Niedziela, 12 sierpnia 2012
Niedzielna krótka jazda
Nie rozpieszcza nas pogoda w ten weekend.
Nie planowałam co prawda jakichs dłuższych jazd ze względu na ostatnie „olimpiadowe” transmisje, ale cos tam przejechać się chciałam.
Niestety mecze siatkarzy były o tak „niefortunnych” godzinach, że ciezko było wykroić czas.
Myślałam więc, ze pojadę po finale siatkarzy, po południu.
Ale tuż przed 12 wyszło słońce i pomyślałam, że trzeba się szybko ubrać i przed finałem kawałeczek się przejechać.
To była dobra decyzja, bo udało mi się „wstrzelić" w okno pogodowe. Było przyjemnie, nie za ciepło, nie za zimno - taka komfortowa temperatura jak na jazdę rowerem.
Nie było czasu na kombinowanie z trasą, więc przez Buczynę i niebieskim naddunajcowym ( sporo fajnego błotka, naprawdę sporo, dawno nie wróciłam do domu taka umorusana).
Podjechałam szutrowym podjazdem na Lubinkę, a stamtąd zjechałam sobie Golgotą.
Hm…. Jest co zjeżdzać pomimo, że asfalt.
Bardzo dawno tamtędy nie zjeżdzałam. Właściwie gdyby tak mieć odwagę i puścić hamulce, to pewnie można byłoby bić rekordy prędkości.
Ale tam jest jak dla mnie zbyt duże nachylenie i zbyt kręta, wąska droga. W każdej chwili może „wyskoczyć” auto, więc nie ma co przesadzać.
Wróciłam naddunacjowym i przez Buczynę.
Cieszę się, że się zmobilzowałam i wyjechałam, bo nie znoszę takiego siedzenia w blokowisku w wolne dni ( no chyba, ze obowiązki nie pozwalają „ruszyć się” z domu).
Moja mobilizacja została wynagrodzona.. bo i bocian gdzieś po drodze, i jakiś młodociany jelonek ( niestety uciekł mi zbyt daleko i zdjęcie nie wyszło zbyt wyraźne, wiec go nawet zamieszczać nie będę).
No i dobrze, że wyjechałam jednak w południe, bo teraz po chwilowym przejaśnieniu, znowu się zachmurzyło.
A finał siatkarzy.. prawdziwa siatkarska uczta. Szkoda, tylko , że przegrała Brazylia, której kibicowałam.
Koncówka trzeciego seta to było mistrzostwo świata, jeśli chodzi o grę w obronie. Coś pięknego. Miło było popatrzeć.
Jednak te dwa tygodnie niejeżdzęnia podczas pobytu w Mielcu dają mi się teraz we znaki, niewiele dzisiaj przejechałam, a nogi trochę bolą.
Cóż.. tak to jest .
A w powietrzu czuć już jesień…
Skończy się lato i trzeba mieć nadzieję, że będzie jeszcze kilka ładnych weekendów, w które będzie można się wybrać na rower, albo iść w góry.
A potem zima.
Miejmy nadzieję, że będzie lepsza od poprzedniej. Pod każdym względem.
" W życiu bywają noce i dnie, bywają też niedziele, tylko one zdarzają się rzadko"
( skąd ten cytat? łatwe pytanie:))
Nie planowałam co prawda jakichs dłuższych jazd ze względu na ostatnie „olimpiadowe” transmisje, ale cos tam przejechać się chciałam.
Niestety mecze siatkarzy były o tak „niefortunnych” godzinach, że ciezko było wykroić czas.
Myślałam więc, ze pojadę po finale siatkarzy, po południu.
Ale tuż przed 12 wyszło słońce i pomyślałam, że trzeba się szybko ubrać i przed finałem kawałeczek się przejechać.
To była dobra decyzja, bo udało mi się „wstrzelić" w okno pogodowe. Było przyjemnie, nie za ciepło, nie za zimno - taka komfortowa temperatura jak na jazdę rowerem.
Nie było czasu na kombinowanie z trasą, więc przez Buczynę i niebieskim naddunajcowym ( sporo fajnego błotka, naprawdę sporo, dawno nie wróciłam do domu taka umorusana).
Podjechałam szutrowym podjazdem na Lubinkę, a stamtąd zjechałam sobie Golgotą.
Hm…. Jest co zjeżdzać pomimo, że asfalt.
Bardzo dawno tamtędy nie zjeżdzałam. Właściwie gdyby tak mieć odwagę i puścić hamulce, to pewnie można byłoby bić rekordy prędkości.
