Sobota, 10 listopada 2012
Las Radłowski a po drodze Tatry:)
I znowu tydzień przerwy od roweru.
To był bardzo ciężki tydzień i jakoś nawet nie myślałam, żeby po pracy, wieczorową porą jeździć w chłodzie i ciemnościach. Ciężko mi się do takich „akcji” zmobilizować.
Może to przez to zmęczenie po pracowe? Nie wiem.
Dzisiaj za to wyjechałam z przyjemnością. Jak za dawnych lat z Alkiem i Mirkiem.
Miałam jakąś taką dużą pewność, że dzisiaj będzie Tatry widać, dlatego wybrałam opcje trasy przez most na Zgłobicach ( założeniem był trasa płaska, więc wiedziałam, że to jedyne miejsce, z którego byłby na Tatry dobry widok).
Nie pomyliłam się.
Zaczęliśmy nad Dunajcem, sporo kilometrów, potem przez Buczynę. Trochę błota, ale i tak jak na tę porę roku, wielkiej tragedii nie było, aczkolwiek rowerowi znowu przydałaby się kąpiel, ale , że jako jutro pewnie też się „ubrudzi”, więc darowałam sobie.
Kiedy wjechaliśmy na most w Zgłobicach , Mirek powiedział: popatrz….
I znowu były... wspaniałe, majestatyczne, powodujące jakieś takie nieokreślone ciepełko w sercu.
Zawsze.
Tatry:)
Trasę wybraliśmy przez Las Radłowski, ale rzadko przez nas uczęszczaną.
Jest jeszcze trochę jesiennych kolorów, ale większość liści, już jednak leży sobie…
Listopad w końcu jakby nie było.
Przyjemnie, powoli, bo się wszyscy opuściliśmy w tym roku jeśli chodzi o jazdę, kondycję.
Pogoda dobra, tylko wiatr trochę przeszkadzał. Jak na te porę roku , ciepło.
A teraz będzie trochę o innych sprawach.
Trochę się ostatnio „kulturalnie” zaniedbałam i nie zauważyłam, że wyszła nowa płyta Hey i druga część „ Siedliska” czyli „Zima w Siedlisku”.
Tak więc wczoraj zaliczyłam wizytę w Empiku i wróciłam szczęśliwa z płytą i książką.
Płyta jak to u Hey dobra, chociaż chyba nie najlepsza jeśli chodzi o ich płyty, ale muszę się jeszcze uważnie w nią wsłuchać.
Jeśli chodzi o książkę ( przeczytałam już połowę, więc myślę, że mogę się już na jej temat wypowiadać), nieco mnie rozczarowała.
Ja już kilka razy pisałam o „Siedlisku”, i filmie i książce.
Film zdecydowanie wygrywa z książką , co rzadko się zdarza, ale tak jest w tym przypadku.
Kręcąc ten serial Majewski zrobił świetną robotę.
To wg mnie jeden z najlepszych polskich seriali. Jak żaden chyba nie działa tak jakoś kojąco, uspokająco i pobudza marzenia o swoim miejscu na ziemi. Myślę, że o sukcesie filmu zdecydowali też aktorzy : Dymna i Pietraszak, a także wiele innych świetnych aktorów w rolach drugoplanowych.
No i te mazurskie krajobrazy…
Książka też mi się podobała, ale już nie tak.
Taką recenzję znalazłam w Merlinie i ona jest chyba najlepszą rekomendacją:
Uwielbiam ten serial! Magluję go już 3 rok na DVD. Żyjemy w świecie, który już dawno nie nic wspólnego z normalnością. U mnie "Siedlisko" załączyło hamulec, pobudziło refleksje, pokazało rzeczy proste, o których tak często się zapomina. Rewelacyjnie zagrane role Dymnej i Pietraszaka i ta bajkowa muzyka. Całą ciążę z drugim synem oglądałam serial i dziś mały, gdy słyszy czołówkę robi duże oczy i "łagodnieje". Polecam i pozdrawiam
Scenariusz do filmu napisała żona Majewskiego, Zofia Nasierowska, opierając się na wydarzeniach z ich wspólnego życia.
Książkę napisał Majewski. Pisze dobrze, chociaż najlepszą jego książką, którą czytałam jest „Mała matura”.
„Siedlisko” jest książką z gatunku lżejszych, ale łączy w sobie dobry styl i jak dla mnie naprawdę ciekawą fabułę. To nie jest na pewno takie zwykłe czytadło.
