Środa, 4 kwietnia 2012
Lasek Lipie
Czy nie masz wrażenia że
świat nam podupadł na zdrowiu?
tu pokasłuje a w innych
kilku miejscach krwawi
pewnie przypuszczasz że Bóg
musiał o nas zapomnieć
bo jak w swej dobroci
mógłby na to przyzwolić
on jest niewinny
to wszystko przeze mnie
Bóg jest niewinny on tylko
wciąż bywa zajęty
ja jestem łajzą i kiepsko
sobie z życiem radzę
bez przerwy wydzwaniam
pod jego prywatny numer
błagając o zdrowie bogactwo
miłość i sławę jakby był
moją prywatną złotą rybką
Bardzo, bardzo na siłę wyjechałam dzisiaj… znowu.
Strasznie mnie to niepokoi…. , że tak ciężko dalej…
… ja jestem łajzą i kiepsko sobie z życiem radzę…..
Kaśka jak to pisała, musiała mieć stan podobny, jak ja teraz.
No, ale wyjechałam. To taka walka z samą sobą. Przekonywanie siebie, że to jeden ze sposobów, by w końcu wiatr rozgonił kiedyś ciemne, skłębione zasłony.
Piękna pogoda się się nam zrobiła.
Cieplutko.
Mało ambitnie dzisiaj było.
Czerwonym szlakiem pieszym do Lipia ( pierwszy raz w tym sezonie).
Ilekroć tamtędy jadę, zawsze nie mogę się nadziwić, ze taki szlak jest w środku miasta.
Coraz bardziej zielono.
I nawet pierwszą sarnę widziałam tego roku… w mieście, jakby nie było.
Lipie całe w zawilcach. Pięknie naprawdę. I co mnie bardzo zdziwiło, prawie nie ma błota.
Sucho.
Pokręciłam się po Lipiu i na chwilę lepiej się zrobiło, bo .. te korzenie, zakręty, adrenalina…
No lubię to!
Pomyslałam, że ja jednak sporo się nauczyłam przez te kilka lat, jeśli chodzi o technikę.
To jest przyjemne, tak lepiej jeździć.
Magnus dzisiaj dostał zasłużoną kąpiel. Brudny był po ostatnim jeżdzeniu po Lesie Radłowskim i wczorajszym buczynowo-naddunajcowym.
Pomyslałam: wszyscy się do świat przygotowują, sprzątają, gotują…to ja przynajmniej Magnusa na świeta umyje.
No to koniec jazdy na parę dni.
Jutro inna terapia.
Potem.. święta. Niestety.
Wolałabym żeby ich nie było.
Szczera jestem, nie będę udawać, że jest inaczej.
Nigdy nie były „fajne”, teraz będą jeszcze trudniejsze. No, ale jakoś się przeżyje.
Nic mi się nie chciało. Nawet dekoracji robić.
Bo ja zawsze staram się robić… lubię to po prostu. Tym razem jakos tak .. bez serca zrobiłam.
Zyczę Wam… Swiąt w spokoju ducha i ze spokojnymi myślami i spokojnym sercem.. no i rowerem ( jak się da), może górami, może lasami, może rzekami.. spacerami… w każdym bądż razie. Nie z telewizorem albo komputerem.
Tak trochę świątecznie....© lemuriza1972
Szlak zupełnie polny w mieście Tarnowie:)© lemuriza1972
Gdzieś tam była sarna.. ale uciekła© lemuriza1972
Gdzieś po drodze© lemuriza1972
Lipie© lemuriza1972
I znowu Lipie© lemuriza1972
- DST 31.00km
- Teren 16.00km
- Czas 01:50
- VAVG 16.91km/h
- VMAX 31.00km/h
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Pod naszymi kołami często na kłody i korzenie się natykamy i nie jest powiedziane że musimy się na nich wyłożyć.
Zaparcia i wysokich lotów życzę.
Do posłuchania.Jean Francois Maurice La Rencontre kondor - 10:41 wtorek, 10 kwietnia 2012 | linkuj
Zaparcia i wysokich lotów życzę.
Do posłuchania.Jean Francois Maurice La Rencontre kondor - 10:41 wtorek, 10 kwietnia 2012 | linkuj
Iza a co to za pesymizmem wieje w Twoim blogu?? Wpadaj do Krakowa to poprawimy Ci nastrój :-)
Jelitek - 22:23 niedziela, 8 kwietnia 2012 | linkuj
Izka, Tobie również życzę spokojnych, radosnych świąt, które mimo wszystko pozwolą trochę naładować akumulatorki i pamiętaj, że każdy kolejny dzień zbliża nas do coraz cieplejszej, rowerowej aury ;)
Iwa - 05:35 piątek, 6 kwietnia 2012 | linkuj
Tak się właśnie zastanawiałem co za dama tak pociska przez las!? Przez przypadek trafiłem na twojego bloga i już mam odpowiedź. Pozdrawiam
mike-r - 20:50 środa, 4 kwietnia 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!