Czwartek, 18 lipca 2013
W poszukiwaniu Bozi, której szuka Sufa
Jazda stała pod wielkim znakiem zapytania, wszak trwa akcja pt wymiana zaświadczeń na zezwolenia do kierowania pojazdem uprzywilejowanym.
Nadzwyczaj sprawnie dzisiaj poszło. Brawa dla moich Dziewczyn.
Tak więc można było wyjechać.
Dzisiejsza jazda stała pod znakiem poszukiwania Bozi, której szuka SUFA.
Bo widzisz Sufa, pomyślałam sobie: nie możesz spać, jeździsz do Częstochowy, a jaką masz pewność, że Bozia nie zechciała się schronić gdzieś na wzgórzach Powiatu Tarnowskiego?
No… To my z Krysią postanowiłyśmy Ci pomóc. Ale o tym pod koniec wpisu.
17.00 zbiórka pod Biedronką i jedziemy z Krysią na Marcinkę.
Witam Krysię : Cześć Rodzynku.
Wtajemniczeni wiedzą o co chodzi. Labudu lepiej filmu niech nie rozpowszechnia, ok?:)
Jedziemy na Marcinkę. Przyjeżdżamy 10 min. przed czasem i czekamy sobie .
I takie oto rozmowy słyszymy dobrze zapowiadających się downhillowców:
Rozmowa I ( nie jestem pewna czy dobrze ją zamapiętałam)
Ej, daj ten kask.. walnę sobie w drzewo.
- Co? To myślisz, że ja kask mam po to żebyś ty sobie jeb… nim w drzewo????
- Ale głupio w nim wyglądasz…
Rozmowa druga
( dwóch chłopaków przejeżdża obok nas, przy czym jeden z nim efektwnie podnosi przednie koło)
- Ej, weź się nie popisuj, bo się wywalisz i będzie obciach przed dziewczynami…
( Krysia pocieszona tym dialogiem mówi: no.. to jednak wyglądamy jak kobiety, a nawet jak dziewczyny)
Przyjeżdża Marcin, Bracia Labudu. Proponuję czerwony pieszy na Słoną. Jedziemy. Podobno niektórzy jechali po raz pierwszy, cieszę się więc , że mogłam im coś nowego pokazać.
Na Słoną podjazdem terenowym. Wtaczamy się. Nie jest najgorzej(jak na dzień po 8 godzinach pracy).
Ze Słonej zjazd lasem. Marcin niestety omija co lepsze kawałki, jadąc szlakiem ( a trzeba z niego zboczyć).
Zjeżdżamy do Kłokowej i dalej w kierunku Wału. Proponuje „killerski” podjazd w kierunku żółtego pieszego ( z głownej drogi na Wał trzeba skręcić w prawo za tabliczką Pleśnianki – czy jakoś tak). Jest co jechać. Podobno nastromienie 16%. No daje w kość. Ale jest też przekonanie o wykonaniu kawałka solidnej, nikomu niepotrzebnej roboty:).
No i dalej jedziemy sobie w kierunku Wału żółtym szlakiem pieszym, a potem przesiadka na czarny rowerowy, tam jedziemy do Przegorzałek ( czy jakoś tam im jest). Wyjeżdżamy koło kamieniołomu, zjazd z Wału tak jak ostatnio zjeżdżałam, potem kawałek podjazdu na Lubinkę, zjazd z Lubinki lasem i przez Błonia do domu.
Tam Krzysiek niestety łapie gumę.
Solidne ( 60 km) jak na popołudnie, bardzo podjazdowe kilometry, ale co najważniejsze w świetnym towarzystwie.
No i pogoda wyśmienita, nie trzeba było brać smaru, klocków, ani butli tlenowej:).
A teraz o poszukiwaniu Bozi, której szuka Sufa ( niezorientowanych odsyłam do bloga Sufy).
Rozglądałam się i szukałam pilnie, co łatwe nie jest jak się jedzie.
