Poniedziałek, 22 kwietnia 2013
Ale jazda:))))
Opis linka
Piosenka ta, bo akurat dzisiaj mi pasuje:). Do nastroju.
Były wczoraj górki, więc dzisiaj pomyślałam, że trzeba pokręcić po płaskim, bo wszystko trzeba robić powoli ( w sensie wdrażania się w rower) i przemyślane to wszystko musi być i wtedy wiem, ze będą efekty. Na pewno będą:).
Wiem, że wtedy kiedy ciężko trenowałam, efekty były.
I teraz też chcę żeby były.
Bo jak jeżdżę lepiej, to czuję wielką RADOŚĆ. Wtedy zupełnie inaczej to odczuwam. I znowu tak to chcę odczuwać.
A poza tym wiem, że to też przełoży się w zimie na górską kondycję, a na tym zależy mi szczególnie.
No, więc plan był – po płaskim.. ale ciągnęło mnie w stronę górek, a ponieważ miałam podjechać do Miłosza po mleczko do opon, no to pojechałam sobie tak naokoło:).
Najpierw pod klasztor na Pszennej. Tam jest nieco pod górkę, nie jest to jakaś stromizna wielka, ale jest pod górkę.
No i zdziwienie... bo jadę sobie mocno z blatu, bez specjalnej zadyszki, a pamiętam jak w ub roku, tak się tu mordowałam o tej porze roku.
Super, radość:).
No to myślę… eeee… nie będę jeszcze skręcać do Miłosza, przede mną górka w kierunku Koszyc za światłami, to sobie na nią wjadę.
No i wjechałam i znowu z blatu, w dobrym tempie, bez wielkiego zmęczenia.
Radość, wielka radość.
Gdyby nie to, że miałam jechać po to mleczko, no i byłam umówiona na jazdę z Alkiem, to pewnie nic nie powstrzymałoby mnie przed pojechaniem np. na Lubinkę.
U Miłosza chwilę pogadałam z nim i Filipem, potem jeszcze przyszedł Marcin B.
No i w drogę, z powrotem do Mościc.
A z Mościc w kierunku Lasu Radłowskiego.
Alek się śmiał jadąc za mną i pytał: co ci się stało?
No bo siła była i mocne dość kręcenie.
Na most nad autostradą też w miarę mocno. No i do lasu, na ścieżki Mirka. Te mało komu znane ( to tylko wtajemniczeni wiedzą gdzie one są, a niewielki to krąg), bardzo techniczne jak na ten las.
Wymagające sporego skupienia. Ale dzisiaj jedzie mi się super, znowu czuję rower.
Kateemek zresztą po serwisie sprawuje się świetnie. Zrobiony amor, nowa kaseta, klocki, łańcuch, blat. No jedzie.
No to powariowaliśmy trochę po tych ścieżkach.
Czas i średnia tej naszej dzisiejszej dobrej jazdy pewnie nie odzwierciedlają, ale po tych Mirka ścieżkach prędkości 25 km/h to się nie rozwinie:).
Kto jechał, to wie.
Jak wjeżdżaliśmy to Alek powiedział: ale przecież to jest teren do biegania.. tutaj kiedyś z Mirkiem biegałem.
Uśmiechnęłam się i powiedziałam w którymś momencie, kiedy przedzieraliśmy się przez krzaki: szkoła Mirka...
Mam nadzieję, że to nie jest tylko taki sobie jeden dzień, mam nadzieję, że to są efekty mojej pracy, którą wykonuje od dłuższego czasu.
Bo ja się mocno wzięłam za siebie.
Każdy dzień zaczynam od wcześniejszego budzenia i jeszcze przed pracą ćwiczę.
Radykalnie zmieniłam moją dietę. Naprawdę trzymam się tego wszystkiego konsekwentnie. Waga już leci:).
Mam więc nadzieję, że ta dzisiejsza moc, to jest nagroda za to wszystko. Za tę konsekwencję.
Dobry , rowerowy dzień.
Piosenka ta, bo akurat dzisiaj mi pasuje:). Do nastroju.
