Czwartek, 15 września 2011
Znowu ukradli mi rower...
Na szczęście znowu we śnie… Okropny to był sen. Oprócz roweru ukradli mi pieniądze, ubrania, Karty kredytowe zostawili tylko.. buty …
Myslałam w tym śnie: teraz już nie pojeżdzę na maratony… będę sobie tylko na wycieczki jeździć na Magnusie.
Piosenkę znalazłam przypadkiem. Zupełnym, ale jest tak piękna, ze musiałam ją zaprezentować.
23 września wychodzi nowa płyta Kaśki Nosowskiej. Nie mogę się doczekać.
Kaśka jest ewenementem w zalewie tej plastikowej muzyki.. Dla mnie jeśli chodzi o rockowe wokalistki w Polsce, abosolutnie numer jeden.
Dzisiaj między meczami siatkarzy na ME w siatkówce, udalo mi się przez chwilę pojeździć.
Te mecze siatkarzy trochę rozbiły mi plany treningowe, ale.. w sumie cóż.. została mi tylko Istebna i być może Odyseja Ponidzka, wiec własciwie treningi .. cóż..
Dzisiaj początek jazdy był bardzo cięzki. Duży, duży wiatr sprawiał, ze własciwie jechało się jak pod górę.
Lepiej zrobiło się jak wjechałam do Lasu. Nie jechałam dzisiaj specjalnie szybko, ale udało się utrzymywać przyzwoite tempo. Sporo kilometrów w lesie, a na koniec pojechałam jeszcze nad naddunajcowe wertepy. Takie sobie urozmaicenie jazdy:)
Wracałam przez park w Mościcach i już kierowałam się do domu, kiedy pomyślałam: spróbuję w koncu podjechać ten nieszczęsny korzeń…
Korzeń w parku ? Smieszne.. a jednak… jest ostro pod górkę i konczy się korzeniem. Jak do tej pory, wszystkie moje próby były nieudane.
Podjeżdżam.. chyba za wolno.. spadam na korzeniu. No to druga próba. Myślę co zrobić.. chyba trzeba po prostu szybciej pedałować.
Zwiększam kadencję i.. udaje się.
To już drugi korzęń w tym tygodniu ( z gatunku tych wczesniej niepodjeżdzalnych), który udaje się podjechać. Może do pewnych rzeczy trzeba dorosnąć?:)
Wracam i chociaż jazda specjalnie emocjonująca nie była, jestem zadowolona.
Rower, sport to moje nieustanne źródło energii.
Są jeszcze inne.. muzyka, ksiązki, góry.. ale sport… to numer jeden.
Czytałam wczoraj artykuł na temat wewnętrznych źródeł energii.
Dawniej wydawało mi się, ze wszystkie takie artykuły to taka psychologiczna papka. Teraz czytam i wybieram te wg mnie wartościowe i analizuję i staram się przekładać na swoje życie.
I to wcale takie głupie nie jest, chociaż na głupie wyglądać może.
Cytat z artykułu:
„ A więc jeśli chcę mieć siłę, by radzić sobie ze stresem, powinnam oprócz szukania żródeł zasilania, zlokalizować również wycieki energetyczne. I jeśli to możliwe, unikać tego co mnie podkopuje”
Całkiem jak w moim ulubionym cytacie z Myśliwskiego:
„ Jeśli jesteś na dnie, nie kop głębiej”.
No dobrze.. idę popatrzeć jak gra Wisła z Krakowa:)
( jeden piłkarz duński nazywa się Dżemba Dżemba - pisownia ze słuchu, bo nie wiem jak to się pisze. Nieźle prawda?)
- DST 37.00km
- Teren 18.00km
- Czas 01:32
- VAVG 24.13km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Mi też coraz częściej "kradną" rower w taki chytry sposób. ;)
Może przed snem warto pobawić się zapinaniem, to przyśni się zapięty. ;D mors - 19:27 piątek, 16 września 2011 | linkuj
Może przed snem warto pobawić się zapinaniem, to przyśni się zapięty. ;D mors - 19:27 piątek, 16 września 2011 | linkuj
„ Jeśli jesteś na dnie, nie kop głębiej” - dobre!!! Wpisywałem na blogu swoje "bez zapału", a tu czytam, że nie tylko mnie akumulatory ładuje rower i góry (choć ja kocham Beskid Sądecki i nie szlaki, ale wszystkie te miejsca gdzie natura rządzi). Chodzimy po szlakach dlatego, że boimy się samotności, bo tam spotyka się ludzi, którzy choć trochę czują tak samo jak my.
Ale cytat super!
Pozdrawiam KrzysiekFunBike - 06:50 piątek, 16 września 2011 | linkuj
Ale cytat super!
Pozdrawiam KrzysiekFunBike - 06:50 piątek, 16 września 2011 | linkuj
Skoro zostawili tylko buty -to mogłabyś jeszcze chodzić po górach :)
Też mam taki korzeń na trasie treningowej (z Mikołowa do Chorzowa) na ciasnym zakręcie z górki. Żeby było śmieszniej -pod katem 45 stopni. Nie ma go jak objechać, więc trzeba się z nim mierzyć za każdym razem. Czasem się udaje, czasem nie. Ale idzie mi coraz lepiej :) marusia - 20:02 czwartek, 15 września 2011 | linkuj
Też mam taki korzeń na trasie treningowej (z Mikołowa do Chorzowa) na ciasnym zakręcie z górki. Żeby było śmieszniej -pod katem 45 stopni. Nie ma go jak objechać, więc trzeba się z nim mierzyć za każdym razem. Czasem się udaje, czasem nie. Ale idzie mi coraz lepiej :) marusia - 20:02 czwartek, 15 września 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!