Czwartek, 4 października 2012
Golgota i jeszcze trochę o maratonach i maratonowych cyklach
Nie chciałabym zapeszać, ale mam wrażenie, że wraca mi motywacja do jeżdżenia na rowerze, do treningów, może nawet do jazdy w maratonach. I mam nadzieję, że to nie jest jakieś chwilowe odczucie.
Jakoś tak pojaśniało w tej kwestii.
Nie wszystko w materii ewentualnych startów zależy ode mnie, ale jeśli tylko okoliczność będą sprzyjające ( i jeśli uda mi się doprowadzić rower do takiego stanu żeby można było bezpiecznie na nim ruszyć na maratonowe trasy) to przynajmniej kilka wyścigów w przyszłym roku chciałabym przejechać.
Gdzie , kiedy? Tak daleko nie sięgam.
Będzie mi trudno, ale zobaczymy:)
Dzisiaj postanowiłam, że wreszcie trzeba się zmierzyć w tym roku z Golgotą.
Wstyd, ale nie byłam tam jeszcze w tym roku.
No to pojechaliśmy. Dzisiaj z Tomkiem.
Zanim jednak dojechaliśmy na Golgotę to czekała nas błotna kąpiel w okolicach Dunajca.
Tak.. sporo mlaskającego, wyjątkowo wodnistego błota , jeśli ktoś był dwa lata temu na słynnym, błotnym maratonie w Krakowie u GG, to było właśnie coś takiego.
Tyle, że w znacznie mniejszej ilości, bo tamten maraton to było sześćdziesiąt kilka km błotnego SPA.
Ale te kilka km nad Dunajcem uczyniło z naszych maszyn szkaradne błotne potwory ( z nas zresztą też):).
Miałam za darmo SPA, nawet jak weszłam do wanny i spłynęło ze mnie to błoto, to pomyślałam, że mam jakby kąpiel w borowinie:).
Golgota.. cóż 1,5 km asfaltowego ostrego, powolnego podjeżdżania.
Jechałam sobie powolutku, bez napinki, Tomek sporo przede mną, ale tak to już jest w tym sezonie.
Jak wjechałam na szczyt.. hm… piękne widoki na góry ( przepięknie je było widać),zachodzące słońce, Dunajec w dole.
Zjechaliśmy sobie .. osuwiskiem.
No.. w częsci dolnej to jest prawdziwie downhillowy zjazd.
Można poćwiczyć:).
Potem jeszcze jeden podjazd i na myjkę. A na myjce Marcin B. czy też MarcinKrynicaSKI a potem Siergiej.
Jazda krótka, ale dość treściwa. Nawet dzisiaj dobrze mi się podjeżdżało. Niestety już po 18 robi się ciemno.
A teraz jeszcze słów kilka o maratonach.
No może nie kilka bo będzie ich więcej.
Tytułem wyjaśnienia, do czego „sprowokował” mnie wpis Gościa.
Gościowi już wyjaśniałam, że nie jeżdżę na maratony u GG żeby się tym pochwalić ( jak to jemu się wydaje), chociaż… no to są trudne trasy, więc to jest satysfakcja i honor je przejeżdżać. I można się pochwalić, ale to nie jest mój cel.
Mam wiele szacunku dla osób aktywnych sportowo.
Mam wiele szacunku dla osób, które przejadą jakikolwiek maraton w jakimkolwiek cyklu, bo to wiele wysiłku, wiele pracy, bo to walka z własnymi słabościami.
Ale zawsze najwięcej tego szacunku będę mieć dla kolarzy jeżdzących u GG, jak długo Grzegorz Golonka będzie utrzymywał trasy na tym poziomie na jakim są teraz.
Dlaczego?
Bo mam porównanie.
I wiem, że to jak ktoś wygrywa u GG, a jak ktoś wygrywa w innym cyklu, to jest trochę tak jakby porównywać zdobycie mistrzostwa ligi angielskiej w piłce nożnej, do mistrzostwa w lidze? polskiej?
I to jest naprawdę fakt, z którym nie ma co dyskutować.
I nie chodzi o pokazywanie sobie nawzajem, kto jest lepszym kolarzem.. ja bo jeżdzę u GG czy ktoś kto jeździ u kogoś innego.
Chodzi o pewien bezsporny fakt - a tym faktem jest to , że zarówno poziom tras w tym cyklu jak i poziom sportowy większości zawodników w nim startujących jest po prostu wyższy.
