Niedziela, 17 marca 2013
Bieganie i jeszcze trochę o górach
Tego linka podrzuciła mi Krysia.
Piosenka, która bardzo mi „podeszła”, a do tego takie piękne widoki.
Dobra, sportowa niedziela – to co wyprawiają „chłopaki” w skokach to coś niesamowitego.
Kiedy Małysz skończył karierę, było wiadomo, że można liczyć na Kamila, ale że na kogoś jeszcze??? Chyba mało kto w to wierzył.
W czwartek odebrałam buty do biegania i w planie było wypróbowanie ich w piątek. No, ale w piątek zaatakowała zima tak, że ledwie przebrnęłam przez zaspy do pracy i z powrotem, a co tu dopiero mówić o bieganiu.
Tak więc domowe ćwiczenia i czekanie na lepszą pogodę.
Lepsza pogoda nadeszła już wczoraj, ale wczoraj byłam w Krakowie. Na szczęście i dzisiaj obudziło mnie słońce. Zjadłam więc śniadanie, przebrałam się w sportowe ciuchy, nowe buty na nogi i w drogę.
Przepiękna , cudowna pogoda… biel śniegu, którego wszędzie masa, a do tego przepięknie świecące słońce.
Buty świetne… naprawdę. Moi koledzy biegacze mówili, że buty w bieganiu to podstawa, ja im wierzyłam, ale potrzeby próbowania nie miałam, aż do teraz.
No i teraz wiem, że rację mieli.
To jest taka różnica jak jazda na „porządnym” rowerze i jazda na makrokeszu.
Niestety buty same nie niosą. Ciężko mi się dzisiaj biegało, nogi jakieś ciężkie ( być może to efekt tego, że biegłam po śniegu, a to niemalże jak bieganie po piasku). Do tego za szybko wyszłam po śniadaniu ( chciałam zdążyć na Kowalczyk) i złapała mnie kolka. Wiadomo, że nie biega się zaraz po jedzeniu… cóż…
W efekcie zamiast jednej przerwy podczas biegania musiałam zrobić aż 3.
Trasa – do mostu w Ostrowie i z powrotem.
Czas 0:44 min, średnie tętno 160, spalone kalorie 364
Dostałam wczoraj od Przyjaciółki dwie książki ( „Wołanie w górach” Michała Jagiełły i książkę o podróży do Napalu Olgi Morawskiej).
Siedząc w pociągu oglądałam je, próbowałam czytać. Nic z tego.
Jakiś pan, który usiadł naprzeciwko, zapytał czy zdążę przeczytać książkę w pociągu ( ma ponad 700 stron) i że wszyscy teraz się wzięli za książki o górach , po tej tragedii.
Powiedziałam, że ja czytam je od kilku lat ( dokładnie prawie od 5).
Zapytał czy chodzę po górach. Powiedziałam, ze chodzę.
„ a z liną?”
„ Nie”
„ E tam… to takie łażenie” ( dość lekceważący ton w głosie).
Cóż.. przykro mi, że rozczarowałam Pana:) , że nie jestem bohaterką, taterniczką, alpinistką, himalaistką, a zwykłą , przeciętną turystką zakochaną w górach ( ale też nie aspiruję do miana bohaterki).
Miałam ochotę powiedzieć Panu…: to nie takie tam łażenie, to łażenie po szczęście, po widoki, po radość, po energię, którą można czerpać z gór… To łażenie po coś WIELKIEGO.
Ale po co tłumaczyć? Już dawno się przekonałam, że to niewiele daje, jeśli ktoś patrzy na góry tylko w telewizji. Przez szklany ekran nie poczuje się tej magii. Nie ma takiej możliwości.
To mniej więcej tak jak słuchanie muzyki z płyty, i słuchanie na koncercie.
Jeśli ktoś chce posłuchać o moich wędrówkach w góry, czy trasach rowerowych, chętnie opowiadam… ale wtedy , kiedy widzę zainteresowanie tematem.
Pan zobaczył , że przeglądam książkę Morawskiej . Był zorientowany , bo powiedział:
„ A to ta pani.. często występuje w telewizji. No i co .. młodą wdową została. Warto?”
Powiedziałam: młodą wdową można zostać nie mając męża himalaisty.
Mam koleżankę, która została wdową mając 19 lat, bo mąż został potrącony przez samochód…
Pan nic już nie odpowiedział.
Syn Macieja Berbeki na wczorajszej uroczystości powiedział mniej więcej coś takiego.
„ Jesteśmy wdzięczni za góry.
Góry , które ukształtowały tatę i naszą rodzinę”
„ Po każdej wielkiej wspinaczkowej przygodzie spojrzenie Wojtka na życie codzienne zmieniało się totalnie. Góry były jak ogromna miotła, która wymiata wszelkie śmieci, wszystkie drobiazgi, obciążenia związane z codziennym życiem.
