Poniedziałek, 28 stycznia 2013
Podróże z Izą:) - prezentacja
Wreszcie przegrałam sobie od Alka wszystkie filmiki z naszych podróży rowerowych i górskich.
Fajna pamiątka będzie.
Pierwsze wspomnienia z Odrzykonia ( jeśli ktoś ma ochotę posłuchać historii o Zamku i legendy o karlicy Kasi). Wyprawa odbyła się w towarzystwie Alka i Mirka.
Podobno „idzie” odwilż?
Nie!
Ja chcę jeszcze pobiegać na nartach. Chcę jeszcze nacieszyć się zimowymi widokami!
Dzisiaj trochę domowych ćwiczeń. Może w końcu te wszystkie choroby odpuszczą i będę mogła w miarę posiadanego czasu i sił, trochę bardziej zająć się sportem. Nie chcę zdziadzieć, nie chcę żeby mi kondycja siadła, a wytrzymałość nie pozwoliła na długie rowerowe wycieczki i wyprawy w góry.
Poza tym godzinny spacer po Lesie Radłowskim.
Wszędzie bezkresna biel, cudownie.
Do tego dwie sarny i wiewiórka sztuk jeden.
Nie ma to jak tak trochę rozruszać kości, przewentylować płuca i popatrzeć na przyrodę.
Wspominaliśmy z Alkiem nasze dawne zimowe jazdy na rowerze.
W bardzo niskich temperaturach, po śniegu.
Oj, pamiętam, pamiętam jak przemarznięta i zziębnięta wracałam do domu i przez pół godziny chodziłam po pokoju ( chcąc spowodować żeby krążenie w stopach powróciło) powtarzając sobie: Iza, nic cię nie boli, tylko ci się wydaje…
( a łzy prawie mi leciały z bólu).
Już mi się tak nie chce.
Czy to wiek? Czy może raczej świadomość tego , że nie przygotowuję się do maratonowego sezonu powoduje, że odpuszczam sobie taką ekstremę?
A może jeszcze coś innego?
To było kilka lat temu – wtedy bardzo chciałam sobie udowodnić, że jestem twarda, że wiele wytrzymam. Już to wiem- więc nie potrzebuję potwierdzania.
A teraz wolę „marznąc” idąc wiele godzin w górach na mrozie. To jest marznięcie przyjemniejsze i chociaż czasem w Tatrach bywało tak, że tez pojawiał się solidny ból przemarzniętych stóp i dłoni, to po kilkunastu minutach krążenie wracało i wszystko było ok.
Inny rodzaj marznięcia.
A w Toskanii 12 stopni. Tak napisał mi Rafał, który tęskni do zimowej Polski, więc go pewnie drażnię tymi zimowymi fotami.
No, ale on ma za to Italię i to morze zabytków, historię na każdym kroku.
Przeczytałam w książce Stuhra cytat z Goethego:
„ Kto dobrze poznał Włochy, a zwłaszcza Rzym, nigdy już nie będzie nieszczęśliwy”
Mam więc nadzieję w tym roku powrócić tam, gdzie szczęście jakoś tak spływa z tego błękitnego nieba.
Naprawdę spływa. Tak po prostu.
Posiałam dzisiaj miętę – do herbaty. Takie wspomnienie Włoch.
Za jakieś 2, 3 tygodnie powinno coś wykiełkować.
Fajna pamiątka będzie.
Pierwsze wspomnienia z Odrzykonia ( jeśli ktoś ma ochotę posłuchać historii o Zamku i legendy o karlicy Kasi). Wyprawa odbyła się w towarzystwie Alka i Mirka.
Podobno „idzie” odwilż?
Nie!
Ja chcę jeszcze pobiegać na nartach. Chcę jeszcze nacieszyć się zimowymi widokami!
Dzisiaj trochę domowych ćwiczeń. Może w końcu te wszystkie choroby odpuszczą i będę mogła w miarę posiadanego czasu i sił, trochę bardziej zająć się sportem. Nie chcę zdziadzieć, nie chcę żeby mi kondycja siadła, a wytrzymałość nie pozwoliła na długie rowerowe wycieczki i wyprawy w góry.
Poza tym godzinny spacer po Lesie Radłowskim.
Wszędzie bezkresna biel, cudownie.
Do tego dwie sarny i wiewiórka sztuk jeden.
Nie ma to jak tak trochę rozruszać kości, przewentylować płuca i popatrzeć na przyrodę.
Wspominaliśmy z Alkiem nasze dawne zimowe jazdy na rowerze.
W bardzo niskich temperaturach, po śniegu.
Oj, pamiętam, pamiętam jak przemarznięta i zziębnięta wracałam do domu i przez pół godziny chodziłam po pokoju ( chcąc spowodować żeby krążenie w stopach powróciło) powtarzając sobie: Iza, nic cię nie boli, tylko ci się wydaje…
( a łzy prawie mi leciały z bólu).
Już mi się tak nie chce.
Czy to wiek? Czy może raczej świadomość tego , że nie przygotowuję się do maratonowego sezonu powoduje, że odpuszczam sobie taką ekstremę?
A może jeszcze coś innego?
To było kilka lat temu – wtedy bardzo chciałam sobie udowodnić, że jestem twarda, że wiele wytrzymam. Już to wiem- więc nie potrzebuję potwierdzania.
