Środa, 17 lipca 2013
Leśnoradłowskie ścieżki, Wojnicz i Buczyna
Nie bardzo planowałam dzisiaj jazdę, bo myślałam, że wyjdę z pracy dużo później.
Ale wyszłam o przyzwoitej porze. Umówiliśmy się nawet z Mirkiem na krótką jazdę po Lesie Radłowskim, ale Mirek w ostatniej chwili zadzwonił, że jeszcze jest w pracy, w Krakowie.
No to wyjechałam sama.
Spokojnie, na mtbowskie ścieżki Mirka.
Pokręciłam tam trochę po lesie, ale jakoś tak mało było mi, więc pojechałam w kierunku Wojnicza. Jak już pojechałam w kierunku Wojnicza, to dojechałam do Wojnicza. Zanim dojechałam to było ściganie się z jednym panem, który jechał powoli, więc grzecznie go minęłam i jechałam sobie w takim średnim tempie 26-27 km/h. Po kilku minutach Pan mnie wyprzedził i zaczął jechać bardzo szybko. No to ja też. 34 km/h tyle pokazywał mi licznik. W końcu Pana wyprzedziłam. Wydał z siebie jakiś dziwny dźwięk. Potem zawróciłam i pojechałam z powrotem, więc nie wiem jakie były dalsze losy Pana i czy miał się z kim ścigać.
Ale dobrze jest od czasu do czasu spotkać kogoś kto chce się ścigać, bo człowiek jakoś bardziej się motywuje.
Potem przez Zakrzów w kierunku mostu na Dunajcu w Zgłobicach i w dół na szlak do Buczyny.
Na moście spotkałam Lucka. Pewnie trenował przed niedzielnym maratonem w Dukli.
Przez Buczynę do domu. Trochę błotka.
Czytałam w „Dzienniku Polskim” ( taka krakowska gazeta, w której odbyłam niezapomnianą praktykę dziennikarską po I roku studiów), artykuł o Arturze Hajzerze.
„ Gdy pytano go dlaczego chodzi w góry wysokie, żartował, że dla pieniędzy, sławy i powodzenia u kobiet.
Uważał, że dobrej, poważnej odpowiedzi nie ma.
„ Każdy góry traktuje po swojemu”.
Dobra odpowiedź..
Bardzo dobra.
Ale wyszłam o przyzwoitej porze. Umówiliśmy się nawet z Mirkiem na krótką jazdę po Lesie Radłowskim, ale Mirek w ostatniej chwili zadzwonił, że jeszcze jest w pracy, w Krakowie.
No to wyjechałam sama.
Spokojnie, na mtbowskie ścieżki Mirka.
Pokręciłam tam trochę po lesie, ale jakoś tak mało było mi, więc pojechałam w kierunku Wojnicza. Jak już pojechałam w kierunku Wojnicza, to dojechałam do Wojnicza. Zanim dojechałam to było ściganie się z jednym panem, który jechał powoli, więc grzecznie go minęłam i jechałam sobie w takim średnim tempie 26-27 km/h. Po kilku minutach Pan mnie wyprzedził i zaczął jechać bardzo szybko. No to ja też. 34 km/h tyle pokazywał mi licznik. W końcu Pana wyprzedziłam. Wydał z siebie jakiś dziwny dźwięk. Potem zawróciłam i pojechałam z powrotem, więc nie wiem jakie były dalsze losy Pana i czy miał się z kim ścigać.
Ale dobrze jest od czasu do czasu spotkać kogoś kto chce się ścigać, bo człowiek jakoś bardziej się motywuje.
Potem przez Zakrzów w kierunku mostu na Dunajcu w Zgłobicach i w dół na szlak do Buczyny.
Na moście spotkałam Lucka. Pewnie trenował przed niedzielnym maratonem w Dukli.
Przez Buczynę do domu. Trochę błotka.
Czytałam w „Dzienniku Polskim” ( taka krakowska gazeta, w której odbyłam niezapomnianą praktykę dziennikarską po I roku studiów), artykuł o Arturze Hajzerze.
„ Gdy pytano go dlaczego chodzi w góry wysokie, żartował, że dla pieniędzy, sławy i powodzenia u kobiet.
Uważał, że dobrej, poważnej odpowiedzi nie ma.
„ Każdy góry traktuje po swojemu”.
Dobra odpowiedź..
Bardzo dobra.
Leśnoradłowska mtbowska ścieżka Mirka© lemuriza1972
Dunajec z mostu w Zgłobicach© lemuriza1972
W Lesie Radłowskim© lemuriza1972
Różowy jakiś taki© lemuriza1972
- DST 42.00km
- Teren 15.00km
- Czas 01:50
- VAVG 22.91km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!