Sobota, 20 kwietnia 2013
Łęg Tarnowski - Wola Rzędzińska
Dzisiaj ostatni dzień planu ( przygotowawczego do większych wyczynów), czyli jazdy po płaskim.
Jutro popróbujemy się z górkami.
Chociaż myślę, że jutro z pewnych względów zdrowotnych , nie otrzymam jeszcze odpowiedzi na pytanie, czy jest więcej siły niż w ub roku.
Dzisiaj też wiedziałam, że nie będzie mi łatwo, ale pomimo tego postanowiłam nie rezygnować z roweru i wyjechać.
Obejrzałam przewodnik i zdecydowałam się na żółty szlak rowerowy Wola Rzędzińska – Łęg Tarnowski, tyle, że jechany był odwrotnie.
Tak więc początek przez Białą, Bobrowniki Wielkie , potem w Łęgu skręt na drogę na Lisią Górę, a tam przez Łukową i Śmigną.
W Łęgu zatrzymaliśmy się na chwilę pod Pałacem, który jakoś zawsze umykał mojej uwadze.
A przecież jestem tam co najmniej kilka razy do roku.
( za Wikipedią:
W przysiółku Partyń, będącym dawniej samodzielną osadą, znajduje się zespół pałacowo – parkowy z XIX wieku, dawna siedziba hrabiów Męcińskich, obecnie siedziba Publicznego Gimnazjum w Łęgu Tarnowskim. Wybudowany został w latach 1885-1892 w stylu neorenesansowym według projektu Sławomira Odrzywolskiego na zlecenie ówczesnego właściciela Partynia, hrabiego Józefa Gabriela Męcińskiego. Przy budowie wykorzystano fundamenty wcześniejszego, drewnianego dworu Potockich z XVIII wieku. Pałac jest murowaną, piętrową budowlą, nakrytą czterospadowym dachem. Od strony wschodniej do budynku przylega czterokondygnacyjna wieża z ostrosłupowym hełmem. W fasadzie znajduje się trójosiowy arkadowy portyk wsparty na dwóch kolumnach. Nad portykiem znajduje się galeria, ozdobiona neorenesansowym sgraffitem. Dookoła budynku położony jest park krajobrazowy z XIX wieku[3].)
Na tej trasie trafił się jeden całkiem spory podjazd. No nie jechało mi się go dobrze, zwłaszcza, że cały czas kierując się na Lisią, jechaliśmy bardzo mocno pod wiatr.
Z tej trasy pamiętam wiklinowy leżaczek oraz bardzo ładny widok z tamtej okolicy na Pagórki.
Niestety tuż przed Lisią Górą gdzieś przegapiliśmy skręt szlaku ( tak mi wyszło po analizie mapy i przewodnika po powrocie do domu) i ominęliśmy chyba najfajniejszą , najładniejszą jego część.
Dalej więc to była już improwizacja. Dojechaliśmy do Żukowic Starych i tak skierowaliśmy się w kierunku zielonego szlaku rowerowego. Trafiliśmy , jechaliśmy nim dość długo, a kiedy dojechaliśmy do Woli Rzędzińskiej zboczyliśmy z drogi asfaltowej w polną, gruntową drogę.
Wtedy dopiero poczułam, że jestem na rowerze.
Fajnie było, potem nawet było sporo błotka, jechaliśmy w nieznanym kierunku, nie wiedząc , gdzie wylądujemy. Po drodze spotkane aż 6 jelonków i jedna sarna. Świetne widoki, takie umykające po polach zwierzaki. Wyjechaliśmy w okolicy Lipia ( w którym to jutro pierwsza edycja Pucharu Tarnowa. ZAPRASZAMY!!!).
Tam „wbiliśmy się” na czerwony pieszy i nim już przez Krzyż i pola do Klikowej, Białej i do domu.
Trochę mnie ta trasa rozczarowała, bo niestety na skutek pomyłki ominęliśmy jej najfajniejszą część, gdzie podobno były lasy, zagajniki, leśne drogi, rzeka Czarna.
No, ale trudno, zawsze to jednak jazda na rowerze .
Poza tym wiosna coraz bardziej widoczna, więcej zieleni, zakwitają forsycje.
Dzisiaj po raz pierwszy na KTM, którego w czwartek odebrałam z serwisu. Miłosz napracował się naprawdę sporo.
W dzisiejszych Wysokich Obcasach znalazłam fajny artykuł pt Biec 42 km! To niemożliwe.
Zawsze odnotowuje takie artykuły, gdzie ludzie opowiadają o dobroczynnym działaniu sportu.
To jest artykuł o 3 kobietach, które zaczęły biegać.
Jedna , bo po prostu któregoś dnia przeczytała w prasie kobiecej jak to fajnie jest przebiec maraton i.. zaczęła biegać.
Druga zaczęła biegać, żeby wyrzucić negatywne emocje ( choroba, życiowe niepowodzenia).
