Sobota, 6 lutego 2010
Lodospad i Jamna
Jest pewnie tyle pieknych rzeczy na świecie, które zobaczymy albo i nie…
Jest tyle pewnie fantastycznych rzeczy na świecie, których doświadczymy albo i nie.
Mnie się udało dzisiaj zobaczyc cos pieknego i doświadczyć czegoś fantastycznego.
Myslałam, że będę tylko obserwatorem…
Skamieniałe Miasto – Lodospad.
Krysia, Adam – jej mąż i ich kolega Mariusz.
Jak zobaczyłam Lodospad w wąwozie w Skamieniałym Miescie zaniemówiłam z wrażenia!
Coś niesamowitego naprawdę!
Jedna z najpiękniejszych rzeczy jakie widziałam!
Patrzyłam jak Adam z Krysią się przygotowują do wspinania. Patrzyłam na ten lodospad i wydawało mi się niemozliwe żeby człowiek mógł tam wejśc.
Aż w pewnym momencie Krysia kazała mi zakładać uprząż…
Pomyslałam: chyba oszalała?:)
A potem pomyślałam: a co mi tam.. co mi zaszkodzi spróbować.
I tak oto na nogach po raz pierwszy w zyciu miałam raki, w rekach czekany..
I pomyslałam jeszcze o tym co wyczytałam wczoraj w jakiejś górskiej książce…” Im większy jest strach przed czymś, tym wieksza satysfakcja potem”
Jak to zupełnie inaczej wygląda z dołu…
Takie proste.. wbić czekan i do góry….
Jak inaczej jak się 10 cm przed nosem ma lodową ścianę i trzeba mieć siłę żeby wbić czekan i znaleźc miejsce żeby lód nie był zbyt kruchy…Żeby ten czekan się wbił i utrzymał ciało.
Kompletnie mi to nie szło…
Za drugim razem wyszłam już wyżej ale po kilku metrach… bezradnie tkwiłam u góry, nie bardzo potrafiac znaleźć miejsce gdzie można wbić czekan.. i palce zmarzły mi tak,ze musiałam skapitulować.
Ale jeśli tylko będzie okazja, spróbuję znowu!!!!
Ależ adrenalina, ależ emocje, ale fantastyczny sport!!!!
Naprawdę coś dla mnie:) w sensie takim ( nie takim, ze się do tego nadaje i swietnie mi szło... bo tak nie jest:)), ze to takie mozolne pokonywanie trudności, uczy cierpliwości, spokoju, wyciszenia, samodyscypliny.
Bardzo bym mi się przydało. Bardzo! ale juz za późno na zaczynanie nowych sportów. a poza tym do tego trzeba skałek .. i finansów:).
Po przygodach w Skamieniałym Miescie pochodzilismy jeszcze 2 godziny po Jamnej.
Jak zwykle .. przepiekna zima, przepiekne widoki.
W zyciu tyle godzin nie spedziłam w zimie na powietrzu.. jakos tak chyba… 6 h!!!
Piekne sa te zimowe krajobrazy, a już Skamieniałe Miasto w Cięzkowicach zimą.. niesamowite!
Jest tyle pewnie fantastycznych rzeczy na świecie, których doświadczymy albo i nie.
Mnie się udało dzisiaj zobaczyc cos pieknego i doświadczyć czegoś fantastycznego.
Myslałam, że będę tylko obserwatorem…
Skamieniałe Miasto – Lodospad.
Krysia, Adam – jej mąż i ich kolega Mariusz.
Jak zobaczyłam Lodospad w wąwozie w Skamieniałym Miescie zaniemówiłam z wrażenia!
Coś niesamowitego naprawdę!
Jedna z najpiękniejszych rzeczy jakie widziałam!
Patrzyłam jak Adam z Krysią się przygotowują do wspinania. Patrzyłam na ten lodospad i wydawało mi się niemozliwe żeby człowiek mógł tam wejśc.
Aż w pewnym momencie Krysia kazała mi zakładać uprząż…
Pomyslałam: chyba oszalała?:)
A potem pomyślałam: a co mi tam.. co mi zaszkodzi spróbować.
I tak oto na nogach po raz pierwszy w zyciu miałam raki, w rekach czekany..
I pomyslałam jeszcze o tym co wyczytałam wczoraj w jakiejś górskiej książce…” Im większy jest strach przed czymś, tym wieksza satysfakcja potem”
Jak to zupełnie inaczej wygląda z dołu…
Takie proste.. wbić czekan i do góry….
Jak inaczej jak się 10 cm przed nosem ma lodową ścianę i trzeba mieć siłę żeby wbić czekan i znaleźc miejsce żeby lód nie był zbyt kruchy…Żeby ten czekan się wbił i utrzymał ciało.
