Niedziela, 9 czerwca 2013
Niebieski pieszy do Tuchowa, czarny pieszy do Łowczówka
Buszując w zbożu:)© lemuriza1972
„Buszującego w zbożu” czytałam lata temu. Chyba jak byłam na studiach, a to było dawno temu:).
Ale tytuł skojarzył mi się od razu, kiedy wjechałam na wał na Białej, a potem to było jeszcze „lepiej”.
Zdjęcie jednak pochodzi z czarnego szlaku pieszego ( odcinek prowadzący z Mesznej Opackiej do Łowczówka, to najbardziej spektakularny odcinek tego szlaku, ale o tym potem).
Wstałam niestety późno ( efekt nocnego oglądania „Drogówki”… hm… mam mieszane uczucia co do tego filmu) i dość długo nie mogłam zdecydować się gdzie jechać. Siedziałam sobie z przewodnikiem i szukałam. No i ciekawa trasa wpadła mi do głowy , połączenie 3 szlaków pieszych. Byłam już nawet zdecydowana jechać, ale jeszcze raz dokładnie przyjrzałam się mapie i stwierdziłam, że szlak w jednej części pokryje się z trasą z Bozego Ciała. No świetny szlak, tyle, że w obecnych warunkach ( tony błota) i biorąc pod uwagę to , że dzisiaj jechałam sama… byłoby ciężko. Duże leśne odcinki i chyba bałabym się trochę jechać sama. No i czas.. było już zbyt późno, a jak sobie obliczyłam to szlak mógł mieć 80,90 km.
Zrezygnowałam, ale kiedyś na pewno go przejadę.
Wybrałam więc wariant właściwe znany mi, bo niebieski szlak pieszy z Marcinki, a potem przesiadka na czarny. Obydwoma już jechałam, ale nigdy w takiej konfiguracji.
Tak więc na początek Marcinka, na której dzisiaj, tuż przy ruinach odbywał się turniej łuczniczy. Ciekawa sprawa. Jakieś namioty, średniowieczne przebrania itd. Zatrzymałam się na chwilkę, zrobiłam zdjęcie, bo czas naglił, a na po południe zapowiadano burze.
Na Marcince target, jechał jakiś chłopiec w koszulce kolarskiej, na jakimś trekkingowym rowerze. Wyprzedziłam go przed kościółkiem, ale musiał się chyba trochę zdenerwować , bo jak się wypłaszczyło, to mnie wyprzedził.
Dość sporo rowerzystów walczyło dzisiaj z naszą świętą górą. A ja dalej niebieskim pieszym, dostojnie i niespiesznie.. ale to dlatego, że jakoś za bardzo sił dzisiaj nie miałam. Podjeżdżanie w kierunku Trzemeskiej Góry szło powoli, a na horyzoncie zaczęły pokazywać się chmury.
Pomyślałam :” Idzie na burzę, idzie na deszcz”. Zawsze jak jest tak burzowo, to przypominają mi się Strachy na Lachy.
No, ale jechałam dalej. W Lesie Trzemeskim dość mokro, ale bez dramatu. W Lesie Tuchowskim początkowo podjazd szutrowy, mokre kamienie, ale spokojnie dało się jechać. Końcówka jednak już bardzo błotna. Potem przekroczenie asfaltówki i zjazd do stawków. Tam chwila na banana. Z oddali, a właściwie nie takiej oddali… pomruki burzy.. hm.. myślę sobie… chyba w Tuchowie trzeba będzie wrócić do domu najłatwiejszą i najszybszą drogą i już nie kombinować dalej.
Jadę przez las, z pominięciem szlaku, drogą którą kiedyś jechaliśmy z Alkiem, błotniście i bardzo pod górę. Ciemno i trochę strasznoooooo…. Wyjeżdżam z lasu i zastanawiam się czy jechać w lewo ( tak jak kiedyś z Alkiem) czy w prawo. Wybieram w prawo , bo lubię nowe, a nigdy tędy nie jechałam. Jest fajnie.. najpierw polna droga z pięknymi widokami, potem jakieś wąwozy, jary, w pewnym momencie szlak jest już nieprzejezdny, tak zarośnięty krzakami , trawami, że trzeba iść. Pokrzywy parzą.
Zaczyna padać deszcz.
Ale w końcu jestem w Tuchowie. Na Rynku lody i chwila zastanowienia: czy asfaltem do Pleśnej i do domu, czy czarnym pieszym do Mesznej i Łówczówka. Świeci znowu słońce, ale jest duszno i wygląda na to, ze burza nie odpuści. Jadę jednak czarnym. Pod górę, pod górę.. trawska znowu. Mozolnie. Za to widoki cudowne.
Gwoździem programu jest podjazd łąką z Mesznej do Łowczówka ( kto jechał to wie, o co chodzi, a wiem, że są tacy co jechali:)). Ja jechałam kiedyś, ale odwrotnie, więc to zupełnie inna bajka.
Kilka kilometrów pod górę przez łąkę, gdzie właściwie nie ma ścieżki, trawa na wysokości kierownicy. Oj…. Zostanie ten podjazd we wspomnieniach.
Potem już Łówczówek i czarnym przez las od cmentarza Legionistów. Od cmenatarza w dół, co nie znaczy, ze łatwo, bo jest bardzo mokro… pełno wody w zasadzie, wiec mam prysznic. Trzeba być czujnym , żeby zjechać cało. Udaje się.
No i do domu – Rychwałd, Pleśna, Błonie, Zgłobice, Koszyce.
Sporo osób dzisiaj widziałam na szlakach pieszo. Fajnie, że ludzie chodzą sobie po tych szlakach. Naprawdę warto. Duże walory krajobrazowe. Nie trzeba daleko jechać, a można fajnie pochodzić.
A motywem przewodnim zdjęć dzisiejszych są.. kwiaty polskie.
Turniej łuczniczy na Marcince© lemuriza1972
Polne, ale ładne:)© lemuriza1972
Widok po drodze na Trzemeską Górę© lemuriza1972
Łubinowy stok© lemuriza1972
Kapliczka w Lesie Trzemeskim© lemuriza1972
Sadzawka w Lesie Trzemeskim© lemuriza1972
Las Trzemeski© lemuriza1972
Lilie wodne© lemuriza1972
Polne żółte© lemuriza1972
Las Trzemeski 2© lemuriza1972
Łąka© lemuriza1972
Las Tuchowski© lemuriza1972
W środku Lasu Tuchowskiego© lemuriza1972
W środku Lasu Tuchowskiego 2© lemuriza1972
Widok na okolice Tuchowa© lemuriza1972
Widok na okolice Tuchowa 2© lemuriza1972
Czarny szlak pieszy© lemuriza1972
Na czarnym szlaku pieszym© lemuriza1972
Widok na Tuchów© lemuriza1972
Cmentarz w Tuchowie© lemuriza1972
Cmentarz w Tuchowie 2© lemuriza1972
Widok z czarnego szlaku pieszego© lemuriza1972
Widok z okolic Mesznej Opackiej© lemuriza1972
Ślimak:)© lemuriza1972
Jeszcze jeden kwiat:)© lemuriza1972
Dzika róża© lemuriza1972
- DST 58.00km
- Teren 28.00km
- Czas 03:38
- VAVG 15.96km/h
- VMAX 48.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- HRmax 165 ( 87%)
- HRavg 135 ( 71%)
- Kalorie 1500kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!