Środa, 30 maja 2012
Rege i trochę o życiu
Plan na dzisiaj był taki, żeby pojechać sobie regeneracyjnie. Powolutku.
No i tak było.
Próbowałam sobie przypomnieć kiedy ostatni raz tak wolno jechałam, że tętno spadało do 95.
Pewnie z moją siostrą, dwa lata temu.
W sumie to ciekawe doświadczenie jechać tak spokojnie, że nie pieka łydki, a tętno oscyluje wokół 110.
Dzisiaj z Renatką i Tomkiem.
Trasa też spokojna, trochę wertepów nad Dunajcem, potem Las Radłowski, ale jak to ostatnio ścieżki mirkowe czyli jak na Las Radłowski nietypowe. Te trudniejsze, fajniejsze.
Przyjemnie.
W komentarzu do poprzedniego wpisu Gość zwrócił mi uwagę, że narzekam, jęczę itd.
Zapewne jest mi życzliwy i chce mnie zmobilizować do działania. Ma prawo też tak oceniać moje wpisy. Nie gniewam się bynajmniej:)
W sumie to nie muszę się tłumaczyć, prawda? ale pomyślałam: może jestem to winna moim wiernym czytelnikom ( o ile jeszcze przy mnie zostali, bo tak czasem sobie myślałam, że skoro zmienił się charakter mojego bloga, skoro nie piszę o treningach, zawodach, nie tryskam optymizmem… nie jest już tu tak ciepło, miło.. to może odeszli? Może. Nie wiem.)
W każdym bądź razie jeśli ktoś jeszcze z nich został , to chyba jestem winna wytłumaczyć, dlaczego…dlaczego jest smutniej, mniej fajnie. Dlaczego Iza taka inna.
Kto czyta mojego bloga od dawna, to wie, że jestem osobą dość ambitną, zawziętą jeśli chodzi o sport, tak łatwo się nie poddającą i w sporcie i życiu.
Że walczyłam i w życiu i na zawodach. Bardzo. Chociaż czasem bywało bardzo, bardzo trudno.
Nieco się pozmieniało.
Nie ma już takiej nieustannej afirmacji… szklanka do połowy pełna, jakby gdzieś się oddaliła mi z horyzontu. Wyjątkowo daleko.
Tak wiem, nie jest to popularne przyznać się do słabości, choćby chwilowej, czy to w sporcie czy w życiu, w czasach gdzie wypada być naj w każdej dziedzinie.
No cóż…nie jestem więc obecnie trendy.
Nie ubolewam nad tym.
Po prostu staram się być sobą i na pytania: co słychać.. nie odpowiadam nieszczerze, ze wszystko jest ok, skoro nie jest ok. w końcu mieszkam w Polsce, a nie w USA:).
Miałam ciężkie ostatnie miesiące. Bardzo ciężkie.
Tym razem nastąpiło jakieś przesilenie i .. po prostu jest ciężej niż bywało poprzednio.
Nie.. nie.. nie poddałam się tak zupełnie.
Gdyby tak było.. to pewnie już bym tych słów nie pisała.
Tym razem musiałam , postanowiłam inaczej przejść przez ten kryzys.
Nie zakrzykiwać bólu i strachu i tego wszystkiego co gdzieś tam jest w mojej głowie. Nie próbować się od niego odciąć i wyprzeć.
Postanowiłam dać sobie prawo do spokojnego poukładania wszystkiego…
I konsekwentnie do tego dążę.
Rower jest na chwilę obecną narzędziem wspomagającym moją „terapię”.
Dlatego też jeśli na rowerze nie wychodzi tak jakbym chciała, nieco się denerwuję.
Potem uspokajam samą siebie.. że potrzeba mi czasu.
Że niczego na siłę nie muszę przyspieszać. I nie powinnam.
Bo już wiem, że pośpiech niczego dobrego nie przyniesie.
Bo już wiem, że czasem trzeba stopniować oczekiwania.
Że czasem trzeba zwolnić… żeby potem dojść do oczekiwanego końca.
Czasem naprawde lepiej zwolnić, niż „zajechać się” na początku.
Tak na zawodach jak i w zyciu.
Tak więc zwolniłam. Nie wiem co będzie za zakrętem. Zobaczymy. Może dobrze, a może nie...
Jedno jest pewne – nie siedzę w "poczekalni". Wyszłam z niej.
Być może komuś się wydaje, że idę za wolno, że przy okazji marudzę, ", że nogi bolą, ze jest ciężko". tak… może i z boku tak to wygląda, ale ci, którzy są blisko mnie, wiedzą ile ta droga mnie kosztuje. Jak jest cięzko i jak bardzo "bolą nogi".
I tylko mam nadzieję, że ktoregoś dnia obudzę się i znajdę w sobie dawną Izę.
Pełną pasji i miłości do życia. Pełną chęci do jazdy na rowerze, udziału w maratonach, chodzenia po górach i pełną marzeń.
