Sobota, 3 listopada 2012
Łowczówek - trochę historii
Kiedy ostatni raz byłam na rowerze?
Nie pamiętam….
Pewnie jakieś prawie 2 tygodnie temu.
Dzisiaj pogoda była łaskawa i wyruszyliśmy z Tomkiem. Bez planu. Miałam tylko nadzieję, że jeszcze uda mi się „złapać „ trochę” jesiennych barw, uwiecznić je.
Ale z efektów do końca zadowolona nie jestem i sama nie wiem czy to wina pogody, czy wina mojej nowej komórki. Niby aparat w niej taki sam, ale .. mam wątpliwości. No nic, dam mu jeszcze szansę.. a jeśli się nie wykaże, będę na wycieczki, wyprawy zabierać stary.
Tak więc bez wielkiego planu było. Właściwie nie bardzo chciałam wjeżdżac w teren, bo wiedziałam, że będzie to się wiązać z wizytą na myjce po jeździe.
Ale Tomek wykazywał jednak chęć pojeżdżenia w terenie.
Wymyśliłam więc, że pojedziemy do Łowczówka, w okolice cmentarza Legionistów. Tak jakos pomyślałam, że to dobra opcja, bo zbliża się 11 listopada, więc dobrze byłoby odwiedzić to miejsce, a poza tym w tamtych okolicach, całkiem fajnie można pojeździć po lesie.
(Cmentarz wojenny nr 171 - Łowczówek - zwany także Cmentarzem legionistów polskich w Łowczówku. Położony jest północnym stoku wzgórza Kopaliny (398 m), nad drogą Łowczów – Rychwałd.
Spoczywają tu żołnierze polegli w roku 1914 oraz 1915. W większości uczestnicy bitwy pod Łowczówkiem. Po oględzinach terenu komisarz Tuchowa oraz działaczki Ligi Kobiet uznali, że istnieje potrzeba zebrania poległych spoczywających dotychczas w pojedynczych mogiłach i urządzenia wspólnego cmentarza. Wybrano lokalizację. Grunt o powierzchni 2221 m2 ofiarował właściciel (Żyd Weksler). Projekt cmentarza wykonali Siegfried Heller i Heinrich Scholz. Budowę powierzono specjalnemu oddziałowi armii austro-węgierskiej (Oddział Grobów Wojennych). Dowództwo austriackie dzieliło tereny, na których toczyły się walki, na okręgi cmentarne. Tarnów i okolice to VI okręg. Znajdują się w tym okręgu 62 cmentarze.)
Ruszylismy wiec najpierw w kierunku Łowczowa, czyli wzdłuż Białej, Pleśna i długim asfaltowym podjazdem do Łowczowa.
Wreszcie wspomniany już cmentarz.
Niestety – nie wyszło mi ani jedno zdjęcie z cmentarza, efekt moich zmagań z nowym telefon zapewne.
Szkoda, bo to piękne miejsce.
Zresztą powiat tarnowski, gorlicki i nowosądecki to wyjątkowe okolice, jeśli chodzi o cmentarze wojenne z czasów I wojny światowej.
Z uwagi na to, że tutaj przebiegało wiele walk, jest ich wiele.
Ukryte gdzieś w lasach, na wzgórzach, w pięknych miejscach. Tajemnicze.
Bitwa pod Łowczówkiem.
Kiedyś uczyłam się o niej w szkole.
Na studiach mieszkałam w akademiku z Anetą.
Zapytałam ją skąd jest.
Powiedziała, spod Tarnowa, z Łowczówka.
Powiedziałam: tam gdzie była ta bitwa?
Usmiechnęła się: tak, własnie tam.
Kiedyś uczyłam się w szkole o jakims tam Łowczówku, który nie bardzo wiedziałam ( ja mielczanka), gdzie jest.
Dzisiaj jeżdżę sobie na rowerze po tych okolicach, które tyle tragicznej historii widziały.
Bitwa pod Łówczówkiem 22-25 grudnia 1914 rok.
