do ktorego chciał jechać Wojtek, adept mtb.
Byłam umówiona z Andzeliką, Tomkiem i Wojtkiem już w samym Lipiu, wiec pojechałam sobie przez Białą, Klikową pieszym szlakiem. Starałam sie jechać szybko i mocno. Nie było łatwo, bo upał ogromny, a ja do tego zapomniałam zmyć makijaż i pot mieszał mi sie z tuszem, a co sie wtedy dzieje, wiedzą tylko kobiety:). Oczy szczypały niemiłosiernie.
Po Lipiu zrobilismy kilka kółek, fajnie, bo chłodniej.
ale wciąż nie mogę odnaleźć ścieżek, które kiedys pokazał mi Mirek.
Potem na myjkę , bo jutro trzeba przygotować Kateema na niedzielę. W sobote nie bedzie czasu, bo mam nadzieję na wypoczynek nad wodą i pływanie:).
Wojtek był dzielny i mam nadzieję, ze sie nie zraził i będzie jeździł dalej.
- DST 34.00km
- Teren 18.00km
- Czas 02:08
- VAVG 15.94km/h
- VMAX 39.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- HRmax 170 ( 90%)
- HRavg 139 ( 73%)
- Kalorie 946kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!