Kompletnie mi to nie szło…
Za drugim razem wyszłam już wyżej ale po kilku metrach… bezradnie tkwiłam u góry, nie bardzo potrafiac znaleźć miejsce gdzie można wbić czekan.. i palce zmarzły mi tak,ze musiałam skapitulować.
Ale jeśli tylko będzie okazja, spróbuję znowu!!!!
Ależ adrenalina, ależ emocje, ale fantastyczny sport!!!!
Naprawdę coś dla mnie:) w sensie takim ( nie takim, ze się do tego nadaje i swietnie mi szło... bo tak nie jest:)), ze to takie mozolne pokonywanie trudności, uczy cierpliwości, spokoju, wyciszenia, samodyscypliny.
Bardzo bym mi się przydało. Bardzo! ale juz za późno na zaczynanie nowych sportów. a poza tym do tego trzeba skałek .. i finansów:).
Po przygodach w Skamieniałym Miescie pochodzilismy jeszcze 2 godziny po Jamnej.
Jak zwykle .. przepiekna zima, przepiekne widoki.
W zyciu tyle godzin nie spedziłam w zimie na powietrzu.. jakos tak chyba… 6 h!!!
Piekne sa te zimowe krajobrazy, a już Skamieniałe Miasto w Cięzkowicach zimą.. niesamowite!
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 5 lutego 2010
Góry wysokie
" Góry są środkiem, celem jest człowiek. Nie chodzi o to aby wejść na szczyt, robi sie to, aby stać sie kimś lepszym"
"Są bowiem tacy, którzy nigdy nie mądrzeją i niezmiennie łakną psychicznych wstrząsów i porażeń.
To własnie z nich rekrutują się najwybitniejsi alpiniści"
Skończyłam dzisiaj czytać " Wszystko za Everest". Robi wielkie wrażenie.
Teraz powrócę do "Wspinaczki", którą kiedyś zaczełam czytać, a która jest odpowiedzią na "Wszystko za Everest".
Nie wiem kto ma rację w tym sporze i co naprawdę wydarzyło się tamtego roku na Evereście. Wiem jedno. Nie rozumiałam kiedyś zupelnie tych ludzi wspinających sie na takie wysokości , ryzykujących zyciem i.. marznących dobrowolnie.
Zaczęłam rozumieć kiedy przeczytałam kilka ksiązek na ten temat, kiedy sama zaczęłam nieco ryzykować swoim zdrowiem startując w maratonach a mając zbyt małe umiejetnosci zjazdowe i odkąd sama zaczęłam sobie trochę zima wędrować i przestałam się zimy bać i przestałam bać sie marznąc.
Nie zostanę już ani himalaistką, ani alpinistką ani nawet taterniczką zapewne, ale mam marzenie zobaczyć wysokie góry.
Chciałabym stanąc i chociaż przez chwile popatrzeć na osmiotysięcznik.
Mam marzenia co?
Jak na razie to najwyższe góry jakie widziałam to .. Tatry:(
I na razie musza wystarczyć mi nasze pagórki.
Jutro Skamieniałe Miasto i Jamna.
" Nic ich nie zatrzyma, tak jak dzień nie powstrzyma nocy,
Prawda staje sie fałszem , fałsz przemienia się w prawdę.
I śpiewają w marszu pod rozwinietymi sztandarami.
Dzisiaj w górach, jutro cały świat.
Przejdziemy przez olbrzymią rzekę.
Przejdziemy przez nią na drugi brzeg"
( cytaty pochodzą z "górskich" ksiązek:
"Prostowanie zwojów" T. Hreczucha
"Wiecej niż ryzyko" Nicholasa O'Connela.)
Polecam. Swietnie sie czyta o ludziach w górach wysokich.
"Są bowiem tacy, którzy nigdy nie mądrzeją i niezmiennie łakną psychicznych wstrząsów i porażeń.
To własnie z nich rekrutują się najwybitniejsi alpiniści"
Skończyłam dzisiaj czytać " Wszystko za Everest". Robi wielkie wrażenie.
Teraz powrócę do "Wspinaczki", którą kiedyś zaczełam czytać, a która jest odpowiedzią na "Wszystko za Everest".
Nie wiem kto ma rację w tym sporze i co naprawdę wydarzyło się tamtego roku na Evereście. Wiem jedno. Nie rozumiałam kiedyś zupelnie tych ludzi wspinających sie na takie wysokości , ryzykujących zyciem i.. marznących dobrowolnie.
Zaczęłam rozumieć kiedy przeczytałam kilka ksiązek na ten temat, kiedy sama zaczęłam nieco ryzykować swoim zdrowiem startując w maratonach a mając zbyt małe umiejetnosci zjazdowe i odkąd sama zaczęłam sobie trochę zima wędrować i przestałam się zimy bać i przestałam bać sie marznąc.
