Wtorek, 29 maja 2012
Wał
Przyszłam z pracy dosyć zmęczona, ale pogoda była zbyt ładna, żeby rezygnować ze spędzenia popołudnia na zewnątrz.
Więc wyjechałam.
Dzisiaj samotnie.
Nie miałam specjalnie pomysły na jazdę, wiedziałam, ze po wczorajszej dosyć mocnej nie bedzie mnie stać na wiele, ale pomimo tego postanowiłam ruszyć na pagóry.
Dzisiaj asfalt, bo dawno nie podjeżdżałam nic długiego po asfalcie.
tak więc Zgłobice- Koszyce- Rzuchowa - Pleśna i dalej na Wał.
Kiedy wyjechałam na prostą w Rzuchowej zaczęło dość mocno wiać, zrobiło się ciężko, bo dodatkowo delikatnie pod górkę.
W Pleśnej spotkałam jadący z naprzeciwka Buria Team:).
Buria machnął na mnie żebym do nich dołączyła ( taki żart). Tylko się usmiechnęłam.
Dobre sobie. Ja z nimi na treningu, chyba w innym życiu, jak dostanę męskie ciało, męską siłę, męskie łydki i .. szosówkę:).
Pojechałam na Wał.
6 km pod górę. 6 km niedobrych mysli.
Niby się starałam, niby nie odpuszczałam, ale strasznieeee... wolno.
Kiedyś wjeżdzałam tam szybciej, zdecydowanie szybciej.
Na szczycie Wału spotkałam Daniela z MPECU-u.
Mówił ze cały dzień jadą.. Brzanka, Jamna..
oj.. pomyślałam- chyba nie dałabym z moja obecną formą rady.
Pojechałam dalej.
W kierunku Łowczowa. Na chwilkę wjechałam do lasu na niebieski pieszy szlak.
Fajniieeeeee...
W ogóle tak pięknie, zielono, soczyście.. i maki już kwitną.
No i taka to sobie była jazda.
Nie jestem nią podbudowana.
jestem zmęczona, po nędznych 43 km kom w pagórkach i to po asfalcie.
Co się dzieje?
Dobiegam do 2 tys km, niby niewiele, ale coś to juz jest, powinno być lepiej, chyba nie jest.
Mój kolega Kuba, powiedziałby: koleżanko jak jest niespokojnie w głowie, to chyba z jazdy nic nie będzie...
I chyba ma dużo racji.
Może własnie o to chodzi...
A może to zrzucanie kilogramów mi szkodzi?
Więc wyjechałam.
Dzisiaj samotnie.
Nie miałam specjalnie pomysły na jazdę, wiedziałam, ze po wczorajszej dosyć mocnej nie bedzie mnie stać na wiele, ale pomimo tego postanowiłam ruszyć na pagóry.
Dzisiaj asfalt, bo dawno nie podjeżdżałam nic długiego po asfalcie.
tak więc Zgłobice- Koszyce- Rzuchowa - Pleśna i dalej na Wał.
Kiedy wyjechałam na prostą w Rzuchowej zaczęło dość mocno wiać, zrobiło się ciężko, bo dodatkowo delikatnie pod górkę.
W Pleśnej spotkałam jadący z naprzeciwka Buria Team:).
Buria machnął na mnie żebym do nich dołączyła ( taki żart). Tylko się usmiechnęłam.
Dobre sobie. Ja z nimi na treningu, chyba w innym życiu, jak dostanę męskie ciało, męską siłę, męskie łydki i .. szosówkę:).
Pojechałam na Wał.
6 km pod górę. 6 km niedobrych mysli.
Niby się starałam, niby nie odpuszczałam, ale strasznieeee... wolno.
Kiedyś wjeżdzałam tam szybciej, zdecydowanie szybciej.
Na szczycie Wału spotkałam Daniela z MPECU-u.
Mówił ze cały dzień jadą.. Brzanka, Jamna..
oj.. pomyślałam- chyba nie dałabym z moja obecną formą rady.
Pojechałam dalej.
W kierunku Łowczowa. Na chwilkę wjechałam do lasu na niebieski pieszy szlak.
Fajniieeeeee...
W ogóle tak pięknie, zielono, soczyście.. i maki już kwitną.
No i taka to sobie była jazda.
Nie jestem nią podbudowana.
jestem zmęczona, po nędznych 43 km kom w pagórkach i to po asfalcie.
Co się dzieje?
Dobiegam do 2 tys km, niby niewiele, ale coś to juz jest, powinno być lepiej, chyba nie jest.
Mój kolega Kuba, powiedziałby: koleżanko jak jest niespokojnie w głowie, to chyba z jazdy nic nie będzie...
I chyba ma dużo racji.
Może własnie o to chodzi...
A może to zrzucanie kilogramów mi szkodzi?
- DST 43.00km
- Teren 2.00km
- Czas 01:51
- VAVG 23.24km/h
- VMAX 53.00km/h
- HRmax 170 ( 90%)
- HRavg 145 ( 77%)
- Kalorie 881kcal
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Gościu nr1, Iza opisuje nam piekne widoki, roslinki, jej ukochany Dunajec, opisuje swoja walkę ze swoimi słabosciami - nie widac tego? Chciałaby być w lepszej formie, ale w zimie nic nie robiła, złapała kilosy, nie do śmiechu jej :((( Trzeba koleżankę wesprzec dobrym słowem. Dawaj Iza, dawaj!
Gość nr2 - 20:48 środa, 30 maja 2012 | linkuj
tak... trzeba być , trzeba być.
Już byłam przez lat wiele, bardzo wiele..
Może nastąpiło przesilenie, jak myślisz?:)
Bo ja myślę, że to coś w tym rodzaju.
Każdy ma jakieś granice wytrzymałości, no nie?
Piszę co czuję.
Staram się być szczera, ot co, a nie udawać, że jest wszystko super i ok.
Nie jest, chociaż sie bardzo staram. Nawet nie wiesz jak bardzo:), ale niczego nie chcę robić na siłę. Po prostu potrzebuję czasu. Tym razem chyba trochę więcej. Ot co. Iza - 18:02 środa, 30 maja 2012 | linkuj
Już byłam przez lat wiele, bardzo wiele..
Może nastąpiło przesilenie, jak myślisz?:)
Bo ja myślę, że to coś w tym rodzaju.
Każdy ma jakieś granice wytrzymałości, no nie?
Piszę co czuję.
Staram się być szczera, ot co, a nie udawać, że jest wszystko super i ok.
Nie jest, chociaż sie bardzo staram. Nawet nie wiesz jak bardzo:), ale niczego nie chcę robić na siłę. Po prostu potrzebuję czasu. Tym razem chyba trochę więcej. Ot co. Iza - 18:02 środa, 30 maja 2012 | linkuj
ciągle narzekasz, jęczysz i czarnowidzisz, trza być twardym i walecznym a nie rozklejać się i umniejszać.Pozdro :)
Gość - 15:27 środa, 30 maja 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!