Sobota, 24 listopada 2012
Do Tuchowa niebieskim i czarnym szlakiem pieszym
…Dziewczyny płaczą, bo skończyło się już lato…
Dziewczyny nie płaczą, bo lato co prawda się skończyło, ale wciąż jest fajna jesień, a poza tym zima to też obietnica… zimowych wędrówek po górach, biegania na nartach…
I znowu wzięłam do ręki wczoraj przewodnik po pieszych szlakach naszych okolic i zaplanowałam sobie trasę na dzisiaj.
Pomyślałam , że chyba naprawdę odkryłam w sobie COŚ nowego.
Mnie nigdy nie interesowały mapy, nigdy nie „paliłam się” do bycia przewodniczką tras, wręcz przeciwnie leniwie wolałam jechać za kimś, nie martwić się szukaniem szlaku, pilnowaniem go.
A teraz.. lubię sobie popatrzeć na mapę. Jak zgubię drogę, to znajduję przyjemność w jej odszukiwaniu.
A ile przyjemności sprawia mi odkrywanie nowych ścieżek!
Mam wrażenie, że głównie po to wyjeżdżam teraz na rower:).
Tak więc zaplanowałam wycieczkę do Tuchowa, niebieskim pieszym szlakiem, który zaczyna się na Marcince.
Pojechał ze mną Alek, chociaż początkowo był mało zdecydowany, bo nie przepada za jazdą po górkach. Myślę jednak, że był zadowolony po dzisiejszej wycieczce, bo dzięki niej, zobaczył miejsca, których nie widział wcześniej i odkrył trasy do zimowego wędrowania.
Zaczęliśmy od drogi na wale wzdłuż Białej, co dla Alka było również nowością.
Dostaliśmy się do Tarnowca, a stamtąd już szutrówką ( a raczej tym co z niej zostało, bo szutru niewiele) na naszą Świętą Górę.
Pod kościółek w Zawadzie, więc chwila wspinaczki.
Początkowo ładnie świeciło słońce, ale dość szybko skryło się za chmurami.
Niebieski szlak pieszy w niewielkiej części przebiega trasą maratonu tarnowskiego, więc wielka nowość to dla mnie nie była, no ale kilka nowych fragmentów udało się przejechać.
Najładniejsze rzecz jasna kawałki leśne.
Było nawet kilka „ryzykownych” zjazdów. Ryzykownych, bo wiadomo mokre liście, a pod nimi skryte niewiadomo gdzie.. korzenie, kamienie i koleiny.
Najpierw więc tereny około marcinkowe, potem wspinaczka na Górę Trzemeską, a potem dojazd do Lasu Tuchowskiego.
(
Trzemeska Góra (403 m n.p.m.), zwana także przez miejscowych Karwodrzą – masyw górski na Pogórzu Ciężkowickim, na południowy zachód od wsi Szynwałd.
Na stoku Trzemeskiej Góry położona jest wieś Trzemesna. Okolice szczytu pokryte są lasem mieszanym, z przeważającym udziałem buku i jodły. Obok lasu występują duże obszary pól uprawnych, zapewniających rozległe panoramy Pogórza Ciężkowickiego i Rożnowskiego.
Przez Trzemeską Górę przebiega pieszy szlak turystyczny:
• Tarnów – Góra Świętego Marcina – Trzemeska Góra – Tuchów,
stanowiący część dłuższego szlaku turystycznego, wiodącego w Gorce, Pieniny i Beskid Sądecki, kończącego się na szczycie Wielkiego Rogacza)
Dojeżdżając do wejścia do Lasu, nie wiedzieć czemu założyłam, że szlak biegnie do ścieżki przyrodniczej, czyli miejsca ze stawkami i zjechaliśmy w dół ( a szlak tamtędy nie biegł).
U wejścia do lasu przy drewnianym stole siedziało dwóch panów i spożywało wódkę.
Powiedziałam do Alka:
- Widziałeś?
Alek: Widziałem, Chętnie bym się dosiadł…:)
Ale się nie dosiedliśmy:). Pojechaliśmy w dół i tam się zorientowałam, że chyba trzeba będzie wrócić, bo szlaku nie ma.
Wyjęłam przewodnik, popatrzyłam i stwierdziłam, że możemy zaryzykować i spróbować którąś z leśnych dróg skierować się w stronę Tuchowa.
Alek jeszcze włączył GPS w komórce i stwierdził to samo.