Tu po prostu na sukces, chociażby w postaci tylko i wyłącznie dojechania do mety – trzeba się dużo bardziej napracować.
A wiem to, bo doświadczyłam tego na własnej skórze – w innych cyklach czasem udawało mi się być na podium, czy nawet czasem wygrać , u GG – nie.
Oczywiście , to jest kwestia mojego sportowego poziomu jeszcze, który ogólnie nie jest zbyt wysoki. Nie zmienia to jednak faktu, że u GG jest po prostu trudniej.
W 2007 r. zaczęłam swoją przygodę z maratonami.
Wtedy nawet nie wiedziałam, ze sa jakieś cykle.
Przejechałam wówczas kilka maratonów, w tym dwa u GG, łatwe jak na GG dość ( dzisiaj to wiem, Kraków i Nowiny).
Tamtego roku patrzyłam sobie w Krynicy na startujących na maratonie ( sama jeszcze się nie odważyłam) i podziwiałam. Dla mnie było to coś nieprawdpodobnego żeby taką trasę przejechać. Dla mnie ci ludzie zjeżdżający do mety, niesamowicie ubłoceni, zmęczeni byli po prostu herosami.
Przejechałam Krynicę rok później i… i już wiedziałam TO JEST TO.
Ile radości sprawiło mi dojechanie na metę w Krynicy, wiem tylko ja.
To są wyścigi, które przynoszą mi najwięcej satysfakcji z mtb, przyjemności, radości. Najmniej sukcesów w postaci dobrych miejsc, nagród, ale najwięcej SZCZĘŚCIA na mecie, a o to mi właśnie chodzi.
Każdy szuka czegoś dla siebie, z różnych powodów.
Ja znalazłam właśnie ten cykl i w miarę możliwości, chciałabym pozostać przy nim.
Nie z potrzeby chwalenia się i noszenia głowy wysoko , ze to niby jestem ta lepsza „od Golonki”.
Nie.
Chciałabym pozostać przy tym cyklu dla tych tras i dla tych emocji, które towarzyszą mi podczas ich przejeżdzania i jeszcze długo, długo po.
Bo są jedyne w swoim rodzaju.
Tak uważam.
Tak na marginesie.. znam kilka osób, z którym prowadziłam kiedyś dysputy na temat „wyższości” tras u GG nad tymi z Bike Maratonu czy Cyklo ( chociaż Cyklo rozwijają się chyba coraz bardziej, i trasy są coraz ciekawsze).
Nie bardzo chciały się ze mną zgodzić.
Minęło kilka lat.. dzisiaj jeżdżą u GG. Pewnie jest im trochę trudniej, ale myślę, że ani myślą o porzuceniu tego cyklu.
I tak na koniec.. tu jest bardzo fajny artykuł ( co prawda z 2010 roku, ale myślę, ze niewiele stracił na aktualności).
Myślę, że warto go przeczytać jeśli się jeszcze szuka maratonowego miejsca dla siebie. Chociaż najlepiej przekonać się jednak na własnej skórze.
Ja znalazłam to miejsce u GG, ale to nie znaczy, że szerokim łukiem omijam inne cykle.
Nie.
Też lubię od czasu do czasu dla odmiany pojechać gdzie indziej.
Ale to u GG nauczyłam się najwięcej i miałam najwięcej radości z jazdy.
I chyba wyczerpałam temat, a jak ktoś dalej inaczej ocenia moją motywację do jazdy u GG, no to już trudno. Jego prawo:).
a tutaj artykuł
Opis linka
Jakoś tak pojaśniało w tej kwestii.
Nie wszystko w materii ewentualnych startów zależy ode mnie, ale jeśli tylko okoliczność będą sprzyjające ( i jeśli uda mi się doprowadzić rower do takiego stanu żeby można było bezpiecznie na nim ruszyć na maratonowe trasy) to przynajmniej kilka wyścigów w przyszłym roku chciałabym przejechać.
Gdzie , kiedy? Tak daleko nie sięgam.
Będzie mi trudno, ale zobaczymy:)
Dzisiaj postanowiłam, że wreszcie trzeba się zmierzyć w tym roku z Golgotą.
Wstyd, ale nie byłam tam jeszcze w tym roku.
No to pojechaliśmy. Dzisiaj z Tomkiem.
Zanim jednak dojechaliśmy na Golgotę to czekała nas błotna kąpiel w okolicach Dunajca.
Tak.. sporo mlaskającego, wyjątkowo wodnistego błota , jeśli ktoś był dwa lata temu na słynnym, błotnym maratonie w Krakowie u GG, to było właśnie coś takiego.