Polacy zaatakowali niezwłocznie po przybyciu na pole walk, o zmierzchu 22 grudnia aby nie pozwolić Rosjanom na umocnienie się na świeżo zdobytych wzgórzach. 1 Pułk dostał rozkaz uderzenia na wzgórze nr 360 a 5 Pułk na wzgórze nr 343. 1 Pułk dowodzony przez Rydza-Śmigłego zdobył wyznaczony cel "z marszu" walcząc bagnetami, kolbami karabinów i łopatkami saperek. 5 Pułk kpt. Ścibora-Rylskiego, dostał się w silny ogień artylerii rosyjskiej. Z uwagi na brak łączności z artylerią austriacką oraz koniecznością walk po zmroku w nieznanym terenie atak na wzgórze 343 wstrzymano do świtu 23 grudnia. Natarcie prowadzone siłami 5 Pułku wspartego przez żołnierzy piechoty węgierskiej oraz ogniem artylerii austriackiej zakończyło się sukcesem. Obydwa pułki wykonały swoje zadania, pas wzgórz znalazł się cały w rękach państw centralnych.
Rosjanie wzmocnili swoje siły odwodami i przygotowywali przeciwnatarcie. Ogień ckm-ów oraz artylerii odciął legionistom zaopatrzenie oraz komunikację ze sztabem. W nocy z 23 na 24 grudnia Rosjanie przysunęli się na odległość w niektórych miejscach poniżej 50 metrów od pozycji polskich. Przez cały dzień wigilijny trwał morderczy pojedynek ogniowy oraz odpieranie kontrataków rosyjskich. Przed zmierzchem 24 grudnia Sosnkowski otrzymał rozkaz wycofania brygady, okazał się on jednak nieporozumieniem, ale już po wycofaniu się Polaków z pozycji. Opuszczone pozycje trzeba było na nowo zdobywać.
W dniu 25 grudnia Rosjanie nacierali ze wzmożoną siłą. Z powodu mgły walkę prowadzono najczęściej na bagnety. Z uwagi na brak sukcesów w rejonie Łowczówka Rosjanie zaatakowali z Tuchowa wzdłuż drogi do Gromnika. Broniący tych pozycji Austriacy wycofali się pozwalając przeciwnikowi dojść do Chojnika i rozpocząć oskrzydlanie sił bijących się pod Łowczówkiem. Utrzymanie pozycji nad Białą w takiej sytuacji stało się niemożliwe. Około godziny 13 przyszedł rozkaz odwrotu. Odwrót odbywał się w ciężkich warunkach, gdyż Rosjanie zaciekle atakowali wysuniętą brygadę ze wszystkich stron. W jego czasie odznaczyli się zdolnościami dowódczymi kapitanowie Berbecki i Rylski. Brygadę wycofano przez Lichwin do Wróblowic, a następnie do odwodu w rejonie Lipnicy Murowanej
Weszłam sobie na cmentarz, głownie w celu obejrzenia grobu Gryfa Łowczowskiego.
Gustaw Dobiesław Bogumił Gryf Łowczowski urodził się 16 stycznia 1897 w Wojniczu, w rodzinie doktora medycyny Wiktora Łowczowskiego (1865-1939) i Kamilii z Nowotnych. W szkole średniej był członkiem „Sokoła”.
Generał, uczestnik bitwy pod Łowczówkiem, żółnierz walczący podczas I i II wojny światowej. Dowódca 3 Brygady Strzelców Karpackich na froncie włoskim. Walczył w bitwie o Bolonię. Dyplomata.
Zmarł 11 sierpnia 1984 w Londynie. Zgodnie z jego wolą został pochowany na cmentarzu Legionistów Polskich w Łowczówku. Poświęcono mu tablicę pamiątkową w Wojniczu (elewacja kamienicy przy ul. Jagiellońskiej).
Był autorem kilku książek traktujących o wojskowości wydanych w Londynie.
Kiedyś , przyszedł do nas wymienić prawo jazdy jego syn. Starszy ponad 80 letni Pan.
Jak z innej epoki.
Dzisiaj znalazłam informację w internecie , ze odszedł w tym roku.
Major , żołnierz 1 Dywizji Generała Maczka
(pożegnano Krzysztofa Gryfa Łowczowskiego - ostatniego żołnierza 10 Pułku Strzelców Konnych, majora rezerwy Wojska Polskiego. Został pochowany na cmentarzu parafialnym w Pleśnej pod Tarnowem. Krzysztof Gryf Łowczowski miał 87 lat).
Elokwencja, kultura. Niespotykane dzisiaj. Tak zapamiętałam tego Pana. To była przyjemność poznać go i porozmawiać chociaż przez chwioę.
Po odwiedzeniu cmentarza pokręciliśmu dość sporo po lesie.
Nie było to jednak dzisiaj bezpieczne. Ciężko się zjeżdzało , bo ścieżki pokryte są liśćmi. Mokrymi liśćmi, a pod spodem sporo błota i niewiadomo co, więc trzeba bardzo uważać.
