Czwartek, 30 maja 2013
Bieśnik, Ruda Kameralna, Rożnów, Jamna i dużo błota:)
No to najpierw na zachętę najładniejsze zdjęcia ( tak mi się wydaje, że są najładniejsze).
A teraz bohaterowie dzisiejszej superwycieczki czyli
Krysia, ja, Marcin, Mirek-Kolos, Staszek-Obcy, Piotrek na Jamnej
Na zdjęciu zabrakło Adama , który nam uciekł ( często nam uciekał, zwłaszcza pod górę).
A było to tak.
Od dłuższego czasu był plan na Jamną w Boże Ciało. Krysia wczoraj zaostrzyła mi apetyt, pisząc, że zahaczymy o Rożnów.
Miałam trochę wątpliwości, bo ostatnie trzy dni były dla mnie bardzo ciężkie. Zmęczenie sięgnęło zenitu, na rowerze prawie cały tydzień nie jeździłam jakoś porządnie i miałam ochotę się porządnie wyspać. Przed 8 dzwoni budzik… matko… jak nie chciało mi się wstawać. Poszłam do łazienki i usłyszałam jakieś dziwne pomruki.. burza…
Patrzę przez okno.. pada deszcz. Tak więc z kawą do łóżka, książka i wylegiwanie się. Czekamy co będzie. Ok 10 dzwoni Krysia, że zmieniamy plany i spróbujemy pokręcić w okolicy Tarnowa. O 11 pojawiam się w miejscu zbiórki, a Krysia mówi, że jednak pojedziemy na Jamną.
Bardzo odpowiada mi plan rozpoczęcie jazdy z Bieśnika, bo to oznacza, że będą nowe ścieżki. Zanim wyjeżdżamy u Krysi w domu szaleje pies dachowiec. Widzieliście coś takiego?
Zajeżdżamy ( autem) do Bieśnika. Rozpakowanie rowerów i w drogę.
Świeci słońce. Na początek ostry leśny podjazd, ale jaka piękna okolica!!!! Prawdziwie leśno-górskie klimaty.
Po wyjeździe z lasu jedziemy zboczem po jakiejś łące, piękne widoki, polne kwiaty. Ale jazda!
Wyjątkowo obrodziło dzisiaj w salamandry, spotykamy o ile policzyłam dobrze 4. Była też jedna żmija. Co prawda niektórzy twierdzą, że to był zaskroniec, ale ja będę się trzymać tego, że była to żmija.
W lesie zaczynają się mocno błotne sekwencje. Mówię do Adama, że świetna okolica, ale że gleba wisi w powietrzu, właściwie to tylko kwestia czasu ( o dziwo jednak nie było w moim wykonaniu ani jednej, dobrze mi się dzisiaj zjeżdżało).
Mówię też do Adama, że naprawdę piękna traska i że mówię mu to teraz, bo pod koniec jazdy to mogę już być mniej przychylna:).
No i kiedy wszystko idzie dobrze, a towarzystwo jest bardzo zadowolone, następuje nieoczekiwany zwrot akcji.. Podstępny patyk niszczy Adamowi przerzutkę i jest zabawa. Myślę, ze to kara za to, że zamiast iść na procesję w Boże Ciało wybrał się na rower:).
Chłopaki pracują nad tym żeby coś z tego było, Krysia w trawie znajduje coś takiego…
A w tle słychać złowrogie pomruki zwiastujące burzę.
Po drodze jest też potoczek, za którym podjazd powala mnie na kolana. Zdaje się, że potoczek był przed urwaniem przerzutki, no ale czy to ma znaczenie…?
I dalej świetne ścieżki, dom dziada- śmieciarza, masa błota… oj jakie super fajne błoto.
To dziwne właściwie.. jeszcze w sobotę patrzyłam na maratończyków w Krynicy i współczułam im, bo przecież wiem, co oznacza maraton w błocie i deszczu, a dzisiaj… dzisiaj miałam taką radość z jazdy!
Zaczął padać deszcz, rozpętała się burza ( ale nie była jakoś specjalnie groźna, chyba nam się bardzo udało, bo kiedy wróciłam do domu, usłyszałam w radiu, że w okolicach Tarnowa szalały burze, ulewy, wichury, pozrywało dachy itd.).