Tyle, że w znacznie mniejszej ilości, bo tamten maraton to było sześćdziesiąt kilka km błotnego SPA.
Ale te kilka km nad Dunajcem uczyniło z naszych maszyn szkaradne błotne potwory ( z nas zresztą też):).
Miałam za darmo SPA, nawet jak weszłam do wanny i spłynęło ze mnie to błoto, to pomyślałam, że mam jakby kąpiel w borowinie:).
Golgota.. cóż 1,5 km asfaltowego ostrego, powolnego podjeżdżania.
Jechałam sobie powolutku, bez napinki, Tomek sporo przede mną, ale tak to już jest w tym sezonie.
Jak wjechałam na szczyt.. hm… piękne widoki na góry ( przepięknie je było widać),zachodzące słońce, Dunajec w dole.
Zjechaliśmy sobie .. osuwiskiem.
No.. w częsci dolnej to jest prawdziwie downhillowy zjazd.
Można poćwiczyć:).
Potem jeszcze jeden podjazd i na myjkę. A na myjce Marcin B. czy też MarcinKrynicaSKI a potem Siergiej.
Jazda krótka, ale dość treściwa. Nawet dzisiaj dobrze mi się podjeżdżało. Niestety już po 18 robi się ciemno.
A teraz jeszcze słów kilka o maratonach.
No może nie kilka bo będzie ich więcej.
Tytułem wyjaśnienia, do czego „sprowokował” mnie wpis Gościa.
Gościowi już wyjaśniałam, że nie jeżdżę na maratony u GG żeby się tym pochwalić ( jak to jemu się wydaje), chociaż… no to są trudne trasy, więc to jest satysfakcja i honor je przejeżdżać. I można się pochwalić, ale to nie jest mój cel.
Mam wiele szacunku dla osób aktywnych sportowo.
Mam wiele szacunku dla osób, które przejadą jakikolwiek maraton w jakimkolwiek cyklu, bo to wiele wysiłku, wiele pracy, bo to walka z własnymi słabościami.
Ale zawsze najwięcej tego szacunku będę mieć dla kolarzy jeżdzących u GG, jak długo Grzegorz Golonka będzie utrzymywał trasy na tym poziomie na jakim są teraz.
Dlaczego?
Bo mam porównanie.
I wiem, że to jak ktoś wygrywa u GG, a jak ktoś wygrywa w innym cyklu, to jest trochę tak jakby porównywać zdobycie mistrzostwa ligi angielskiej w piłce nożnej, do mistrzostwa w lidze? polskiej?
I to jest naprawdę fakt, z którym nie ma co dyskutować.
I nie chodzi o pokazywanie sobie nawzajem, kto jest lepszym kolarzem.. ja bo jeżdzę u GG czy ktoś kto jeździ u kogoś innego.
Chodzi o pewien bezsporny fakt - a tym faktem jest to , że zarówno poziom tras w tym cyklu jak i poziom sportowy większości zawodników w nim startujących jest po prostu wyższy.
Tu po prostu na sukces, chociażby w postaci tylko i wyłącznie dojechania do mety – trzeba się dużo bardziej napracować.
A wiem to, bo doświadczyłam tego na własnej skórze – w innych cyklach czasem udawało mi się być na podium, czy nawet czasem wygrać , u GG – nie.
Oczywiście , to jest kwestia mojego sportowego poziomu jeszcze, który ogólnie nie jest zbyt wysoki. Nie zmienia to jednak faktu, że u GG jest po prostu trudniej.
W 2007 r. zaczęłam swoją przygodę z maratonami.
Wtedy nawet nie wiedziałam, ze sa jakieś cykle.
Przejechałam wówczas kilka maratonów, w tym dwa u GG, łatwe jak na GG dość ( dzisiaj to wiem, Kraków i Nowiny).
Tamtego roku patrzyłam sobie w Krynicy na startujących na maratonie ( sama jeszcze się nie odważyłam) i podziwiałam. Dla mnie było to coś nieprawdpodobnego żeby taką trasę przejechać. Dla mnie ci ludzie zjeżdżający do mety, niesamowicie ubłoceni, zmęczeni byli po prostu herosami.
Przejechałam Krynicę rok później i… i już wiedziałam TO JEST TO.
Ile radości sprawiło mi dojechanie na metę w Krynicy, wiem tylko ja.