Z Łowczówka ruszylismy w kierunku Wału.
Kiedy dojedżalismy do skrzyżowania na drodze powiatowej prowadzącej przez Janowice, dojrzałam gdzieś tam majączący między drzewami krajobraz i już wiedziałam.
Są .. widać je dzisiaj pięknie..
Tatry.
Widać było rzeczywiście niesamowicie. Jak na wyciągnięcie ręki.
Cudowny widok.
Zatrzymywałam się co chwilę żeby robić zdjęcia.
Zjechalismy obok Winnicy i dalej już niebieskim naddunajcowym.
Zaryzykowaliśmy powrót niebieskim w terenie i… cóż… była ogromna masa błota i wody i efekt…. Wizyta na myjce nieunikniona.
Bardzo bolały mnie dzisiaj kolana. Może zimno, bo jednak jak zaszło słonce zrobiło się zimno, może przeciążenie. W końcu dawno nie pedałowały tyle pod górę.
A po powrocie włoskie jedzenie.
Taki zresztą dzisiaj kulinarnie włoski dzień sobie zrobiłam.
Na śniadanie była mozzarella z pomidorami, oliwkami, cebulą, świeżą bazylią i octem balsamicznym, na obiad penne , pesto , trochę suszonych, ugotowanych pomidorów do tego, świeża bazylia i sałata lodowa.
Dobre było
Polecam
Nie pamiętam….
Pewnie jakieś prawie 2 tygodnie temu.
Dzisiaj pogoda była łaskawa i wyruszyliśmy z Tomkiem. Bez planu. Miałam tylko nadzieję, że jeszcze uda mi się „złapać „ trochę” jesiennych barw, uwiecznić je.
Ale z efektów do końca zadowolona nie jestem i sama nie wiem czy to wina pogody, czy wina mojej nowej komórki. Niby aparat w niej taki sam, ale .. mam wątpliwości. No nic, dam mu jeszcze szansę.. a jeśli się nie wykaże, będę na wycieczki, wyprawy zabierać stary.
Tak więc bez wielkiego planu było. Właściwie nie bardzo chciałam wjeżdżac w teren, bo wiedziałam, że będzie to się wiązać z wizytą na myjce po jeździe.
Ale Tomek wykazywał jednak chęć pojeżdżenia w terenie.
Wymyśliłam więc, że pojedziemy do Łowczówka, w okolice cmentarza Legionistów. Tak jakos pomyślałam, że to dobra opcja, bo zbliża się 11 listopada, więc dobrze byłoby odwiedzić to miejsce, a poza tym w tamtych okolicach, całkiem fajnie można pojeździć po lesie.
(Cmentarz wojenny nr 171 - Łowczówek - zwany także Cmentarzem legionistów polskich w Łowczówku. Położony jest północnym stoku wzgórza Kopaliny (398 m), nad drogą Łowczów – Rychwałd.
Spoczywają tu żołnierze polegli w roku 1914 oraz 1915. W większości uczestnicy bitwy pod Łowczówkiem. Po oględzinach terenu komisarz Tuchowa oraz działaczki Ligi Kobiet uznali, że istnieje potrzeba zebrania poległych spoczywających dotychczas w pojedynczych mogiłach i urządzenia wspólnego cmentarza. Wybrano lokalizację. Grunt o powierzchni 2221 m2 ofiarował właściciel (Żyd Weksler). Projekt cmentarza wykonali Siegfried Heller i Heinrich Scholz. Budowę powierzono specjalnemu oddziałowi armii austro-węgierskiej (Oddział Grobów Wojennych). Dowództwo austriackie dzieliło tereny, na których toczyły się walki, na okręgi cmentarne. Tarnów i okolice to VI okręg. Znajdują się w tym okręgu 62 cmentarze.)
Ruszylismy wiec najpierw w kierunku Łowczowa, czyli wzdłuż Białej, Pleśna i długim asfaltowym podjazdem do Łowczowa.
Wreszcie wspomniany już cmentarz.
Niestety – nie wyszło mi ani jedno zdjęcie z cmentarza, efekt moich zmagań z nowym telefon zapewne.
Szkoda, bo to piękne miejsce.
Zresztą powiat tarnowski, gorlicki i nowosądecki to wyjątkowe okolice, jeśli chodzi o cmentarze wojenne z czasów I wojny światowej.
Z uwagi na to, że tutaj przebiegało wiele walk, jest ich wiele.
Ukryte gdzieś w lasach, na wzgórzach, w pięknych miejscach. Tajemnicze.