Były wczoraj górki, więc dzisiaj pomyślałam, że trzeba pokręcić po płaskim, bo wszystko trzeba robić powoli ( w sensie wdrażania się w rower) i przemyślane to wszystko musi być i wtedy wiem, ze będą efekty. Na pewno będą:).
Wiem, że wtedy kiedy ciężko trenowałam, efekty były.
I teraz też chcę żeby były.
Bo jak jeżdżę lepiej, to czuję wielką RADOŚĆ. Wtedy zupełnie inaczej to odczuwam. I znowu tak to chcę odczuwać.
A poza tym wiem, że to też przełoży się w zimie na górską kondycję, a na tym zależy mi szczególnie.
No, więc plan był – po płaskim.. ale ciągnęło mnie w stronę górek, a ponieważ miałam podjechać do Miłosza po mleczko do opon, no to pojechałam sobie tak naokoło:).
Najpierw pod klasztor na Pszennej. Tam jest nieco pod górkę, nie jest to jakaś stromizna wielka, ale jest pod górkę.
No i zdziwienie... bo jadę sobie mocno z blatu, bez specjalnej zadyszki, a pamiętam jak w ub roku, tak się tu mordowałam o tej porze roku.
Super, radość:).
No to myślę… eeee… nie będę jeszcze skręcać do Miłosza, przede mną górka w kierunku Koszyc za światłami, to sobie na nią wjadę.
No i wjechałam i znowu z blatu, w dobrym tempie, bez wielkiego zmęczenia.
Radość, wielka radość.
Gdyby nie to, że miałam jechać po to mleczko, no i byłam umówiona na jazdę z Alkiem, to pewnie nic nie powstrzymałoby mnie przed pojechaniem np. na Lubinkę.
U Miłosza chwilę pogadałam z nim i Filipem, potem jeszcze przyszedł Marcin B.
No i w drogę, z powrotem do Mościc.
A z Mościc w kierunku Lasu Radłowskiego.
Alek się śmiał jadąc za mną i pytał: co ci się stało?
No bo siła była i mocne dość kręcenie.
Na most nad autostradą też w miarę mocno. No i do lasu, na ścieżki Mirka. Te mało komu znane ( to tylko wtajemniczeni wiedzą gdzie one są, a niewielki to krąg), bardzo techniczne jak na ten las.
Wymagające sporego skupienia. Ale dzisiaj jedzie mi się super, znowu czuję rower.
Kateemek zresztą po serwisie sprawuje się świetnie. Zrobiony amor, nowa kaseta, klocki, łańcuch, blat. No jedzie.
No to powariowaliśmy trochę po tych ścieżkach.
Czas i średnia tej naszej dzisiejszej dobrej jazdy pewnie nie odzwierciedlają, ale po tych Mirka ścieżkach prędkości 25 km/h to się nie rozwinie:).
Kto jechał, to wie.
Jak wjeżdżaliśmy to Alek powiedział: ale przecież to jest teren do biegania.. tutaj kiedyś z Mirkiem biegałem.
Uśmiechnęłam się i powiedziałam w którymś momencie, kiedy przedzieraliśmy się przez krzaki: szkoła Mirka...
Mam nadzieję, że to nie jest tylko taki sobie jeden dzień, mam nadzieję, że to są efekty mojej pracy, którą wykonuje od dłuższego czasu.
Bo ja się mocno wzięłam za siebie.
Każdy dzień zaczynam od wcześniejszego budzenia i jeszcze przed pracą ćwiczę.
Radykalnie zmieniłam moją dietę. Naprawdę trzymam się tego wszystkiego konsekwentnie. Waga już leci:).
Mam więc nadzieję, że ta dzisiejsza moc, to jest nagroda za to wszystko. Za tę konsekwencję.
Dobry , rowerowy dzień.
- DST 37.00km
- Teren 10.00km
- Czas 01:43
- VAVG 21.55km/h
- VMAX 43.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- HRmax 170 ( 90%)
- HRavg 146 ( 77%)
- Kalorie 840kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Miło że się obudziłaś ze snu zimowego. Może i jakiś maratonik wpadnie? :)
klosiu - 08:20 wtorek, 23 kwietnia 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!