No, ale chciałam Sufie zaoszczędzić szukania i kłopotów. Lepiej żeby się przygotowywał do maratonu w Korbielowie , bo jak straci za dużo sił na szukanie, to znowu gotowy z trasy zjechać:).
A Gomola i tak ma już dużo problemów, urok podobno ktoś na nich rzucił. Prezes się zamartwia. Sławek Bartnik dołączył do sprawnych inaczej , wcześniej Mamba, więc trzeba dbać o zdrowie Sufy:).
Pierwsze podejście niestety nieudane…
Ale za to drugie…. Jest strzał w dziesiątkę.
Mnie się wydaje, że to jest Ona. Jak myślisz Sufa?
Nadzwyczaj sprawnie dzisiaj poszło. Brawa dla moich Dziewczyn.
Tak więc można było wyjechać.
Dzisiejsza jazda stała pod znakiem poszukiwania Bozi, której szuka SUFA.
Bo widzisz Sufa, pomyślałam sobie: nie możesz spać, jeździsz do Częstochowy, a jaką masz pewność, że Bozia nie zechciała się schronić gdzieś na wzgórzach Powiatu Tarnowskiego?
No… To my z Krysią postanowiłyśmy Ci pomóc. Ale o tym pod koniec wpisu.
17.00 zbiórka pod Biedronką i jedziemy z Krysią na Marcinkę.
Witam Krysię : Cześć Rodzynku.
Wtajemniczeni wiedzą o co chodzi. Labudu lepiej filmu niech nie rozpowszechnia, ok?:)
Jedziemy na Marcinkę. Przyjeżdżamy 10 min. przed czasem i czekamy sobie .
I takie oto rozmowy słyszymy dobrze zapowiadających się downhillowców:
Rozmowa I ( nie jestem pewna czy dobrze ją zamapiętałam)
Ej, daj ten kask.. walnę sobie w drzewo.
- Co? To myślisz, że ja kask mam po to żebyś ty sobie jeb… nim w drzewo????
- Ale głupio w nim wyglądasz…
Rozmowa druga
( dwóch chłopaków przejeżdża obok nas, przy czym jeden z nim efektwnie podnosi przednie koło)
- Ej, weź się nie popisuj, bo się wywalisz i będzie obciach przed dziewczynami…
( Krysia pocieszona tym dialogiem mówi: no.. to jednak wyglądamy jak kobiety, a nawet jak dziewczyny)
Przyjeżdża Marcin, Bracia Labudu. Proponuję czerwony pieszy na Słoną. Jedziemy. Podobno niektórzy jechali po raz pierwszy, cieszę się więc , że mogłam im coś nowego pokazać.
Na Słoną podjazdem terenowym. Wtaczamy się. Nie jest najgorzej(jak na dzień po 8 godzinach pracy).
Ze Słonej zjazd lasem. Marcin niestety omija co lepsze kawałki, jadąc szlakiem ( a trzeba z niego zboczyć).
Zjeżdżamy do Kłokowej i dalej w kierunku Wału. Proponuje „killerski” podjazd w kierunku żółtego pieszego ( z głownej drogi na Wał trzeba skręcić w prawo za tabliczką Pleśnianki – czy jakoś tak). Jest co jechać. Podobno nastromienie 16%. No daje w kość. Ale jest też przekonanie o wykonaniu kawałka solidnej, nikomu niepotrzebnej roboty:).
No i dalej jedziemy sobie w kierunku Wału żółtym szlakiem pieszym, a potem przesiadka na czarny rowerowy, tam jedziemy do Przegorzałek ( czy jakoś tam im jest). Wyjeżdżamy koło kamieniołomu, zjazd z Wału tak jak ostatnio zjeżdżałam, potem kawałek podjazdu na Lubinkę, zjazd z Lubinki lasem i przez Błonia do domu.
Tam Krzysiek niestety łapie gumę.
Solidne ( 60 km) jak na popołudnie, bardzo podjazdowe kilometry, ale co najważniejsze w świetnym towarzystwie.