Ale tam jest jak dla mnie zbyt duże nachylenie i zbyt kręta, wąska droga. W każdej chwili może „wyskoczyć” auto, więc nie ma co przesadzać.
Wróciłam naddunacjowym i przez Buczynę.
Cieszę się, że się zmobilzowałam i wyjechałam, bo nie znoszę takiego siedzenia w blokowisku w wolne dni ( no chyba, ze obowiązki nie pozwalają „ruszyć się” z domu).
Moja mobilizacja została wynagrodzona.. bo i bocian gdzieś po drodze, i jakiś młodociany jelonek ( niestety uciekł mi zbyt daleko i zdjęcie nie wyszło zbyt wyraźne, wiec go nawet zamieszczać nie będę).
No i dobrze, że wyjechałam jednak w południe, bo teraz po chwilowym przejaśnieniu, znowu się zachmurzyło.
A finał siatkarzy.. prawdziwa siatkarska uczta. Szkoda, tylko , że przegrała Brazylia, której kibicowałam.
Koncówka trzeciego seta to było mistrzostwo świata, jeśli chodzi o grę w obronie. Coś pięknego. Miło było popatrzeć.
Jednak te dwa tygodnie niejeżdzęnia podczas pobytu w Mielcu dają mi się teraz we znaki, niewiele dzisiaj przejechałam, a nogi trochę bolą.
Cóż.. tak to jest .
A w powietrzu czuć już jesień…
Skończy się lato i trzeba mieć nadzieję, że będzie jeszcze kilka ładnych weekendów, w które będzie można się wybrać na rower, albo iść w góry.
A potem zima.
Miejmy nadzieję, że będzie lepsza od poprzedniej. Pod każdym względem.
" W życiu bywają noce i dnie, bywają też niedziele, tylko one zdarzają się rzadko"
( skąd ten cytat? łatwe pytanie:))
Krajobraz prawie jesienny..© lemuriza1972
- DST 32.00km
- Teren 14.00km
- Czas 01:35
- VAVG 20.21km/h
- VMAX 54.00km/h
- HRmax 175 ( 93%)
- HRavg 150 ( 79%)
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
no tak.. zimą chodziłam po Tatrach... jakos nie pomyślałam...
lemuriza1972 - 16:28 wtorek, 14 sierpnia 2012 | linkuj
Co tam śnieg trzeba tylko chcieć.
Innym razem jak kolega "leń"będzie Cię zniechęcał,bierz go ze sobą. kondor - 14:01 wtorek, 14 sierpnia 2012 | linkuj
Innym razem jak kolega "leń"będzie Cię zniechęcał,bierz go ze sobą. kondor - 14:01 wtorek, 14 sierpnia 2012 | linkuj
Tak udało się wyjątkowo, kiedy zamknęłam za sobą drzwi mieszkania, zaczęło padać.
Miejmy nadzieję, że tego sniegu nie będzie, bo planuję wypad w Tatry, jak dobrze pójdzie
lemuriza1972 - 19:25 niedziela, 12 sierpnia 2012 | linkuj
Miejmy nadzieję, że tego sniegu nie będzie, bo planuję wypad w Tatry, jak dobrze pójdzie
lemuriza1972 - 19:25 niedziela, 12 sierpnia 2012 | linkuj
Gratuluje wstrzelenia się w suchą pogodę :) w ostatnich dniach nie jest to łatwe.
Maks tutaj już niewiele brakuje by śnieg spadł :P labudu - 17:56 niedziela, 12 sierpnia 2012 | linkuj
Maks tutaj już niewiele brakuje by śnieg spadł :P labudu - 17:56 niedziela, 12 sierpnia 2012 | linkuj
To tylko wiaterek trochę liści stracił ;) Bądź dobrej myśli ;)
Maks - 17:55 niedziela, 12 sierpnia 2012 | linkuj
tak... dzisiaj zobaczyłam w jednym miejscu krajobraz prawie jesienny...
zółte liście , juz nawet nie na drzewie, a na drodze.
lemuriza1972 - 17:40 niedziela, 12 sierpnia 2012 | linkuj
zółte liście , juz nawet nie na drzewie, a na drodze.
lemuriza1972 - 17:40 niedziela, 12 sierpnia 2012 | linkuj
Iza u Ciebie już czuć jesień ? u Mnie nawet jej jeszcze nie widać nie mówiąc o czuciu ;)
Super że znów na rowerze tak 3maj ;) Maks - 17:04 niedziela, 12 sierpnia 2012 | linkuj
Super że znów na rowerze tak 3maj ;) Maks - 17:04 niedziela, 12 sierpnia 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!