Środa, 13 marca 2013
Siatkówka, bieganie
Szczyt w Karakorum© lemuriza1972
Laila Peak – znany także jako Layla Peak lub Leyla Peak, szczyt w Karakorum, sześciotysięcznik. Dokładna wysokość nie jest znana, różne źródła podają od 6096 do nawet 6614 m n.p.m. Ze względu na swój piękny kształt, bardzo atrakcyjny dla fotografów i wspinaczy, jednak oficjalnie władze Pakistanu nie wydają zezwoleń na jego zdobywanie. Zbudowany ze skał krystalicznych, głównie gnejsów i granitów.
Piękny prawda?
Wczoraj była siatkówka.
O „marności” tej siatkówki wczorajsze świadczą dane z pulsometru – średnie tętno 127, spalone kalorie 494 , czas gry 1 godz 30 min.
Niestety jakoś koledzy i koleżanki chęci nie mieli. Poza tym nie porozgrzewali się ( patrzę na to z lekkim przestrachem zawsze, ja nauczona robić zawsze przed treningiem siatkarskim solidną półgodzinną rozgrzewkę). No i były urazy.
Dzisiaj było bieganie. Pod klasztor na Pszennej, małe kółko po osiedlu domków jednorodzinnych i z powrotem.
Jest coraz lepiej. Tak to czuję. Jestem mniej zmęczona, chyba szybciej idzie nam to bieganie.
Dzisiaj ubrałam inne buty ( przypomniałam sobie,że mam w domu jeszcze jedne sportowe buty kupione w ub roku). Biegło mi się zdecydowanie lepiej, ale jutro jadę po obuwie profesjonalne i mam nadzieję, że kupię.
Jak już pisałam odpuszczam maratony. Zobaczę może gdzieś w połowie sezonu na któryś się przejadę, ot tak dla przypomnienia sobie jak to jest – ścigać się.
Ale póki co powiedziałam – nie. Powiedziałam "nie" z powodu różnych życiowych okoliczności, ale też i chyba pewnego… wypalenia?
Chyba tak. Chyba tak to muszę nazwać. Muszę po prostu odpocząć od tego. Widocznie rok to było mało.
A może to już koniec z maratonami na większą skalę? Czas pokaże. Jak zwykle.
No, ale ponieważ mnie jest trudno żyć bez sportowego celu, to oczywiście sobie takowy wymyśliłam.
Jeśli celem to nazwać mogę.
Dała mi też do myślenia moja sobotnia, górska niedyspozycja.
Bo myślę, że to nie tylko był mój słaby dzień, nie tylko złe warunki atmosferyczne, ale też i kiepska kondycja.
Ubiegły rok co tu dużo mówić, był moim najsłabszym sportowym rokiem od kilku lat. Z pewnością.
Więc wymyśliłam sobie cel – poprawienie i to znaczne mojej kondycji, co będę realizować różnymi środkami, przede wszystkim poprzez bieganie, rower i ćwiczenia.
Po co? Bo nie lubię być.. słaba fizycznie?
No nie lubię i tyle:).
Ale najważniejsze jest to, że chce znowu bez strasznego bólu, móc wedrować po górach 8,10 godzin, nawet w zimie. Tak jak kiedyś.
Mam CEL i od razu jakoś tak chętniej się wstaje, ćwiczy i żyje.
A dzisiaj 54 minut biegania ( z przerwą na jakiś tak 6 minutowy marsz)
Średnie tętno: 152
Spalone kalorie: 415
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
http://www.lucapandolfi.com/2012/08/laila-peak-pakistan-expedition-june-2012/
Da się i na desce ;) Tomek - 21:33 czwartek, 14 marca 2013 | linkuj
Da się i na desce ;) Tomek - 21:33 czwartek, 14 marca 2013 | linkuj
Tylko trochę bardziej jakby to powiedzieć.. smuklejszy?:)
No i nieco wyższy.
Nie było mnie tam jeszcze. Czas to nadrobić. Lemuriza1972 - 17:37 czwartek, 14 marca 2013 | linkuj
No i nieco wyższy.
Nie było mnie tam jeszcze. Czas to nadrobić. Lemuriza1972 - 17:37 czwartek, 14 marca 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!