Trzecia również po jakichś osobistych zawirowaniach.
„ Na tym biegu doświadczyłam szczególnego rozjaśnienia umysłu. Poczułam głęboki szacunek dla własnego ciała, że udało mi się dzięki niemu dokonać czegoś takiego. Oczywiście, ze mięśnie bolały, jakby mnie ktoś stłukł po nich kijem bejsbolowym, ale wtedy tym bardziej czuję się jak Feniks. Problemy, które były nie do przejścia, stają się malutkie. Nie znikają , jednak czuję, że mogę wziąć się z życiem za bary, kiedy trzeba.
Cieszę się zmęczeniem. Kiedyś chciałam się sportem odchudzać, a nie cieszyć, 10 brzuszków sprawiało mi problem. A teraz chodzę na siłownię i zaczęłam robić 6 Weidera, i to mi sprawia przyjemność" „
„Dzięki bieganiu pokochałam wysiłek fizyczny. Uwielbiam zmęczenie, uwielbiam jak po treningu ledwie stoję na nogach, jak się ścieram cztery godziny po górach, jak rano boli mnie wszystko. Dotarło do mnie, ze w zasadzie mogę osiągnąć, to co chcę. Nie biegam szybko, życiówki mam słabe. Ale bieganie otworzyło mi drogę do nowych pragnień. Marzą mi się też góry wysokie, może za rok wybierzemy się na jakiś czterotysięcznik?”
Jutro popróbujemy się z górkami.
Chociaż myślę, że jutro z pewnych względów zdrowotnych , nie otrzymam jeszcze odpowiedzi na pytanie, czy jest więcej siły niż w ub roku.
Dzisiaj też wiedziałam, że nie będzie mi łatwo, ale pomimo tego postanowiłam nie rezygnować z roweru i wyjechać.
Obejrzałam przewodnik i zdecydowałam się na żółty szlak rowerowy Wola Rzędzińska – Łęg Tarnowski, tyle, że jechany był odwrotnie.
Tak więc początek przez Białą, Bobrowniki Wielkie , potem w Łęgu skręt na drogę na Lisią Górę, a tam przez Łukową i Śmigną.
W Łęgu zatrzymaliśmy się na chwilę pod Pałacem, który jakoś zawsze umykał mojej uwadze.
A przecież jestem tam co najmniej kilka razy do roku.
Pałac w Łęgu Tarnowskim© lemuriza1972
( za Wikipedią:
W przysiółku Partyń, będącym dawniej samodzielną osadą, znajduje się zespół pałacowo – parkowy z XIX wieku, dawna siedziba hrabiów Męcińskich, obecnie siedziba Publicznego Gimnazjum w Łęgu Tarnowskim. Wybudowany został w latach 1885-1892 w stylu neorenesansowym według projektu Sławomira Odrzywolskiego na zlecenie ówczesnego właściciela Partynia, hrabiego Józefa Gabriela Męcińskiego. Przy budowie wykorzystano fundamenty wcześniejszego, drewnianego dworu Potockich z XVIII wieku. Pałac jest murowaną, piętrową budowlą, nakrytą czterospadowym dachem. Od strony wschodniej do budynku przylega czterokondygnacyjna wieża z ostrosłupowym hełmem. W fasadzie znajduje się trójosiowy arkadowy portyk wsparty na dwóch kolumnach. Nad portykiem znajduje się galeria, ozdobiona neorenesansowym sgraffitem. Dookoła budynku położony jest park krajobrazowy z XIX wieku[3].)
Na tej trasie trafił się jeden całkiem spory podjazd. No nie jechało mi się go dobrze, zwłaszcza, że cały czas kierując się na Lisią, jechaliśmy bardzo mocno pod wiatr.
Z tej trasy pamiętam wiklinowy leżaczek oraz bardzo ładny widok z tamtej okolicy na Pagórki.
Leżakowanie na trasie© lemuriza1972
Wygodny leżak© lemuriza1972
Niestety tuż przed Lisią Górą gdzieś przegapiliśmy skręt szlaku ( tak mi wyszło po analizie mapy i przewodnika po powrocie do domu) i ominęliśmy chyba najfajniejszą , najładniejszą jego część.
Dalej więc to była już improwizacja. Dojechaliśmy do Żukowic Starych i tak skierowaliśmy się w kierunku zielonego szlaku rowerowego. Trafiliśmy , jechaliśmy nim dość długo, a kiedy dojechaliśmy do Woli Rzędzińskiej zboczyliśmy z drogi asfaltowej w polną, gruntową drogę.
Wtedy dopiero poczułam, że jestem na rowerze.
Bezdroża zielonego szlaku rowerowego© lemuriza1972
Fajnie było, potem nawet było sporo błotka, jechaliśmy w nieznanym kierunku, nie wiedząc , gdzie wylądujemy. Po drodze spotkane aż 6 jelonków i jedna sarna. Świetne widoki, takie umykające po polach zwierzaki. Wyjechaliśmy w okolicy Lipia ( w którym to jutro pierwsza edycja Pucharu Tarnowa. ZAPRASZAMY!!!).
