Niedziela, 21 kwietnia 2013
Górki
&feature=youtu.be
Namawiała mnie Krysia na 80 km trasę po górkach, ale stwierdziłam, że to jeszcze za wcześnie na wyruszanie w górki w towarzystwie, że najpierw sama się muszę z nimi popróbować.
Tomek też nie miał dzisiaj czasu na długą jazdę, więc wyruszyliśmy razem. Tomek już coś jeździł po Marcince w tym roku, dla mnie to była pierwsza jazda z większą ilością podjazdów.
Myślałam i myślałam, gdzie by tu jechać, żeby dać radę. Ale żeby trochę podjeżdżania było.
No i wymyśliłam taką trasę na dzisiaj.
Zaczęliśmy od Buczyny, która jest już piękna. Cały las w zawilcach, coraz bardziej zielony.
Potem rzecz jasna naddunajcowy szlak niebieski. Sucho nadzwyczajnie, nie spodziewałam się, że na tym szlaku będzie tak sucho.
A potem był Dunajec.. jak zwykle piękny, błękitny z delikatnym szumem. Jak dobrze zobaczyć znowu wiosenny Dunajec!
No i dalej ulubiony podjazd szutrowy na Lubinkę.
No nie było źle jak na pierwszy raz.
Owszem ciężko, owszem puls w okolicach 170 na godzinę, owszem walka o utrzymanie się na rowerze, bo na podjeździe nawieziono sporo luźnych kamieni, a wtedy wiadomo jak ciężko utrzymać przyczepność, no ale wjechałam.
Potem asfaltem mozolnie do góry i też chyba źle nie było.
Nie że jakaś specjalna moc… ale mogę być chyba zadowolona.
Widoki przecudne, znowu oglądać górki z perspektywy roweru to się nazywa SZCZĘŚCIE.
Dalej na Lubinkę, a z niej na Wał, tym najbardziej stromym ze stromych podjazdów. Powolutku, ale do przodu i o to chodzi.
Potem zjazd z Wału i skręt do lasu na czarny pieszy szlak w kierunku cmenatarza Legionistów w Łówczówku.
Tu już mocno trudno było. Pod górę bardzo mocno i bardzo terenowo. Dwa razy spadłam z roweru. Ambicja była , sił nie wystarczyło żeby utrzymać się na rowerze.
Ale i tak dużo wjechałam, więc mogę być zadowolona.
Potem już w dół z pięknymi widokami.. Łowczów, Pleśna, Kłokowa, Swiebodzin, Tarnowiec i Tarnów.
I można iśc jutro do pracy z tymi endorfinami i widokami pod powiekami.
A jutro nowy rowerowy tydzień.
&feature=youtu.be
&feature=youtu.be
A dzisiaj śniły mi się Włochy.
Sniło mi się, ze byłam w Italii:)
Namawiała mnie Krysia na 80 km trasę po górkach, ale stwierdziłam, że to jeszcze za wcześnie na wyruszanie w górki w towarzystwie, że najpierw sama się muszę z nimi popróbować.
Tomek też nie miał dzisiaj czasu na długą jazdę, więc wyruszyliśmy razem. Tomek już coś jeździł po Marcince w tym roku, dla mnie to była pierwsza jazda z większą ilością podjazdów.
Myślałam i myślałam, gdzie by tu jechać, żeby dać radę. Ale żeby trochę podjeżdżania było.
No i wymyśliłam taką trasę na dzisiaj.
Zaczęliśmy od Buczyny, która jest już piękna. Cały las w zawilcach, coraz bardziej zielony.
Zawilce w Buczynie© lemuriza1972
Potem rzecz jasna naddunajcowy szlak niebieski. Sucho nadzwyczajnie, nie spodziewałam się, że na tym szlaku będzie tak sucho.
A potem był Dunajec.. jak zwykle piękny, błękitny z delikatnym szumem. Jak dobrze zobaczyć znowu wiosenny Dunajec!
Dunajec błękitny, piękny jak zwykle© lemuriza1972
No i dalej ulubiony podjazd szutrowy na Lubinkę.
No nie było źle jak na pierwszy raz.
Owszem ciężko, owszem puls w okolicach 170 na godzinę, owszem walka o utrzymanie się na rowerze, bo na podjeździe nawieziono sporo luźnych kamieni, a wtedy wiadomo jak ciężko utrzymać przyczepność, no ale wjechałam.
Tomek na podjeździe© lemuriza1972
Potem asfaltem mozolnie do góry i też chyba źle nie było.
Nie że jakaś specjalna moc… ale mogę być chyba zadowolona.
Widoki przecudne, znowu oglądać górki z perspektywy roweru to się nazywa SZCZĘŚCIE.
Dalej na Lubinkę, a z niej na Wał, tym najbardziej stromym ze stromych podjazdów. Powolutku, ale do przodu i o to chodzi.
Potem zjazd z Wału i skręt do lasu na czarny pieszy szlak w kierunku cmenatarza Legionistów w Łówczówku.
Tu już mocno trudno było. Pod górę bardzo mocno i bardzo terenowo. Dwa razy spadłam z roweru. Ambicja była , sił nie wystarczyło żeby utrzymać się na rowerze.
Ale i tak dużo wjechałam, więc mogę być zadowolona.
Potem już w dół z pięknymi widokami.. Łowczów, Pleśna, Kłokowa, Swiebodzin, Tarnowiec i Tarnów.
I można iśc jutro do pracy z tymi endorfinami i widokami pod powiekami.
A jutro nowy rowerowy tydzień.
Na czarnym pieszym szlaku© lemuriza1972
&feature=youtu.be
&feature=youtu.be
A dzisiaj śniły mi się Włochy.
Sniło mi się, ze byłam w Italii:)
- DST 55.00km
- Teren 15.00km
- Czas 03:09
- VAVG 17.46km/h
- VMAX 46.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- HRmax 170 ( 90%)
- HRavg 135 ( 71%)
- Kalorie 1265kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Taki mały szczegół ale puls raczej 170 na minute bo na godzinę to oznacza raczej zgon :P
Wczoraj to chyba pusto na szlakach było bo dużo osób w Lipiu labudu - 16:27 poniedziałek, 22 kwietnia 2013 | linkuj
Wczoraj to chyba pusto na szlakach było bo dużo osób w Lipiu labudu - 16:27 poniedziałek, 22 kwietnia 2013 | linkuj
Z tym głosem to byś zrobiła karierę w radiu. :)
W telewizji oczywiście też. ;) mors - 19:57 niedziela, 21 kwietnia 2013 | linkuj
W telewizji oczywiście też. ;) mors - 19:57 niedziela, 21 kwietnia 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!