No i pogoda wyśmienita, nie trzeba było brać smaru, klocków, ani butli tlenowej:).
A teraz o poszukiwaniu Bozi, której szuka Sufa ( niezorientowanych odsyłam do bloga Sufy).
Rozglądałam się i szukałam pilnie, co łatwe nie jest jak się jedzie.
No, ale chciałam Sufie zaoszczędzić szukania i kłopotów. Lepiej żeby się przygotowywał do maratonu w Korbielowie , bo jak straci za dużo sił na szukanie, to znowu gotowy z trasy zjechać:).
A Gomola i tak ma już dużo problemów, urok podobno ktoś na nich rzucił. Prezes się zamartwia. Sławek Bartnik dołączył do sprawnych inaczej , wcześniej Mamba, więc trzeba dbać o zdrowie Sufy:).
Pierwsze podejście niestety nieudane…
Looking for... Bozia© lemuriza1972
Ale za to drugie…. Jest strzał w dziesiątkę.
Mnie się wydaje, że to jest Ona. Jak myślisz Sufa?
Chyba się odnalazła:)© lemuriza1972
" Ale o co chodzi Panowie?"© lemuriza1972
Krysia, Marcin i Krzysiek© lemuriza1972
W drodze na Wał© lemuriza1972
Trójca© lemuriza1972
Na czarnym szlaku rowerowym© lemuriza1972
Wersja z Krysią:)© lemuriza1972
W okolicach kamieniołomu na Wale© lemuriza1972
- DST 60.00km
- Teren 22.00km
- Czas 03:12
- VAVG 18.75km/h
- VMAX 60.00km/h
- HRmax 170 ( 90%)
- HRavg 140 ( 74%)
- Kalorie 1440kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Iza, jakieś plany startowe w tym sezonie ? Dobrze rozumiem ?
Znowu posmakowało :) Lechita - 21:24 piątek, 19 lipca 2013 | linkuj
Znowu posmakowało :) Lechita - 21:24 piątek, 19 lipca 2013 | linkuj
Zeznam Ci w wielkim zaufaniu, że wciąż dbam o siebie. Dziś także dbałem, o czym zaraz napiszę u się paszkwila :)
sufa - 21:15 czwartek, 18 lipca 2013 | linkuj
nie no to najpierw muszę w samotności się trochę przygotować, bo sobie wstydu narobię jak coś nie wypali :P
labudu - 20:57 czwartek, 18 lipca 2013 | linkuj
Gót, to powierzam Wam doglądanie Jej oraz karmienie. Poszukiwania uznaję za zakończone, pójdę się napić :)
sufa - 20:57 czwartek, 18 lipca 2013 | linkuj
Hmm... wygląda jakby ona to była. Ale nie ma szczyla na ręce. Może też tak być, ze wrzuciła do okienka życia...
Umm, to niechaj ona sobie tam u Was mieszka, aczkolwiek odrobinę się obawiam, czy ten akrobata, co się ta nad nią pręży wytrzyma w takim zwisie długo... bo jakby tak miał odpaść, to spadnie jej na łeb i nieszczęście gotowe. Pomodlę się w intencji, żeby się utrzymał :) sufa - 20:51 czwartek, 18 lipca 2013 | linkuj
Umm, to niechaj ona sobie tam u Was mieszka, aczkolwiek odrobinę się obawiam, czy ten akrobata, co się ta nad nią pręży wytrzyma w takim zwisie długo... bo jakby tak miał odpaść, to spadnie jej na łeb i nieszczęście gotowe. Pomodlę się w intencji, żeby się utrzymał :) sufa - 20:51 czwartek, 18 lipca 2013 | linkuj
A o jakim filmie mowa :P Dzięki za wspólną jazde i nowe ścieżki, za zdjęcia bo pewnie podkradnę też :P Krzysiek niestety wrócił do domu samochodem bo dętka jest zbyt odporna na łatanie ;/
labudu - 20:49 czwartek, 18 lipca 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!