To są wyścigi, które przynoszą mi najwięcej satysfakcji z mtb, przyjemności, radości. Najmniej sukcesów w postaci dobrych miejsc, nagród, ale najwięcej SZCZĘŚCIA na mecie, a o to mi właśnie chodzi.
Każdy szuka czegoś dla siebie, z różnych powodów.
Ja znalazłam właśnie ten cykl i w miarę możliwości, chciałabym pozostać przy nim.
Nie z potrzeby chwalenia się i noszenia głowy wysoko , ze to niby jestem ta lepsza „od Golonki”.
Nie.
Chciałabym pozostać przy tym cyklu dla tych tras i dla tych emocji, które towarzyszą mi podczas ich przejeżdzania i jeszcze długo, długo po.
Bo są jedyne w swoim rodzaju.
Tak uważam.
Tak na marginesie.. znam kilka osób, z którym prowadziłam kiedyś dysputy na temat „wyższości” tras u GG nad tymi z Bike Maratonu czy Cyklo ( chociaż Cyklo rozwijają się chyba coraz bardziej, i trasy są coraz ciekawsze).
Nie bardzo chciały się ze mną zgodzić.
Minęło kilka lat.. dzisiaj jeżdżą u GG. Pewnie jest im trochę trudniej, ale myślę, że ani myślą o porzuceniu tego cyklu.
I tak na koniec.. tu jest bardzo fajny artykuł ( co prawda z 2010 roku, ale myślę, ze niewiele stracił na aktualności).
Myślę, że warto go przeczytać jeśli się jeszcze szuka maratonowego miejsca dla siebie. Chociaż najlepiej przekonać się jednak na własnej skórze.
Ja znalazłam to miejsce u GG, ale to nie znaczy, że szerokim łukiem omijam inne cykle.
Nie.
Też lubię od czasu do czasu dla odmiany pojechać gdzie indziej.
Ale to u GG nauczyłam się najwięcej i miałam najwięcej radości z jazdy.
I chyba wyczerpałam temat, a jak ktoś dalej inaczej ocenia moją motywację do jazdy u GG, no to już trudno. Jego prawo:).
a tutaj artykuł
Opis linka
Widok z Golgoty© lemuriza1972
Resztki Dunajca.. bo wody już w nim niewiele:(© lemuriza1972
osuwisko© lemuriza1972
- DST 32.00km
- Teren 6.00km
- Czas 01:48
- VAVG 17.78km/h
- VMAX 48.00km/h
- Kalorie 820kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Zgadzam się z KONDOREM.
A wygrana na trudnym terenie, tak jak w sobotę, tym bardziej smakuje.:) Lechita - 19:01 wtorek, 9 października 2012 | linkuj
A wygrana na trudnym terenie, tak jak w sobotę, tym bardziej smakuje.:) Lechita - 19:01 wtorek, 9 października 2012 | linkuj
Może ja z pozycji kogoś kto trochę opon i rowerów "zjadł"ale nigdy w maratonie nie uczestniczył.
To tak jak każdy facet swoją kobietę będzie za najpiękniejszą uważał tak każdy maratończyk zachwalał trasy po których jeździ.Wydaje mi się że trudność maratonu nie zależy od jego nazwy czy cyklu lecz trasy jaką uda się organizatorom ułożyć.Trudność trasy cechują podjazdy i ich nachylenie.Góry testują ludzkie możliwości. kondor - 15:49 wtorek, 9 października 2012 | linkuj
Muszę przyznać, że byłeś drugim "podejrzanym":). Serio:)
lemuriza1972 - 19:32 piątek, 5 października 2012 | linkuj
współrzędne już masz, opis miejsca dobry.
Tak to tam.
Oczywiście być może nazwa "Dolina" może być nieco myląca, bo nie wiem czy to miejsce pod taką nazwę geograficzną się kwalifikuje?
ale jak się zjeżdża w doł, a w koło górki.. to może być Dolina:)
Nieważne.
Ważne , że jest tam pięknie, zwłaszcza wiosną , jest tam takie turkusowe jeziorko.. pięknie wiosną wygląda ( teraz to błotna kałuża, bo koloru nie ma, a i wody prawie też).
warto tam zjechać. Potem można wrócić do góry, albo przez las do góry, chociaż aktualnie może być bardzo duże błoto.
Myślę, że współrzędne podał Kolos.
Tak przypuszczam:) lemuriza1972 - 16:34 piątek, 5 października 2012 | linkuj
Tak to tam.