Jest o wrastaniu w nowe miejsce, jest o przyjaźni, radościach, smutkach, historii mazurskiej ziemi.
I dlatego chyba II częścią jestem nieco rozczarowana, bo mało w niej tego, co stanowiło o jakości I części.
Podobno powstała za namową czytelników, którzy bardzo prosili Majewskiego, żeby napisał II część.
Zdecydował się po śmierci swojej żony , Zofii.
I dużo w tej książce o stracie i bólu, ale mam wrażenie jakby trochę na siłę była napisana.
Za dużo jak dla mnie w niej wspomnień z życia Krzysztofa i Marianny i niesamowitego nagromadzenia faktów, a za mało klimatów Siedliska i Mazur.
Podobno Majewski będzie kręcił II część serialu. Może też okaże się lepszy od ksiązki? Oby.
Jeśli macie ochotę w te jesienno- zimowe wieczory trochę się „ogrzać” to polecam ten film ( można kupić na DVD) i książkę też ( zwłaszcza I część).
To był bardzo ciężki tydzień i jakoś nawet nie myślałam, żeby po pracy, wieczorową porą jeździć w chłodzie i ciemnościach. Ciężko mi się do takich „akcji” zmobilizować.
Może to przez to zmęczenie po pracowe? Nie wiem.
Dzisiaj za to wyjechałam z przyjemnością. Jak za dawnych lat z Alkiem i Mirkiem.
Miałam jakąś taką dużą pewność, że dzisiaj będzie Tatry widać, dlatego wybrałam opcje trasy przez most na Zgłobicach ( założeniem był trasa płaska, więc wiedziałam, że to jedyne miejsce, z którego byłby na Tatry dobry widok).
Nie pomyliłam się.
Zaczęliśmy nad Dunajcem, sporo kilometrów, potem przez Buczynę. Trochę błota, ale i tak jak na tę porę roku, wielkiej tragedii nie było, aczkolwiek rowerowi znowu przydałaby się kąpiel, ale , że jako jutro pewnie też się „ubrudzi”, więc darowałam sobie.
Kiedy wjechaliśmy na most w Zgłobicach , Mirek powiedział: popatrz….
I znowu były... wspaniałe, majestatyczne, powodujące jakieś takie nieokreślone ciepełko w sercu.
Zawsze.
Tatry:)
Trasę wybraliśmy przez Las Radłowski, ale rzadko przez nas uczęszczaną.
Jest jeszcze trochę jesiennych kolorów, ale większość liści, już jednak leży sobie…
Listopad w końcu jakby nie było.
Przyjemnie, powoli, bo się wszyscy opuściliśmy w tym roku jeśli chodzi o jazdę, kondycję.
Pogoda dobra, tylko wiatr trochę przeszkadzał. Jak na te porę roku , ciepło.
A teraz będzie trochę o innych sprawach.
Trochę się ostatnio „kulturalnie” zaniedbałam i nie zauważyłam, że wyszła nowa płyta Hey i druga część „ Siedliska” czyli „Zima w Siedlisku”.
Tak więc wczoraj zaliczyłam wizytę w Empiku i wróciłam szczęśliwa z płytą i książką.
Płyta jak to u Hey dobra, chociaż chyba nie najlepsza jeśli chodzi o ich płyty, ale muszę się jeszcze uważnie w nią wsłuchać.
Jeśli chodzi o książkę ( przeczytałam już połowę, więc myślę, że mogę się już na jej temat wypowiadać), nieco mnie rozczarowała.
Ja już kilka razy pisałam o „Siedlisku”, i filmie i książce.
Film zdecydowanie wygrywa z książką , co rzadko się zdarza, ale tak jest w tym przypadku.
Kręcąc ten serial Majewski zrobił świetną robotę.
To wg mnie jeden z najlepszych polskich seriali. Jak żaden chyba nie działa tak jakoś kojąco, uspokająco i pobudza marzenia o swoim miejscu na ziemi. Myślę, że o sukcesie filmu zdecydowali też aktorzy : Dymna i Pietraszak, a także wiele innych świetnych aktorów w rolach drugoplanowych.
No i te mazurskie krajobrazy…
Książka też mi się podobała, ale już nie tak.