Pojechaliśmy więc ostro pod górę przez las. Bardzo fajny podjazd terenowy.
W ogóle to było dzisiaj sporo wspinania się. Nie stwierdziłam u siebie jakiejś wielkiej mocy, ale w końcu pora roku jest jaka jest, a ja teraz jeżdżę bardzo niewiele.
Wyjechaliśmy wprost na czarny pieszy szlak.
Po drodze jakiś miejscowy człowiek.
Powiedziałam: Dzień dobry..
On: A dobry?
Mówię: no pewnie, ze dobry. Jest tak ładnie.
Alek dodał: deszcz nie pada…
Pan powiedział: jakby była lepsza pogoda, to tutaj pięknie Tatry widać….
Rzeczywiście piękna panorama przed nami się rozpościerała.
Pojechaliśmy więc czarnym szlakiem pieszym. Fajny terenowy szlak. Ładne widoki. Podobało mi się bardzo. Buzia mi się śmiała, że coś nowego, ze nigdy tu nie byłam.
Trafiliśmy w końcu do Tuchowa, gdzie zjedliśmy mały obiadek, a właściwie to w moim przypadku to było antipasti:))). Miałam w planie ugotowanie sobie dobrego włoskiego obiadu, więc nie chciałam się „napychać”.
Na Rynku w Tuchowie nakręciliśmy krótki filmik czyli kolejny odcinek cyklu „Podróże z Izą” ( krótka informacja na temat miasta).
Niestety większość się nie nagrała…:). Jakis "bunt" sprzętu.
Alek stwierdził, ze dobrze mi idzie.W ub tygodniu powiedział, że minęłam się z powołaniem, bo mam dobry głos i powinnam być dziennikarką ( no tak takie były moje młodzieńcze marzenia, ale stchórzyłam i nie zrobiłam nic , żeby je zrealizować, a zresztą aż takiego talentu, to chyba nie mam:)).
Dzisiaj stwierdził, że mogłabym być przewodniczką. No.. pomyślałam: "o czymś takim nie myslałam nigdy".
Swoją drogą ostatnio czytam przewodnik po Tarnowie ( dużo fajnych informacji, o wielu faktach nie miałam zielonego pojęcia, chociaż mieszkam w tym mieście). Pomyślałam sobie, że jak na wiosnę przyjadą do mnie koleżanki, to im urządzę taką bardzo profesjonalną wycieczkę po mieście.
Z Tuchowa wracaliśmy już asfaltem ( Buchcice, Łowczów, Łowczówek, Pleśna) . Zaraz za Tuchowem wkroczyliśmy w strefę mgły… Inny świat. Zimniej i widoczność niewielka, górki spowite mgłą.
W Pleśnej spotkaliśmy Olka, który gdzieś mknął na rowerze. A gdzież on tak mknął jak już powoli zapadał zmierzch?
Ruiny Zamku na Górze św. Marcina© lemuriza1972
Zamek tarnowski, rezydencja właścicieli Tarnowa i centrum administracyjne dóbr tarnowskich. Ruiny jego położone są na zboczu (303 m n.p.m.) Góry św. Marcina. Zbudowany w latach 1328–1331 przez Spicymira herbu Leliwa, kasztelana krakowskiego na wzgórzu podzielonym rowem na dwie części w odległości około 2 kilometrów od lokowanego w 1330 roku miasta Tarnowa. Odnalezione pod ruinami szkielety ludzkie wskazują, że pierwotnie mógł w tym miejscu stać pierwszy kościół tarnowski. Na niższej części wzgórza powstał przygródek – zaplecze gospodarczo-administracyjne (siedziba burgrabiego lub starosty), a na wyższej zamek wysoki, czyli warowna rezydencja. Obie części otoczono osobnym murem. Łącznie liczyły one ok. 2000 m kw. powierzchni. Był to zatem jeden z największych zamków możnowładczych w Polsce w średniowieczu, który otrzymał atrybuty zastrzeżone dotąd na ziemiach polskich dla zamków monarszych, takie jak kaplica i cylindryczna wieża główna. Zabudowa przygródka była drewniana, a zamku wysokiego składała się z murowanych budynków przylegających od wewnątrz do muru obwodowego i cylindrycznej wieży w pobliżu wejścia. W 1331 roku została konsekrowana kaplica zamkowa pw. Najświętszej Maryi Panny.