Oczywiście być może nazwa "Dolina" może być nieco myląca, bo nie wiem czy to miejsce pod taką nazwę geograficzną się kwalifikuje?
ale jak się zjeżdża w doł, a w koło górki.. to może być Dolina:)
Nieważne.
Ważne , że jest tam pięknie, zwłaszcza wiosną , jest tam takie turkusowe jeziorko.. pięknie wiosną wygląda ( teraz to błotna kałuża, bo koloru nie ma, a i wody prawie też).
warto tam zjechać. Potem można wrócić do góry, albo przez las do góry, chociaż aktualnie może być bardzo duże błoto.
Myślę, że współrzędne podał Kolos.
Tak przypuszczam:) lemuriza1972 - 16:34 piątek, 5 października 2012 | linkuj
Na pierwszy rzut oka to nie wiadomo co to jest, ale zaraz, EUREKA ! -współrzędne GPS
Nie wiem kim jest Gość, ale Serdeczne Dzięki za info !
O ile dobrze pamiętam to jest przy wjeździe wiata a droga prowadzi koło cmentarza z I wojny. Lechita - 13:25 piątek, 5 października 2012 | linkuj
Nie wiem kim jest Gość, ale Serdeczne Dzięki za info !
O ile dobrze pamiętam to jest przy wjeździe wiata a droga prowadzi koło cmentarza z I wojny. Lechita - 13:25 piątek, 5 października 2012 | linkuj
Na pierwszy rzut oka to nie wiadomo co to jest, ale zaraz, EUREKA ! -współrzędne GPS
Nie wiem kim jest Gość, ale Serdeczne Dzięki za info !
O ile dobrze pamiętam to jest przy wjeździe wiata a droga prowadzi koło cmentarza z I wojny. Lechita - 13:24 piątek, 5 października 2012 | linkuj
Nie wiem kim jest Gość, ale Serdeczne Dzięki za info !
O ile dobrze pamiętam to jest przy wjeździe wiata a droga prowadzi koło cmentarza z I wojny. Lechita - 13:24 piątek, 5 października 2012 | linkuj
Na pierwszy rzut oka to nie wiadomo co to jest, ale zaraz, EUREKA ! -współrzędne GPS
Nie wiem kim jest Gość, ale Serdeczne Dzięki za info !
O ile dobrze pamiętam to jest przy wjeździe wiata a droga prowadzi koło cmentarza z I wojny. Lechita - 13:24 piątek, 5 października 2012 | linkuj
Nie wiem kim jest Gość, ale Serdeczne Dzięki za info !
O ile dobrze pamiętam to jest przy wjeździe wiata a droga prowadzi koło cmentarza z I wojny. Lechita - 13:24 piątek, 5 października 2012 | linkuj
Widać, że coraz cięższe działa ludzie wytaczają.
Ale po co ???? :)
Nie ma się co spierać które lepsze, o tzw wyższość Świąt takich czy innych. Jeden lubi zimę a innemu nogi się pocą.
Maratony u GG z pewnością są ciężkie bo wymusza to specyfika terenu, miejsca gdzie się odbywają. Mazovia czy Skandia mają już inny charakter i innego klienta. Cykl Cyklo jest już bardziej górski no ale gdzie tu na Podkarpaciu o SOCZYSTE góry. Myślę, że jednak organizator idzie w dobrą stronę bo wystarczy zorganizować zawody okolicy Wierchomli, Krynicy, Piwnicznej, Szczawnicy, Wysowej i już jest jak u GG :).
Jeśli będzie większe parcie od startujących na organizatora to ten cykl może być bardzo atrakcyjny, zwłaszcza dla tych co mieszkają w tej części Polski.
Każdy rejon naszego Kraju ma coś ciekawego do zaoferowania i nie ma co ograniczać się tylko do swojego podwórka. Piękna nasza Polska cała- chyba takie były słowa piosenki.
Kiedyś dużą rolę odgrywał PTTK(zdobywanie odznak np GOT) i nadal się tym zajmuje chociaż chyba w mniejszym stopniu. Świat poszedł do przodu, są coraz lepsze rowery i takim PTTK-iem mogą być właśnie zawody rowerowe.
W sumie jak się jedzie na dobry wynik to nie ma czasu na widoczki itp, ale zawsze można tam wrócić tak na spokojnie, bez ciśnienia zawodów.
Na razie to trzeba korzystać ze sprzyjającej aury i kręcić gdzie się da.
