Niedziela, 18 grudnia 2011
Nadszedł ten czas
żeby wyjaśnić tym, którzy czytają mojego bloga, dlaczego przyszły rok pod względem rowerowym będzie wyglądał dla mnie inaczej.
Właściwie z zamiarem zrobienia sobie odpoczynku nosiłam się już od mojego nieszczęsnego upadku w Zabierzowie.
Miałam wtedy duzo czasu na myślenie i wtedy wymysliłam, że w przyszłym roku nie będę robić żadnej generalki. Że pojadę tam gdzie będę miała ochotę i wtedy kiedy będę miała czas.
Decyzja ta dojrzewała we mnie powoli, a teraz kilka spraw utwierdziło mnie w przekonaniu, że tak musi być.
Pierwszą kwestią była chęć spędzenia urlopu z prawdziwego zdarzenia , a jak wiadomo na to trzeba mieć czas ( a to zwykle koliduje z maratonowymi terminami) , ale trzeba też mieć pieniądze.
A jak wiadomo maratony kosztują i to dużo.
Miałam jechać do Toskanii, ze znajomymi. Ten wyjazd chyba nie dojdzie do skutku, a nawet jeśli dojdzie, ja pojadę gdzie indziej. Taką mam nadzieję. Pozmieniało się:)
Dwa – praca. Zapowiada mi się ciężki rok w pracy. Od września dośc wnikliwie studiuję nową ustawę o kierujących, która nakłada na Starostów wiele nowych obowiązków. Będę musiała im sprostać, a to będzie mnie kosztować wiele, wiele pracy w styczniu, lutym i marcu.
Wygląda na to, że nie będę mieć czasu na treningi, tak jak do tej pory. Będę musiała pracy poświęcić zapewne sporo swojego wolnego czasu.
Jest jeszcze jeden powód – finanse- musze Komuś pomóc, w większym zakresie niż do tej pory.
Nie oznacza to tego, ze zawieszam rower na kołku:).
O nie. Jesli znajdę czas , pieniązki i poczuję się na tyle "wyjeżdzona" zeby gdzieś wystartować, na pewno wystartuję.
Mam też nadzieję na więcej weekendowych wycieczek, zwłaszcza po Beskidzie Sadeckim:)
W tej chwili jestem chora… od tygodnia, od trzech dni na antybiotyku.
Bardzo mi doskwiera brak sportu, ale niestety.. jak tylko zaczynam cos robić.. cos mnie dopada i tak już od ponad miesiąca.
Cóż.. znowu muszę być cierpliwa.
A tymczasem idą świeta. Prezenty zrobione?
Jeśli nie.. a jeśli w Waszym otoczeniu jest ktoś kto lubi czytać polecam „Siedlisko” Janusza Majewskiego. Ciepła, krzepiąca, ciekawa i całkiem sprawnie napisana książka.
A ja czytam w chwili obecnej „Wołanie z Połonin. Opowieści bieszczadzkich goprowców”
Fragment :
Egzamin wstępny na kierunek nauk politycznych. Profesor rozmawia z kandydatką.
- Co pani wiadomo na temat programu ekonomicznego ministra Hausnera?
Dziewczyna mliczy.
- A co pani wie o polityce społecznej premiera Belki?
Dziewczyna milczy
- A nazwisko Kwaśniewski, z jaką funkcją w państwie się pani kojarzy?
Dziewczyna milczy.
- A skąd pani przyjechała?
- Z Bieszczadów, panie profesorze///
Profesor podchodzi do okna , wygląda na ulicę i po chwili mówi do siebie:
- k… mać, a może by tak .. p….ć to wszystko i wyjechać w Bieszczady?
Nie mam jeszcze choinki, ale na razie jest zastępstwo:)
Właściwie z zamiarem zrobienia sobie odpoczynku nosiłam się już od mojego nieszczęsnego upadku w Zabierzowie.
Miałam wtedy duzo czasu na myślenie i wtedy wymysliłam, że w przyszłym roku nie będę robić żadnej generalki. Że pojadę tam gdzie będę miała ochotę i wtedy kiedy będę miała czas.
Decyzja ta dojrzewała we mnie powoli, a teraz kilka spraw utwierdziło mnie w przekonaniu, że tak musi być.
Pierwszą kwestią była chęć spędzenia urlopu z prawdziwego zdarzenia , a jak wiadomo na to trzeba mieć czas ( a to zwykle koliduje z maratonowymi terminami) , ale trzeba też mieć pieniądze.
A jak wiadomo maratony kosztują i to dużo.
Miałam jechać do Toskanii, ze znajomymi. Ten wyjazd chyba nie dojdzie do skutku, a nawet jeśli dojdzie, ja pojadę gdzie indziej. Taką mam nadzieję. Pozmieniało się:)
Dwa – praca. Zapowiada mi się ciężki rok w pracy. Od września dośc wnikliwie studiuję nową ustawę o kierujących, która nakłada na Starostów wiele nowych obowiązków. Będę musiała im sprostać, a to będzie mnie kosztować wiele, wiele pracy w styczniu, lutym i marcu.