A my sobie jechaliśmy. Po drodze był Różnów i piękny, zapierający dech w piersiach widok z góry.
A my.. my coraz bardziej ubłoceni i uśmiechnięci. Kolos patrząc na moje zabłocone nogi, powiedział, że nie wyglądam jak kobieta…
No cóż…Kobietą się bywa. Na przykład jak się idzie do pracy, sukieneczka, obcasiki, makijaż, torebeczka. Ale od czasu do czasu bywa się ubłoconym kolarzem:).
Za Rożnowem deszcz przeszedł w ulewę, a i burza zdawała się być coraz groźniejsza. Stąd schronienie pod stodołą.
Zaczęłam opowiadać, jak w sobotę w Krynicy padał grad, Kolos spojrzał na mnie złowrogo.
Nie minęło 5 minut, zaczął padać grad i to spory.
Czarownica:).
A potem był Bukowiec, Jamna i bardziej znane ścieżki.
Świetna wycieczka . Dużo zabawy, przygody, śmiechu. Szczególne podziękowania należą się Adamowi, który 2/3 wycieczki jechał bez przerzutki. Dacie wiarę? I dał radę. I to jeszcze jak.
Świetna, piękna trasa z masą błota, przez co łatwo nie było, ale mnie to odpowiada. Gdybym to jeszcze trochę więcej siły miała, bo pod górę to jest tak sobie. Ze zjeżdżaniem było dobrze dzisiaj, NN DD niby 3 letnie, a dają jeszcze radę.
Mam nadzieję, ze kiedyś tę trasę powtórzymy.
A Kolos na koniec powiedział, że jak we wtorek nie będzie padać, to nigdzie ze Staszkiem nie jadą:).
No.. bo jak pada i jest błoto, to jakoś tak bardziej przygodowo jest przecież.
POwiedziałam do Adama, ze było super, jak na maratonie.
Adam zapytał: a przewróciłaś się?
- Nie
- No to nie było jak na maratonie:).
Widok na Rożnów© lemuriza1972
Kolos i Obcy© lemuriza1972
A teraz bohaterowie dzisiejszej superwycieczki czyli
Krysia, ja, Marcin, Mirek-Kolos, Staszek-Obcy, Piotrek na Jamnej
Na zdjęciu zabrakło Adama , który nam uciekł ( często nam uciekał, zwłaszcza pod górę).
Cała ekipa© lemuriza1972
A było to tak.
Od dłuższego czasu był plan na Jamną w Boże Ciało. Krysia wczoraj zaostrzyła mi apetyt, pisząc, że zahaczymy o Rożnów.
Miałam trochę wątpliwości, bo ostatnie trzy dni były dla mnie bardzo ciężkie. Zmęczenie sięgnęło zenitu, na rowerze prawie cały tydzień nie jeździłam jakoś porządnie i miałam ochotę się porządnie wyspać. Przed 8 dzwoni budzik… matko… jak nie chciało mi się wstawać. Poszłam do łazienki i usłyszałam jakieś dziwne pomruki.. burza…
Patrzę przez okno.. pada deszcz. Tak więc z kawą do łóżka, książka i wylegiwanie się. Czekamy co będzie. Ok 10 dzwoni Krysia, że zmieniamy plany i spróbujemy pokręcić w okolicy Tarnowa. O 11 pojawiam się w miejscu zbiórki, a Krysia mówi, że jednak pojedziemy na Jamną.
Bardzo odpowiada mi plan rozpoczęcie jazdy z Bieśnika, bo to oznacza, że będą nowe ścieżki. Zanim wyjeżdżamy u Krysi w domu szaleje pies dachowiec. Widzieliście coś takiego?
Pies dachowiec© lemuriza1972
Zajeżdżamy ( autem) do Bieśnika. Rozpakowanie rowerów i w drogę.
Przygotowania do jazdy© lemuriza1972
Żywioł dał znać o sobie© lemuriza1972
Świeci słońce. Na początek ostry leśny podjazd, ale jaka piękna okolica!!!! Prawdziwie leśno-górskie klimaty.
Początek podjazdu© lemuriza1972
Po wyjeździe z lasu jedziemy zboczem po jakiejś łące, piękne widoki, polne kwiaty. Ale jazda!
