Wtorek, 20 listopada 2012
Wojnicz razy dwa:)
Siatkówka...
Mój sport ukochany, PIERWSZY, ale tak przeze mnie "zaniedbany", bo przecież kolano nie pozwala mi już jakoś bardziej aktywnie grać.
Odwiedził mnie ostatnio kolega.
Kolega , z którym wiele lat temu grałam co tydzień, w fajnej grupie, ludzi, którzy moze wiele z siatkówką do czynienia nie mieli bo z reguły inne sporty uprawiali, ale byli grupą wuefistów, więc wiedzieli o co w tym chodzi.
Całkiem fajne to było granie, dopóki nie "rozwaliłam" kolana ostatecznie i kilka dni po tym moim ostatnim graniu , wylądowałam w szpitalu.
Kolega namawiał na grę, mówił, że tworzą na nowo grupę.
Z bólem serca odmówiłam, bo na taką bardziej aktywną, szybką grę.. niestety sie nie nadaje. To zbyt duże dla moje kolana ryzyko.
Ale dzisiaj .. dzisiaj pojechałam do Wojnicza na halę, bo ktoś w Starostwie wpadł na pomysł "zaktywizowana" pracowników sportowo.
Miałam w planie siłownię... ale pomimo tego, że miałam w planie, to zapakowałam do torby ochraniacz na kolano:). Bo ja siebie znam i wiedziałam, że jak zobaczę piłkę i boisko nie będę potrafiła się powstrzymać.
No.. i tak było.
Ponad 2,5 godziny grania. Oczywiście to była taka siatkówka-niesiatkówka, ale coś tam można było się poruszać, poodbijać.
Przy tym było bardzo wesoło.
Cóż.. nie zapomina sie pewnych rzeczy... technika to jest cos co zostaje, chociaż po latach przerwy wymaga jednak pewnego odświeżenia.
Gorzej juz z motoryką, szybkość nie ta.. Brakuje wiele. Lata tez pewnie robią swoje. Nie mam już 15, 20 lat jak wtedy kiedy najbardziej aktywnie grałam. Kiedy trenowałam siatkówkę.
No, ale było przyjemnie. Noga dała radę i pewnie pojadę nie raz jeszcze.
Wojnicz po raz drugi.
Napisał dzisiaj Marcin Na Forum Rowerum, że będzie Maraton w Wojniczu.
To przecież rzut beretem.
Nie wiem jak to będzie w przyszłym roku, bo z tym moim czasem na trenowanie może być kiepsko.
Poza tym akurat w maju planuje urlop i nieco dłuższy pobyt we Włoszech, no a terminy akurat nie ode mnie są zależne, a od moich gospodarzy, więc może sie zdarzyć tak, ze w terminie maratonu mnie nie będzie:(.
Ale jeśli będę, jesli będę sie czuła na siłach, to będę chciała sobie pojechać.
Podobnie jak do Piwnicznej.
Ale czas pokaże co wyjdzie i z moich planów urlopowych i z moich planów treningowych.
Bez względu na to czy ja tam będę czy nie już teraz zapraszam wszystkim z okolic i nie tylko na maraton do Wojnicza, to zaraz obok Tarnowa.
Podobno w ramach Cyklokarpat ma sie odbyć.
Będzie pewnie Panieńska Góra i generalnie Marcin zapowiada fajną traskę.
To się szykujcie!
Mój sport ukochany, PIERWSZY, ale tak przeze mnie "zaniedbany", bo przecież kolano nie pozwala mi już jakoś bardziej aktywnie grać.
Odwiedził mnie ostatnio kolega.
Kolega , z którym wiele lat temu grałam co tydzień, w fajnej grupie, ludzi, którzy moze wiele z siatkówką do czynienia nie mieli bo z reguły inne sporty uprawiali, ale byli grupą wuefistów, więc wiedzieli o co w tym chodzi.
Całkiem fajne to było granie, dopóki nie "rozwaliłam" kolana ostatecznie i kilka dni po tym moim ostatnim graniu , wylądowałam w szpitalu.
Kolega namawiał na grę, mówił, że tworzą na nowo grupę.
Z bólem serca odmówiłam, bo na taką bardziej aktywną, szybką grę.. niestety sie nie nadaje. To zbyt duże dla moje kolana ryzyko.
Ale dzisiaj .. dzisiaj pojechałam do Wojnicza na halę, bo ktoś w Starostwie wpadł na pomysł "zaktywizowana" pracowników sportowo.
Miałam w planie siłownię... ale pomimo tego, że miałam w planie, to zapakowałam do torby ochraniacz na kolano:). Bo ja siebie znam i wiedziałam, że jak zobaczę piłkę i boisko nie będę potrafiła się powstrzymać.
No.. i tak było.
Ponad 2,5 godziny grania. Oczywiście to była taka siatkówka-niesiatkówka, ale coś tam można było się poruszać, poodbijać.
Przy tym było bardzo wesoło.
Cóż.. nie zapomina sie pewnych rzeczy... technika to jest cos co zostaje, chociaż po latach przerwy wymaga jednak pewnego odświeżenia.
Gorzej juz z motoryką, szybkość nie ta.. Brakuje wiele. Lata tez pewnie robią swoje. Nie mam już 15, 20 lat jak wtedy kiedy najbardziej aktywnie grałam. Kiedy trenowałam siatkówkę.
No, ale było przyjemnie. Noga dała radę i pewnie pojadę nie raz jeszcze.
Wojnicz po raz drugi.
Napisał dzisiaj Marcin Na Forum Rowerum, że będzie Maraton w Wojniczu.
To przecież rzut beretem.
Nie wiem jak to będzie w przyszłym roku, bo z tym moim czasem na trenowanie może być kiepsko.
Poza tym akurat w maju planuje urlop i nieco dłuższy pobyt we Włoszech, no a terminy akurat nie ode mnie są zależne, a od moich gospodarzy, więc może sie zdarzyć tak, ze w terminie maratonu mnie nie będzie:(.
Ale jeśli będę, jesli będę sie czuła na siłach, to będę chciała sobie pojechać.
Podobnie jak do Piwnicznej.
Ale czas pokaże co wyjdzie i z moich planów urlopowych i z moich planów treningowych.
Bez względu na to czy ja tam będę czy nie już teraz zapraszam wszystkim z okolic i nie tylko na maraton do Wojnicza, to zaraz obok Tarnowa.
Podobno w ramach Cyklokarpat ma sie odbyć.
Będzie pewnie Panieńska Góra i generalnie Marcin zapowiada fajną traskę.
To się szykujcie!
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
aaa.. to nie były wywiady, to były rozmowy po maratonach z członkami teamu w barwach , którego jeździłam ja i wielu innych kolarzy-amatorów z Tarnowa i okolic ( team nazywał się Stalbomat Pasja Racing Team). To były takie sobie rozmowy po każdym wyścigu. Nasze wrażenia, emocje, spostrzeżenia.
Nie, nie sądzę, żeby te rozmowy gdzieś jeszcze były dostępne.
To było dawno. 3 lata temu lemuriza1972 - 20:40 środa, 21 listopada 2012 | linkuj
Nie, nie sądzę, żeby te rozmowy gdzieś jeszcze były dostępne.
To było dawno. 3 lata temu lemuriza1972 - 20:40 środa, 21 listopada 2012 | linkuj
Czy Pani wywiad jest gdzieś dostępny ?
Pozdrawiam, czytelnik ! Gość - 19:22 środa, 21 listopada 2012 | linkuj
Pozdrawiam, czytelnik ! Gość - 19:22 środa, 21 listopada 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!