Wtorek, 1 maja 2012
Wycieczka Pierwszomajowa
Jest wiosna, świat jest naprawdę piękny .. staram się to dostrzegać, staram się to doceniać.
Doceniać to, że mogę to oglądać.
Nie jest jednak fajnie i długo pewnie nie będzie, więc proszę o wyrozumiałość, że czasem może jest za bardzo smutno.
Ja wiem, że są osoby, które nie do końca mój smutek rozumieją… a ja tym razem pozwoliłam samej sobie na smutek.
Czasem i na smutek trzeba sobie pozwolić i nie grać na siłę superbohaterki.
Tak myślę.
Tak sobie dzisiaj wstałam... Pogoda piękna. Było wiadomo , że siedzenie w domu grzechem by było, ale specjalnie też wielkiej ochoty na jazdę dzisiaj nie miałam.
Nie wiem dlaczego.. nie wiem.
Tak teraz mam jeszcze czasami. Taki letarg jeszcze czasami mnie ogarnia.
No, ale jasne, ze wyjechałam, bo w domu też bym nie usiedziała.
Dzisiaj większość trasy z Tomkiem, a końcówkę dodatkowo z Jackiem Ł . i Pawłem Sz., których spotkalismy w … okolicach Pleśnej jak pod kładką się .. nawadniali:)
Nie miałam pomysłu na dzisiejszą trasę, wiedziałam tylko, ze w ten upał nie może być tak cięzka jak ta brzankowa. Cięzko znosze jednak jazdę w upale.
Krysia namwiała mnie własnie na wspólny wyjazd na Brzankę, ale nie dałam się namówić.
Ona i Adam przygotowują się do maratonu w Złotym Stoku, więc ja bym im tylko przeszkadzała.
Nie czuję się na siłach, żeby jechać z nimi. Na razie.
Tak… tak.. to już w sobotę Złoty Stok.
Drogie koleżanki i koledzy powodzenia! Będę trzymać kciuki.
Ja w tym czasie o ile pogoda pozwoli mam nadzieję wędrować gdzieś po górach wtedy.
Wszystko się zmienia…
Iza nie szykuje się wyjazd do Złotego.
A podobno ma być znowu słynna runda xc. No, no… będzie rzeź.
Na początku trasy spotkaliśmy Aśkę czyli żonę Mirka i Michała czyli syna Mirka, na rowerach ( Mirka, chociaż Mirek zawsze mówi: że on od nich tylko pozycza rowery:)). jechali na Dwudniaki.
Pojechalismy przez Buczynę czerwonym pieszym, krótka „wspinaczka” i „wypad” na asfalt w Zbylitowskiej. Potem Błonia i zjazd do Szczepanowic, za kościołem pod górę kilometr podjazdu asfaltem.
Ciężko w tym słoncu palącym, ale dramatu nie było.
Kręciło mi się dzisiaj lepiej niż w niedzielę, ale nie było też cudownie. Powiedziałabym... przeciętnie.
W lesie na Lubince zielonym pieszym. Najpierw zjazdowe "szaleństwo", potem mozolne i ciężkie podjeżdżanie ( częściowe niestety podchodzenie – znowu w tym samym miejscu wjechałam w koleinę i STOP, a dalej za stromo żeby ruszyć).
Ktoś bardzo żłośliwy zatarasował wyjazd z lasu na tym szlaku ( może taka ochrona przed quadowcami, albo crossowcami?).
Dalej już w kierunku Wału, najpierw zjazd wąwozem, a potem znowu długo i mozolnie asfaltem pod górę.
Zatrzymalismy się w Chacie pod Wałem, bo wody nam już brakowało. Piękna to jest okolica. Siedziałam i myślałam sobie, ze planowałam tam swoją imprezę urodzinową z okazji urodzin 40.
Ale jej nie będzie..Nie będzie takiego świętowania jak planowałam.
Siedziałam , patrzyłam na świat i myślałam, ze w tej chwili niczego bardziej nie pragnę.. jak zamieszkać gdzieś na wsi.
Potem na szlak do lasu. Tam pojechalismy w kierunku działki Agnieszki w Siemiechowie i wrocilismy tą samą drogą. Fajny jest ten leśny szlak, w jedną stronę dużo fajnego zjeżdzania terenowego, w drugą stronę dużo wymagającego podjeżdzania.
A potem po raz pierwszy w tym roku Łowczów i pięknie widoki z góry, no i jazda wzdłuż Białej. Też jeszcze nie byłam tam w tym roku, a lubię tę drogę.
Koło boiska w Pleśnej skręcilismy na drogę która kiedyś była szutrowa, a teraz okazała się .. asfaltowa.
Chyba trzeba będzie pomyśleć o szosie, bo już prawie nie ma gdzie jeździć na góralu.
No i właśnie tam pod kładka spotkalismy wspomnianych wyżej panów.
Wrócilismy wszyscy razem przez Kłokową, Swiebodzin , w Nowodworzu przez pola.
W Tarnowcu Jacek pokazał mi świetną ścieżkę ( w życiu tamtędy nie jechałam).
Niesmowite.. taki singielek w mieście!
Jacek w ogóle mówił, ze odkrył, że można całe miasto objechać wkoło prawie nie dotykając asfaltu.
Pewnie chodzi o czerwony pieszy.. ktos kiedyś gdzies o tym pisał.
Wrócilismy do Mościc wałami wzdłuż Białej.
Jest naprawdę pięknie, wiosennie.
W lesie na Lubince widziałam fiołki.
Bzy kwitną.
Patki śpiewają:)
Swiat istnieje.
Przyjdzie czas, ze poczuję to mocniej. Na pewno.
W Buczynie© lemuriza1972
Marcinka w oddali z podjazdu na Lubinkę© lemuriza1972
Na mostku w lesie na Lubince© lemuriza1972
Potoczek na Lubince© lemuriza1972
Pagórki gdzieś po drodze© lemuriza1972
Tak wygląda wiosna w okolicach Tarnowa© lemuriza1972
Górki po drodze© lemuriza1972
W lesie na Wale© lemuriza1972
W lesie na Wale 2© lemuriza1972
Po drodze w Łowczowie© lemuriza1972
Jacek na wale wzdłuż Białej w Tarnowie© lemuriza1972
- DST 66.00km
- Teren 20.00km
- Czas 03:59
- VAVG 16.57km/h
- VMAX 49.00km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Ja zawsze do Czchowa jeżdżę "niebieskim" tylko wczoraj wracałem główną drogą, bo się spieszyłem do domu, ogólnie to nie lubię głównymi drogami jeździć, staram się je unikać :) Pozdrawiam!
felek1974 - 05:02 środa, 2 maja 2012 | linkuj
Tak wyjazd 7:00, na liczniku około 80 km,ale nie miałem już siły przez Buczynę wracać, fakt główną drogą od Czchowa to niezłe rodeo...:)
felek1974 - 18:45 wtorek, 1 maja 2012 | linkuj
Witam! Piękna trasa (jak zwykle), mijaliśmy się dzisiaj nawet na drodze przy wylocie Góry Zbylitowskiej w Zgłobicach przy A4, ja akurat wracałem z pętli Mościce - Czchów - Mościce, może kiedyś się załapię na jakiś wypad. Pozdrawiam!
felek1974 - 17:39 wtorek, 1 maja 2012 | linkuj
felek1974 - 17:39 wtorek, 1 maja 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!