Niedziela, 15 kwietnia 2012
Powrót Kateema:)
Odebrałam w końcu Kateema z serwisu.
Dostał sporo nowych częsci, a ja zostałam bez bardzo pokaźnej kwoty na koncie. W markecie byłby za to nowy rower:)
No cóż..
Pocieszyłam się tym, że skoro nie startuję w tym roku, to pewnie będzie to ostatni w tym sezonie taki pokaźny wydatek.
Co najważniejsze chłopaki znaleźli mi oryginalny hak ( co było bardzo trudne) . Ten mój hak jest tak nietypowy, że cięzko o zamiennik i naprawdę nieposiadanie, go to było spore ryzyko.
Teraz już nie byłoby tragedii, bo przecież jak nie startuję, gdybym została bez Kateema nawet na miesiąc, nic by się nie stało.
Kiedy wsiadłam na Kateema i przejechałam pierwsze parę metrów, pomyślalam: mój Boże.. bajka, jak ten rower płynie.
Pogoda była taka sobie, ale bardzo chciałam powtórzyć trasę do lasu na Lubince.
Tym razem wybrał się ze mną Tomek.
Bardzo się cieszyłam, że mam wreszcie Kateema, bo liczyłam na to, że pozwoli mi na większą fantazję na zjazdach.
Ale niestety nie było tak różowo.
Wygląda na to, że będę potrzebowała trochę czasu, żeby się przyzwyczaić znowu do ramy, jej geometrii, dobrych hamulców. Jechałam bardzo bojaźliwie .
Tomek na fullu, a do tego świetnie zjeżdża, wiec bardzo mi na zjazdach odjeżdzał. Do tego było mokro, więc jakos to jeszcze bardziej działało mi na wyobraźnie.
No i oponki miałam za bardzo nabite.
Niby jak przyjechałam z serwisu to spuściłam troche powietrza, ale jednak za mało.
Czułam to zwłaszcza na zjeździe do Doliny Izy.
Pojechalismy przez Buczynę, potem Szczepanowice i podjazd obok kościoła. Spokojniutko, bez ściganctwa.. wycieczka, totalna wycieczka. Tak już będzie w tym roku.
Zero treningów, bo i po co?
Wczorajszy mój stan po jeździe wskazuje bardzo wyraźnie, ze maraton na chwile obecna byłby pomyłką.
W czerwcu jest Wierchomla w Cyklokarpatach. To może być ciekawa trasa , no i tak blisko Tarnowa. Nie sądzę jednak żebym zdążyła się przygotować.
Więc raczej nic z tego nie wyjdzie.
Nie mówię, że mi tego nie będzie brakować. Bardzo. Dzisiaj siedzę i myślę, ze wlasnie trwa wyścig w Murowanej, a własciwie to wielu już jest pewnie na mecie, bo to w koncu płaska szybka trasa.
Ten zakątek w lesie na Lubince, jest po prostu cudowny. Zdjęcia absolutnie tego nie oddają.
Warto sie tam wybrac.
I ten mostek drewniany ostatnio przeze mnie odkryty.
Bardzo lubię takie klimaty.
Po raz pierwszy byłam w tym roku w Dolinie Izy. Myślałam, że będzie tam bardziej zielono, ale nie było.
Niewiele kilometrów przejechanych, chociaż sporo podjeżdzania ( sam podjazd w Dolinie to 3 km) i ja byłam zmęczona…. Nogi mnie bolały.
Smutne to.
Ja wiem, nie ma innego wyjścia, po prostu trzeba jeździć.
No trzeba, ale dzisiaj na zewnątrz zimno i deszcz. Gdybym się przygotowywała do startów to pewnie wyjechałabym na trening, ale w takim stanie rzeczy jaki jest, nie ma to wielkiego sensu.
Wczoraj wracalismy już w deszczu .
Wczoraj zapytałam Mirka Bieniasza, gdzie startuje w tym roku i ot niespodzianka. W Cyklokarpatach.
Mostek w lesie na Lubince© lemuriza1972
Potoczek na Lubince© lemuriza1972
Zjazd© lemuriza1972
W Dolinie Izy czyli mojej:)© lemuriza1972
Jeziorko w Dolinie Izy© lemuriza1972
- DST 42.00km
- Teren 21.00km
- Czas 02:34
- VAVG 16.36km/h
- VMAX 53.00km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Oczywiście że tak, ale wypowiadam sie tylko za to, co widziałem.
Nie mogę przecież napisać "wyglądał na fajnie jeżdżącego". ;) mors - 12:38 niedziela, 15 kwietnia 2012 | linkuj
Nie mogę przecież napisać "wyglądał na fajnie jeżdżącego". ;) mors - 12:38 niedziela, 15 kwietnia 2012 | linkuj
Ostatnio widziałem pierwszego w życiu KaTeeMa, i to jeszcze identycznego z Twoim.
Wrażenie bardzo pozytywne, podobnie jak to turkusowe bajorko. ;) mors - 11:39 niedziela, 15 kwietnia 2012 | linkuj
Wrażenie bardzo pozytywne, podobnie jak to turkusowe bajorko. ;) mors - 11:39 niedziela, 15 kwietnia 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!