-P.S.- jechałem w środę niebieskim i było chyba jeszcze gorzej jak wczoraj. Na razie chyba tak pozostanie bo znowu ma padać i dojeżdżają tamtędy ciężkie maszyny(umacniają koryto rzeki). Potem pewnie wysypią na całości żwir z piaskiem i do pewnego czasu może być ciężko z przejazdem.
A celem wyjazdy było odnalezienie słynnej doliny, tej Twojej.
Cóż, znalazłem tylko jakieś jary, wąwozy, parowy, tereny zagrożone wścieklizną. Nie ma jednak się co zrażać bo nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić go :)
A może ta dolina nie istnieje ? :) :)
Lechita - 07:33 piątek, 5 października 2012 | linkuj
Ale po co ???? :)
Nie ma się co spierać które lepsze, o tzw wyższość Świąt takich czy innych. Jeden lubi zimę a innemu nogi się pocą.
Maratony u GG z pewnością są ciężkie bo wymusza to specyfika terenu, miejsca gdzie się odbywają. Mazovia czy Skandia mają już inny charakter i innego klienta. Cykl Cyklo jest już bardziej górski no ale gdzie tu na Podkarpaciu o SOCZYSTE góry. Myślę, że jednak organizator idzie w dobrą stronę bo wystarczy zorganizować zawody okolicy Wierchomli, Krynicy, Piwnicznej, Szczawnicy, Wysowej i już jest jak u GG :).
Jeśli będzie większe parcie od startujących na organizatora to ten cykl może być bardzo atrakcyjny, zwłaszcza dla tych co mieszkają w tej części Polski.
Każdy rejon naszego Kraju ma coś ciekawego do zaoferowania i nie ma co ograniczać się tylko do swojego podwórka. Piękna nasza Polska cała- chyba takie były słowa piosenki.
Kiedyś dużą rolę odgrywał PTTK(zdobywanie odznak np GOT) i nadal się tym zajmuje chociaż chyba w mniejszym stopniu. Świat poszedł do przodu, są coraz lepsze rowery i takim PTTK-iem mogą być właśnie zawody rowerowe.
W sumie jak się jedzie na dobry wynik to nie ma czasu na widoczki itp, ale zawsze można tam wrócić tak na spokojnie, bez ciśnienia zawodów.
Na razie to trzeba korzystać ze sprzyjającej aury i kręcić gdzie się da.
-P.S.- jechałem w środę niebieskim i było chyba jeszcze gorzej jak wczoraj. Na razie chyba tak pozostanie bo znowu ma padać i dojeżdżają tamtędy ciężkie maszyny(umacniają koryto rzeki). Potem pewnie wysypią na całości żwir z piaskiem i do pewnego czasu może być ciężko z przejazdem.
A celem wyjazdy było odnalezienie słynnej doliny, tej Twojej.
Cóż, znalazłem tylko jakieś jary, wąwozy, parowy, tereny zagrożone wścieklizną. Nie ma jednak się co zrażać bo nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by gonić go :)
A może ta dolina nie istnieje ? :) :)
Lechita - 07:33 piątek, 5 października 2012 | linkuj
Nie uważam, że jestem jak to piszesz:) zaje****sta, bo po pierwsze"
nigdy dobrze nie zjeżdzałam, ale coś tam się poduczyłam - własnie u GG, nigdy nigdzie nie napisałam, że świetnie zjeżdżam, co najwyżej pisałam, że jestem zadowolona z siebie ( chyba też o to chodzi w uprawianiu sportu) bo pokonałam jakiś trudny zjazd:) - a to różnica.
NIgdy nie osiągałam jakiś super wyników w zawodach i wobec tych wyników jestem też dośc krytyczna, co jeśli czytasz regularnie mojego bloga, powinieneś zauważyć.
Po drugie: nie lubię słowa , którego użyłeś:), ale to też temat na osobną dyskusję:)
Nigdzie w żadnym miejscu nie napisałam, że cała reszta cykli jest dla leszczy, płaska jak stół i bez sensu. Nadinterpretacja moich wpisów, ale Twoje prawo, a może to ja się nieodpowiednio wyrażam? Postaram się poprawić wobec tego:).
Ostani maraton jechałam we wrzęsniu ubiegłego roku w Istebnej.
Grabka i Cyklo - fakt dwa lata temu.
To prawda - masz rację - dawno.
Że się zmieniło , zdaje sobie sprawę, jeśli czytałbyś uważnie to co napisałam powyżej , to zauważyłbyś, że też to zauważyłam. Napisałam, że chociażby w Cyklo zmieniło się dużo i trasy sa ciekawsze ( to wiem z opisów i relacji znajomych, nie z autopsji).