Nie zostanę już ani himalaistką, ani alpinistką ani nawet taterniczką zapewne, ale mam marzenie zobaczyć wysokie góry.
Chciałabym stanąc i chociaż przez chwile popatrzeć na osmiotysięcznik.
Mam marzenia co?
Jak na razie to najwyższe góry jakie widziałam to .. Tatry:(
I na razie musza wystarczyć mi nasze pagórki.
Jutro Skamieniałe Miasto i Jamna.
" Nic ich nie zatrzyma, tak jak dzień nie powstrzyma nocy,
Prawda staje sie fałszem , fałsz przemienia się w prawdę.
I śpiewają w marszu pod rozwinietymi sztandarami.
Dzisiaj w górach, jutro cały świat.
Przejdziemy przez olbrzymią rzekę.
Przejdziemy przez nią na drugi brzeg"
( cytaty pochodzą z "górskich" ksiązek:
"Prostowanie zwojów" T. Hreczucha
"Wiecej niż ryzyko" Nicholasa O'Connela.)
Polecam. Swietnie sie czyta o ludziach w górach wysokich.
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 5 lutego 2010
czwartek
stacjonarny - 1,5 h
spacer ok 5 km, ok 1 h
spacer ok 5 km, ok 1 h
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 3 lutego 2010
Środa
Kiepsko.
tylko 1 h stacjonarnego, ale był dosyc ciezki dzien w pracy
tylko 1 h stacjonarnego, ale był dosyc ciezki dzien w pracy
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 2 lutego 2010
Wtorek
Spacer
Jakos tak ok 1 h 15 min, pewnie coś ok 6, 7 km.
Miło:)
Jakos tak ok 1 h 15 min, pewnie coś ok 6, 7 km.
Miło:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 1 lutego 2010
Zima, zima, zima:)
Spadł świezy śnieg!!!
dzisiaj na powietrzu.. marsz
dys. 12,2km
czas 01:50
Vśr 6,7km/h
dzisiaj na powietrzu.. marsz
dys. 12,2km
czas 01:50
Vśr 6,7km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 31 stycznia 2010
niedziela
Po powrocie z Mielca, wieczorkiem 1,5 h na stacjonarnym.
I tym oto sposobem zakonczę miesiąc na ok 17 h stacjonarnego i ponad 20 h ruchu innego rodzaju ( czyli spacery, marsze, basen, cwiczenia).
Czy to wystarczająco?
Nie wiem. Zobaczymy na wiosnę.
ale biorąc pod uwagę, ze pracuję, sprzatam, robię zakupy, gotuję, piorę :) to chyba nie jest najgorzej.
I tym oto sposobem zakonczę miesiąc na ok 17 h stacjonarnego i ponad 20 h ruchu innego rodzaju ( czyli spacery, marsze, basen, cwiczenia).
Czy to wystarczająco?
Nie wiem. Zobaczymy na wiosnę.
ale biorąc pod uwagę, ze pracuję, sprzatam, robię zakupy, gotuję, piorę :) to chyba nie jest najgorzej.
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 29 stycznia 2010
Wtorek Sroda Piątek
Wtorek - stacjonarny 1 h
środa - basen 52 długości przez 40 min
i wreszcie piatek czyli dzisiaj zimowa, nocna wyprawa na Jamną.
Uwielbiam Jamną, nie wiem co w niej takiego jest, ale tam zawsze mocno ładuje akumulatory.
Dzisiaj było znacznie krócej ok 2 h 30 min - ok 10 km ( nie żebyśmy wymiękli , tylko Mirek musi jutro rano jechać do Krakowa), ale moze i dobrze, bo BARDZO boli mnie kolano - własciwie to w tej chwili nie mogę stanąc na nogę, a poza tym dzisiaj było trudniej bo w głownej mierze po nieprzetartych szlakach czyli jak dla mnie - dosyć cięzko. Wyjątkowo ciezko bo kolano mnie boli jeszcze po ubiegłotygodniowym wypadku podczas tańców.
Mirek, Sławek i Krysia:)
Cudowny wieczór, piękna pogoda, świecący tak jasno księzyc, ze czołówki prawie niepotrzebne. Bajkowe krajobrazy, góry w tle, w oddali Przehyba.
Swieżutki śnieg.
Cud.
I jak zwykle przygoda.
W pewnym momencie Krysia powiedziała: ktoś idzie...
No to dosyć dziwne .. ktoś w środku lasu, w nocy...
Rzeczywiscie .. coś, czy ktoś szło w jakiejś bardzo jasnej pelerynie, jakby chciało pozostać niewidoczne... i było niemalże niewidoczne.
I nagle weszło w jakieś krzaki i przystanęło.
I pozostało niewzruszone. Chyba patrzyło na nas, my na niego.. i powiało przez chwilę grozą.
odeszliśmy a ONO trwało niewzruszenie.