Wojtek zawsze wracał z gór odmieniony, oczyszczony, mówiąc językiem zgodnym z jego informatycznym wykształceniem – zresetowany. Jego doświadczenie było identyczne z tym, jakiego doznał norweski odkrywca Borge Ousland, który tak wyjaśnił swoje zamiłowanie do solowych ekspedycji w polarne rejony: „ Idę tam, ponieważ mnie obnażają, staje się jak zwierz i odnajduje swoje prawdziwe oblicze”.
Po każdej ekspedycji Wojtek zdawał się bardziej otwarty na piękno i wsłuchany w świat. Łatwiej akceptował negatywne aspekty życia takie jak stawanie się słabszym, chorym, starszym”.
( o Wojciechu Kurtyce z książki „Ucieczka na szczyt”)
Może więc to rzeczywiście jest tak, ze idziemy nie tylko po piękno, szczęście, endorfiny, reset, widoki ale po jakąś prawdę o sobie?
I jeszcze Ktoś bardzo, bardzo pozytywny. Polecam obejrzeć do końca:)
Trzeba nam więcej takich wesołych, roześmianych, pozytywnych ludzi.
Dunajec zimowy© lemuriza1972
I Dunajec z drugiej strony mostu© lemuriza1972
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
a propos książek:
ciekawe jakie książki o historii dopingu w sporcie przeczytałaś?
może nam jakieś polecisz
ten kolo jest zbakany, czy nie widzisz? Lance Pharmstrong - 21:52 poniedziałek, 18 marca 2013 | linkuj
ciekawe jakie książki o historii dopingu w sporcie przeczytałaś?
może nam jakieś polecisz
ten kolo jest zbakany, czy nie widzisz? Lance Pharmstrong - 21:52 poniedziałek, 18 marca 2013 | linkuj
A jeśli już mowa o Piotrku, to Prezes Grupy Azoty miał nosa , że zainwestował w niego właśnie.
Nie ma ostatnio bardziej popularnego sportowca w Polsce, a wraz z nim wszędzie pojawia się logo Grupy.
Ogromna oglądalność na YT, masa "wejść" na profil na FB.
Dzisiaj słyszałam w Radiu Kraków wypowiedź Tajnera, który mówił, że jakiś czas temu rozmawiał z Prezesem Azotów, który powiedział: to będzie mistrz olimpijski...
Tajner podobno się zaśmiał wtedy i wziął to za niezły żart, ale życie pokazało, że nie jest to niemożliwe.
Ot , piękno sportu:)
Ja lubię tego chłopaka, te jego proste wypowiedzi, takie prosto z serca, poczucie humoru uśmiech, radość z tego co robi.
Takich pozytywnych osób potrzeba nam więcej:) Lemuriza1972 - 17:53 poniedziałek, 18 marca 2013 | linkuj
Nie ma ostatnio bardziej popularnego sportowca w Polsce, a wraz z nim wszędzie pojawia się logo Grupy.
Ogromna oglądalność na YT, masa "wejść" na profil na FB.
Dzisiaj słyszałam w Radiu Kraków wypowiedź Tajnera, który mówił, że jakiś czas temu rozmawiał z Prezesem Azotów, który powiedział: to będzie mistrz olimpijski...
Tajner podobno się zaśmiał wtedy i wziął to za niezły żart, ale życie pokazało, że nie jest to niemożliwe.
Ot , piękno sportu:)
Ja lubię tego chłopaka, te jego proste wypowiedzi, takie prosto z serca, poczucie humoru uśmiech, radość z tego co robi.
Takich pozytywnych osób potrzeba nam więcej:) Lemuriza1972 - 17:53 poniedziałek, 18 marca 2013 | linkuj
Lance też nadmiernie chichotał?:)
Nie wiedziałam:) Lemuriza1972 - 15:15 poniedziałek, 18 marca 2013 | linkuj
Nie wiedziałam:) Lemuriza1972 - 15:15 poniedziałek, 18 marca 2013 | linkuj
"na razie muszę się dostać jakoś do hotelu"
hmm, czyżby się czegoś obawiał? są jakieś trudności?
Tyle gadania było o Lance''u, a tu proszę, jak na dłoni mamy przykład z innej dyscypliny.
Trzy "detale" wskazujące, że jest coś nie tak z tym panem:
- mętny wzrok
- nadmierna skłonność do chichotu
- niezbyt składne wypowiedzi, w tym okazywanie zobojętnienia na otoczenie tzw. swoboda Lance Pharmstrong - 09:30 poniedziałek, 18 marca 2013 | linkuj
hmm, czyżby się czegoś obawiał? są jakieś trudności?
Tyle gadania było o Lance''u, a tu proszę, jak na dłoni mamy przykład z innej dyscypliny.
Trzy "detale" wskazujące, że jest coś nie tak z tym panem:
- mętny wzrok
- nadmierna skłonność do chichotu
- niezbyt składne wypowiedzi, w tym okazywanie zobojętnienia na otoczenie tzw. swoboda Lance Pharmstrong - 09:30 poniedziałek, 18 marca 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!