Co do kwestii czy mega to maraton czy półmaraton...
A jakie to w gruncie rzeczy ma znaczenie? Nazwa dystansu, który jeździmy?
nazwa "maraton" z ponktu widzenia historycznego odnosi się do określonego dystansu i nijak ma on się do długich wyścigów mtb, prawda?
Mozna ją jedynie odnosić do maratonu biegowego.
Jakby się to nie nazywało .. maraton czy pół maraton czy mini maraton, nie ma to dla mnie znaczenia. Ważna jest trasa. Nie chodzę i nie chwalę się po mieście: jeżdzę maratony na rowerze, bo ktoś kto nie jeździ i tak nie wie czym to się je.
Rozumiem, że jeździsz giga. Jesli tak , to ogromny szacunek - zawsze go będę mieć dla ludzi decydujących się na długie dystanse mtb.
Ale szacunek mam dla wszystkich, którzy w ogóle wychodzą z domu i robią cokolwiek sportowo, chce się im wylać trochę potu.
Bez względu na to czy pojadą potem na zawody czy nie i bez względu na to czy będą jechać dystans mini czy giga w tym czy innym cyklu. Czy też jeżdzą xc ( dla tych to mam w ogóle ogromny szacunek, bo wiadomo - krótko ale za to JAK!).
Siłą rzeczy będzie on większy dla tych, którzy zdecydują się na większy wysiłek.
Nie obrażam się, masz prawo mieć swoje zdanie - ja mam swoje odnośnie maratonowych cykli. I póki co takie mam, moze kiedyś zmienię jak zacznę znowu jeździć i będę mieć aktualne porównanie, a nie to sprzed dwóch lat.
Jesli kogos uraziłam swoimi wpisami i poczuł się źle, bo akurat jeździ w innym - przepraszam - nie miałam takiego zamiaru.
Zresztą tym wpisem na moim blogu ja chciałąbym już zakończyć swoje wypowiedzi na ten temat. Wszyscy inni jeśli chcą, niech dyskutują.
Pozdrawiam i życzę wszystkim rowerowej pogody na weekend, bo teraz dla tych co startowali nadszedł fajny czas luźnego jeżdzenia:) lemuriza1972 - 07:28 piątek, 5 października 2012 | linkuj
nigdy dobrze nie zjeżdzałam, ale coś tam się poduczyłam - własnie u GG, nigdy nigdzie nie napisałam, że świetnie zjeżdżam, co najwyżej pisałam, że jestem zadowolona z siebie ( chyba też o to chodzi w uprawianiu sportu) bo pokonałam jakiś trudny zjazd:) - a to różnica.
NIgdy nie osiągałam jakiś super wyników w zawodach i wobec tych wyników jestem też dośc krytyczna, co jeśli czytasz regularnie mojego bloga, powinieneś zauważyć.
Po drugie: nie lubię słowa , którego użyłeś:), ale to też temat na osobną dyskusję:)
Nigdzie w żadnym miejscu nie napisałam, że cała reszta cykli jest dla leszczy, płaska jak stół i bez sensu. Nadinterpretacja moich wpisów, ale Twoje prawo, a może to ja się nieodpowiednio wyrażam? Postaram się poprawić wobec tego:).
Ostani maraton jechałam we wrzęsniu ubiegłego roku w Istebnej.
Grabka i Cyklo - fakt dwa lata temu.
To prawda - masz rację - dawno.
Że się zmieniło , zdaje sobie sprawę, jeśli czytałbyś uważnie to co napisałam powyżej , to zauważyłbyś, że też to zauważyłam. Napisałam, że chociażby w Cyklo zmieniło się dużo i trasy sa ciekawsze ( to wiem z opisów i relacji znajomych, nie z autopsji).
Co do kwestii czy mega to maraton czy półmaraton...
A jakie to w gruncie rzeczy ma znaczenie? Nazwa dystansu, który jeździmy?
nazwa "maraton" z ponktu widzenia historycznego odnosi się do określonego dystansu i nijak ma on się do długich wyścigów mtb, prawda?
Mozna ją jedynie odnosić do maratonu biegowego.
Jakby się to nie nazywało .. maraton czy pół maraton czy mini maraton, nie ma to dla mnie znaczenia. Ważna jest trasa. Nie chodzę i nie chwalę się po mieście: jeżdzę maratony na rowerze, bo ktoś kto nie jeździ i tak nie wie czym to się je.