Juz jest lepiej. Dzisiaj zarezerwowałam hotel w Pradze ,na urlop.
I staram się nie myśleć o tym, że nie jest to ani wymarzona Toskania, ani wyśniony urlop w Chorwacji, który miał być, a go nie będzie.
Staram sie po prostu myśleć, że kiedyś, wiele lat temu kiedy byłam w Pradze, marzyłam, żeby tam wrócić wiosną albo latem.
No i jak dobrze wszystko pójdzie, to wrócę.
Ot co.
Renia przejeżdża przez bajoro© lemuriza1972
Renia i ja© lemuriza1972
Renia w Lesie Radłowskim© lemuriza1972
Tomek i Renia© lemuriza1972
Las© lemuriza1972
Renia w Lesie© lemuriza1972
Tomek w lesie© lemuriza1972
- DST 34.00km
- Teren 12.00km
- Czas 02:09
- VAVG 15.81km/h
- HRmax 156 ( 82%)
- HRavg 119 ( 63%)
- Kalorie 716kcal
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Kondorze... o znam ja tę siłę wyższą:), kiedy rozsądek mówi: zostań w domu, a serce mówi zgoła co innego.
I jak w miłości ( no w końcu to miłość tyle, ze ta rowerowa) :) wygrywa serce.
Wiele razy to przeżywałam...
W sumie po górach to też z tym moim kolanem łazić nie powinnam, a łażę...
Jeśli tylko w Bieszczady będę się kiedyś wybierać, to oczywiście będę szukać przewodnika ( takiego na dwóch kółkach). Taki rowerowy mam, kiedyś dostałam jako nagrodę na Cyklokarpatach:)
Dawno to było, oj dawno. Iza - 17:22 piątek, 1 czerwca 2012 | linkuj
I jak w miłości ( no w końcu to miłość tyle, ze ta rowerowa) :) wygrywa serce.
Wiele razy to przeżywałam...
W sumie po górach to też z tym moim kolanem łazić nie powinnam, a łażę...
Jeśli tylko w Bieszczady będę się kiedyś wybierać, to oczywiście będę szukać przewodnika ( takiego na dwóch kółkach). Taki rowerowy mam, kiedyś dostałam jako nagrodę na Cyklokarpatach:)
Dawno to było, oj dawno. Iza - 17:22 piątek, 1 czerwca 2012 | linkuj
Wiesz jak to jest gdy kontuzję się złapie a ciąg do roweru taki sam.Gdyby mój lekarz wiedział gdzie bywam to pewnie szukał bym nowego.
Nie da siedzieć w domu gdy pogoda rowerowa.Jasne że kręcę i na wszystko inne czasu brak.
Gdy już kiedyś zawitasz w me strony daj znać to może ponownie kołami się stukniemy kondor - 16:53 piątek, 1 czerwca 2012 | linkuj
Nie da siedzieć w domu gdy pogoda rowerowa.Jasne że kręcę i na wszystko inne czasu brak.
Gdy już kiedyś zawitasz w me strony daj znać to może ponownie kołami się stukniemy kondor - 16:53 piątek, 1 czerwca 2012 | linkuj
CZEŚĆ ! Myślę,że zmiana jazdy (dodanie szosy),to dobry kierunek i przyniesie wiele dobrego. Co do zawodów to traktować je jako zobaczenie tego co trzeba jeszcze poprawić. Dobra okazja może być na Wierchomli, Jaśle. TRZYMAM KCIUKI !!!
Lechita - 15:52 piątek, 1 czerwca 2012 | linkuj
Zostali,zostali ale w lekkim uśpieniu.
Czarne chmury wiatr przegoni i przyjdzie czas na maratony.
Wirtualny kwiatek przesyłam na 40 ste urodzinki kondor - 20:16 czwartek, 31 maja 2012 | linkuj
Czarne chmury wiatr przegoni i przyjdzie czas na maratony.
Wirtualny kwiatek przesyłam na 40 ste urodzinki kondor - 20:16 czwartek, 31 maja 2012 | linkuj
24 miałaś urodzinki, przepraszam że dopiero teraz. nie będę zmyślać,że na nic czasu itd, wybacz zapomnialam tak po prostu
ale życzę Ci wszystkiego co najlepsze, szczerze wszystkich rzeczy o których ,marzysz żeby się spełniły jeśli nie w 100% to 69,9%:)
krótko
żeby było tak jakbyś chciała żeby było
Karolina karla76 - 21:06 środa, 30 maja 2012 | linkuj
ale życzę Ci wszystkiego co najlepsze, szczerze wszystkich rzeczy o których ,marzysz żeby się spełniły jeśli nie w 100% to 69,9%:)
krótko
żeby było tak jakbyś chciała żeby było
Karolina karla76 - 21:06 środa, 30 maja 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!