Bitwa pod Łowczówkiem.
Kiedyś uczyłam się o niej w szkole.
Na studiach mieszkałam w akademiku z Anetą.
Zapytałam ją skąd jest.
Powiedziała, spod Tarnowa, z Łowczówka.
Powiedziałam: tam gdzie była ta bitwa?
Usmiechnęła się: tak, własnie tam.
Kiedyś uczyłam się w szkole o jakims tam Łowczówku, który nie bardzo wiedziałam ( ja mielczanka), gdzie jest.
Dzisiaj jeżdżę sobie na rowerze po tych okolicach, które tyle tragicznej historii widziały.
Bitwa pod Łówczówkiem 22-25 grudnia 1914 rok.
Polacy zaatakowali niezwłocznie po przybyciu na pole walk, o zmierzchu 22 grudnia aby nie pozwolić Rosjanom na umocnienie się na świeżo zdobytych wzgórzach. 1 Pułk dostał rozkaz uderzenia na wzgórze nr 360 a 5 Pułk na wzgórze nr 343. 1 Pułk dowodzony przez Rydza-Śmigłego zdobył wyznaczony cel "z marszu" walcząc bagnetami, kolbami karabinów i łopatkami saperek. 5 Pułk kpt. Ścibora-Rylskiego, dostał się w silny ogień artylerii rosyjskiej. Z uwagi na brak łączności z artylerią austriacką oraz koniecznością walk po zmroku w nieznanym terenie atak na wzgórze 343 wstrzymano do świtu 23 grudnia. Natarcie prowadzone siłami 5 Pułku wspartego przez żołnierzy piechoty węgierskiej oraz ogniem artylerii austriackiej zakończyło się sukcesem. Obydwa pułki wykonały swoje zadania, pas wzgórz znalazł się cały w rękach państw centralnych.
Rosjanie wzmocnili swoje siły odwodami i przygotowywali przeciwnatarcie. Ogień ckm-ów oraz artylerii odciął legionistom zaopatrzenie oraz komunikację ze sztabem. W nocy z 23 na 24 grudnia Rosjanie przysunęli się na odległość w niektórych miejscach poniżej 50 metrów od pozycji polskich. Przez cały dzień wigilijny trwał morderczy pojedynek ogniowy oraz odpieranie kontrataków rosyjskich. Przed zmierzchem 24 grudnia Sosnkowski otrzymał rozkaz wycofania brygady, okazał się on jednak nieporozumieniem, ale już po wycofaniu się Polaków z pozycji. Opuszczone pozycje trzeba było na nowo zdobywać.
W dniu 25 grudnia Rosjanie nacierali ze wzmożoną siłą. Z powodu mgły walkę prowadzono najczęściej na bagnety. Z uwagi na brak sukcesów w rejonie Łowczówka Rosjanie zaatakowali z Tuchowa wzdłuż drogi do Gromnika. Broniący tych pozycji Austriacy wycofali się pozwalając przeciwnikowi dojść do Chojnika i rozpocząć oskrzydlanie sił bijących się pod Łowczówkiem. Utrzymanie pozycji nad Białą w takiej sytuacji stało się niemożliwe. Około godziny 13 przyszedł rozkaz odwrotu. Odwrót odbywał się w ciężkich warunkach, gdyż Rosjanie zaciekle atakowali wysuniętą brygadę ze wszystkich stron. W jego czasie odznaczyli się zdolnościami dowódczymi kapitanowie Berbecki i Rylski. Brygadę wycofano przez Lichwin do Wróblowic, a następnie do odwodu w rejonie Lipnicy Murowanej
Weszłam sobie na cmentarz, głownie w celu obejrzenia grobu Gryfa Łowczowskiego.
Gustaw Dobiesław Bogumił Gryf Łowczowski urodził się 16 stycznia 1897 w Wojniczu, w rodzinie doktora medycyny Wiktora Łowczowskiego (1865-1939) i Kamilii z Nowotnych. W szkole średniej był członkiem „Sokoła”.
Generał, uczestnik bitwy pod Łowczówkiem, żółnierz walczący podczas I i II wojny światowej. Dowódca 3 Brygady Strzelców Karpackich na froncie włoskim. Walczył w bitwie o Bolonię. Dyplomata.
Zmarł 11 sierpnia 1984 w Londynie. Zgodnie z jego wolą został pochowany na cmentarzu Legionistów Polskich w Łowczówku. Poświęcono mu tablicę pamiątkową w Wojniczu (elewacja kamienicy przy ul. Jagiellońskiej).
