Niedziela, 30 września 2012
Jesienny Rajd Sokołów
&feature=youtu.be
Taka króciutka relacja filmowa tytułem zachęty na przyszły rok ( dla tych, co ich nie było w tym roku). Autorem jest Darek D.
Jest jeszcze kilka moich zdjęć, niewiele , bo jak się jedzie, to jednak możliwość robienia zdjęć jest niewielka.
I zanim przejdę do meritum czyli krótkiej relacji z dzisiejszego Rajdu, taka dygresja.
Przeczytałam dzisiaj artykuł o dwóch kobietach, które przeżyły niedawno dramaty życiowe.
Jedna z powodu trąby powietrznej , która przeszła jakiś czas temu przez Kaszuby, druga przez pożar, w którym spłonął jej dom.
Ta pierwsza napisała , że dla niej największą stratą jest krajobraz, który straciła… nie ma drzew, które były… a przez to nawet światło w domu jest już inne… a to były elementy jej życia, codziennego.
Druga powiedziała, że starty materialne , które poniosła są ogromne… ubrania, książki ( pomyślałam.. ubrania… to wszystko powoli można odkupić, przecież i tak się je „wymienia” co jakiś czas, ale książki??? Popatrzyłam na moje regały i wiem, ze to byłby „ból”. „zbierane” latami… owszem przeczytane, ale… MOJE. WAŻNE. Ciężko byłoby pewnie się z tym pogodzić).
Ale najważniejsze to zdjęcia, pamiątki z wakacji.
„Nie mam już zdjęć, moich dzieci kiedy były małe. Nic”.
Pomyślałam – jak dobrze, że mam tego mojego bloga, a w nim zdjęcia, wspomnienia, opisy maratonów, wycieczek.
Nawet gdyby przytrafiło mi się takie nieszczęście… to gdzieś tam zostanie.
Taka dodatkowa wartość tej mojej pisaniny i tego „wysiłku” wkładanego w robienie zdjęć, zamieszczanie, codzienne niemalże pisanie. Poświęcanego czasu.
A teraz do rzeczy.
Obawiałam się trochę pogody na dzisiaj, bo straszyli tutaj i tam, że może padać rano ( zresztą chyba całą noc padało).
Pijąc kawę rano, usłyszałam w Radiu Kraków zaproszenie Pani redaktor na nasz RAJD.
Miło.
Było dosyć chłodno, ale słoneczko potem nas ogrzało i nie było mowy o marznięciu.
Spora grupa rowerzystów, chociaż pewnie mogłoby ich być więcej, ale może to trochę moja wina. Nie bardzo miałam czas i siły ( ciężkie tygodnie w pracy), żeby się zająć rozpowszechnianiem informacji o rajdzie.
Postaram się poprawić na przyszły rok.
Pojechaliśmy sobie wolnym tempem w kierunku Wierzchosławic, a tam Darek prowadził już przez Las.
Przyznam się szczerze – jestem w Lesie Radłowskim przynajmniej raz w tygodniu, bo to rzut beretem od Mościc, a i Las dobry na szybki trening po terenie, a jednak łatwym terenie i płaskim, a wiadomo, ze okoliczności przyrody lepsze niż np. płaski trening na asfalcie wśród aut. No i łosie można spotkać, a to wartość sama w sobie:).
Tak więc znam sporo ścieżek w LR, ale tej akurat, którą jechalismy dzisiaj, częsciowo nie znałam.
Fajnie, na pewno tam sobie pojadę kiedyś sama.
Dzisiaj było sporo wody i trochę błota, więc wypucowany po wczorajszej jeździe rower ,znowu nadaje się do wizyty na myjce.
Przyjechała KRYSIA.
Chwała jej za to, bo wczoraj kończyła sezon w Istebnej.
Myślałam wczoraj o tym cały dzień. Że gdyby wszystko było „normalnie” też kończyłabym sezon w Istebnej ( swoją drogą piekna, niełatwa trasa, warto się wybrać tam na maraton. Naprawdę). I byłby żal za zakonczonym sezonem , ale i pewien rodzaj ulgi, że teraz można odpocząć, pojeździć sobie lajtowo.
Teraz nie mam po czym jeździć lajtowo, bo tak jeżdżę cały sezon.
Przyjechał też Sławek Bartnik, wielki zwycięzca kategorii M4 w całym sezonie u GG ( na mega).
Wielkie , wielkie gratulacje. Duży wyczyn i wielka duma dla naszego tarnowskiego „kolarskiego” światka.
To najtrudniejszy bezsprzecznie cykl w Polsce, więc wartość tego zwycięstwa OGROMNA.
Podobnie jak i przejechanie całego cyklu na giga prze Krysię, która do tego jeszcze w tym roku przejechała TROPHY i Cyklo na giga.