Trawa się zazielniła...© lemuriza1972
Tam „wbiliśmy się” na czerwony pieszy i nim już przez Krzyż i pola do Klikowej, Białej i do domu.
Trochę mnie ta trasa rozczarowała, bo niestety na skutek pomyłki ominęliśmy jej najfajniejszą część, gdzie podobno były lasy, zagajniki, leśne drogi, rzeka Czarna.
No, ale trudno, zawsze to jednak jazda na rowerze .
Poza tym wiosna coraz bardziej widoczna, więcej zieleni, zakwitają forsycje.
Mokradła na czerwonym szlaku pieszym© lemuriza1972
Dzisiaj po raz pierwszy na KTM, którego w czwartek odebrałam z serwisu. Miłosz napracował się naprawdę sporo.
W dzisiejszych Wysokich Obcasach znalazłam fajny artykuł pt Biec 42 km! To niemożliwe.
Zawsze odnotowuje takie artykuły, gdzie ludzie opowiadają o dobroczynnym działaniu sportu.
To jest artykuł o 3 kobietach, które zaczęły biegać.
Jedna , bo po prostu któregoś dnia przeczytała w prasie kobiecej jak to fajnie jest przebiec maraton i.. zaczęła biegać.
Druga zaczęła biegać, żeby wyrzucić negatywne emocje ( choroba, życiowe niepowodzenia).
Trzecia również po jakichś osobistych zawirowaniach.
„ Na tym biegu doświadczyłam szczególnego rozjaśnienia umysłu. Poczułam głęboki szacunek dla własnego ciała, że udało mi się dzięki niemu dokonać czegoś takiego. Oczywiście, ze mięśnie bolały, jakby mnie ktoś stłukł po nich kijem bejsbolowym, ale wtedy tym bardziej czuję się jak Feniks. Problemy, które były nie do przejścia, stają się malutkie. Nie znikają , jednak czuję, że mogę wziąć się z życiem za bary, kiedy trzeba.
Cieszę się zmęczeniem. Kiedyś chciałam się sportem odchudzać, a nie cieszyć, 10 brzuszków sprawiało mi problem. A teraz chodzę na siłownię i zaczęłam robić 6 Weidera, i to mi sprawia przyjemność" „
„Dzięki bieganiu pokochałam wysiłek fizyczny. Uwielbiam zmęczenie, uwielbiam jak po treningu ledwie stoję na nogach, jak się ścieram cztery godziny po górach, jak rano boli mnie wszystko. Dotarło do mnie, ze w zasadzie mogę osiągnąć, to co chcę. Nie biegam szybko, życiówki mam słabe. Ale bieganie otworzyło mi drogę do nowych pragnień. Marzą mi się też góry wysokie, może za rok wybierzemy się na jakiś czterotysięcznik?”
- DST 50.00km
- Teren 15.00km
- Czas 02:23
- VAVG 20.98km/h
- VMAX 37.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- HRmax 165 ( 87%)
- HRavg 136 ( 72%)
- Kalorie 1050kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Dzień dobry,
No, ale to chyba nie ten adres.
Podziękowania to raczej rodzicom się należą. Oni decydują o przyjściu Kogoś na świat, wychowaniu.
Im należy podziękować, opowiedzieć o wszystkim.
Pozdrawiam
Nefre: było ciepło, jakieś 15 stopni, więc nie było problemów.
Udanej rowerowej niedzieli. Lemuriza1972 - 07:14 niedziela, 21 kwietnia 2013 | linkuj
No, ale to chyba nie ten adres.
Podziękowania to raczej rodzicom się należą. Oni decydują o przyjściu Kogoś na świat, wychowaniu.
Im należy podziękować, opowiedzieć o wszystkim.
Pozdrawiam
Nefre: było ciepło, jakieś 15 stopni, więc nie było problemów.
Udanej rowerowej niedzieli. Lemuriza1972 - 07:14 niedziela, 21 kwietnia 2013 | linkuj
Hej,
Nie znamy się osobiście, ale to nie ma znaczenia.
Chciałam Ci podziękować za Twojego ex-męża.
Takich orgazmów to w życiu nie miałam, dosłownie kosmos!!!!!!!!!!!!!!
p.s.
miłej masturbacji:) Gość - 05:53 niedziela, 21 kwietnia 2013 | linkuj
Nie znamy się osobiście, ale to nie ma znaczenia.
Chciałam Ci podziękować za Twojego ex-męża.
Takich orgazmów to w życiu nie miałam, dosłownie kosmos!!!!!!!!!!!!!!
p.s.
miłej masturbacji:) Gość - 05:53 niedziela, 21 kwietnia 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!