Krysia i Staszek podjeżdżają© lemuriza1972
Marcin jedzie© lemuriza1972
I jeszcze raz Marcin© lemuriza1972
Wyjątkowo obrodziło dzisiaj w salamandry, spotykamy o ile policzyłam dobrze 4. Była też jedna żmija. Co prawda niektórzy twierdzą, że to był zaskroniec, ale ja będę się trzymać tego, że była to żmija.
Żółto - czarna jak Borussia salamandra© lemuriza1972
Krysia na łące:)© lemuriza1972
Widoczek© lemuriza1972
Przedzieramy się:)© lemuriza1972
W lesie zaczynają się mocno błotne sekwencje. Mówię do Adama, że świetna okolica, ale że gleba wisi w powietrzu, właściwie to tylko kwestia czasu ( o dziwo jednak nie było w moim wykonaniu ani jednej, dobrze mi się dzisiaj zjeżdżało).
Mówię też do Adama, że naprawdę piękna traska i że mówię mu to teraz, bo pod koniec jazdy to mogę już być mniej przychylna:).
Było błotniście© lemuriza1972
Widoczek po drodze© lemuriza1972
Łąka© lemuriza1972
No i kiedy wszystko idzie dobrze, a towarzystwo jest bardzo zadowolone, następuje nieoczekiwany zwrot akcji.. Podstępny patyk niszczy Adamowi przerzutkę i jest zabawa. Myślę, ze to kara za to, że zamiast iść na procesję w Boże Ciało wybrał się na rower:).
Chłopaki pracują nad tym żeby coś z tego było, Krysia w trawie znajduje coś takiego…
Znalezisko leśne© lemuriza1972
Pochyleni nad przerzutką Adama© lemuriza1972
A w tle słychać złowrogie pomruki zwiastujące burzę.
Po drodze jest też potoczek, za którym podjazd powala mnie na kolana. Zdaje się, że potoczek był przed urwaniem przerzutki, no ale czy to ma znaczenie…?
I dalej świetne ścieżki, dom dziada- śmieciarza, masa błota… oj jakie super fajne błoto.
To dziwne właściwie.. jeszcze w sobotę patrzyłam na maratończyków w Krynicy i współczułam im, bo przecież wiem, co oznacza maraton w błocie i deszczu, a dzisiaj… dzisiaj miałam taką radość z jazdy!
Zaczął padać deszcz, rozpętała się burza ( ale nie była jakoś specjalnie groźna, chyba nam się bardzo udało, bo kiedy wróciłam do domu, usłyszałam w radiu, że w okolicach Tarnowa szalały burze, ulewy, wichury, pozrywało dachy itd.).
A my sobie jechaliśmy. Po drodze był Różnów i piękny, zapierający dech w piersiach widok z góry.
A my.. my coraz bardziej ubłoceni i uśmiechnięci. Kolos patrząc na moje zabłocone nogi, powiedział, że nie wyglądam jak kobieta…
No cóż…Kobietą się bywa. Na przykład jak się idzie do pracy, sukieneczka, obcasiki, makijaż, torebeczka. Ale od czasu do czasu bywa się ubłoconym kolarzem:).
Za Rożnowem deszcz przeszedł w ulewę, a i burza zdawała się być coraz groźniejsza. Stąd schronienie pod stodołą.
Zaczęłam opowiadać, jak w sobotę w Krynicy padał grad, Kolos spojrzał na mnie złowrogo.
Nie minęło 5 minut, zaczął padać grad i to spory.
Czarownica:).
Schronienie przed burzą© lemuriza1972
Tak było© lemuriza1972
Podjeżdżają© lemuriza1972
Dunajec w dole© lemuriza1972
A potem był Bukowiec, Jamna i bardziej znane ścieżki.
Świetna wycieczka . Dużo zabawy, przygody, śmiechu. Szczególne podziękowania należą się Adamowi, który 2/3 wycieczki jechał bez przerzutki. Dacie wiarę? I dał radę. I to jeszcze jak.
Świetna, piękna trasa z masą błota, przez co łatwo nie było, ale mnie to odpowiada. Gdybym to jeszcze trochę więcej siły miała, bo pod górę to jest tak sobie. Ze zjeżdżaniem było dobrze dzisiaj, NN DD niby 3 letnie, a dają jeszcze radę.