Podziwiam , że po takim maratonie i długiej drodze, chciało im się wstać.
Tempo było bardzo umiarkowane, z wyjątkiem kilku fragmentów w LR, gdzie chłopaki docisnęli, ale nawet nie próbowałysmy z Krysią dotrzymać im koła, bo Krysia zmęczona po wczoraj, a ja tez na ściganctwo w tym roku się nie bardzo piszę.
Jechało się sympatycznie. Bardzo.
Po jeździe ognisko, grzejące słoneczko, fajne towarzystwo.
Film i zdjęcia niech będą zachętą dla tych, których nie było .
W przyszłym roku pewnie znowu będą rajdy, a to naprawdę RAJDY a nie wyścigi.
Każdy da radę.
Sami popatrzcie na te uśmiechy – widać, że warto się wybrać.
Taka króciutka relacja filmowa tytułem zachęty na przyszły rok ( dla tych, co ich nie było w tym roku). Autorem jest Darek D.
Jest jeszcze kilka moich zdjęć, niewiele , bo jak się jedzie, to jednak możliwość robienia zdjęć jest niewielka.
I zanim przejdę do meritum czyli krótkiej relacji z dzisiejszego Rajdu, taka dygresja.
Przeczytałam dzisiaj artykuł o dwóch kobietach, które przeżyły niedawno dramaty życiowe.
Jedna z powodu trąby powietrznej , która przeszła jakiś czas temu przez Kaszuby, druga przez pożar, w którym spłonął jej dom.
Ta pierwsza napisała , że dla niej największą stratą jest krajobraz, który straciła… nie ma drzew, które były… a przez to nawet światło w domu jest już inne… a to były elementy jej życia, codziennego.
Druga powiedziała, że starty materialne , które poniosła są ogromne… ubrania, książki ( pomyślałam.. ubrania… to wszystko powoli można odkupić, przecież i tak się je „wymienia” co jakiś czas, ale książki??? Popatrzyłam na moje regały i wiem, ze to byłby „ból”. „zbierane” latami… owszem przeczytane, ale… MOJE. WAŻNE. Ciężko byłoby pewnie się z tym pogodzić).
Ale najważniejsze to zdjęcia, pamiątki z wakacji.
„Nie mam już zdjęć, moich dzieci kiedy były małe. Nic”.
Pomyślałam – jak dobrze, że mam tego mojego bloga, a w nim zdjęcia, wspomnienia, opisy maratonów, wycieczek.
Nawet gdyby przytrafiło mi się takie nieszczęście… to gdzieś tam zostanie.
Taka dodatkowa wartość tej mojej pisaniny i tego „wysiłku” wkładanego w robienie zdjęć, zamieszczanie, codzienne niemalże pisanie. Poświęcanego czasu.
A teraz do rzeczy.
Obawiałam się trochę pogody na dzisiaj, bo straszyli tutaj i tam, że może padać rano ( zresztą chyba całą noc padało).
Pijąc kawę rano, usłyszałam w Radiu Kraków zaproszenie Pani redaktor na nasz RAJD.
Miło.
Było dosyć chłodno, ale słoneczko potem nas ogrzało i nie było mowy o marznięciu.
Spora grupa rowerzystów, chociaż pewnie mogłoby ich być więcej, ale może to trochę moja wina. Nie bardzo miałam czas i siły ( ciężkie tygodnie w pracy), żeby się zająć rozpowszechnianiem informacji o rajdzie.
Postaram się poprawić na przyszły rok.
Pojechaliśmy sobie wolnym tempem w kierunku Wierzchosławic, a tam Darek prowadził już przez Las.
Przyznam się szczerze – jestem w Lesie Radłowskim przynajmniej raz w tygodniu, bo to rzut beretem od Mościc, a i Las dobry na szybki trening po terenie, a jednak łatwym terenie i płaskim, a wiadomo, ze okoliczności przyrody lepsze niż np. płaski trening na asfalcie wśród aut. No i łosie można spotkać, a to wartość sama w sobie:).
Tak więc znam sporo ścieżek w LR, ale tej akurat, którą jechalismy dzisiaj, częsciowo nie znałam.
Fajnie, na pewno tam sobie pojadę kiedyś sama.
Dzisiaj było sporo wody i trochę błota, więc wypucowany po wczorajszej jeździe rower ,znowu nadaje się do wizyty na myjce.
Przyjechała KRYSIA.
Chwała jej za to, bo wczoraj kończyła sezon w Istebnej.
Myślałam wczoraj o tym cały dzień. Że gdyby wszystko było „normalnie” też kończyłabym sezon w Istebnej ( swoją drogą piekna, niełatwa trasa, warto się wybrać tam na maraton. Naprawdę). I byłby żal za zakonczonym sezonem , ale i pewien rodzaj ulgi, że teraz można odpocząć, pojeździć sobie lajtowo.