Rozumiem, że jeździsz giga. Jesli tak , to ogromny szacunek - zawsze go będę mieć dla ludzi decydujących się na długie dystanse mtb.
Ale szacunek mam dla wszystkich, którzy w ogóle wychodzą z domu i robią cokolwiek sportowo, chce się im wylać trochę potu.
Bez względu na to czy pojadą potem na zawody czy nie i bez względu na to czy będą jechać dystans mini czy giga w tym czy innym cyklu. Czy też jeżdzą xc ( dla tych to mam w ogóle ogromny szacunek, bo wiadomo - krótko ale za to JAK!).
Siłą rzeczy będzie on większy dla tych, którzy zdecydują się na większy wysiłek.
Nie obrażam się, masz prawo mieć swoje zdanie - ja mam swoje odnośnie maratonowych cykli. I póki co takie mam, moze kiedyś zmienię jak zacznę znowu jeździć i będę mieć aktualne porównanie, a nie to sprzed dwóch lat.
Jesli kogos uraziłam swoimi wpisami i poczuł się źle, bo akurat jeździ w innym - przepraszam - nie miałam takiego zamiaru.
Zresztą tym wpisem na moim blogu ja chciałąbym już zakończyć swoje wypowiedzi na ten temat. Wszyscy inni jeśli chcą, niech dyskutują.
Pozdrawiam i życzę wszystkim rowerowej pogody na weekend, bo teraz dla tych co startowali nadszedł fajny czas luźnego jeżdzenia:) lemuriza1972 - 07:28 piątek, 5 października 2012 | linkuj
Gościu, nie chcesz - nie czytaj.
Przecież wiadomo że Iza jest zaje****sta bo zjeżdża trudne zjazdy u
Golonki (podkreśla to przecież w co drugim wpisie), a cała reszta cykli
jest dla leszczy, płaska jak stół i w ogóle bez sensu......
Podczytuję tego bloga dość regularnie, widzę że masz dużo do
powiedzenia na różne, nie tylko kolarskie teamaty, ale nie obraź się
Iza - taki to ma wydźwięk.... Golona - cacy, jak ktoś coś tam zjedzie
albo wyjedzie to już jest miszczem nad miszczami, cała reszta cykli to w
ogóle jest be, do zrobienia z blatu i do tego na slickach.
Kiedy ostatnio jechałaś cokolwiek u Grabka ? Ostatnie CK ?
W ogóle jakiś ostatni maraton ???
I dlatego mówię że porównanie może kiedyś miałaś. Teraz nie masz i
żyjesz wspomnieniami -wypowiadasz się Iza o stanie rzeczy który
pamiętasz sprzed dwóch lat. A zmieniło się bardzo wiele. Uwierz na
słowo.
PS.
Dla mnie Mega to nigdy nie będzie MARATON. Półmaraton, może tak. Sama
nazwa zresztą jest mocno nadużywana, ale to temat na kompletnie inną
dyskusję Gość nr7 - 06:08 piątek, 5 października 2012 | linkuj
Przecież wiadomo że Iza jest zaje****sta bo zjeżdża trudne zjazdy u
Golonki (podkreśla to przecież w co drugim wpisie), a cała reszta cykli
jest dla leszczy, płaska jak stół i w ogóle bez sensu......
Podczytuję tego bloga dość regularnie, widzę że masz dużo do
powiedzenia na różne, nie tylko kolarskie teamaty, ale nie obraź się
Iza - taki to ma wydźwięk.... Golona - cacy, jak ktoś coś tam zjedzie
albo wyjedzie to już jest miszczem nad miszczami, cała reszta cykli to w
ogóle jest be, do zrobienia z blatu i do tego na slickach.
Kiedy ostatnio jechałaś cokolwiek u Grabka ? Ostatnie CK ?
W ogóle jakiś ostatni maraton ???
I dlatego mówię że porównanie może kiedyś miałaś. Teraz nie masz i
żyjesz wspomnieniami -wypowiadasz się Iza o stanie rzeczy który
pamiętasz sprzed dwóch lat. A zmieniło się bardzo wiele. Uwierz na
słowo.
PS.
Dla mnie Mega to nigdy nie będzie MARATON. Półmaraton, może tak. Sama
nazwa zresztą jest mocno nadużywana, ale to temat na kompletnie inną
dyskusję Gość nr7 - 06:08 piątek, 5 października 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!