A teraz wolę „marznąc” idąc wiele godzin w górach na mrozie. To jest marznięcie przyjemniejsze i chociaż czasem w Tatrach bywało tak, że tez pojawiał się solidny ból przemarzniętych stóp i dłoni, to po kilkunastu minutach krążenie wracało i wszystko było ok.
Inny rodzaj marznięcia.
A w Toskanii 12 stopni. Tak napisał mi Rafał, który tęskni do zimowej Polski, więc go pewnie drażnię tymi zimowymi fotami.
No, ale on ma za to Italię i to morze zabytków, historię na każdym kroku.
Przeczytałam w książce Stuhra cytat z Goethego:
„ Kto dobrze poznał Włochy, a zwłaszcza Rzym, nigdy już nie będzie nieszczęśliwy”
Mam więc nadzieję w tym roku powrócić tam, gdzie szczęście jakoś tak spływa z tego błękitnego nieba.
Naprawdę spływa. Tak po prostu.
Lodowe cuda pod moim blokiem© lemuriza1972
nasz tarnowskie Mazury© lemuriza1972
W Lesie Radłowskim© lemuriza1972
Elementy akrobatyki© lemuriza1972
"Diamenty"© lemuriza1972
leśne klimaty© lemuriza1972
Droga© lemuriza1972
Jeziorko© lemuriza1972
Sopelki© lemuriza1972
Posiałam dzisiaj miętę – do herbaty. Takie wspomnienie Włoch.
Za jakieś 2, 3 tygodnie powinno coś wykiełkować.
Tutaj kiedyś będzie rosła mięta:)© lemuriza1972
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Na tym filmiku profesjonalnie wyszedłaś jako przewodnik :)
JPbike - 20:32 poniedziałek, 28 stycznia 2013 | linkuj
Masz oko do robienia zdjęć, jak zawsze piękne i takie naturalne :)
Mnie dzisiaj wzięło na wspominki o Tatrach Wysokich, wyobrażałem sobie jak idę śnieżnymi szlakami od Zawratu do Orlej Perci, później będąc na Kozich Wierchach podziwiałem krajobraz pobliskich grani, z dużą ostrożnością trawersowałem trudne przejścia, a za zakrętem czyhały na mnie żleby i kilkuset metrowe przepaście. Raki na butach z trudnością wyhamowywały poślizgi, a łańcuchy trawersowe na ścianach zamieniły się w lodowe pułapki, czyhające na nieroztropnego Taternika. Górski wiatr połączony z mroźnym oddechem Matki Natury potrafi do kości zmrozić człowieka, a jedynym ratunkiem jest Modlitwa do Ducha Gór, o danie jeszcze jednej szansy przeżycia i wyrwania się z jego mocnego uścisku.
Ale mnie poniosło, no nie Iza :) Prawda jest taka, że szybciej jakaś lawina zejdzie w siodle na zboczu, a niżeli ktoś się odważy ruszyć na Kozi Wierch, tym bardziej teraz, gdy Zima na całego. W Lato ludzie z trudnością pokonują tamtą trasę, co dopiero teraz.
Wiesz, Ja też troszkę tęsknie za pieszymi wycieczkami po Tatrach, poskakałbym sobie jak ta kozica po półkach, to od Gąsienicowego do Przełęczy Pod Krzyżne, Doliną Roztoki 5 Stawów, to na Przełęcz Pod Chłopkiem, odbijając później na dole od Czarnego Stawu na Rysy, oczywiście do Orlej Perci jak najbardziej, parę dni i kilka dwutysięczników zdobytych. Miłe uczucie :)
Nabieraj sił i kondycji, to znów Tatry będą stać otworem przed Tobą :)
Darek daro - 17:24 poniedziałek, 28 stycznia 2013 | linkuj
Mnie dzisiaj wzięło na wspominki o Tatrach Wysokich, wyobrażałem sobie jak idę śnieżnymi szlakami od Zawratu do Orlej Perci, później będąc na Kozich Wierchach podziwiałem krajobraz pobliskich grani, z dużą ostrożnością trawersowałem trudne przejścia, a za zakrętem czyhały na mnie żleby i kilkuset metrowe przepaście. Raki na butach z trudnością wyhamowywały poślizgi, a łańcuchy trawersowe na ścianach zamieniły się w lodowe pułapki, czyhające na nieroztropnego Taternika. Górski wiatr połączony z mroźnym oddechem Matki Natury potrafi do kości zmrozić człowieka, a jedynym ratunkiem jest Modlitwa do Ducha Gór, o danie jeszcze jednej szansy przeżycia i wyrwania się z jego mocnego uścisku.
Ale mnie poniosło, no nie Iza :) Prawda jest taka, że szybciej jakaś lawina zejdzie w siodle na zboczu, a niżeli ktoś się odważy ruszyć na Kozi Wierch, tym bardziej teraz, gdy Zima na całego. W Lato ludzie z trudnością pokonują tamtą trasę, co dopiero teraz.
Wiesz, Ja też troszkę tęsknie za pieszymi wycieczkami po Tatrach, poskakałbym sobie jak ta kozica po półkach, to od Gąsienicowego do Przełęczy Pod Krzyżne, Doliną Roztoki 5 Stawów, to na Przełęcz Pod Chłopkiem, odbijając później na dole od Czarnego Stawu na Rysy, oczywiście do Orlej Perci jak najbardziej, parę dni i kilka dwutysięczników zdobytych. Miłe uczucie :)
Nabieraj sił i kondycji, to znów Tatry będą stać otworem przed Tobą :)
Darek daro - 17:24 poniedziałek, 28 stycznia 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!