Mam nadzieję, ze kiedyś tę trasę powtórzymy.
A Kolos na koniec powiedział, że jak we wtorek nie będzie padać, to nigdzie ze Staszkiem nie jadą:).
No.. bo jak pada i jest błoto, to jakoś tak bardziej przygodowo jest przecież.
POwiedziałam do Adama, ze było super, jak na maratonie.
Adam zapytał: a przewróciłaś się?
- Nie
- No to nie było jak na maratonie:).
- DST 52.00km
- Teren 35.00km
- Czas 04:28
- VAVG 11.64km/h
- VMAX 48.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- HRmax 169 ( 89%)
- HRavg 140 ( 74%)
- Kalorie 2200kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Dziękujemy za odwiedziny :) wspieramy i zapraszamy ponownie
https://www.facebook.com/rudakameralna Ruda Kameralna - 15:39 piątek, 29 listopada 2013 | linkuj
https://www.facebook.com/rudakameralna Ruda Kameralna - 15:39 piątek, 29 listopada 2013 | linkuj
Może być błoto, deszcz, grad i urwana przerzutka, ale jak jest EKIPA -to wycieczka zawsze jest udana :]
Płaz w kolorach Borusji -śliczny :] marusia - 07:15 sobota, 1 czerwca 2013 | linkuj
Płaz w kolorach Borusji -śliczny :] marusia - 07:15 sobota, 1 czerwca 2013 | linkuj
ja czasem jadąc mam ochotę skręcić w las, ale wtedy przyspieszam do 40 i słysząc szum opon na gładkim asfalcie zapominam o jakimś lesie :D :P
piotrkol - 22:20 czwartek, 30 maja 2013 | linkuj
Jeszcze raz napiszę że piękna wycieczka :P pewnie bym pojechał ale mam swoje zasady...
A odgłosy to podobnie jak w warsztatach samochodowych mówią - jeśli jakieś odgłosy denerwują to trzeba głośniej radio ustawić :)
A co do asfalt/teren to tak naprawdę potrzeba trochę tego i trochę tego. Nie da się jeździć tylko mtb bo ciężko o trasę bez jakiegoś kawałka asfaltu. A szosa-no też fajna ale trzeba mieć cierpliwość :P labudu - 20:44 czwartek, 30 maja 2013 | linkuj
A odgłosy to podobnie jak w warsztatach samochodowych mówią - jeśli jakieś odgłosy denerwują to trzeba głośniej radio ustawić :)
A co do asfalt/teren to tak naprawdę potrzeba trochę tego i trochę tego. Nie da się jeździć tylko mtb bo ciężko o trasę bez jakiegoś kawałka asfaltu. A szosa-no też fajna ale trzeba mieć cierpliwość :P labudu - 20:44 czwartek, 30 maja 2013 | linkuj
Podziwiam zapał do jeżdżenia po bezdrożach, mnie to trzeba siłą od asfaltu odrywać :)
lukasz78 - 20:08 czwartek, 30 maja 2013 | linkuj
wygląda fajnie, czasem mnie tak ciągnie na taką wyprawę, no ale narazie nie mam do tego sprzętu, bo szosa się nie bardzo nadaje :D
Z burzą to mieliście szczęście, bo dość ostro było. U mnie jak się chmura otworzyła to w dosłownie 3 minuty ogród kompletnie zalało. Burza baaardzo dziwna była bo przez jakieś 10-15 minut słyszalny był taki nieustający grzmot, jakby jakiś samolot nad domem wisiał :O nie wiedziałem w sumie czy to zjawisko naturalne czy amerykanie haarp testują hehe :P pierwszy raz w życiu coś takiego słyszałem. piotrkol - 20:02 czwartek, 30 maja 2013 | linkuj
Z burzą to mieliście szczęście, bo dość ostro było. U mnie jak się chmura otworzyła to w dosłownie 3 minuty ogród kompletnie zalało. Burza baaardzo dziwna była bo przez jakieś 10-15 minut słyszalny był taki nieustający grzmot, jakby jakiś samolot nad domem wisiał :O nie wiedziałem w sumie czy to zjawisko naturalne czy amerykanie haarp testują hehe :P pierwszy raz w życiu coś takiego słyszałem. piotrkol - 20:02 czwartek, 30 maja 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!