Taką recenzję znalazłam w Merlinie i ona jest chyba najlepszą rekomendacją:
Uwielbiam ten serial! Magluję go już 3 rok na DVD. Żyjemy w świecie, który już dawno nie nic wspólnego z normalnością. U mnie "Siedlisko" załączyło hamulec, pobudziło refleksje, pokazało rzeczy proste, o których tak często się zapomina. Rewelacyjnie zagrane role Dymnej i Pietraszaka i ta bajkowa muzyka. Całą ciążę z drugim synem oglądałam serial i dziś mały, gdy słyszy czołówkę robi duże oczy i "łagodnieje". Polecam i pozdrawiam
Scenariusz do filmu napisała żona Majewskiego, Zofia Nasierowska, opierając się na wydarzeniach z ich wspólnego życia.
Książkę napisał Majewski. Pisze dobrze, chociaż najlepszą jego książką, którą czytałam jest „Mała matura”.
„Siedlisko” jest książką z gatunku lżejszych, ale łączy w sobie dobry styl i jak dla mnie naprawdę ciekawą fabułę. To nie jest na pewno takie zwykłe czytadło.
Jest o wrastaniu w nowe miejsce, jest o przyjaźni, radościach, smutkach, historii mazurskiej ziemi.
I dlatego chyba II częścią jestem nieco rozczarowana, bo mało w niej tego, co stanowiło o jakości I części.
Podobno powstała za namową czytelników, którzy bardzo prosili Majewskiego, żeby napisał II część.
Zdecydował się po śmierci swojej żony , Zofii.
I dużo w tej książce o stracie i bólu, ale mam wrażenie jakby trochę na siłę była napisana.
Za dużo jak dla mnie w niej wspomnień z życia Krzysztofa i Marianny i niesamowitego nagromadzenia faktów, a za mało klimatów Siedliska i Mazur.
Podobno Majewski będzie kręcił II część serialu. Może też okaże się lepszy od ksiązki? Oby.
Jeśli macie ochotę w te jesienno- zimowe wieczory trochę się „ogrzać” to polecam ten film ( można kupić na DVD) i książkę też ( zwłaszcza I część).
Buczyna jesienna© lemuriza1972
Dunajec jesienną porą© lemuriza1972
Jesienne naddunajcowe barwy© lemuriza1972
- DST 32.00km
- Teren 18.00km
- Czas 01:49
- VAVG 17.61km/h
- HRmax 170 ( 90%)
- HRavg 144 ( 76%)
- Kalorie 850kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Wiesz Nefre.. jakis taki czas na mnie chyba przyszedł.
Dawniej potrafiłam się mobilizować i nie patrząc na zmęczenie, zimno, ciemno, jechałam.
ale też miałam przed sobą cel - maratony i to mnie bardzo mobilizowało.
Ale myślę, że główną przyczyną jest po prostu zmęczenie, które mocno dało mi się we znaki w tym tygodniu.
Mam nadzieję, że to wszystko jest przejściowe, że jak minie ten nie najlepszy dla mnie rok, jak uporam się w pracy z pierwszą połową przyszłego roku, która zapowiada się ogromnie cieżko, to wszystko wróci do normy, czyli znowu będzie mi się chciało:)
Pozdrawiam lemuriza1972 - 07:41 niedziela, 11 listopada 2012 | linkuj
Dawniej potrafiłam się mobilizować i nie patrząc na zmęczenie, zimno, ciemno, jechałam.
ale też miałam przed sobą cel - maratony i to mnie bardzo mobilizowało.
Ale myślę, że główną przyczyną jest po prostu zmęczenie, które mocno dało mi się we znaki w tym tygodniu.
Mam nadzieję, że to wszystko jest przejściowe, że jak minie ten nie najlepszy dla mnie rok, jak uporam się w pracy z pierwszą połową przyszłego roku, która zapowiada się ogromnie cieżko, to wszystko wróci do normy, czyli znowu będzie mi się chciało:)
Pozdrawiam lemuriza1972 - 07:41 niedziela, 11 listopada 2012 | linkuj
Fajnie, mi też nie zawsze się chce jeździć po pracy na rowerze:))
Nefre - 02:03 niedziela, 11 listopada 2012 | linkuj
Tak to prawda, jeśli chodzi o rower, Tarnów ma dobrą lokalizację.
Trochę jednak będę polemizować jesli chodzi o podjazdy.