Wygląda na to, że nie będę mieć czasu na treningi, tak jak do tej pory. Będę musiała pracy poświęcić zapewne sporo swojego wolnego czasu.
Jest jeszcze jeden powód – finanse- musze Komuś pomóc, w większym zakresie niż do tej pory.
Nie oznacza to tego, ze zawieszam rower na kołku:).
O nie. Jesli znajdę czas , pieniązki i poczuję się na tyle "wyjeżdzona" zeby gdzieś wystartować, na pewno wystartuję.
Mam też nadzieję na więcej weekendowych wycieczek, zwłaszcza po Beskidzie Sadeckim:)
W tej chwili jestem chora… od tygodnia, od trzech dni na antybiotyku.
Bardzo mi doskwiera brak sportu, ale niestety.. jak tylko zaczynam cos robić.. cos mnie dopada i tak już od ponad miesiąca.
Cóż.. znowu muszę być cierpliwa.
A tymczasem idą świeta. Prezenty zrobione?
Jeśli nie.. a jeśli w Waszym otoczeniu jest ktoś kto lubi czytać polecam „Siedlisko” Janusza Majewskiego. Ciepła, krzepiąca, ciekawa i całkiem sprawnie napisana książka.
A ja czytam w chwili obecnej „Wołanie z Połonin. Opowieści bieszczadzkich goprowców”
Fragment :
Egzamin wstępny na kierunek nauk politycznych. Profesor rozmawia z kandydatką.
- Co pani wiadomo na temat programu ekonomicznego ministra Hausnera?
Dziewczyna mliczy.
- A co pani wie o polityce społecznej premiera Belki?
Dziewczyna milczy
- A nazwisko Kwaśniewski, z jaką funkcją w państwie się pani kojarzy?
Dziewczyna milczy.
- A skąd pani przyjechała?
- Z Bieszczadów, panie profesorze///
Profesor podchodzi do okna , wygląda na ulicę i po chwili mówi do siebie:
- k… mać, a może by tak .. p….ć to wszystko i wyjechać w Bieszczady?
Nie mam jeszcze choinki, ale na razie jest zastępstwo:)
zastępstwo choinki:)© lemuriza1972
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Iza, znając Ciebie, dobrze zrozumiałem to, co napisałaś.
Racja, maratony kosztują i to niemało, za to dostarczają nam tylu emocji :)
Też Ci zazdroszczę i to bardzo bliskości jaką masz w góry. JPbike - 16:45 poniedziałek, 19 grudnia 2011 | linkuj
Racja, maratony kosztują i to niemało, za to dostarczają nam tylu emocji :)
Też Ci zazdroszczę i to bardzo bliskości jaką masz w góry. JPbike - 16:45 poniedziałek, 19 grudnia 2011 | linkuj
No wiesz, to Twoje 150km, a moje 700... ;D. Ja tam jeszcze nigdy nie byłem, właśnie ze względu na odległość, ale kiedyś się muszę wybrać.
Ale właśnie tego Ci zazdroszczę - wsiadasz na rower i pod bokiem masz już konkretne górki, a w zasięgu godziny-półtora autem wspaniałe i mało zadeptane góry :)
Moje przygotowania? Na razie jeszcze się na dobre nie zaczęły, skupiam się na gubieniu wagi i jakichś tlenowych zamulaniach. Startuję od stycznia na ostro. Celuję w Trophy, więc nie ma co się spieszyć z formą. klosiu - 11:58 poniedziałek, 19 grudnia 2011 | linkuj
Ale właśnie tego Ci zazdroszczę - wsiadasz na rower i pod bokiem masz już konkretne górki, a w zasięgu godziny-półtora autem wspaniałe i mało zadeptane góry :)
Moje przygotowania? Na razie jeszcze się na dobre nie zaczęły, skupiam się na gubieniu wagi i jakichś tlenowych zamulaniach. Startuję od stycznia na ostro. Celuję w Trophy, więc nie ma co się spieszyć z formą. klosiu - 11:58 poniedziałek, 19 grudnia 2011 | linkuj
Iza mam nadzieje, że się jeszcze spotkamy gdzieś na szlaku ;)
Maks - 09:05 poniedziałek, 19 grudnia 2011 | linkuj
Olać to, nie możesz to nie możesz. Blisko masz góry, całodzienna rowerowa wycieczka rowerowa po górach daje często więcej frajdy niż ściganie. I jest tańsze. Ja jakbym w Tarnowie mieszkał co weekend byłbym w górach, albo na rowerze, albo bym pieszo włóczył się po Bieszczadach ;)
A w przyszłym roku będzie lepiej :) klosiu - 21:55 niedziela, 18 grudnia 2011 | linkuj
A w przyszłym roku będzie lepiej :) klosiu - 21:55 niedziela, 18 grudnia 2011 | linkuj
Po pierwsze zdrowia, po drugie wytrwałości, po trzecie wszystkiego dobrego roweru nie odpuszczaj nawet krótkie kilkukilometrowe "wycieczki" cieszą. Po czwarte i ostatnie Wesołych Świąt !!!
Dynio - 18:46 niedziela, 18 grudnia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!