Był autorem kilku książek traktujących o wojskowości wydanych w Londynie.
Kiedyś , przyszedł do nas wymienić prawo jazdy jego syn. Starszy ponad 80 letni Pan.
Jak z innej epoki.
Dzisiaj znalazłam informację w internecie , ze odszedł w tym roku.
Major , żołnierz 1 Dywizji Generała Maczka
(pożegnano Krzysztofa Gryfa Łowczowskiego - ostatniego żołnierza 10 Pułku Strzelców Konnych, majora rezerwy Wojska Polskiego. Został pochowany na cmentarzu parafialnym w Pleśnej pod Tarnowem. Krzysztof Gryf Łowczowski miał 87 lat).
Elokwencja, kultura. Niespotykane dzisiaj. Tak zapamiętałam tego Pana. To była przyjemność poznać go i porozmawiać chociaż przez chwioę.
Po odwiedzeniu cmentarza pokręciliśmu dość sporo po lesie.
Nie było to jednak dzisiaj bezpieczne. Ciężko się zjeżdzało , bo ścieżki pokryte są liśćmi. Mokrymi liśćmi, a pod spodem sporo błota i niewiadomo co, więc trzeba bardzo uważać.
Z Łowczówka ruszylismy w kierunku Wału.
Kiedy dojedżalismy do skrzyżowania na drodze powiatowej prowadzącej przez Janowice, dojrzałam gdzieś tam majączący między drzewami krajobraz i już wiedziałam.
Są .. widać je dzisiaj pięknie..
Tatry.
Widać było rzeczywiście niesamowicie. Jak na wyciągnięcie ręki.
Cudowny widok.
Zatrzymywałam się co chwilę żeby robić zdjęcia.
Zjechalismy obok Winnicy i dalej już niebieskim naddunajcowym.
Zaryzykowaliśmy powrót niebieskim w terenie i… cóż… była ogromna masa błota i wody i efekt…. Wizyta na myjce nieunikniona.
Bardzo bolały mnie dzisiaj kolana. Może zimno, bo jednak jak zaszło słonce zrobiło się zimno, może przeciążenie. W końcu dawno nie pedałowały tyle pod górę.
A po powrocie włoskie jedzenie.
Taki zresztą dzisiaj kulinarnie włoski dzień sobie zrobiłam.
Na śniadanie była mozzarella z pomidorami, oliwkami, cebulą, świeżą bazylią i octem balsamicznym, na obiad penne , pesto , trochę suszonych, ugotowanych pomidorów do tego, świeża bazylia i sałata lodowa.
Dobre było
Polecam
Jest jeszcze trochę jesiennych barw© lemuriza1972
W lesie© lemuriza1972
W lesie w okolicy Łowczówka© lemuriza1972
Potok w lesie© lemuriza1972
Gdzieś tam po drodze© lemuriza1972
Widoczek.. gdzieś tam w oddali Tatry© lemuriza1972
Jeszcz jedno ujęcie© lemuriza1972
Nastepne ujęcie z Tatrami© lemuriza1972
Widok z okolic winnicy© lemuriza1972
Włoski obiad:)© lemuriza1972
- DST 57.00km
- Teren 10.00km
- Czas 03:35
- VAVG 15.91km/h
- VMAX 46.00km/h
- HRmax 173 ( 92%)
- HRavg 143 ( 76%)
- Kalorie 1621kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Bardzo fajnie piszesz o bitwie pod Łowczówku; niestety trochę się mijasz z prawdą, ale może być. Pan Krzysztof Łowczowski to był równy gość, trochę "dziwak" ale z wielką kulturą (znałem Go kilkanaście lat - zawsze miło gwarzyliśmy); trochę mieszał - jeśli chodzi o bitwę w której walczył Jego ojciec, 16-letni wówczas ochotnik)
Gość - 19:14 niedziela, 27 kwietnia 2014 | linkuj
Dzisiaj byłam w Beskidzie Niskim i jeśli zdążę, to będą zdjęcia i wpis wieczorem.
Mnie koniec rowerowego sezonu nie martwi, bo to oznacza też bieganie na nartach , o ile będą warunki i Tatry zimowe o ile nie będzie wielkiego zagrożenia lawinowego.
a jak będzie, zawsze można wybrać jakieś niższe góry lemuriza1972 - 15:31 niedziela, 4 listopada 2012 | linkuj
Mnie koniec rowerowego sezonu nie martwi, bo to oznacza też bieganie na nartach , o ile będą warunki i Tatry zimowe o ile nie będzie wielkiego zagrożenia lawinowego.
a jak będzie, zawsze można wybrać jakieś niższe góry lemuriza1972 - 15:31 niedziela, 4 listopada 2012 | linkuj
Nasza ziemia skrapiana krwią od kąt Polską została.Coś mi się wydaje że na każdej trasie po jakiej jeździmy znalazło by się coś z historią związane.