Owszem mamy sporo naprawdę solidnie nastromionych, długich podjazdów, zwłaszcza jesli chodzi o te asfaltowe, ale ponieważ trochę w górach zdarzało mi sie jeździć, to wiem, że są takie o większym nastromieniu - ot chociażby w okolicy Istebnej.
Ale jeśli chodzi o kolarski trening, to jest idealnie. Mozna sobie to bardzo fajnie urozmaicać, górki,płaskie... można fajny plan treningowy realizować
Pozdrawiam lemuriza1972 - 21:44 sobota, 10 listopada 2012 | linkuj
Trochę jednak będę polemizować jesli chodzi o podjazdy.
Owszem mamy sporo naprawdę solidnie nastromionych, długich podjazdów, zwłaszcza jesli chodzi o te asfaltowe, ale ponieważ trochę w górach zdarzało mi sie jeździć, to wiem, że są takie o większym nastromieniu - ot chociażby w okolicy Istebnej.
Ale jeśli chodzi o kolarski trening, to jest idealnie. Mozna sobie to bardzo fajnie urozmaicać, górki,płaskie... można fajny plan treningowy realizować
Pozdrawiam lemuriza1972 - 21:44 sobota, 10 listopada 2012 | linkuj
upss
coś się pomieliło
poprawka
http://www.panoramio.com/photo_explorer#view=photo&position=111&with_photo_id=31556926&order=date_desc&user=3260066 Gość - 21:10 sobota, 10 listopada 2012 | linkuj
coś się pomieliło
poprawka
http://www.panoramio.com/photo_explorer#view=photo&position=111&with_photo_id=31556926&order=date_desc&user=3260066 Gość - 21:10 sobota, 10 listopada 2012 | linkuj
To ma sens: Tarnów, Marcinka, widok na Tatry, Dunajec i nasze okolice.
Co tu wiele mówić, nasze miasto ma jedyną lokalizację w Polsce.
Jeśli chodzi o rower, to warunki idealne.
Północ = płasko
Południe = Góry (szczególnie że podjazdy o wiele stromsze, niż w górach wysokich, co jest bardzo wielkim plusem. Chociaż są dłuższe podjazdy jak np. ostry kamień)
Wschód = pofalowania (a propos czy kojarzycie "górkę" koło miejscowości Gębiczyna koło Pilzna, jaki tam jest piękny widok na Marcinkę)
Zachód = również ładne pofalowania i nasz Dunajec
I tak jeszcze wspomnieć o Białej i jej okolicach, stawach i wyrobiskach, a w okolicach Brzeska również widoki na nasz Tarnów to choćby tutaj
http://maps.google.pl/maps?oe=utf-8&rls=org.mozilla:pl:official&client=firefox-a&q=pilzno&um=1&ie=UTF-8&hq=&hnear=0x473da19955e1d507:0x3a040297e3c23352,Pilzno&gl=pl&sa=X&ei=47yeULwCk8HSBcP0gIgJ&ved=0CEUQ8gEwAw
pozdrower, bo zima to nie koniec roweru - to inna, równie przyjemna jazda Gość - 20:56 sobota, 10 listopada 2012 | linkuj
Co tu wiele mówić, nasze miasto ma jedyną lokalizację w Polsce.
Jeśli chodzi o rower, to warunki idealne.
Północ = płasko
Południe = Góry (szczególnie że podjazdy o wiele stromsze, niż w górach wysokich, co jest bardzo wielkim plusem. Chociaż są dłuższe podjazdy jak np. ostry kamień)
Wschód = pofalowania (a propos czy kojarzycie "górkę" koło miejscowości Gębiczyna koło Pilzna, jaki tam jest piękny widok na Marcinkę)
Zachód = również ładne pofalowania i nasz Dunajec
I tak jeszcze wspomnieć o Białej i jej okolicach, stawach i wyrobiskach, a w okolicach Brzeska również widoki na nasz Tarnów to choćby tutaj
http://maps.google.pl/maps?oe=utf-8&rls=org.mozilla:pl:official&client=firefox-a&q=pilzno&um=1&ie=UTF-8&hq=&hnear=0x473da19955e1d507:0x3a040297e3c23352,Pilzno&gl=pl&sa=X&ei=47yeULwCk8HSBcP0gIgJ&ved=0CEUQ8gEwAw
pozdrower, bo zima to nie koniec roweru - to inna, równie przyjemna jazda Gość - 20:56 sobota, 10 listopada 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!