Czwartek, 6 czerwca 2013
Lubinka
Jakaś taka bardzo zmęczona jestem ostatnio i nie najlepiej się czuję, no ale jest dość nerwowo, a do tego ta pogoda i pewnie wszystko tak się kumuluje. I to się przekłada na jazdę, która rewelacyjna nie jest.
Dzisiaj nie mogłam wyjechać zbyt wcześnie na rower, udało mi się dopiero przed 19 .
Początkowo myślałam, że pojadę na jakąś płaską trasę, bo czasu mało, a i samopoczucie takie sobie i na walkę z jakimś górkami, za bardzo sił nie ma.
Pomyślałam, że może pojadę do Wojnicza, ale przez most na Zgłobicach , Isep itd.
Wyjazd dzisiaj był znowu ryzykowny, bo chociaż w trakcie dnia padało tylko chwilę, to ciągle nad okolicą wisiały czarne chmury.
Pojechałam przez Zbylitowską Górę. Pierwszy podjazd i jakoś ciężko… bardzo ciężko. Taki dzień. Ale podjeżdżając pomyślałam, że może jednak wyruszę na jakąś górkę. No to pojechałam na Lubinkę, podjazdem z serpentynami. Wjeżdżało się tak sobie. Na szczycie minęłam się z Burią i kimś jeszcze ( nie poznałam).
Zjechałam asfaltem przez Dąbrówkę Szczepanowską do Szczepanowic, a tam skręciłam na niebieski szlak nad Dunajcem. Chciałam zobaczyć jak duże błoto jest po tych ostatnich opadach.
Błota dużo nie ma , ale sporo rozległych kałuż, nad którymi krążą komary.
Cieszę się, ze jednak pojechałam w górki, bo jednak lasy, górki, widoki, Dunajec to jest zupełnie inna jazda niż po nizinach. Zupełnie.
Na koniec wstąpiłam na nową myjkę ( na Zbylitowskich). Fajnie, że tak blisko domu.
A Dunajec chociaż brudny, to nie tak rozległy, więc powódź na szczęście chyba nam nie grozi.
Dzisiaj nie mogłam wyjechać zbyt wcześnie na rower, udało mi się dopiero przed 19 .
Początkowo myślałam, że pojadę na jakąś płaską trasę, bo czasu mało, a i samopoczucie takie sobie i na walkę z jakimś górkami, za bardzo sił nie ma.
Pomyślałam, że może pojadę do Wojnicza, ale przez most na Zgłobicach , Isep itd.
Wyjazd dzisiaj był znowu ryzykowny, bo chociaż w trakcie dnia padało tylko chwilę, to ciągle nad okolicą wisiały czarne chmury.
Pojechałam przez Zbylitowską Górę. Pierwszy podjazd i jakoś ciężko… bardzo ciężko. Taki dzień. Ale podjeżdżając pomyślałam, że może jednak wyruszę na jakąś górkę. No to pojechałam na Lubinkę, podjazdem z serpentynami. Wjeżdżało się tak sobie. Na szczycie minęłam się z Burią i kimś jeszcze ( nie poznałam).
Zjechałam asfaltem przez Dąbrówkę Szczepanowską do Szczepanowic, a tam skręciłam na niebieski szlak nad Dunajcem. Chciałam zobaczyć jak duże błoto jest po tych ostatnich opadach.
Błota dużo nie ma , ale sporo rozległych kałuż, nad którymi krążą komary.
Cieszę się, ze jednak pojechałam w górki, bo jednak lasy, górki, widoki, Dunajec to jest zupełnie inna jazda niż po nizinach. Zupełnie.
Na koniec wstąpiłam na nową myjkę ( na Zbylitowskich). Fajnie, że tak blisko domu.
A Dunajec chociaż brudny, to nie tak rozległy, więc powódź na szczęście chyba nam nie grozi.
Dunajec podeszczowy© lemuriza1972
- DST 33.00km
- Teren 4.00km
- Czas 01:33
- VAVG 21.29km/h
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Pewnie ludzie dokładnie samochody myją na tej nowej myjce i dlatego woda tak się podniosła :P Ale i tak wydaje mi się że woda już opada więc jest bezpiecznie
labudu - 19:59 czwartek, 6 czerwca 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!