Każda pora roku ma coś ciekawego do zaoferowania.Można ją podziwiać z pozycji siodełka ale także z nart czy wędrując z plecakiem.Sporo tego u Ciebie na fotkach jest więc nie ma się co martwić że deszcz i zimno na jakiś czas zahamuje nasze rowerowe wypady. kondor - 15:14 niedziela, 4 listopada 2012 | linkuj
Każda pora roku ma coś ciekawego do zaoferowania.Można ją podziwiać z pozycji siodełka ale także z nart czy wędrując z plecakiem.Sporo tego u Ciebie na fotkach jest więc nie ma się co martwić że deszcz i zimno na jakiś czas zahamuje nasze rowerowe wypady. kondor - 15:14 niedziela, 4 listopada 2012 | linkuj
Dobrze czyta się te Twoje relacje, tylko szkoda, że taka fajna dziewczyna jak Ty jest taka samotna w czterech ścianach np. przy obiedzie (dobrze, że masz tylu przyjaciół obok), a facetom to się dziwię i to bardzo. Pozdrawiam.
kibic_żużla - 06:56 niedziela, 4 listopada 2012 | linkuj
Owszem do robienia zdjęć słuzy aparat, tyle, ze trudno było jeździć z aparatem umieszczonym w kieszonce rowerowej koszulki ( na co dzień jeżdże bez plecaka, biorę go tylko na dłuższe wyprawy). No i jednak dośc ryzykowne, biorąc pod uwage rowerowe upadki
Poprzedni telefon robił naprawdę niezłe zdjęcia , jak na telefon . Miał 5.0 mega pixeli.
Ten ma tyle samo, więc teoretycznie powinien robić podobne zdjęcia, ale może coś tam jeszcze trzeba poustawiać.
Zobaczymy jutro.
Też wpadłam na pomysł wypróbowania obydwu w tych samych warunkach i na jutrzejszą wyprawę przygotowałam obydwa.
No ale jutro wyprawa na nogach, więc będę mieć plecak:), mogę zabrać obydwa. lemuriza1972 - 22:18 sobota, 3 listopada 2012 | linkuj
Poprzedni telefon robił naprawdę niezłe zdjęcia , jak na telefon . Miał 5.0 mega pixeli.
Ten ma tyle samo, więc teoretycznie powinien robić podobne zdjęcia, ale może coś tam jeszcze trzeba poustawiać.
Zobaczymy jutro.
Też wpadłam na pomysł wypróbowania obydwu w tych samych warunkach i na jutrzejszą wyprawę przygotowałam obydwa.
No ale jutro wyprawa na nogach, więc będę mieć plecak:), mogę zabrać obydwa. lemuriza1972 - 22:18 sobota, 3 listopada 2012 | linkuj
-Piękna patriotyczna wycieczka, taka niepodległościowa.
-Zdjęcia,cóż, chyba jednak pogoda zawiniła (brak światła).
-A aparat, najlepiej oba przetestować w tych samych warunkach. Osobiście uważam, że do robienia zdjęć nadaje się tylko aparat fotograficzny.
-Tarnów ma tak ciekawe położenie, że Tatry to będzie widać nawet z autostrady :)
no ale dziś jeszcze nie otwarta.
-Co do niebieskiego wzdłuż Dunajca, to jest alternatywa, też terenowa.
A do ostatniej foty można tylko dodać SMACZNEGO :)
Lechita - 21:34 sobota, 3 listopada 2012 | linkuj
-Zdjęcia,cóż, chyba jednak pogoda zawiniła (brak światła).
-A aparat, najlepiej oba przetestować w tych samych warunkach. Osobiście uważam, że do robienia zdjęć nadaje się tylko aparat fotograficzny.
-Tarnów ma tak ciekawe położenie, że Tatry to będzie widać nawet z autostrady :)
no ale dziś jeszcze nie otwarta.
-Co do niebieskiego wzdłuż Dunajca, to jest alternatywa, też terenowa.
A do ostatniej foty można tylko dodać SMACZNEGO :)
Lechita - 21:34 sobota, 3 listopada 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!