Środa, 21 marca 2012
Jeździmy dalej
Kaśka raz jeszcze, a potem będzie już coś innego, bo się nam Kaśka znudzi.
Chociaż czy to możliwe?
Swietny jest ten tekst , prawda?
Gdy współzamieszkujący znów
W konkubentki oczach spadł
Na dna den dno najgłębsze
Olśnienia dość nagłego błysk
Umysł jej spowolniały
Wprawił w ruch niszczycielski
Od kuchni gdzie dochodził żur
Szczędząc słów bytowi z kanapy
Poszła w świat konkubentka
Z piersią dumnie wypiętą
Lekkim krokiem po szczęście
Szczęście, lecz nie w duecie
Strumień iskier
W niebo szedł
Gdy w zdumieniu
Spalał się.
Znalazłam dzisiaj świetny wywiad z Nosowską.
To jest bardzo mądra kobieta. Perła po prostu na tym naszym rynku muzycznym.
Kasia Nosowska: Muzyka na pewno wpływa na moją wrażliwość. Wystarczy, że włączam Radiohead - budzi się we mnie najdelikatniejsza Kasia. Ciszy potrzebuję, żeby zrobić codzienny bilans. Posłuchać siebie, zapytać: co się dzieje? Dlaczego jesteś podminowana? Obrażona?
Smutek czy radość?
Kasia Nosowska: Mam smutne DNA. Zresztą nie sposób być wiecznie radosnym. Przygnębienie pozwala mi dostrzec, jaką jestem szczęściarą. Mam fajną pracę, supersyna, dobry związek i zdrowie. Dostałam aż nadto, drżę, że ktoś wystawi mi za to rachunek.
Też tak mam… jak jest za dobrze, to robię się podejrzliwa, że coś tu nie gra… coś się stanie.
To nie jest pesymizm, to … doświadczenie, bo w życiu tak już zwykle bywa.
Kaśka pisze, ze potrzebuje ciszy.
Pomyślałam: a ja niespecjalnie za ciszą przepadam. Może dlatego, ze mieszkam sama.. więc cisza czasem przewierca uszy. Wiec pierwsze co robię przychodząc do domu, to włączam radio albo płytę.
Ale tak czasem ciszy potrzebuję i ciszy szukam i ciszę doceniam.
Lubię ciszę w górach i lubię ciszę naddunajcową.
Lubię też samotne sam na sam ze sobą, podczas jazdy na rowerze.
Jeszcze jedno zdanie Kaśki. Bardzo ją za to cenię.
„Kompromis, którego nie popełnię?
Kasia Nosowska: Związany ze sztuką. Nie zgodziłabym się nadwątlić przekazu, by był lekkostrawny i np. lepiej się sprzedawał”
To tyle o Kaśce, a teraz o DZISIAJ.
Właściwie dzisiaj miałam zamiar zrobić sobie przerwę i pozałatwiać rózne sprawy niezałatwione i zepchnięte w kąt podświadomości:).
Ale Mirek napisał, ze dzisiaj wreszcie wybiera się na rower, wiec pomyslałam: no to ja też.
Jako , że Mirek po dwumiesięcznej przerwie, nie chciał jechać w górki. Pojechalismy więc do Lasu Radłowskiego, przedzierając się przez budowy autostrady ( są teraz prawie wszędzie).
W sumie szału z tą naszą jazdą nie było, w dodatku cały czas gadałam ( tak na marginesie, czytam teraz taką ksiązkę Teresy Torańskiej „ Są”. Dzisiaj akurat czytałam wywiad z Nowakiem- Jeziorańskim. On opisywał swój pobyt w Tyńcu, w klasztorze.
Weszłam na stronę, rzeczywiscie można wynająć pokój – jak w hotelu. Pomyślałam też.. może przydałoby mi się pobyć w takim miejscu. Zaraz jednak była refleksja, czy ja z moim wrodzonym gadulstwem wytrzymałabym w tej ciszy????).
Wracając do jazdy.. nie było też dramatycznie. Ot jak na moją obecną formę i marzec, to myslę, ze nie tak źle.
Nawet pobiłam swój tegoroczny rekord prędkości w podjeździe na most w Ostrowie ( jest tam delikatnie pod górę) - 30 km/h.
Najlepszy wynik mój to chyba 36:), ale spokojnie... będzie i 36:).
- DST 30.00km
- Teren 10.00km
- Czas 01:22
- VAVG 21.95km/h
- VMAX 30.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!