Kościół św. Marcina w Zawadzie© lemuriza1972
Kościół św. Marcina Biskupa we wsi Zawada niedaleko Tarnowa to niewielki drewniany kościółek z XV w.
Najwcześniejsze wzmianki o istnieniu parafii w dzisiejszej Zawadzie pochodzą z 1326 roku. W tym czasie funkcjonowała już na tym terenie organizacja kościelna założona przez benedyktynów z opactwa w Tyńcu. Od patrona parafii pochodzi też nazwa góry, na której znajduje się wieś i kościół. Obecny kościół powstał w XV wieku, w I połowie XVII wieku został gruntownie odremontowany, wtedy też dobudowana została wieża konstrukcji słupowej o lekko pochyłych ścianach z nadwieszoną izbicą
Legenda głosi, że najpierw na Górze św. Marcina stała pogańska gontyna ku czci Peruna , słowiańskiego boga piorunów, którego kamienny posąg odnalazł potem Spytko z Melsztyna.
Miał on złożyć ślubowanie, że w tym miejscu postawi świątynię. Ostatecznie stanął tutaj kościółek, który pewnego dnia został wyciągnięty z wód Dunajca i przeniesiony w obecne miejsce
( za przewodnikiem Tarnów i wokół Tarnowa, Wiesław Ziobro)
Alek wspina się w górę© lemuriza1972
Jakieś takie urządzenia " z przeszłości" u kogoś w ogrodzie© lemuriza1972
Widoczek w okolicach Trzemesnej© lemuriza1972
Bajorko w Lesie Trzemeskim© lemuriza1972
Las Trzemeski© lemuriza1972
Alek jedzie w Lesie Tuchowskim© lemuriza1972
Miejsce znane bikerom z okolic Tarnowa czyli bajorka w Lesie Tuchowskim© lemuriza1972
Przewodniczka w akcji:)© lemuriza1972
Po wyjeździe z Lasu Tuchowskiego© lemuriza1972
Nie ma to jak dobry podjazd:)© lemuriza1972
Tuchów - miasto znane jest od początków XII wieku. Przywilej legata papieskiego Paschalisa II, przeprowadzającego legację w Polsce Idziego z Tuskulum z 1105 r. zawiera zapis o Tuchowie (Tucov) jako posiadłości benedyktynów z Tyńca. Nad rzeką Białą, na wzgórzu Lipie, na miejscu pogańskiej gontyny, za sprawą księcia, a późniejszego króla polskiego Bolesława Chrobrego przed 1015 r. wzniesiono kościół ku czci Matki Bożej Wniebowziętej (dokument potwierdzający istnienie owej parafii pochodzi dopiero z roku 1321). W związku z odkryciem (ok. 1315 r.) i eksploatacją soli ze wzgórza położonego w rejonie obecnych ulic: Daszyńskiego, Zielonej i Stromej Soli, na prośbę opata tynieckiego Bogusława, uzyskał Tuchów prawa miejskie 2 listopada 1340 roku, z nadania Kazimierza Wielkiego, z podniesieniem do rzędu miast łącznie z nadaniem prawa magdeburskiego i przywileju wtorkowych jarmarków.
Kazimierz Wielki na tuchowskim Ratuszu© lemuriza1972
Obiad dzisiaj był włoski.
Polecam.
Przepis:
Cebulę i ząbek czosnku zeszklić na oliwie.
Grzyby ( ja kupiłam w Biedronce, opakowanie mrożonych – kurki, prawdziwki i podgrzybki), dodać do cebuli i czosnku i dusić.
Na koniec dodać trochę śmietany, doprawić ( estragon, pieprz, sól).
Makaron tagliatelle czyli po prostu nasze wstążki, ugotować.
Posypać pietruszką i parmezanem.
I smacznego!
Ja jeszcze zrobiłam do tego sałatę. Lodowa z papryka, pomidorami, cebulą, kukurydzą, odrobiną octu balsamicznego i oliwy.
Włoski obiadek:)© lemuriza1972
- DST 57.00km
- Teren 12.00km
- Czas 03:32
- VAVG 16.13km/h
- VMAX 53.00km/h
- HRmax 170 ( 90%)
- HRavg 140 ( 74%)
- Kalorie 1500kcal
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
nie wiem dlaczego bikestats nie wziął Ciebie jeszcze na naczelną?
młot - 21:39 sobota, 24 listopada 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!