Jak już odeszlismy kawałek, Mirek zawołał dwa razy:
Na Jamną to tędy?
ale odpowiedziało mu tylko echo.
Ono pozostało głuche i niewzruszone.
Zostało przez Mirka nazwane Człowiekiem Mchem.
Dziwne było.. Moze kłusownik .. a moze Duch?:)
w kazdym bądż razie Mirek co chwile sie odwracał i mówił: idzie...
No cóż.. przygoda być musi:)
a pod powiekami przepiekne widoki górek rozświetlone światłem ksiezyca, zaśniezone drzewa...
a teraz spać:) i marzyć o powrocie na Jamną , juz na wiosnę, na rowerkach.
Dane z GPSa , dystans 11,6
czas: 2:31
przewyższenie: 1143m
środa - basen 52 długości przez 40 min
i wreszcie piatek czyli dzisiaj zimowa, nocna wyprawa na Jamną.
Uwielbiam Jamną, nie wiem co w niej takiego jest, ale tam zawsze mocno ładuje akumulatory.
Dzisiaj było znacznie krócej ok 2 h 30 min - ok 10 km ( nie żebyśmy wymiękli , tylko Mirek musi jutro rano jechać do Krakowa), ale moze i dobrze, bo BARDZO boli mnie kolano - własciwie to w tej chwili nie mogę stanąc na nogę, a poza tym dzisiaj było trudniej bo w głownej mierze po nieprzetartych szlakach czyli jak dla mnie - dosyć cięzko. Wyjątkowo ciezko bo kolano mnie boli jeszcze po ubiegłotygodniowym wypadku podczas tańców.
Mirek, Sławek i Krysia:)
Cudowny wieczór, piękna pogoda, świecący tak jasno księzyc, ze czołówki prawie niepotrzebne. Bajkowe krajobrazy, góry w tle, w oddali Przehyba.
Swieżutki śnieg.
Cud.
I jak zwykle przygoda.
W pewnym momencie Krysia powiedziała: ktoś idzie...
No to dosyć dziwne .. ktoś w środku lasu, w nocy...
Rzeczywiscie .. coś, czy ktoś szło w jakiejś bardzo jasnej pelerynie, jakby chciało pozostać niewidoczne... i było niemalże niewidoczne.
I nagle weszło w jakieś krzaki i przystanęło.
I pozostało niewzruszone. Chyba patrzyło na nas, my na niego.. i powiało przez chwilę grozą.
odeszliśmy a ONO trwało niewzruszenie.
Jak już odeszlismy kawałek, Mirek zawołał dwa razy:
Na Jamną to tędy?
ale odpowiedziało mu tylko echo.
Ono pozostało głuche i niewzruszone.
Zostało przez Mirka nazwane Człowiekiem Mchem.
Dziwne było.. Moze kłusownik .. a moze Duch?:)
w kazdym bądż razie Mirek co chwile sie odwracał i mówił: idzie...
No cóż.. przygoda być musi:)
a pod powiekami przepiekne widoki górek rozświetlone światłem ksiezyca, zaśniezone drzewa...
a teraz spać:) i marzyć o powrocie na Jamną , juz na wiosnę, na rowerkach.
Dane z GPSa , dystans 11,6
czas: 2:31
przewyższenie: 1143m
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 25 stycznia 2010
Poniedziałek
Dzisiaj trochę luzu:)
Marsz niespełna godzinny. Oj rześko! Zima trzyma.
Szłam dosyć szybko, pętla ok 6 km, do mostu w Ostrowie, a potem z powrotem przez Kepę Bogumiłowicką. Przyjemnie chociaż zimno dość:).
ale jest zima, to musi być zimno.
Plus 0,5 h na stacjonarnym.
Marsz niespełna godzinny. Oj rześko! Zima trzyma.
Szłam dosyć szybko, pętla ok 6 km, do mostu w Ostrowie, a potem z powrotem przez Kepę Bogumiłowicką. Przyjemnie chociaż zimno dość:).
ale jest zima, to musi być zimno.
Plus 0,5 h na stacjonarnym.
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 24 stycznia 2010
Niedziela
Piękna zima w dalszym ciagu. Rano wstałam i noga uszkodzona podczas piątkowej imprezy, trochę boląca, ale postanowiłam jednak gdzieś wyjść.
Wolno dzisiaj szlismy, ale mozna było popatrzeć na piękne widoki w Lesie Radłowskim.
czas przejścia 1 h 20 min, ok 6, 5 km
1 godzina na stacjonarnym
Wolno dzisiaj szlismy, ale mozna było popatrzeć na piękne widoki w Lesie Radłowskim.
czas przejścia 1 h 20 min, ok 6, 5 km
1 godzina na stacjonarnym
- Aktywność Jazda na rowerze