Teraz nie mam po czym jeździć lajtowo, bo tak jeżdżę cały sezon.
Przyjechał też Sławek Bartnik, wielki zwycięzca kategorii M4 w całym sezonie u GG ( na mega).
Wielkie , wielkie gratulacje. Duży wyczyn i wielka duma dla naszego tarnowskiego „kolarskiego” światka.
To najtrudniejszy bezsprzecznie cykl w Polsce, więc wartość tego zwycięstwa OGROMNA.
Podobnie jak i przejechanie całego cyklu na giga prze Krysię, która do tego jeszcze w tym roku przejechała TROPHY i Cyklo na giga.
Podziwiam , że po takim maratonie i długiej drodze, chciało im się wstać.
Tempo było bardzo umiarkowane, z wyjątkiem kilku fragmentów w LR, gdzie chłopaki docisnęli, ale nawet nie próbowałysmy z Krysią dotrzymać im koła, bo Krysia zmęczona po wczoraj, a ja tez na ściganctwo w tym roku się nie bardzo piszę.
Jechało się sympatycznie. Bardzo.
Po jeździe ognisko, grzejące słoneczko, fajne towarzystwo.
Film i zdjęcia niech będą zachętą dla tych, których nie było .
W przyszłym roku pewnie znowu będą rajdy, a to naprawdę RAJDY a nie wyścigi.
Każdy da radę.
Sami popatrzcie na te uśmiechy – widać, że warto się wybrać.
Zbiórka w Mościcach© lemuriza1972
Na nowym moście nad autostradą w Gosławicach© lemuriza1972
W lesie© lemuriza1972
Na wyremontowanej drodze w okolicy Warysia© lemuriza1972
Ojciec Założyciel Forum Rowerum© lemuriza1972
Sławek z synem na swoim mtbowskim tandemie© lemuriza1972
Krysia i Sławek© lemuriza1972
Dwie "sierotki":)© lemuriza1972
Ognisko© lemuriza1972
- DST 37.00km
- Teren 16.00km
- Czas 02:00
- VAVG 18.50km/h
- VMAX 36.00km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Pogoda dopisała, frekwencja w miarę. Reklama ważna a na takie imprezy na pewno potrzebna. Nawet w Krakowie o NAS mówią.
-dojazd na Marcinkę przetestowany-tego nie znałem. Przed powodzią był też wariant; kładka, prosto do ogrodzenia działek i w prawo. Przy ogrodzeniu była ścieżka którą można było przejść, przejechać na drugą stronę ogródków działkowych a potem drogą gruntową do asfaltu przy obwodnicy.
Lechita - 20:28 poniedziałek, 1 października 2012 | linkuj
-dojazd na Marcinkę przetestowany-tego nie znałem. Przed powodzią był też wariant; kładka, prosto do ogrodzenia działek i w prawo. Przy ogrodzeniu była ścieżka którą można było przejść, przejechać na drugą stronę ogródków działkowych a potem drogą gruntową do asfaltu przy obwodnicy.
Lechita - 20:28 poniedziałek, 1 października 2012 | linkuj
był wątek na forum rowerum, pisałam na blogu, był wątek na Agorze, było i w Radiu Kraków, więc nie tak najgorzej, ale wiadomo.. zawsze można lepiej.
przyznaję się szczerze - nie bardzo miałam wenę i czas żeby się tym zająć, miałam naprawdę trochę bardziej absorbujące sprawy.
Na następny raz na pewno będzie lepiej. lemuriza1972 - 19:36 poniedziałek, 1 października 2012 | linkuj
przyznaję się szczerze - nie bardzo miałam wenę i czas żeby się tym zająć, miałam naprawdę trochę bardziej absorbujące sprawy.
Na następny raz na pewno będzie lepiej. lemuriza1972 - 19:36 poniedziałek, 1 października 2012 | linkuj
Reklama była rzeczywiście słabawa, ale Ci co chcieli to się dowiedzieli :) Wiadomo co trzeba poprawić na następny rajd.
Ogólnie rajd bardzo przyjemny, żałuję że musiałem się wcześniej zwinąć, ale studia wzywały.
I nawet załapałem się w centrum fotki na zbiórce mimo iż wg mojego czasu byłem 15 sekund przed czasem :) labudu - 18:58 poniedziałek, 1 października 2012 | linkuj
Ogólnie rajd bardzo przyjemny, żałuję że musiałem się wcześniej zwinąć, ale studia wzywały.
I nawet załapałem się w centrum fotki na zbiórce mimo iż wg mojego czasu byłem 15 sekund przed czasem :) labudu - 18:58 poniedziałek, 1 października 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!